Waldemar Żyszkiewicz: Szpital nr 9616. Liverpoolską windą w zaświaty

Biorąc pod uwagę, co się w tej placówce NHS dzieje od lat, nawet tytuł 'Umieralnia Alder Hey' nie byłby przesadzony. Ale wyręczanie Pana Boga w decyzjach o śmierci pacjentów to konsekwencje proeutanazyjnej i depopulacyjnej filozofii brytyjskiego lecznictwa.
 Waldemar Żyszkiewicz: Szpital nr 9616. Liverpoolską windą w zaświaty
/ screen yt
Na początek trochę ekscerptów z angielskiej prasy: kierownictwo dziecięcego szpitala Alder Hey przeprasza za śmierć 15-letniej Robyn Ellson, chorej na białaczkę, która zmarła po zastosowaniu rażąco nieadekwatnej chemioterapii, kolidującej z dializą, jakiej była poddawana. Rzecz jednak w tym, że wiadomość o przeprosinach ukazała się drukiem w połowie października 2017, po długim dochodzeniu w sprawie, a dziewczynka zmarła w styczniu 2013.
 
W marcu 2010, z powodu błędu chirurga i braku drugiego operatora podczas usuwania zdiagnozowanego miesiąc wcześniej nowotworu nerek, zmarła trzyletnia Caitlyn Parry. Szpital oczywiście też przepraszał rodziców, zapewniając że pracują nad dotrzymywaniem standardów, badają przyczyny uchybień i doskonalą procedury. Jeden z komentujących tę informację w lokalnym portalu Echo zauważył, że zrozpaczeni rodzice uśmierconej dziewczynki musieli zabiegać aż siedem lat, żeby usłyszeć zdawkowe wyjaśnienia rzecznika placówki, które przedstawiono im dopiero zeszłej jesieni.
 
 (Nie)porządki w Alder Hey
Rzecznik Alder Hey, jednego z czterech dziecięcych szpitali w Anglii, minął się jednak z prawdą. Tragedią trzyletniej Caitlyn niezbyt się tam przejęto, bo przeprowadzona w grudniu 2014 kontrola wykazała, że na pięć poddanych sprawdzeniu tzw. standardów krajowych, aż w przypadku czterech – liverpoolska placówka nie spełnia wymaganych norm. Tylko poziom czystości i sterylności nie budził zastrzeżeń.

Wnioski z raportu? Szef regionalnego oddziału placówki kontrolnej (Care Quality Commission) uznał, że rezultaty są niepokojące, bo dyrekcja szpitala nie reaguje na ponawiane sygnały o trudnej sytuacji na bloku operacyjnym, w tym na sygnały o brakach wyposażenia do monitoringu pacjentów, co istotnie zwiększa poziom ryzyka. Część oddziałów nie ma też odpowiednio kwalifikowanego personelu, a oszczędnościowe cięcia przy procedurach pielęgnacyjnych nie tylko obniżają jakość świadczonych przez Alder Hey usług medycznych, ale utrudniają również sytuację personelu. I to już nie są informacje z lokalnego tabloidu, lecz z międzynarodowej edycji Guardiana.

W styczniu 1986 roku w wyniku operacji na otwartym sercu zmarł liczący zaledwie dwanaście dni Craig Rigby. Wprawdzie rodzice zgodzili się na ten zabieg, nie poinformowano ich jednak, że dobry zaraz po urodzeniu stan dziecka w drugim tygodniu życia znacznie się pogorszył... W roku 2001, już po głośnym skandalu z lat 90., gdy wyszło na jaw, że w Alder Hey nielegalnie, za to masowo pobierano serca i grasice z ciał martwych (pojawiły się domysły, że także celowo uśmiercanych) dzieci, sprawą śmierci małego Craiga zajął się prokurator.

W lipcu 2013 roku Pedraig Henry, jako jedenastotygodniowe niemowlę, został przewieziony do Alder Hey na zabieg chirurgiczny. Lekarze, nie informując rodziców o wysokim poziomie zakażeń szpitalnych, przeprowadzili rutynową, wcale nie pilną operację jelita. Osiem dni później mały Pedraig, zakażony przy zabiegu pałeczką okrężnicy, już nie żył. Po trzyletniej prawnej batalii szpital przyznał się do błędów i zapłacił rodzicom chłopca 17, 5 tysiąca funtów rekompensaty.
 
Eutanazyjna mentalność
Alfie Evans to bynajmniej nie pierwsza ofiara medyczno-prawnych rozwiązań systemowych, stosowanych w Zjednoczonym Królestwie. Latem zeszłego roku sędziowie i lekarze brytyjscy, wspomagani przez ETPC, wydali wyrok i doprowadzili do pozbawienia życia rocznego Charliego Garda (Great Ormond Street Hospital, Londyn), mimo że w amerykańskiej klinice oferowano dziecku eksperymentalną terapię. Gdy po interwencji papieża Franciszka i prezydenta USA Trumpa blokowane wcześniej przez brytyjski sąd możliwości się otworzyły, choroba była już niestety zbyt zaawansowana.

7 marca 2018, za sprawą tej samej ścieżki prawnej, od aparatury wspomagającej oddychanie odłączono Isaiaha Haastrupa, roczne dziecko z dysfunkcją mózgową (King’s College Hospital, Londyn). Według relacji ojca, chłopiec po ekstubowaniu oddychał samodzielnie jeszcze osiem godzin, a nie zaledwie kilka minut, jak zapewniali lekarze podczas batalii sądowej, jaką o jego życie toczyli rodzice przed wysokim trybunałem.

Rozgłos uzyskał też, dzięki determinacji małżeństwa Kingów szczęśliwie zakończony terapią protonową w Pradze, przypadek Ashyi, pięciolatka z nowotworem mózgu. Rodzice chłopca, świadkowie Jehowy, krytyczni wobec terapii stosowanej w szpitalu NHS w Southamptom, potajemnie zabrali stamtąd Ashyę i całą rodziną wyjechali do Hiszpanii. Aresztowani w Maladze pod zarzutem uprowadzenia własnego dziecka spędzili krótki czas w więzieniu, ale tym razem się udało.

W trzy lata później Ashya był już zdrowym chłopcem, nawet koszty kuracji w praskiej klinice sfinansowało UK, być może ze względu na międzynarodowy charakter tego przypadku. Ale to Wojownik Alfie, głównie za sprawą sieci i portali społecznościowych, poruszył serca i umysły rzeszy ludzi w Europie, ze szczególnym naciskiem na Włochy i Polskę. Thomas i Kate, papież Franciszek, watykańscy hierarchowie, KEP, prezydent Duda, ludzie mediów, blogerzy, komentatorzy...

Wprawdzie Armia Alfiego przegrała z chytrymi szermierzami eugeniki batalię o jego życie, ale być może odegra jeszcze istotną rolę w wojnie z dominującą dziś mentalnością eutanazyjną w brytyjskiej służbie zdrowia. I chyba nie tylko tam.
 
W pogoni za wzorcami III Rzeszy
Alfie Evans dowiódł, że wbrew diagnozom i oświadczeniom lekarzy z Alder Hey, potrafi żyć bez wspomagania oddechu. Przez pięć dób dzielnie walczył o swego fundamentalne prawo, którego nie dostrzegł ani sędzia Sądu Najwyższego Anthony Hayden, ani prawnie ustanowiony kurator Alfiego, ani nawet Europejski Trybunał Praw Człowieka, co wydaje się dostatecznie wymowne, aby renomę sądu w Strasburgu wziąć w mocny nawias.

Tak, przypadek Alfiego przelał czarę goryczy. Co więcej, skupiły się w nim wyraziście antyludzkie rysy tzw. humanizmu: światopoglądu, który w miejsce Transcendencji stawia teoretycznie Człowieka, a w praktyce różne, mniej czy bardziej przypadkowe jednostki, z całym ich subiektywizmem, konformizmem, podatnością na ideologie, dyspozycyjnością wobec obowiązującego systemu. Jeśli bowiem najwyższą wartością przestaje być każde ludzkie życie pozostające w gestii Boga, a staje się nią tzw. wartościowe życie, to jesteśmy w tym samym punkcie, w którym przesądzono o losie „dziecka Knauer”, pierwszej ofiary tzw. akcji T4, polegającej na fizycznej „eliminacji życia niewartego życia”.

Wobec tego, czcigodny sędzia Hayden, który posiłkując się złudną kategorią „testu obiektywnego” orzekł, że w najlepiej pojętym interesie Alfiego Evansa leży jego szybkie, byle możliwie bezbolesne uśmiercenie, w niczym nie różni się dr. Karla Brandta, osobistego lekarza Hitlera, ani od Phillipa Bouhlera, szefa prywatnej kancelarii führera, którzy zostali upoważnieni do podejmowania decyzji w analogicznych przypadkach. Choć prawdę mówiąc, mała różnica jest, tyle że na niekorzyść Brytyjczyków. Według zeznań dr. Brandta w norymberskim procesie lekarzy, ojciec „dziecka Knauer”, które miało się urodzić niewidome i mocno zdeformowane, sam zwrócił się do kanclerza Rzeszy z prośbą o udzielenie mu „łaski śmierci”. Natomiast rodzice Alfiego próbowali przecież poruszyć świat, żeby zachować swe dziecko przy życiu...
 
Demoniczny chichot w tle
I w pewnym momencie wydawało się, mogło się wydawać, że ich starania uwieńczy szczęśliwy finał. Po odłączeniu respiratora Alfie zaczął oddychać samodzielnie i wbrew zapowiedziom prowadzących go lekarzy nie zmarł w kilka minut, ani nawet w kilka godzin później. Ekipa gotowa do transportu chłopca do rzymskiego szpitala Dzieciątka Jezus czekała na liverpoolskim lotnisku im. Johna Lennona. Niestety, czcigodny sędzia Brandt... przepraszam, Hayden nie wyraził zgody na opuszczenie przez Alfiego Wielkiej Brytanii, mimo że syn Thomasa i Kate miał już także obywatelstwo włoskie.

Osoba, która najpierw orzekła, że „w najlepiej pojętym interesie dwulatka jest rychła śmierć”, nie pozwoliła później na opuszczenie szpitala ze względu „na niedogodności, jakie mogłyby się stać udziałem chłopca podczas podróży do Włoch”, gdzie chciano go ponownie diagnozować i poszukiwać jakiejś dającej nadzieję terapii. No, ale kto i w jakim celu przewodniczącym wydziału rodzinnego w Sądzie Najwyższym robi aktywistę stowarzyszenia seksualnych inwertytów? Kto szermierzem praw pacjentów przed sądem czyni zdeklarowanych zwolenników upowszechniania eutanazji?

Osobiście słyszę w tym demoniczny chichot przeciwurodzeniowego lobby spod znaku Klubu Rzymskiego i raportu tzw. zegistów (od Zero Growth). Mocno wybrzmiewa też milczenie Królowej Elżbiety II, która radując się ze szczęśliwych narodzin kolejnego prawnuka, dla Alfiego nie znalazła dobrego słowa... Z drugiej strony, czemu tu się dziwić, przecież w zakresie propagowania darwinizmu i eugeniki Brytyjczycy mają całkiem niemałe zasługi, by przypomnieć choćby osiągnięcia kilku pokoleń rodziny Huxleyów, w tym zwłaszcza biologa, humanisty, internacjonalisty Juliana, który był starszym bratem bardziej znanego Aldousa, pisarza, propagatora twardych używek, autora m.in. słynnej dystopii „Nowy wspaniały świat”.   
 
Kto się bał Alfiego Evansa?
Z jakichś powodów na życie Alfiego w Alder Hey zagięto parol. Ze względu na fatalną reputację szpitala hipotezy na temat przyczyn wydają się oczywiste. Lekarze mogli oczywiście zrezygnować z dalszej, nierokującej ich zdaniem terapii, ale nie wolno im było pozbawić chłopca prawa do życia, a rodziców prawa do decydowania o jego losach. Tymczasem Alfiego praktycznie tam uwięziono.

Jeśli nawet mechaniczne wentylowanie uznać za formę uporczywej terapii, to już kilkudobowe głodzenie dziecka podpada raczej pod kategorię biernej eutanazji. Zindywidualizowana opieka paliatywna nie powinna wykluczać odżywania, tymczasem chłopcu podawano przez parę dni jedynie elektrolity i glukozę. Najprawdopodobniej za obietnicę zwolnienia dziecka do domu ojciec złożył we czwartek zaskakująco korzystne dla szpitala oświadczenie. Niestety, chyba nie docenił perfidii drugiej strony. Takie alibi dla Alder Hey mogło ostatecznie przesądzić o losie chłopca.

Według włoskiego portalu La Nuova Bussola Quotidiana, w nocy z czwartku na piątek po wywołaniu ojca na spotkanie z personelem szpitala, pielęgniarka miała podać Alfiemu serię czterech lekarstw, które w krótkim czasie definitywnie pogorszyły stan jego organizmu... Pozostaje mieć nadzieję, że włoskie instytucje nie omieszkają śmierci swego obywatela wyjaśnić do końca. A oddolna presja brytyjskich rodziców wymusi uchwalenie na Wyspach rozsądnego Alfie’s law, bądź Charlie’s law, które nie dopuści, aby Zjednoczone Królestwo zmieniło się w wymarzoną przez ideologów Eugeniczną Tyranię.
 
Postscriptum
9616 to numer miejsca, jakie w światowym rankingu lecznic zajmuje placówka liverpoolska. Szpital Dzieciątka Jezus w Rzymie ma na tej samej liście pozycję numer 508.
 
Waldemar Żyszkiewicz
 
Pierwodruk w Obywatelskiej. Gazecie Kornela Morawieckiego, nr 166
 
Schodki do piwniczki
http://www.tysol.pl/a18687-Waldemar-Zyszkiewicz-Demontaz-tabu-czyli-pozytki-z-Gombrowicza
http://www.tysol.pl/a18629-Krzysztof-Wyszkowski-w-2003r-Tworcza-rola-WZZ-w-powstaniu-Solidarnosci-jest-ignorowana-w-historii
http://www.tysol.pl/a18526-Waldemar-Zyszkiewicz-Czcigodny-sedzia-Hayden-czyli-brytyjskosc-sama-w-sobie
http://www.tysol.pl/a18447-Waldemar-Zyszkiewicz-Na-marginesie-sprawy-Alfiego-Evansa
http://www.tysol.pl/a18135-Waldemar-Zyszkiewicz-PiS-zmierza-ku-przegranej-wlasnej-i-Polski
http://tysol.pl/a17542-Waldemar-Zyszkiewicz-Przepraszanie-i-wybaczanie-za-kogos-Nieodrobiona-lekcja-dyplomacji
https://www.tysol.pl/b16945-Waldemar-Zyszkiewicz-Fejk-raport-o-Polsce-Niekonczaca-sie-historia

 

POLECANE
Komunikat dla mieszkańców woj. łódzkiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. łódzkiego

Dobiega końca rozbudowa drogi wojewódzkiej w Żychlinie w woj. łódzkim. W ramach inwestycji za ponad 31 mln zł oprócz jezdni z nową nawierzchnią powstały też chodniki, droga rowerowa, zatoki autobusowe, oświetlenie uliczne, a także dwa nowe ronda.

Szef MON: Potwierdziliśmy sojusznicze zobowiązania między USA a Polską z ostatniej chwili
Szef MON: Potwierdziliśmy sojusznicze zobowiązania między USA a Polską

Potwierdziliśmy sojusznicze zobowiązania między Stanami Zjednoczonymi a Polską – powiedział w środę po rozmowie z szefem Pentagonu Pete'em Hegsethem wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Według szefa MON potwierdzona jest stabilna obecność żołnierzy amerykańskich w Polsce.

Woda źródlana wycofana ze sprzedaży. Znana sieć ostrzega klientów Wiadomości
Woda źródlana wycofana ze sprzedaży. Znana sieć ostrzega klientów

Sieć Auchan ogłosiła pilne wycofanie jednej z wód źródlanych dostępnych w sprzedaży. Powodem decyzji są nieprawidłowości wykryte w badaniach mikrobiologicznych. Klienci, którzy posiadają wskazaną partię produktu, proszeni są o niespożywanie jej.

Ambasador Palestyny w Polsce o sytuacji w Strefie Gazy: To jeszcze nie jest pokój tylko u nas
Ambasador Palestyny w Polsce o sytuacji w Strefie Gazy: To jeszcze nie jest pokój

Ambasador Palestyny w Polsce Mahmoud Khalifa w rozmowie z Tysol.pl podkreśla, że mimo zawieszenia broni w Strefie Gazy nie można jeszcze mówić o pokoju. – To nawet nie jest pierwszy punkt planu pokojowego dla nas i dla regionu - mówi w rozmowie z Pawłem Pietkunem Mahmoud Khalifa, ambasador Palestyny w Polsce.

Świat muzyki w żałobie. Nie żyje czterokrotny laureat Grammy z ostatniej chwili
Świat muzyki w żałobie. Nie żyje czterokrotny laureat Grammy

Nie żyje Michael Eugene Archer, znany światu jako D’Angelo. Czterokrotny laureat nagrody Grammy odszedł po długiej walce z rakiem trzustki. Miał 51 lat. Informację o śmierci artysty potwierdziła jego rodzina, publikując poruszające oświadczenie.

„Pani naprawdę przeszkadza”. Incydent na wiecu Tuska z ostatniej chwili
„Pani naprawdę przeszkadza”. Incydent na wiecu Tuska

Podczas środowego spotkania premiera Donalda Tuska z mieszkańcami Piotrkowa Trybunalskiego doszło do niecodziennej sytuacji. Już na początku wystąpienia lidera Platformy Obywatelskiej jego przemówienie zostało przerwane przez aktywistkę trzymającą baner z napisem: „Jeden rząd już obaliłyśmy”. Dominika Lasota nie kryła swojego niezadowolenia wobec rządów koalicji.

Śmiertelny wypadek w Tatrach. Dwóch turystów spadło ze szlaku z ostatniej chwili
Śmiertelny wypadek w Tatrach. Dwóch turystów spadło ze szlaku

Jeden turysta poniósł śmierć, a drugi został poważnie ranny w wypadku, do którego doszło w środę w rejonie przełęczy Zawrat w Tatrach. W górach panują zimowe warunki. TOPR apeluje, by osoby niemające doświadczenia w zimowej turystyce nie wybierały się w wyższe partie gór.

Przełom w badaniach kosmicznych. Naukowcy zaskoczeni Wiadomości
Przełom w badaniach kosmicznych. Naukowcy zaskoczeni

Bakteria Bacillus subtilis, znana ze swoich korzystnych właściwości probiotycznych, potrafi przetrwać ekstremalne warunki panujące w przestrzeni kosmicznej – wykazali naukowcy z Uniwersytetu RMIT w Melbourne. 

Znany muzyk zagra koncert w Warszawie Wiadomości
Znany muzyk zagra koncert w Warszawie

Amerykański muzyk Mark Kozelek, znany pod pseudonimem Sun Kil Moon, wystąpi 16 października w warszawskim klubie Proxima.

Tragedia w Zielonej Górze. Psy zagryzły grzybiarza  z ostatniej chwili
Tragedia w Zielonej Górze. Psy zagryzły grzybiarza 

46-letni mężczyzna zmarł dziś rano w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze po tym, jak w niedzielę został zaatakowany przez trzy psy w dzielnicy Racula. Ofiara doznała rozległych obrażeń i mimo przeprowadzonych operacji lekarzom nie udało się uratować mężczyzny. 

REKLAMA

Waldemar Żyszkiewicz: Szpital nr 9616. Liverpoolską windą w zaświaty

Biorąc pod uwagę, co się w tej placówce NHS dzieje od lat, nawet tytuł 'Umieralnia Alder Hey' nie byłby przesadzony. Ale wyręczanie Pana Boga w decyzjach o śmierci pacjentów to konsekwencje proeutanazyjnej i depopulacyjnej filozofii brytyjskiego lecznictwa.
 Waldemar Żyszkiewicz: Szpital nr 9616. Liverpoolską windą w zaświaty
/ screen yt
Na początek trochę ekscerptów z angielskiej prasy: kierownictwo dziecięcego szpitala Alder Hey przeprasza za śmierć 15-letniej Robyn Ellson, chorej na białaczkę, która zmarła po zastosowaniu rażąco nieadekwatnej chemioterapii, kolidującej z dializą, jakiej była poddawana. Rzecz jednak w tym, że wiadomość o przeprosinach ukazała się drukiem w połowie października 2017, po długim dochodzeniu w sprawie, a dziewczynka zmarła w styczniu 2013.
 
W marcu 2010, z powodu błędu chirurga i braku drugiego operatora podczas usuwania zdiagnozowanego miesiąc wcześniej nowotworu nerek, zmarła trzyletnia Caitlyn Parry. Szpital oczywiście też przepraszał rodziców, zapewniając że pracują nad dotrzymywaniem standardów, badają przyczyny uchybień i doskonalą procedury. Jeden z komentujących tę informację w lokalnym portalu Echo zauważył, że zrozpaczeni rodzice uśmierconej dziewczynki musieli zabiegać aż siedem lat, żeby usłyszeć zdawkowe wyjaśnienia rzecznika placówki, które przedstawiono im dopiero zeszłej jesieni.
 
 (Nie)porządki w Alder Hey
Rzecznik Alder Hey, jednego z czterech dziecięcych szpitali w Anglii, minął się jednak z prawdą. Tragedią trzyletniej Caitlyn niezbyt się tam przejęto, bo przeprowadzona w grudniu 2014 kontrola wykazała, że na pięć poddanych sprawdzeniu tzw. standardów krajowych, aż w przypadku czterech – liverpoolska placówka nie spełnia wymaganych norm. Tylko poziom czystości i sterylności nie budził zastrzeżeń.

Wnioski z raportu? Szef regionalnego oddziału placówki kontrolnej (Care Quality Commission) uznał, że rezultaty są niepokojące, bo dyrekcja szpitala nie reaguje na ponawiane sygnały o trudnej sytuacji na bloku operacyjnym, w tym na sygnały o brakach wyposażenia do monitoringu pacjentów, co istotnie zwiększa poziom ryzyka. Część oddziałów nie ma też odpowiednio kwalifikowanego personelu, a oszczędnościowe cięcia przy procedurach pielęgnacyjnych nie tylko obniżają jakość świadczonych przez Alder Hey usług medycznych, ale utrudniają również sytuację personelu. I to już nie są informacje z lokalnego tabloidu, lecz z międzynarodowej edycji Guardiana.

W styczniu 1986 roku w wyniku operacji na otwartym sercu zmarł liczący zaledwie dwanaście dni Craig Rigby. Wprawdzie rodzice zgodzili się na ten zabieg, nie poinformowano ich jednak, że dobry zaraz po urodzeniu stan dziecka w drugim tygodniu życia znacznie się pogorszył... W roku 2001, już po głośnym skandalu z lat 90., gdy wyszło na jaw, że w Alder Hey nielegalnie, za to masowo pobierano serca i grasice z ciał martwych (pojawiły się domysły, że także celowo uśmiercanych) dzieci, sprawą śmierci małego Craiga zajął się prokurator.

W lipcu 2013 roku Pedraig Henry, jako jedenastotygodniowe niemowlę, został przewieziony do Alder Hey na zabieg chirurgiczny. Lekarze, nie informując rodziców o wysokim poziomie zakażeń szpitalnych, przeprowadzili rutynową, wcale nie pilną operację jelita. Osiem dni później mały Pedraig, zakażony przy zabiegu pałeczką okrężnicy, już nie żył. Po trzyletniej prawnej batalii szpital przyznał się do błędów i zapłacił rodzicom chłopca 17, 5 tysiąca funtów rekompensaty.
 
Eutanazyjna mentalność
Alfie Evans to bynajmniej nie pierwsza ofiara medyczno-prawnych rozwiązań systemowych, stosowanych w Zjednoczonym Królestwie. Latem zeszłego roku sędziowie i lekarze brytyjscy, wspomagani przez ETPC, wydali wyrok i doprowadzili do pozbawienia życia rocznego Charliego Garda (Great Ormond Street Hospital, Londyn), mimo że w amerykańskiej klinice oferowano dziecku eksperymentalną terapię. Gdy po interwencji papieża Franciszka i prezydenta USA Trumpa blokowane wcześniej przez brytyjski sąd możliwości się otworzyły, choroba była już niestety zbyt zaawansowana.

7 marca 2018, za sprawą tej samej ścieżki prawnej, od aparatury wspomagającej oddychanie odłączono Isaiaha Haastrupa, roczne dziecko z dysfunkcją mózgową (King’s College Hospital, Londyn). Według relacji ojca, chłopiec po ekstubowaniu oddychał samodzielnie jeszcze osiem godzin, a nie zaledwie kilka minut, jak zapewniali lekarze podczas batalii sądowej, jaką o jego życie toczyli rodzice przed wysokim trybunałem.

Rozgłos uzyskał też, dzięki determinacji małżeństwa Kingów szczęśliwie zakończony terapią protonową w Pradze, przypadek Ashyi, pięciolatka z nowotworem mózgu. Rodzice chłopca, świadkowie Jehowy, krytyczni wobec terapii stosowanej w szpitalu NHS w Southamptom, potajemnie zabrali stamtąd Ashyę i całą rodziną wyjechali do Hiszpanii. Aresztowani w Maladze pod zarzutem uprowadzenia własnego dziecka spędzili krótki czas w więzieniu, ale tym razem się udało.

W trzy lata później Ashya był już zdrowym chłopcem, nawet koszty kuracji w praskiej klinice sfinansowało UK, być może ze względu na międzynarodowy charakter tego przypadku. Ale to Wojownik Alfie, głównie za sprawą sieci i portali społecznościowych, poruszył serca i umysły rzeszy ludzi w Europie, ze szczególnym naciskiem na Włochy i Polskę. Thomas i Kate, papież Franciszek, watykańscy hierarchowie, KEP, prezydent Duda, ludzie mediów, blogerzy, komentatorzy...

Wprawdzie Armia Alfiego przegrała z chytrymi szermierzami eugeniki batalię o jego życie, ale być może odegra jeszcze istotną rolę w wojnie z dominującą dziś mentalnością eutanazyjną w brytyjskiej służbie zdrowia. I chyba nie tylko tam.
 
W pogoni za wzorcami III Rzeszy
Alfie Evans dowiódł, że wbrew diagnozom i oświadczeniom lekarzy z Alder Hey, potrafi żyć bez wspomagania oddechu. Przez pięć dób dzielnie walczył o swego fundamentalne prawo, którego nie dostrzegł ani sędzia Sądu Najwyższego Anthony Hayden, ani prawnie ustanowiony kurator Alfiego, ani nawet Europejski Trybunał Praw Człowieka, co wydaje się dostatecznie wymowne, aby renomę sądu w Strasburgu wziąć w mocny nawias.

Tak, przypadek Alfiego przelał czarę goryczy. Co więcej, skupiły się w nim wyraziście antyludzkie rysy tzw. humanizmu: światopoglądu, który w miejsce Transcendencji stawia teoretycznie Człowieka, a w praktyce różne, mniej czy bardziej przypadkowe jednostki, z całym ich subiektywizmem, konformizmem, podatnością na ideologie, dyspozycyjnością wobec obowiązującego systemu. Jeśli bowiem najwyższą wartością przestaje być każde ludzkie życie pozostające w gestii Boga, a staje się nią tzw. wartościowe życie, to jesteśmy w tym samym punkcie, w którym przesądzono o losie „dziecka Knauer”, pierwszej ofiary tzw. akcji T4, polegającej na fizycznej „eliminacji życia niewartego życia”.

Wobec tego, czcigodny sędzia Hayden, który posiłkując się złudną kategorią „testu obiektywnego” orzekł, że w najlepiej pojętym interesie Alfiego Evansa leży jego szybkie, byle możliwie bezbolesne uśmiercenie, w niczym nie różni się dr. Karla Brandta, osobistego lekarza Hitlera, ani od Phillipa Bouhlera, szefa prywatnej kancelarii führera, którzy zostali upoważnieni do podejmowania decyzji w analogicznych przypadkach. Choć prawdę mówiąc, mała różnica jest, tyle że na niekorzyść Brytyjczyków. Według zeznań dr. Brandta w norymberskim procesie lekarzy, ojciec „dziecka Knauer”, które miało się urodzić niewidome i mocno zdeformowane, sam zwrócił się do kanclerza Rzeszy z prośbą o udzielenie mu „łaski śmierci”. Natomiast rodzice Alfiego próbowali przecież poruszyć świat, żeby zachować swe dziecko przy życiu...
 
Demoniczny chichot w tle
I w pewnym momencie wydawało się, mogło się wydawać, że ich starania uwieńczy szczęśliwy finał. Po odłączeniu respiratora Alfie zaczął oddychać samodzielnie i wbrew zapowiedziom prowadzących go lekarzy nie zmarł w kilka minut, ani nawet w kilka godzin później. Ekipa gotowa do transportu chłopca do rzymskiego szpitala Dzieciątka Jezus czekała na liverpoolskim lotnisku im. Johna Lennona. Niestety, czcigodny sędzia Brandt... przepraszam, Hayden nie wyraził zgody na opuszczenie przez Alfiego Wielkiej Brytanii, mimo że syn Thomasa i Kate miał już także obywatelstwo włoskie.

Osoba, która najpierw orzekła, że „w najlepiej pojętym interesie dwulatka jest rychła śmierć”, nie pozwoliła później na opuszczenie szpitala ze względu „na niedogodności, jakie mogłyby się stać udziałem chłopca podczas podróży do Włoch”, gdzie chciano go ponownie diagnozować i poszukiwać jakiejś dającej nadzieję terapii. No, ale kto i w jakim celu przewodniczącym wydziału rodzinnego w Sądzie Najwyższym robi aktywistę stowarzyszenia seksualnych inwertytów? Kto szermierzem praw pacjentów przed sądem czyni zdeklarowanych zwolenników upowszechniania eutanazji?

Osobiście słyszę w tym demoniczny chichot przeciwurodzeniowego lobby spod znaku Klubu Rzymskiego i raportu tzw. zegistów (od Zero Growth). Mocno wybrzmiewa też milczenie Królowej Elżbiety II, która radując się ze szczęśliwych narodzin kolejnego prawnuka, dla Alfiego nie znalazła dobrego słowa... Z drugiej strony, czemu tu się dziwić, przecież w zakresie propagowania darwinizmu i eugeniki Brytyjczycy mają całkiem niemałe zasługi, by przypomnieć choćby osiągnięcia kilku pokoleń rodziny Huxleyów, w tym zwłaszcza biologa, humanisty, internacjonalisty Juliana, który był starszym bratem bardziej znanego Aldousa, pisarza, propagatora twardych używek, autora m.in. słynnej dystopii „Nowy wspaniały świat”.   
 
Kto się bał Alfiego Evansa?
Z jakichś powodów na życie Alfiego w Alder Hey zagięto parol. Ze względu na fatalną reputację szpitala hipotezy na temat przyczyn wydają się oczywiste. Lekarze mogli oczywiście zrezygnować z dalszej, nierokującej ich zdaniem terapii, ale nie wolno im było pozbawić chłopca prawa do życia, a rodziców prawa do decydowania o jego losach. Tymczasem Alfiego praktycznie tam uwięziono.

Jeśli nawet mechaniczne wentylowanie uznać za formę uporczywej terapii, to już kilkudobowe głodzenie dziecka podpada raczej pod kategorię biernej eutanazji. Zindywidualizowana opieka paliatywna nie powinna wykluczać odżywania, tymczasem chłopcu podawano przez parę dni jedynie elektrolity i glukozę. Najprawdopodobniej za obietnicę zwolnienia dziecka do domu ojciec złożył we czwartek zaskakująco korzystne dla szpitala oświadczenie. Niestety, chyba nie docenił perfidii drugiej strony. Takie alibi dla Alder Hey mogło ostatecznie przesądzić o losie chłopca.

Według włoskiego portalu La Nuova Bussola Quotidiana, w nocy z czwartku na piątek po wywołaniu ojca na spotkanie z personelem szpitala, pielęgniarka miała podać Alfiemu serię czterech lekarstw, które w krótkim czasie definitywnie pogorszyły stan jego organizmu... Pozostaje mieć nadzieję, że włoskie instytucje nie omieszkają śmierci swego obywatela wyjaśnić do końca. A oddolna presja brytyjskich rodziców wymusi uchwalenie na Wyspach rozsądnego Alfie’s law, bądź Charlie’s law, które nie dopuści, aby Zjednoczone Królestwo zmieniło się w wymarzoną przez ideologów Eugeniczną Tyranię.
 
Postscriptum
9616 to numer miejsca, jakie w światowym rankingu lecznic zajmuje placówka liverpoolska. Szpital Dzieciątka Jezus w Rzymie ma na tej samej liście pozycję numer 508.
 
Waldemar Żyszkiewicz
 
Pierwodruk w Obywatelskiej. Gazecie Kornela Morawieckiego, nr 166
 
Schodki do piwniczki
http://www.tysol.pl/a18687-Waldemar-Zyszkiewicz-Demontaz-tabu-czyli-pozytki-z-Gombrowicza
http://www.tysol.pl/a18629-Krzysztof-Wyszkowski-w-2003r-Tworcza-rola-WZZ-w-powstaniu-Solidarnosci-jest-ignorowana-w-historii
http://www.tysol.pl/a18526-Waldemar-Zyszkiewicz-Czcigodny-sedzia-Hayden-czyli-brytyjskosc-sama-w-sobie
http://www.tysol.pl/a18447-Waldemar-Zyszkiewicz-Na-marginesie-sprawy-Alfiego-Evansa
http://www.tysol.pl/a18135-Waldemar-Zyszkiewicz-PiS-zmierza-ku-przegranej-wlasnej-i-Polski
http://tysol.pl/a17542-Waldemar-Zyszkiewicz-Przepraszanie-i-wybaczanie-za-kogos-Nieodrobiona-lekcja-dyplomacji
https://www.tysol.pl/b16945-Waldemar-Zyszkiewicz-Fejk-raport-o-Polsce-Niekonczaca-sie-historia


 

Polecane
Emerytury
Stażowe