Prawy Sierpowy: Rozmyślania przy kominku

Okiem farmera
Jesienny listopadowy późny wieczór, w kominku płonie ogień, wpatruję się w iskry strzelające z płonącego w nim polana. Czuję ciepło promieniujące od płomieni i wspominam te jesienne wieczory z poprzednich lat które już przeminęły. Były one radosne, lub smutne, spędzane w rodzinnym gronie lub czasem samotnie, w zamyśleniu jak teraz. Kiedy rodzina sobie już smacznie śpi, mnie wtedy przychodzą do głowy najlepsze myśli, bo noc jesienna ma tę wspaniałą właściwość że sprzyja rozmyślaniom na różne tematy. Zwłaszcza gdy patrzę w ogień który trawi powoli drewno w kominku. Ot przyszła mi taka oto myśl że ludzie nie mają pojęcia jak korzystać z życia nawet gdy możliwości mają bardzo skromne, że nie potrafią znaleźć tej małej iskierki która by rozświetliła ich smutne życie, gdy perspektyw brak . Albo gdy życie obdarzy wieloma materialnymi dobrami i w nadmiarze dostępnych dóbr zatraci się to co jest sensem życia. Ta nieustanna pogoń za karierą, swoisty wyścig szczurów wysysa z ludzi to co najwartościowsze, zastępując tym co jest wrogie szczęściu rodzinnemu. Bo praca nie staje się wtedy źródłem dobrobytu, a celem samym w sobie. Tworzy nowoczesnych niewolników. Uzależnia niczym narkotyk i tak samo niszczy. W Japonii znaleziono nawet nazwę dla takiego stanu, to Karoshi. To śmierć z przepracowania. Czy warto bezkrytycznie oddać duszę jednemu celowi tylko po to aby podbijać wyżyłowane do granic możliwości rankingi wydajności? Gdzie leży granica za którą już nie ma człowieczeństwa a zaczyna się robotyczne uzależnienie od pracy? Praca powinna poprawiać byt i dawać satysfakcję, inaczej się staje tylko mechaniczna czynnością która niszczy zamiast budować.
Mamy coraz większe wymagania, oczekujemy szczególnego traktowania, a czasem zapominamy iż takie parcie na wygodę jest tylko obrazem naszej chciwości. Że im więcej posiadamy dóbr materialnych, tym mniej w nas empatii dla rodziny, sąsiadów czy Ojczyzny, ponieważ zaczynamy patrzeć poprzez pryzmat tego co posiadamy, zamiast poprzez to co sobą reprezentujemy. Nie jestem wrogiem bogactwa, mam za to dość takich ludzi którzy swego bogactwa używają do niszczenia innych społeczeństw. Takich ludzi którzy sprowadzają nieszczęścia sponsorując rzekomo postępowe idee. Gdzie styl życia i brak prawdziwej rodziny jest pożądanym zjawiskiem. A wszelkie zboczenia mają zawsze przewagę bo są poprawne politycznie i chronione prawem.
Kiedy tak sobie siedzę patrząc w płomień błyskający do mnie z kominka, cieszę się że żyję Tu w Polsce. Rozmyślam o tym jak wiele jeszcze mnie czeka pracy aby źli ludzie nie przejęli tu rządu dusz. A także jak wielu jest takich jak Ja, którym przyświecają podobne ideały? Jesienne wieczory są coraz dłuższe, wkrótce będą to już zimowe. Zbliża się kolejna wigilia przy zastawionym 12 potrawami stole i jednym wolnym miejscem dla niespodziewanego gościa. Przystrojonej choince pod którą będą prezenty dla bliskich. Kolejna pasterka w kościele...
Życie biegnie a ja razem z nim, choć wolałbym aby zwolniło swe tempo.
farmerjane