Zrozpaczeni rolnicy sprzedają owoce za półdarmo. Koncerny już wykorzystują sytuację

Co musisz wiedzieć:
- Sieci chcą kupować jabłka i paprykę poniżej kosztów produkcji.
- Związek Sadowników RP mówi o „handlowym szantażu”.
- Minister rolnictwa zapowiada kontrolę UOKiK i KOWR.
„Skoro rozdają, to i my nie zapłacimy więcej”
Jak ustalili dziennikarze WP, przedstawiciele handlu zaczęli dzwonić do producentów warzyw, w tym papryki i jabłek. Argument jest prosty: skoro rozdają, to po co płacić więcej?
Słyszymy, że jeśli ludzie sami zrywają paprykę po złotówce, to sklep nie zapłaci 3 zł, tylko 80 groszy
– mówi jeden z producentów.
Zamieszanie wokół samozbiorów stało się narzędziem do negocjacji. Rolnicy ostrzegają, że handlowcy wykorzystują sytuację, by wymuszać niskie ceny, tłumacząc to „nadmiarem towaru na rynku”.
- Komunikat dla mieszkańców woj. małopolskiego
- Sławomir Nowak wraca do biznesu. Były minister Tuska znów zasiada w radzie nadzorczej
- Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego
- Komunikat dla posiadaczy pomp ciepła
- Prof. Ryszard Piotrowski miażdży ustawę Żurka. „Niezgodna z konstytucją”
Sadownicy biją na alarm: „Marże są gigantyczne”
W piątek Związek Sadowników RP poinformował, że większość sieci handlowych – także tych z polskim kapitałem – „próbuje obecnie wymusić sprzedaż jabłek po skandalicznie niskich stawkach, często poniżej 1 zł za kilogram”.
Tymczasem w sklepach jabłka sprzedawane są po 5–6 zł. Oznacza to, że marża sięga kilku złotych na kilogramie, a rolnikowi zostaje zaledwie ułamek tej kwoty – niepokrywający nawet kosztów produkcji.
Nowy system: „kto tańszy, ten lepszy”
Jak ustalił portal Sad24.pl, niektóre sieci wprowadzają tzw. system aukcyjny, w którym dostawcy muszą licytować się w dół. Wygrywa ten, kto zaoferuje najniższą cenę.
To wyścig do dna
– komentują sadownicy.
Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, apeluje o większą przejrzystość:
Sklepy powinny informować klientów, po jakiej cenie kupują od rolników. Konsument ma prawo wiedzieć, kto naprawdę zarabia na jabłku za 6 zł
- mówi.
Biedronka odpowiada: „Nie sprzedajemy jabłek przemysłowych”
Burzę wywołało nagranie sadownika Andrzeja Urbanka z Korczyny, który porównał jabłka z własnego sadu z tymi w markecie.
To dla nas odpady, druga kategoria. A w sklepie kosztują 5,99 zł
– mówił na filmie.
Biedronka w odpowiedzi przekazała, że nie sprzedaje jabłek przemysłowych, a wszystkie partie są sortowane według odmiany i klasy.
Oferowanie owoców o mniejszym kalibrze to wsparcie dla lokalnych producentów
– tłumaczy sieć. W tym tygodniu jabłka czerwone sprzedawano po 2,79 zł za kilogram.
Samozbiory – od pomocy do frustracji
Akcje samozbiorów zyskały ogromną popularność. Tysiące Polaków ruszyły na pola, by pomóc rolnikom i kupić warzywa prosto od producentów. Jednak wraz z popularnością przyszły też złe emocje.
Skup płaci 40 groszy za kilogram papryki, a koszt produkcji to 3,20 zł. To dramat
– mówi Maciej Siekiera ze Świętokrzyskiego. Podobne wpisy pojawiły się wśród producentów z Lubelszczyzny i Mazowsza. Konsumenci są oburzeni – widzą, że rolnicy sprzedają po złotówce, a ceny w marketach stoją w miejscu.
Politycy reagują: „Papryka gnije, a import rośnie”
Bartłomiej Pejo z Konfederacji nie kryje oburzenia:
Kiedy polska papryka gnije na polach, do Polski sprowadzane są rekordowe ilości papryki z zagranicy!
- alarmuje. Polityk apeluje o kupowanie bezpośrednio od rolników, z pominięciem pośredników.
Minister Krajewski: sprawdzimy, czy to zmowa cenowa
Minister rolnictwa Stefan Krajewski zapowiedział działania kontrolne.
Otrzymujemy coraz więcej sygnałów, że ceny płacone producentom nie mają nic wspólnego z tym, co widzimy w sklepach. Zwróciłem się do UOKiK i KOWR o pilne sprawdzenie, czy nie dochodzi do zmowy cenowej
– powiedział minister.
Krajewski dodał, że samozbiory to inicjatywy godne uznania, ale nie mogą zastąpić systemowych działań.
Rolnictwo wymaga stabilności, nie doraźnych zrywów
– mówił podczas konferencji, zapowiadając wsparcie dla inwestycji w chłodnie i magazyny.