Sejm przyjął ustawę o zakazie hodowli zwierząt futerkowych. „Dziwna forma ratowania przez zabijanie”

Co musisz wiedzieć:
-
Polska jest liderem w branży futrzarskiej.
-
Od lat trwa intensywny lobbing różnych środowisk, aby wyeliminować Polskę z konkurencji w tej gałęzi rolnictwa.
-
Jako pierwszy projekt zamknięcia hodowli zwierząt futerkowych przedstawił PiS w „Piątce dla zwierząt”.
Zgodnie z przyjętymi rozwiązaniami, które aby wejść w życie muszą uzyskać jeszcze akceptację Senatu i podpis prezydenta RP, przedsiębiorcy prowadzący fermy będą zobowiązani do wygaszenia działalności do końca 2033 roku.
Za wprowadzeniem zakazu hodowli zwierząt futerkowych zagłosowało 339 posłów, 78 było przeciw, a 19 wstrzymało się od głosu. Nowelizację poparło 100 posłów PiS (55 było przeciw, wstrzymało się 18), 150 posłów KO (jeden się wstrzymał), 30 posłów PSL (jeden był przeciw), a także wszyscy posłowie Polski 2050 i Lewicy. Jedynie posłowie Konfederacji w całości zagłosowali przeciwko.
Nowelizacja autorstwa posłanki Małgorzaty Tracz (KO) została złożona w Sejmie przez posłów KO, Polski 2050 i Lewicy. Zakłada ona wprowadzenie bezwzględnego zakazu chowu i hodowli zwierząt futerkowych na futro z wyjątkiem królików, od momentu wejścia w życie ustawy – 14 dni od jej ogłoszenia.
Sam pomysł likwidacji przemysłu futrzarskiego w Polsce nie jest niczym nowym. Jako pierwsze z takim wnioskiem wystąpiło Prawo i Sprawiedliwość w okrytej jak najgorszą sławą „Piątce dla zwierząt”. Branżę uratował wówczas silny opór społeczny i pełna mobilizacja jej przedstawicieli. Wpisuje się on zresztą w unijną politykę klimatyczną, zgodnie z którą likwidacji mają systematycznie zostawać poddawane kolejne obszary hodowli zwierząt aż do jej całkowitego zaprzestania. Kwestia ta była również omawiana podczas Forum Ekonomicznego w Davos.
Będą odszkodowania, ale nie dla wszystkich
Zgodnie z regulacją przedsiębiorcy będą zobowiązani do wygaszenia swoich dotychczasowych działalności do 31 grudnia 2033 roku. Odszkodowania od Skarbu Państwa otrzymają jednak jedyni ci, którzy zlikwidują swoje hodowle do 2031 roku.
„Dziwna forma ratowania przez zabijanie”
Sejm przyjął ustawę o zakazie hodowli zwierząt na futra. To ciekawe z jaką łatwością przyszło posłom wydanie kilkuset milionów złotych z budżetu na odszkodowania dla hodowców i odprawy dla pracowników. Pytanie brzmi komu będzie trzeba zabrać, żeby znaleźć te pieniądze, które nie biorą się z drukarki, szuflady ministra finansów czy rolnictwa czy też z sejfu prezesa NBP. Ta delikatnie mówiąc nikomu niepotrzebna ustawa generuje jedynie problemy i pokazuje , że ideologia wygrywa z rozsądkiem zwłaszcza w czasach gdy w rolnictwie brakuje pieniędzy. Poza tym należy pamiętać o tym, o czym głośno nie mówią pseudoobrońcy zwierząt, że koniec hodowli w rzeczywistości oznacza zabicie wszystkich norek czy lisów. Dziwna forma ratowania przez zabijanie. Taka humanitarna
– skomentował w mediach społecznościowych Jacek Zarzecki, prezes PZHiPBM.
Tu nie ma ekologii, ale szkodnictwo gospodarcze
Zamykamy kolejną branżę w hodowli. Teraz utylizację odpadów mięsnych wliczą w koszt produkcji mięsa. Dotychczas zjadały to zwierzęta hodowlane
– zauważył poseł Konfederacji prof. Andrzej Zapałowski. Odpady z zakładów mięsnych były dotychczas wykorzystywane jako karma dla zwierząt futerkowych. Po wejściu w życie nowej ustawy będą musiały być utylizowane, co podniesie i tak już wysokie koszty produkcji mięsa.
Jest jeszcze jeden aspekt, którego nie biorą pod uwagę tzw. ekolodzy: odzież z naturalnych futer po zużyciu rozkłada się w ziemi zaledwie kilka lat, sztuczna odzież z materiałów poddanych recyklingowi – kilkaset. Zakaz hodowli zwierząt na futra i likwidacja branży futrzarskiej to zatem nie żadna ekologia, ale zamach na prężnie działającą gałąź polskiej gospodarki.