Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego dla "TS": Ludzie palą czym popadnie, bogaci czy biedni

Dusimy się wszyscy. Zatruwamy się, oddychając zatrutym powietrzem. Umieramy wcześniej. Pora coś z tym zrobić, bo winny jest każdy z nas.
M. Żegliński Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego dla "TS": Ludzie palą czym popadnie, bogaci czy biedni
M. Żegliński / Tygodnik Solidarność
Problem smogu istnieje w Polsce od dawna. To żadna nowość, że w piecach pali się śmieciami czy najgorszym odpadem węglowym. To żadna nowość, że sprowadza się najtańsze samochody z zagranicy, a sprytny Polak, zamiast dbać o filtr cząstek stałych, kombinuje, jak go wyciąć, skoro jego utrzymanie kosztuje. To żadna nowość, że po budowie czy remoncie, zamiast zamówić kontener na śmieci, układa się wszystko na kupę i podlewa benzyną…
Nowością jest to, że zaczęło się o tym mówić. I że każdy może ściągnąć aplikację na swój telefon i sprawdzi aktualny poziom tzw. niskiej emisji.


Śmierć miasta powiatowego

Polski Alarm Smogowy, instytucja zajmująca się monitorowaniem zanieczyszczenia powietrza i działaniami proekologicznymi, czyli walką ze smogiem, wskazuje, że polskie powietrze każdego roku zabija ok 45 000 osób. To przerażające dane. Nie chodzi oczywiście o bezpośrednią śmierć, ale o różnego typu groźne powikłania, które przyczyniają się do zgonów.
Kiedy mówimy o smogu, najczęściej na myśli mamy tzw. niską emisję, a więc tę powstałą z niskich kominów przydomowych, ze spalania w domowych piecach i kotłach. Są szacunki mówiące o 5,5 mln pieców w Polsce zwanych w branży „kopciuchami”. To te, które nie spełniają żadnych norm emisji spalin. A można w nich palić wszystko: od najgorszego, sprowadzanego gdzieś zza wschodniej granicy węgla, mułu węglowego czy śmieci.

„Według szacunkowych danych co roku w Polsce sprzedawanych jest ok. 200 tys. kotłów na węgiel, a większość z nich (ok. 70 proc.) to kotły o bardzo złych parametrach emisyjnych. Ich potoczna nazwa stosowana w branży kotlarskiej – „kopciuchy” – mówi sama za siebie. Są to urządzenia, które nie powinny być dopuszczone do obrotu rynkowego”

– informuje Polski Alarm Smogowy.

Niska emisja

pyły zawieszone (PM 10, PM 2,5 czy PM 1 – im niższa wartość tym większa szkodliwość)
dwutlenek siarki (SO2)
tlenki azotu (NOx)
metale ciężkie
węglowodory aromatyczne (m.in. benzopiren)
dioksyny



Każdy Polak w swoim aucie

Dla wielu symbolem wolności jest własny samochód. Pozwala nam być niezależnym od wszystkich innych środków komunikacji, dojechać na czas i poczuć się „na swoim”. W Polsce samochodów jest coraz więcej. Programy na rzecz ograniczenia ruchu samochodowego dopiero raczkują w największych miastach. W mniejszych – bez samochodu nie da się żyć. Komunikacja zbiorowa leży, a choćby do lekarza trzeba dojechać nieraz wiele kilometrów.
Te nasze samochody to jednak nie są cuda techniki o najwyższych normach emisji spalin. To kilkunasto-, kilkudziesięcioletnie diesle, sprowadzone zza Odry. Wlewamy do nich co popadnie, byle taniej.
Samochody odpowiadają za istotny poziom zanieczyszczenia. Oczywiście im większe ich skupisko – tym wyższy. W grudniu 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport pt. „Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami”. Wynika z niego, że za 82–92,8 proc. zanieczyszczeń odpowiedzialna jest niska emisja. Zanieczyszczenia komunikacyjne to 5,4-7 proc., z kolei przemysł to 1,8-9 proc. odpowiedzialności. Sprawa jednak nie jest taka prosta, bo smog ma charakter lokalny. Tymczasem sam NIK zwraca uwagę, że w Warszawie w 2011 r. samochody odpowiadały za 63 proc. stężenia pyłu PM 10 (to jeden z głównych składowych, obok PM 2,5, mniejszego pyłu – smogu powstającego w wyniku niskiej emisji). Trudno wskazać dokładne liczby, bo sytuacja zmienia się dynamicznie, a swoje robi pogoda. W przypadku utrzymywania się wysokiego ciśnienia, a więc ładnej pogody, smog utrzymywany jest nisko przy ziemi i nie może się rozwiać.
W przypadku samochodów smog powstaje nie tylko w wyniku spalania benzyny czy ropy. Drobinki pyłowe to także skutek ścierania się opon czy klocków hamulcowych. Ale szacuje się, że nawet 80 proc. smogu produkowanego przez samochody to tzw. unos. A więc wzniecanie pyłu leżącego na ulicach. Likwidacja tego pyłu wydaje się prosta – należy myć ulice. Trudno to jednak robić w zimie.

Pomysły rządowe
Rząd w końcu zauważył pomijany przez lata problem. Na ostatnim posiedzeniu Rady Ministrów zaprezentowano 14 najważniejszych działań wskazanych przez Komitet Ekonomiczny RM.
Najważniejsze z nich to m.in. dopłaty do wymiany urządzeń. Mówiła o tym później wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz:

– Zakładamy, że takie wsparcie musi być dla najuboższych. Przy spełnieniu odpowiednich kryteriów socjalnych może to być nawet do 80 proc. dofinansowania przy wcześniejszej termomodernizacji

– tłumaczyła.
Do końca kwietnia rząd chce przyjąć rozporządzenie, które przed październikiem (kiedy to rozpoczyna się sezon grzewczy) ma zakazać instalacji pieców poniżej tzw. 5 generacji, a więc najnowszych i najbardziej wydajnych. Jeden „kopciuch” kosztuje ok 1200 zł. Tymczasem piec 5 generacji to od 6 do 8 tys. zł. – Jednocześnie zakładamy, że cena tych kotłów spadnie – tłumaczy Emilewicz.
Rząd zapowiedział także przyspieszenie prac nad rozporządzeniami w sprawie norm jakości węgla. Ma się także pojawić wymóg podłączania budynków do miejskiej sieci ciepłowniczej, tam gdzie jest to możliwe. Przy okazji walki ze smogiem nie zapomnijmy jednak, że nie chodzi tu o walkę z polskim węglem.

Potrzebne są rozwiązania systemowe

- Ludzie palą czym popadnie niezależnie od tego, ile mają pieniędzy – zwraca uwagę Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.

- Czy smog bierze się z biedy?
- To jest pewne uproszczenie. Nam się co najwyżej może tak wydawać. Często niestety śmieciami palą osoby, o których nigdy nie powiedzielibyśmy, że są biedne. Widzimy, że pod domem stoi samochód o wartości ponad 100 tys. zł, a z komina leci czarno-żółty dym. Bogaci także opalają byle czym i byle jak. To kwestia kulturowa. Po prostu „od zawsze” paliło się w piecu czym popadnie i „wszyscy tak robią”. Przez lata nie było czuć społecznej presji na ograniczenie takiego zachowania. Ludzie się przyzwyczaili. Tak to potrafi wyglądać np. na Śląsku. Ludzie dostają tam deputat węglowy z naprawdę dobrej jakości opału, który następnie sprzedają, aby kupić ten najtańszy i pod każdym względem najgorszy. Często tzw. flotę, czyli muł węglowy. Całkowity odpad.

- Ale są ludzie, których nie stać na ekologiczne ogrzewanie…
- Zupełnie inną kwestią jest tzw. ubóstwo energetyczne. A więc problem, który dotyka całej rzeszy Polaków, których nie stać na zapłacenie rachunków za ogrzewanie. Grzeją więc i palą czym popadnie. Nowy piec zazwyczaj będzie oznaczał wyższe koszty ogrzewania, zwłaszcza jeśli przejdzie się na mniej trujące paliwo, jak gaz. Sama wymiana pieca czy całej instalacji też nie jest tania, bo to od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Dlatego konieczne jest rozwiązanie systemowe. Same dopłaty do wymiany pieców nie wystarczą. W Małopolsce w 2014 r. wymieniono ok. 3000 pieców węglowych o najgorszych wskaźnikach efektywności. Ale w tym samym roku zainstalowano aż 14 000 takich samych, tylko nowych. Konieczne jest wprowadzenie rozwiązań prawnych, jakie doprowadzą do zakazu używania najgorszych typów pieców. Jestem też przekonany, że dotacje na wymianę pieców nie powinny być dla wszystkich, tylko dla najbiedniejszych. Trzeba się też zastanowić nad wsparciem dla nich w późniejszym okresie.

- Kto powinien walczyć ze smogiem?
- Aby rozwiązać kwestię smogu, działać muszą wspólnie samorządy i państwo. Państwo na poziomie odgórnym powinno opracować system sensownych dopłat do wymiany pieców. Zablokować także możliwość instalowania przestarzałych instalacji, o których wiadomo, że służą do palenia wszystkiego, tzw. kopciuchów. Zmniejszenie opłat za ogrzewanie można osiągnąć poprzez termomodernizację domów. Pomoc w ociepleniu domów jednorodzinnych to także ważne zadanie dla państwa. Ocieplony dom to niższe koszty jego ogrzania. Ważna jest również rola samorządów. Powinny one docierać do ludzi i motywować do wymiany pieców na emitujące jak najmniej zanieczyszczeń.  

Maciej Chudkiewicz

Tekst pochodzi z najnowszego numeru "TS" (04/2017) dostępnego również w wersji cyfrowej tutaj

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Niemcy boją się eskalacji antysemityzmu z ostatniej chwili
Niemcy boją się eskalacji antysemityzmu

Komisarz rządu federalnego ds. antysemityzmu Felix Klein obawia się eskalacji propalestyńskich protestów na uczelniach. Postawa antysemicka jest "niestety powszechna i może bardzo szybko doprowadzić do eskalacji" - powiedział Klein.

Dziwne zachowanie ministra spraw wewnętrznych i administacji. Fala komentarzy w sieci z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie ministra spraw wewnętrznych i administacji. Fala komentarzy w sieci

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Marcin Kierwiński wygłosił przemówienie podczas głównych uroczystości z okazji Dnia Strażaka. Uwagę polityków formacji opozycyjnych i internautów zwróciło jednak uwagę dziwne zachowanie polityka.

Dzień Strażaka. Prezydent Andrzej Duda zabrał głos podczas głównych uroczystości z ostatniej chwili
Dzień Strażaka. Prezydent Andrzej Duda zabrał głos podczas głównych uroczystości

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Atak nożownika w Wolbromiu. Są nowe informacje gorące
Atak nożownika w Wolbromiu. Są nowe informacje

Prokuratura i policja wyjaśniają okoliczności i motywy ataku 24-letniego nożownika w Wolbromiu (Małopolskie). W wyniku zdarzenia, do którego doszło w piątek wieczorem, 30-latek kilkukrotnie ugodzony nożem trafił do szpitala, gdzie walczy o życie.

Kto wygra „Taniec z gwiazdami”? „To ona dostaje najwięcej SMS-ów” z ostatniej chwili
Kto wygra „Taniec z gwiazdami”? „To ona dostaje najwięcej SMS-ów”

Już jutro finał 14. edycji „Tańca z gwiazdami”. Widzowie spekulują, która z finałowych par zdobędzie kryształową kulę.

Strzelanina pod Paryżem z ostatniej chwili
Strzelanina pod Paryżem

W strzelaninie pod Paryżem, w nocy z piątku na sobotę, zginęła jedna osoba, a kilka zostało poważnie rannych – podała agencja AFP, powołując się na informacje otrzymane od prokuratury. Lokalne władze twierdzą, że to porachunki związane z handlem narkotykami.

Niepokojące doniesienia w sprawie „M jak miłość” z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia w sprawie „M jak miłość”

Media obiegły niepokojące doniesienia w sprawie serialu „M jak miłość”. Pojawiły się spekulacje, że jedna z ulubionych postaci widzów może zniknąć.

Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie Kate Middleton z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Pilne informacje w sprawie Kate Middleton

Księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu księcia Williama, poinformowała w piątek, że jej styczniowy pobyt w szpitalu i przebyta operacja jamy brzusznej były związane z wykrytym u niej rakiem. Są nowe informacje.

Rosyjskie cyberataki. Jest komunikat MSZ z ostatniej chwili
Rosyjskie cyberataki. Jest komunikat MSZ

Polska wyraża pełną solidarność z Niemcami i z Czechami w związku z wrogą kampanią w cyberprzestrzeni prowadzoną przez grupę powiązaną z rosyjskim wywiadem wojskowym - czytamy w komunikacie przekazanym w sobotę przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Prezydent Chin Xi Jinping rusza w podróż po Europie z ostatniej chwili
Prezydent Chin Xi Jinping rusza w podróż po Europie

Przywódca ChRL Xi Jinping rozpocznie w niedzielę pięciodniową podróż po Europie, w trakcie której odwiedzi Francję, Serbię i Węgry. Będzie to jego pierwsza wizyta w Europie od 2019 r.

REKLAMA

Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego dla "TS": Ludzie palą czym popadnie, bogaci czy biedni

Dusimy się wszyscy. Zatruwamy się, oddychając zatrutym powietrzem. Umieramy wcześniej. Pora coś z tym zrobić, bo winny jest każdy z nas.
M. Żegliński Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego dla "TS": Ludzie palą czym popadnie, bogaci czy biedni
M. Żegliński / Tygodnik Solidarność
Problem smogu istnieje w Polsce od dawna. To żadna nowość, że w piecach pali się śmieciami czy najgorszym odpadem węglowym. To żadna nowość, że sprowadza się najtańsze samochody z zagranicy, a sprytny Polak, zamiast dbać o filtr cząstek stałych, kombinuje, jak go wyciąć, skoro jego utrzymanie kosztuje. To żadna nowość, że po budowie czy remoncie, zamiast zamówić kontener na śmieci, układa się wszystko na kupę i podlewa benzyną…
Nowością jest to, że zaczęło się o tym mówić. I że każdy może ściągnąć aplikację na swój telefon i sprawdzi aktualny poziom tzw. niskiej emisji.


Śmierć miasta powiatowego

Polski Alarm Smogowy, instytucja zajmująca się monitorowaniem zanieczyszczenia powietrza i działaniami proekologicznymi, czyli walką ze smogiem, wskazuje, że polskie powietrze każdego roku zabija ok 45 000 osób. To przerażające dane. Nie chodzi oczywiście o bezpośrednią śmierć, ale o różnego typu groźne powikłania, które przyczyniają się do zgonów.
Kiedy mówimy o smogu, najczęściej na myśli mamy tzw. niską emisję, a więc tę powstałą z niskich kominów przydomowych, ze spalania w domowych piecach i kotłach. Są szacunki mówiące o 5,5 mln pieców w Polsce zwanych w branży „kopciuchami”. To te, które nie spełniają żadnych norm emisji spalin. A można w nich palić wszystko: od najgorszego, sprowadzanego gdzieś zza wschodniej granicy węgla, mułu węglowego czy śmieci.

„Według szacunkowych danych co roku w Polsce sprzedawanych jest ok. 200 tys. kotłów na węgiel, a większość z nich (ok. 70 proc.) to kotły o bardzo złych parametrach emisyjnych. Ich potoczna nazwa stosowana w branży kotlarskiej – „kopciuchy” – mówi sama za siebie. Są to urządzenia, które nie powinny być dopuszczone do obrotu rynkowego”

– informuje Polski Alarm Smogowy.

Niska emisja

pyły zawieszone (PM 10, PM 2,5 czy PM 1 – im niższa wartość tym większa szkodliwość)
dwutlenek siarki (SO2)
tlenki azotu (NOx)
metale ciężkie
węglowodory aromatyczne (m.in. benzopiren)
dioksyny



Każdy Polak w swoim aucie

Dla wielu symbolem wolności jest własny samochód. Pozwala nam być niezależnym od wszystkich innych środków komunikacji, dojechać na czas i poczuć się „na swoim”. W Polsce samochodów jest coraz więcej. Programy na rzecz ograniczenia ruchu samochodowego dopiero raczkują w największych miastach. W mniejszych – bez samochodu nie da się żyć. Komunikacja zbiorowa leży, a choćby do lekarza trzeba dojechać nieraz wiele kilometrów.
Te nasze samochody to jednak nie są cuda techniki o najwyższych normach emisji spalin. To kilkunasto-, kilkudziesięcioletnie diesle, sprowadzone zza Odry. Wlewamy do nich co popadnie, byle taniej.
Samochody odpowiadają za istotny poziom zanieczyszczenia. Oczywiście im większe ich skupisko – tym wyższy. W grudniu 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport pt. „Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami”. Wynika z niego, że za 82–92,8 proc. zanieczyszczeń odpowiedzialna jest niska emisja. Zanieczyszczenia komunikacyjne to 5,4-7 proc., z kolei przemysł to 1,8-9 proc. odpowiedzialności. Sprawa jednak nie jest taka prosta, bo smog ma charakter lokalny. Tymczasem sam NIK zwraca uwagę, że w Warszawie w 2011 r. samochody odpowiadały za 63 proc. stężenia pyłu PM 10 (to jeden z głównych składowych, obok PM 2,5, mniejszego pyłu – smogu powstającego w wyniku niskiej emisji). Trudno wskazać dokładne liczby, bo sytuacja zmienia się dynamicznie, a swoje robi pogoda. W przypadku utrzymywania się wysokiego ciśnienia, a więc ładnej pogody, smog utrzymywany jest nisko przy ziemi i nie może się rozwiać.
W przypadku samochodów smog powstaje nie tylko w wyniku spalania benzyny czy ropy. Drobinki pyłowe to także skutek ścierania się opon czy klocków hamulcowych. Ale szacuje się, że nawet 80 proc. smogu produkowanego przez samochody to tzw. unos. A więc wzniecanie pyłu leżącego na ulicach. Likwidacja tego pyłu wydaje się prosta – należy myć ulice. Trudno to jednak robić w zimie.

Pomysły rządowe
Rząd w końcu zauważył pomijany przez lata problem. Na ostatnim posiedzeniu Rady Ministrów zaprezentowano 14 najważniejszych działań wskazanych przez Komitet Ekonomiczny RM.
Najważniejsze z nich to m.in. dopłaty do wymiany urządzeń. Mówiła o tym później wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz:

– Zakładamy, że takie wsparcie musi być dla najuboższych. Przy spełnieniu odpowiednich kryteriów socjalnych może to być nawet do 80 proc. dofinansowania przy wcześniejszej termomodernizacji

– tłumaczyła.
Do końca kwietnia rząd chce przyjąć rozporządzenie, które przed październikiem (kiedy to rozpoczyna się sezon grzewczy) ma zakazać instalacji pieców poniżej tzw. 5 generacji, a więc najnowszych i najbardziej wydajnych. Jeden „kopciuch” kosztuje ok 1200 zł. Tymczasem piec 5 generacji to od 6 do 8 tys. zł. – Jednocześnie zakładamy, że cena tych kotłów spadnie – tłumaczy Emilewicz.
Rząd zapowiedział także przyspieszenie prac nad rozporządzeniami w sprawie norm jakości węgla. Ma się także pojawić wymóg podłączania budynków do miejskiej sieci ciepłowniczej, tam gdzie jest to możliwe. Przy okazji walki ze smogiem nie zapomnijmy jednak, że nie chodzi tu o walkę z polskim węglem.

Potrzebne są rozwiązania systemowe

- Ludzie palą czym popadnie niezależnie od tego, ile mają pieniędzy – zwraca uwagę Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.

- Czy smog bierze się z biedy?
- To jest pewne uproszczenie. Nam się co najwyżej może tak wydawać. Często niestety śmieciami palą osoby, o których nigdy nie powiedzielibyśmy, że są biedne. Widzimy, że pod domem stoi samochód o wartości ponad 100 tys. zł, a z komina leci czarno-żółty dym. Bogaci także opalają byle czym i byle jak. To kwestia kulturowa. Po prostu „od zawsze” paliło się w piecu czym popadnie i „wszyscy tak robią”. Przez lata nie było czuć społecznej presji na ograniczenie takiego zachowania. Ludzie się przyzwyczaili. Tak to potrafi wyglądać np. na Śląsku. Ludzie dostają tam deputat węglowy z naprawdę dobrej jakości opału, który następnie sprzedają, aby kupić ten najtańszy i pod każdym względem najgorszy. Często tzw. flotę, czyli muł węglowy. Całkowity odpad.

- Ale są ludzie, których nie stać na ekologiczne ogrzewanie…
- Zupełnie inną kwestią jest tzw. ubóstwo energetyczne. A więc problem, który dotyka całej rzeszy Polaków, których nie stać na zapłacenie rachunków za ogrzewanie. Grzeją więc i palą czym popadnie. Nowy piec zazwyczaj będzie oznaczał wyższe koszty ogrzewania, zwłaszcza jeśli przejdzie się na mniej trujące paliwo, jak gaz. Sama wymiana pieca czy całej instalacji też nie jest tania, bo to od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Dlatego konieczne jest rozwiązanie systemowe. Same dopłaty do wymiany pieców nie wystarczą. W Małopolsce w 2014 r. wymieniono ok. 3000 pieców węglowych o najgorszych wskaźnikach efektywności. Ale w tym samym roku zainstalowano aż 14 000 takich samych, tylko nowych. Konieczne jest wprowadzenie rozwiązań prawnych, jakie doprowadzą do zakazu używania najgorszych typów pieców. Jestem też przekonany, że dotacje na wymianę pieców nie powinny być dla wszystkich, tylko dla najbiedniejszych. Trzeba się też zastanowić nad wsparciem dla nich w późniejszym okresie.

- Kto powinien walczyć ze smogiem?
- Aby rozwiązać kwestię smogu, działać muszą wspólnie samorządy i państwo. Państwo na poziomie odgórnym powinno opracować system sensownych dopłat do wymiany pieców. Zablokować także możliwość instalowania przestarzałych instalacji, o których wiadomo, że służą do palenia wszystkiego, tzw. kopciuchów. Zmniejszenie opłat za ogrzewanie można osiągnąć poprzez termomodernizację domów. Pomoc w ociepleniu domów jednorodzinnych to także ważne zadanie dla państwa. Ocieplony dom to niższe koszty jego ogrzania. Ważna jest również rola samorządów. Powinny one docierać do ludzi i motywować do wymiany pieców na emitujące jak najmniej zanieczyszczeń.  

Maciej Chudkiewicz

Tekst pochodzi z najnowszego numeru "TS" (04/2017) dostępnego również w wersji cyfrowej tutaj


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe