[Tylko u nas] Marek Budzisz: Rosyjski sport, czyli kiedy przestaną oszukiwać?

Panel roboczy Światowej Organizacji Antydopingowej WADA zalecił aby na zgromadzeniu plenarnym tej organizacji, które zaplanowane jest na 9 grudnia w Paryżu wykluczyć na 4 lata rosyjskich sportowców ze wszystkich imprez międzynarodowych, w tym Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Rosjanie mogliby w razie podjęcia takiej decyzji brać udział w międzynarodowych imprezach sportowych o ile w trybie indywidualnym każdy, z jej chcących brać udział w zawodach, sportowiec udowodni, że jest wolny od dopingu.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Rosyjski sport, czyli kiedy przestaną oszukiwać?
/ morguefile.com
Pomyślne przejście takiej weryfikacji da im jedynie możliwość występowania pod flagą neutralną, jako, że reprezentacja Federacji Rosyjskiej, jej flaga i hymn, mają zostać wykluczone ze światowej rodziny sportu. Dodatkowym, i chyba znacznie bardziej dolegliwym, dla rosyjskich władz środkiem który zostanie zastosowany ma być pozbawienie Rosji możliwości organizowania jakichkolwiek imprez międzynarodowych. Nie będzie ona mogła również pretendować o ich organizowanie, co w praktyce oznacza, że ten zakaz będzie w dłuższy niźli 4 lata. Do wyborów prezydenckich w 2024 roku, ani sportowcy rosyjscy ani wielkie imprezy w stylu Olimpiady w Soczi czy Mundialu nie przysporzą władcom Kremla dodatkowych bonusów w oczach opinii publicznej, co z pewnością jest nieprzyjemną wiadomością dla przedstawicieli reżimu. Ich świat się od tego nie zawali, ale też nie ma powodów do radości. Przedstawiciele Rosji, o ile rekomendacje zostaną przyjęte w całości, mają też dostać zakaz kandydowania do władz światowych organizacji sportowych, a reprezentanci jej władz nie będą mogli oficjalnie gościć na imprezach sportowych. Nie jest to z perspektywy Moskwy pozytywna informacja tym bardziej, że tego samego 9 grudnia, również w Paryżu, odbędzie się tzw. Szczyt Normandzki w którym uczestniczyć ma Władimir Putin i niewykluczone, że spotka się „w cztery oczy” z prezydentem Ukrainy Wołodymirem Zelenskim. Moskwa bardzo w tej ostatniej kwestii liczy na sukces, czyli przeforsowanie swojej wizji przyszłości Ukrainy i zaprezentowania się w roli państwa dzięki któremu „zapanuje pokój”. Afera z rosyjskim sportem ten przekaz, w sposób oczywisty zakłóci, nawet jeśli „na kierunku ukraińskim” będzie sukces. A co jeśli tego sukcesu nie będzie? Co gorsze, dzień wcześniej, 8 grudnia Putin i Łukaszenka mają podpisać pakiet porozumień o pogłębieniu integracji gospodarczej obydwu państw. Na linii Moskwa – Mińsk iskrzy coraz bardziej i wręcz może dojść do sytuacji, że żadne porozumienia nie zostaną sygnowane, albo tylko ich część podpiszą prezydenci obydwu państw. Znów, trudno to będzie przedstawić jako sukces i trzeba będzie w Paryżu odpowiadać na niewygodne i nieprzyjemne pytania. Oczywiście wydarzenia mogą potoczyć się znacznie lepiej dla Kremla, warto wrócić zatem do kwestii sportowych.

Kolejna odsłona sportowego skandalu z udziałem Rosji ma związek z przekazaną światowej organizacji antydopingowej bazą danych Moskiewskiego Laboratorium Antydopingowego. Okazało się, że gromadzone tam dane (wyniki badań tzw. próbek B) były podmieniane, a sama baza, zdaniem międzynarodowych ekspertów jest niewiarygodna. Wręcz, w oficjalnym raporcie, znalazły się zapisy o celowym manipulowaniu i fałszowaniu danych przez władze. Już wcześniej rosyjskie media informowały, że po analizie przekazanych WADA danych z moskiewskiego laboratorium testy antydopingowe 298 rosyjskich sportowców wydały się podejrzane, zaś przeciwko 43 już rozpoczęto oficjalne dochodzenie. Jednak oskarżenie o manipulowanie wynikami badań, zdaniem ekspertów, ma znacznie większy ciężar gatunkowy, tym bardziej, że właśnie z tego powodu rosyjskie służby antydopingowe już raz pozbawione zostały akredytacji. Gdyby oskarżenia potwierdziły się mielibyśmy do czynienia z recydywą.

Szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisław Pozdniakow powiedział mediom, że „sytuacja jest bardzo poważna”. Marija Łasickiene, wielokrotna rosyjska medalistka Europy i Świata w skoku wzwyż, w pierwszej reakcji na doniesienia mediów napisała na swojej stronie w jednym z portali społecznościowych, iż raczej wyjedzie z kraju po to aby być dostępna dla przedstawicieli międzynarodowych służb antydopingowych niźli „po raz drugi przepuści olimpiadę z powodu ludzi, którzy nie są w stanie uczciwie wypełniać swoich obowiązków”.

Szef rosyjskiego biura antydopingowego RUSADA Jurij Ganus powiedział mediom, że po czterech latach od momentu kiedy zaczął się skandal związany z rosyjskim sportem, czego symbolem jest tzw. Raport McLarena, w którym zarzucono rosyjskim władzom nie tylko fałszowanie próbek i wyników badań antydopingowych, ale przede wszystkim zorganizowanie przez władze państwowego spisku, którego celem były masowe fałszerstwa, nikt z wysokich rangą rosyjskich urzędników odpowiedzialnych za sport nawet nie odniósł się do zawartym w dokumencie stwierdzeń, o wdrożeniu jakichkolwiek programów celem walki z patologią w sporcie, nawet nikt nie pomyślał. Ganus mówi też, i na to warto zwrócić uwagę, że już od lat mówi publicznie, ale nikt nie słucha w Rosji jego sugestii, że zmiany musza być głębokie, nie kosmetyczne. Nazywa je „zmianami strukturalnymi” w przeciwieństwie do nastawienia władz rosyjskich, które skłonne są mówić o „problemach technicznych”. O co chodzi, przekładając te słowa na ludzki i zrozumiały język? Ganus wprost wzywa do wyrzucenia z posad ludzi zajmujących się rosyjskim sportem. Nowi ludzie muszą przede wszystkim przestać kłamać i oszukiwać, bo to, mimo, iż przez lata udawało się ukrywać, obecnie w przypadku Federacji Rosyjskiej już nie przejdzie. Tym bardziej, że wszyscy traktują Moskwę jak recydywistę i z jeszcze większa uwagą patrzą jej na ręce. Już w połowie listopada władze IAFF Miedzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej podjęły decyzję w związku z innym skandalem dopingowym (skoczek wzwyż Danił Lysenko złapany na dopingu przedstawił zaświadczenia lekarskie od nieistniejącej placówki medycznej podpisane przez nieistniejących lekarzy, czego nie mógłby zrobić bez wsparcia kierownictwa rosyjskiej Federacji) o objęciu szefostwa związku i trenerów prawa wypełniania swych obowiązków. W związku z tym w Moskwie w trybie nagłym zmieniono kierownictwo Federacji, a jej nowa p.o. obowiązki przewodniczącego Julia Tarasenko mówiąc, o tym, że nastroje w związku nie są optymistyczne powiedziała też, że decyzja Światowej Federacji Lekkiej Atletyki jest „poza granicą zrozumienia”. Co sprawia problemy w zrozumieniu? To, że nie należy kłamać i oszukiwać?

Być może mamy do czynienia z pewnym fenomenem kulturowym, krajem, którego mieszkańcy nie odróżniają prawdy od fałszu, a na wszystko patrzą z utylitarnego punktu widzenia. Na taką myśl nasuwa też to co niedawno powiedział dziennikarzom Władimir Putin. Otóż pytany o zaawansowanie Stanów Zjednoczonych w projektowanie i rozwój nowych technologii oraz czy nie niepokoi go rosyjskie zapóźnienie w tym względzie, Putin powiedział, że „niech Amerykanie popracują, wydadzą pieniądze, a my cap ca rap, przejmiemy te rozwiązania”. W cywilizowanym świecie cap ca rap nazywa się kradzieżą.
 

 

POLECANE
Wiadomości
80 lat listu, który dzielił dowódców AK

12 sierpnia 2025 roku minęło dokładnie 80 lat od momentu, gdy ówczesny kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”, jeden z najbardziej bezkompromisowych dowódców Armii Krajowej, napisał list otwarty do płk. Jana Mazurkiewicza „Radosława”. List ten, stanowiący świadectwo głębokiego podziału w powojennym podziemiu, nabiera nowego znaczenia w obliczu historii i losów obu legendarnych oficerów, którzy ostatecznie zostali awansowani na stopień generała brygady, ale w skrajnie różnych okolicznościach.

Samuel Pereira broni KPO tylko u nas
Samuel Pereira broni KPO

„Skandal! Dotacje! Lody!” – krzyczą krytycy KPO, jakby każde euro z Brukseli trafiało prosto w kieszeń Donalda Tuska. Tymczasem rzeczywistość jest mniej sensacyjna: środki te mają pomóc polskim firmom, instytucjom i społecznościom przetrwać kryzysy i rozwijać się w przyszłości.

Wejdą do KRS? Operacja jest przygotowywana z ostatniej chwili
Wejdą do KRS? "Operacja jest przygotowywana"

W rządzie otrzymali zielone światło, aby przygotowywać plan wejścia do Krajowej Rady Sądownictwa. Szykują operację "a'la TVP" (…). W przygotowaniach biorą udział i ministrowie, i ludzie służb – twierdzi w podcaście "Polityczny WF" Marcin Fijołek.

Media: Nawrocki przypomniał Trumpowi o Bitwie Warszawskiej z ostatniej chwili
Media: Nawrocki przypomniał Trumpowi o Bitwie Warszawskiej

Podczas telekonferencji europejskich przywódców z Donaldem Trumpem prezydent Karol Nawrocki wspomniał o rocznicy Bitwy Warszawskiej oraz wspólnej walce Polaków i Ukraińców przeciwko bolszewikom – poinformował portal Axios. Trump miał zakomunikować przywódcom, że podczas spotkania z Putinem chce doprowadzić do zawieszenia broni.

Straż Pożarna dementuje informację o śmierci strażaka OSP z ostatniej chwili
Straż Pożarna dementuje informację o śmierci strażaka OSP

Państwowa Straż Pożarna dementuje informacje lokalnych mediów o strażaku, który miał zginąć podczas akcji w Kawlach.

Prezydent Nawrocki spotka się z premierem Tuskiem. Padła data z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki spotka się z premierem Tuskiem. Padła data

Na prośbę premiera Donalda Tuska jutro o godz. 12 prezydent Karol Nawrocki spotka się z premierem w Pałacu Prezydenckim – przekazał rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz.

Zniszczył pomniki ofiar UPA. ABW zatrzymała 17-letniego Ukraińca z ostatniej chwili
Zniszczył pomniki ofiar UPA. ABW zatrzymała 17-letniego Ukraińca

Funkcjonariusze ABW oraz policji zatrzymali 17-letniego obywatela Ukrainy, który na zlecenie obcych służb przeprowadzał dewastacje pomników ofiar UPA – przekazał w środę koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

PZU wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PZU wydał pilny komunikat

Rada Nadzorcza PZU odwołała Andrzeja Klesyka; obowiązki prezesa czasowo objął Tomasz Tarkowski. Spółka ogłasza konkurs na prezesa – poinformowano w komunikacie PZU.

Tusk pominięty przez Trumpa. Wiadomo było, że Polskę reprezentuje prezydent Nawrocki z ostatniej chwili
Tusk pominięty przez Trumpa. "Wiadomo było, że Polskę reprezentuje prezydent Nawrocki"

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz skrytykował w środę stronę rządową za podawanie informacji, że w konsultacjach z prezydentem USA Donaldem Trumpem miał uczestniczyć premier Donald Tusk. – Od wtorku wiadomo było, iż Polskę reprezentuje prezydent Karol Nawrocki – powiedział.

Duży pożar na Kaszubach. Płonie hala produkcyjna z ostatniej chwili
Duży pożar na Kaszubach. Płonie hala produkcyjna

W miejscowości Kawle w gminie Sierakowice (powiat kartuski) doszło do pożaru na terenie zakładu produkcyjnego – informuje Express Kaszubski.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Budzisz: Rosyjski sport, czyli kiedy przestaną oszukiwać?

Panel roboczy Światowej Organizacji Antydopingowej WADA zalecił aby na zgromadzeniu plenarnym tej organizacji, które zaplanowane jest na 9 grudnia w Paryżu wykluczyć na 4 lata rosyjskich sportowców ze wszystkich imprez międzynarodowych, w tym Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Rosjanie mogliby w razie podjęcia takiej decyzji brać udział w międzynarodowych imprezach sportowych o ile w trybie indywidualnym każdy, z jej chcących brać udział w zawodach, sportowiec udowodni, że jest wolny od dopingu.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Rosyjski sport, czyli kiedy przestaną oszukiwać?
/ morguefile.com
Pomyślne przejście takiej weryfikacji da im jedynie możliwość występowania pod flagą neutralną, jako, że reprezentacja Federacji Rosyjskiej, jej flaga i hymn, mają zostać wykluczone ze światowej rodziny sportu. Dodatkowym, i chyba znacznie bardziej dolegliwym, dla rosyjskich władz środkiem który zostanie zastosowany ma być pozbawienie Rosji możliwości organizowania jakichkolwiek imprez międzynarodowych. Nie będzie ona mogła również pretendować o ich organizowanie, co w praktyce oznacza, że ten zakaz będzie w dłuższy niźli 4 lata. Do wyborów prezydenckich w 2024 roku, ani sportowcy rosyjscy ani wielkie imprezy w stylu Olimpiady w Soczi czy Mundialu nie przysporzą władcom Kremla dodatkowych bonusów w oczach opinii publicznej, co z pewnością jest nieprzyjemną wiadomością dla przedstawicieli reżimu. Ich świat się od tego nie zawali, ale też nie ma powodów do radości. Przedstawiciele Rosji, o ile rekomendacje zostaną przyjęte w całości, mają też dostać zakaz kandydowania do władz światowych organizacji sportowych, a reprezentanci jej władz nie będą mogli oficjalnie gościć na imprezach sportowych. Nie jest to z perspektywy Moskwy pozytywna informacja tym bardziej, że tego samego 9 grudnia, również w Paryżu, odbędzie się tzw. Szczyt Normandzki w którym uczestniczyć ma Władimir Putin i niewykluczone, że spotka się „w cztery oczy” z prezydentem Ukrainy Wołodymirem Zelenskim. Moskwa bardzo w tej ostatniej kwestii liczy na sukces, czyli przeforsowanie swojej wizji przyszłości Ukrainy i zaprezentowania się w roli państwa dzięki któremu „zapanuje pokój”. Afera z rosyjskim sportem ten przekaz, w sposób oczywisty zakłóci, nawet jeśli „na kierunku ukraińskim” będzie sukces. A co jeśli tego sukcesu nie będzie? Co gorsze, dzień wcześniej, 8 grudnia Putin i Łukaszenka mają podpisać pakiet porozumień o pogłębieniu integracji gospodarczej obydwu państw. Na linii Moskwa – Mińsk iskrzy coraz bardziej i wręcz może dojść do sytuacji, że żadne porozumienia nie zostaną sygnowane, albo tylko ich część podpiszą prezydenci obydwu państw. Znów, trudno to będzie przedstawić jako sukces i trzeba będzie w Paryżu odpowiadać na niewygodne i nieprzyjemne pytania. Oczywiście wydarzenia mogą potoczyć się znacznie lepiej dla Kremla, warto wrócić zatem do kwestii sportowych.

Kolejna odsłona sportowego skandalu z udziałem Rosji ma związek z przekazaną światowej organizacji antydopingowej bazą danych Moskiewskiego Laboratorium Antydopingowego. Okazało się, że gromadzone tam dane (wyniki badań tzw. próbek B) były podmieniane, a sama baza, zdaniem międzynarodowych ekspertów jest niewiarygodna. Wręcz, w oficjalnym raporcie, znalazły się zapisy o celowym manipulowaniu i fałszowaniu danych przez władze. Już wcześniej rosyjskie media informowały, że po analizie przekazanych WADA danych z moskiewskiego laboratorium testy antydopingowe 298 rosyjskich sportowców wydały się podejrzane, zaś przeciwko 43 już rozpoczęto oficjalne dochodzenie. Jednak oskarżenie o manipulowanie wynikami badań, zdaniem ekspertów, ma znacznie większy ciężar gatunkowy, tym bardziej, że właśnie z tego powodu rosyjskie służby antydopingowe już raz pozbawione zostały akredytacji. Gdyby oskarżenia potwierdziły się mielibyśmy do czynienia z recydywą.

Szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisław Pozdniakow powiedział mediom, że „sytuacja jest bardzo poważna”. Marija Łasickiene, wielokrotna rosyjska medalistka Europy i Świata w skoku wzwyż, w pierwszej reakcji na doniesienia mediów napisała na swojej stronie w jednym z portali społecznościowych, iż raczej wyjedzie z kraju po to aby być dostępna dla przedstawicieli międzynarodowych służb antydopingowych niźli „po raz drugi przepuści olimpiadę z powodu ludzi, którzy nie są w stanie uczciwie wypełniać swoich obowiązków”.

Szef rosyjskiego biura antydopingowego RUSADA Jurij Ganus powiedział mediom, że po czterech latach od momentu kiedy zaczął się skandal związany z rosyjskim sportem, czego symbolem jest tzw. Raport McLarena, w którym zarzucono rosyjskim władzom nie tylko fałszowanie próbek i wyników badań antydopingowych, ale przede wszystkim zorganizowanie przez władze państwowego spisku, którego celem były masowe fałszerstwa, nikt z wysokich rangą rosyjskich urzędników odpowiedzialnych za sport nawet nie odniósł się do zawartym w dokumencie stwierdzeń, o wdrożeniu jakichkolwiek programów celem walki z patologią w sporcie, nawet nikt nie pomyślał. Ganus mówi też, i na to warto zwrócić uwagę, że już od lat mówi publicznie, ale nikt nie słucha w Rosji jego sugestii, że zmiany musza być głębokie, nie kosmetyczne. Nazywa je „zmianami strukturalnymi” w przeciwieństwie do nastawienia władz rosyjskich, które skłonne są mówić o „problemach technicznych”. O co chodzi, przekładając te słowa na ludzki i zrozumiały język? Ganus wprost wzywa do wyrzucenia z posad ludzi zajmujących się rosyjskim sportem. Nowi ludzie muszą przede wszystkim przestać kłamać i oszukiwać, bo to, mimo, iż przez lata udawało się ukrywać, obecnie w przypadku Federacji Rosyjskiej już nie przejdzie. Tym bardziej, że wszyscy traktują Moskwę jak recydywistę i z jeszcze większa uwagą patrzą jej na ręce. Już w połowie listopada władze IAFF Miedzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej podjęły decyzję w związku z innym skandalem dopingowym (skoczek wzwyż Danił Lysenko złapany na dopingu przedstawił zaświadczenia lekarskie od nieistniejącej placówki medycznej podpisane przez nieistniejących lekarzy, czego nie mógłby zrobić bez wsparcia kierownictwa rosyjskiej Federacji) o objęciu szefostwa związku i trenerów prawa wypełniania swych obowiązków. W związku z tym w Moskwie w trybie nagłym zmieniono kierownictwo Federacji, a jej nowa p.o. obowiązki przewodniczącego Julia Tarasenko mówiąc, o tym, że nastroje w związku nie są optymistyczne powiedziała też, że decyzja Światowej Federacji Lekkiej Atletyki jest „poza granicą zrozumienia”. Co sprawia problemy w zrozumieniu? To, że nie należy kłamać i oszukiwać?

Być może mamy do czynienia z pewnym fenomenem kulturowym, krajem, którego mieszkańcy nie odróżniają prawdy od fałszu, a na wszystko patrzą z utylitarnego punktu widzenia. Na taką myśl nasuwa też to co niedawno powiedział dziennikarzom Władimir Putin. Otóż pytany o zaawansowanie Stanów Zjednoczonych w projektowanie i rozwój nowych technologii oraz czy nie niepokoi go rosyjskie zapóźnienie w tym względzie, Putin powiedział, że „niech Amerykanie popracują, wydadzą pieniądze, a my cap ca rap, przejmiemy te rozwiązania”. W cywilizowanym świecie cap ca rap nazywa się kradzieżą.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe