Robert Janowski zrobił sobie test na koronawirusa, teraz odradza: Nie róbcie, jeśli nie macie podejrzeń

- To badanie wykrywające obecność przeciwciał we krwi, czyli informujące, czy w ciągu ostatnich dwóch tygodni miałeś ewentualny kontakt z patogenem (...) Ja tego, niestety, nie doczytałem... Poszliśmy sobie to zrobić, bo myślałem, że ślady w naszej krwi będą kilkumiesięczne. Podejrzewaliśmy coś, bo ciężko przechorowaliśmy grypę, chyba. To trwało trzy miesiące - grudzień, styczeń, luty.... Myśleliśmy, że to dziadostwo było już wcześniej w Polsce, ale niewykryte... Ale te badania dotyczą tylko dwóch tygodni do tyłu, więc wydaliśmy niepotrzebne 160 zł - dodał.
(...)
Wszystkich informuję: nie róbcie tego, jeśli nie macie aktualnych podejrzeń! Ale jeśli dwa tygodnie lub tydzień temu coś ewentualnie mogło wydarzyć się, to wtedy super, bo wynik jest za 15 minut, to taki szybki teścik
- mówił Janowski
- Test musi mieć uzasadnienie (...) W momencie pojawienia się temperatury jest sens wykonania testu. A najlepiej by było wykonać ten test dwa dni później. Wtedy mamy pewność, że jak wynik jest ujemny, to nie ma wirusa, a jak dodatni
- mówił w Polskim Radio wirusolog prof. Włodzimierz Gut
Tzw. "totalna opozycja" wzywała do "powszechności testów", co nie jest możliwe również technicznie. Później po cichu wycofała się z tego postulatu.
Źródło: Pudelek.pl
cyk
