Protesty wyborcze rozpatrzone. Jest decyzja Sądu Najwyższego

Co musisz wiedzieć:
- W piątek Sąd Najwyższy uznał trzy protesty wyborcze za zasadne, ale bez wpływu na wynik wyborów prezydenckich.
- Najpoważniejsze uchybienia dotyczyły błędów w liczeniu głosów i protokołach w 11 komisjach. Różnica szacowana przez PKW wyniosła około 4 tysiące głosów. Stwierdzono, że przy 370 tysiącach przewagi zwycięzcy, nie miało to wpływu na wynik wyborów.
- Drugi protest dotyczył niemożności zagłosowania przez osoby, którym odebrano zaświadczenia po I turze. Uznano, że skala problemu nie mogła wpłynąć na wynik.
- Szef PKW Sylwester Marciniak wskazał na powtarzalność niektórych protestów i podkreślił, że rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego było jednoznaczne. Wskazał także możliwość postępowań karnych w sprawie naruszeń.
Trzy protesty wyborcze
Pierwszy z protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP, rozpatrywany podczas piątkowej serii jawnych posiedzeń Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, dotyczył wskazanej przez skarżącą możliwych nieprawidłowości przy sporządzaniu protokołów lub przy liczeniu głosów w 12 obwodowych komisjach wyborczych podczas II tury wyborów prezydenckich, przeprowadzonej 1 czerwca.
Na piątkowym posiedzeniu sędzia sprawozdawca poinformował, że dokonane oględziny pozwoliły na stwierdzenie nieprawidłowości w 11 z 12 obwodowych komisji wyborczych.
Szef PKW ocenił, że wykryte naruszenia "wymagają wyjaśnienia, łącznie z postępowaniem karnym". "Natomiast w naszej ocenie jest to różnica około 4 tys. głosów" - zauważył Marciniak. "To nie powinno się zdarzyć, bo każdy głos powinien odzwierciedlać to, jak wyborca zagłosował. Natomiast w końcowym wyniku, gdy ta różnica między kandydatami wynosiła blisko 370 tys. głosów, należy uznać, że nie miało to wpływu na ustalenie wyniku wyborów" - dodał.
Z kolei przedmiotem drugiego protestu wyborczego był brak możliwości zagłosowania w drugiej turze wyborów. Chodzi o sprawę dwóch wyborców, którzy zgłosili się do komisji wyborczej z zaświadczeniem ważnym na I turę, gdyż zaświadczenie na II turę zostało im "zabrane" podczas głosowania w I turze. Tutaj także podkreślono, że uniemożliwienie głosowania kilkunastu osobom nie miało wpływu na wynik wyborów.
Trzeci protest zostal wniesiony przez kobietę, która była obserwatorem społecznym wyborów z ramienia KOD. W jej ocenie w jednej z komisji w Zabrzu doszło do celowego fałszowania wyborów. Po sprawdzeniu okazało się, że "zarzut protestu dotyczący błędnego ustalenia wyniku głosowania jest zasadny z uwagi na przypisanie Karolowi Nawrockiemu jednego ważnego głosu oddanego na Rafała Trzaskowskiego". Stwierdzono, że to naruszenie nie miało wypływu na wynik wyborów.
- Komunikat dla mieszkańców oraz turystów woj. pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. Wraca ważne połączenie
- Gorąco pod Sądem Najwyższym. "Być może teraz decydują się losy naszej Ojczyzny" [WIDEO]
- Imane Khelif - damski bokser
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Warmińsko-Mazurskie: Nie żyje polski żołnierz
- Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy
"Rozstrzygnięcie mogło być tylko jedno"
Na jawnym posiedzeniu w piątek Sąd Najwyższy zajął się trzema protestami. Po posiedzeniu, z dziennikarzami rozmawiał szef PKW Sylwester Marciniak.
Z pierwszego protestu to jest różnica trzech czy czterech tysięcy głosów. Porównując do różnicy 370 tys., to w żaden sposób nie zmienia ostatecznego rezultatu
– wskazał Sylwester Marciniak. Dodał, że rozstrzygnięcie sądu "mogło być jedno".
Sa uznaje [protesty - red.] za zasadne, ale nie ma to wpływu na wynik wyborów
– podkreślił szef PKW. Dodał, że komisji wyborczych było przeszło 32 tysiące, a "gros protestów to jest jedna kalka".
Powtarzają się numery 13 obwodowych komisji wyborczych. Jedyna różnica to imię i nazwisko wnoszącego protest, przy czym numer PESEL często bywa ten sam
– podsumował szef PKW.
Sąd Najwyższy jednoznacznie - zgłaszane nieprawidłowości w wybranych komisjach nie miały wpływu na wynik wyborów! RT pic.twitter.com/jqSDNA44GR
— Jadwiga Wiśniewska (@j_wisniewska) June 27, 2025