[Tylko u nas] Ks. Marcin Sobiech: Kościół był, jest i będzie ratunkiem dla świata
![[Tylko u nas] Ks. Marcin Sobiech: Kościół był, jest i będzie ratunkiem dla świata](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/51001.jpg)
Kościół w Polsce ma coraz bardziej negatywny odbiór, wielu ludziom kojarzy się z aferami pedofilskimi, a przecież Kościół ma swoją piękną twarz. Papież Franciszek mówi, „Widzę Kościół jako szpital polowy po bitwie”, miliony ludzi ciągle znajduje w nim ratunek.
Ks. dr Marcin Sobiech: Z tą wypowiedzią papieża możemy się zgadzać lub nie, ale Kościół faktycznie jest miejscem uzdrowienia człowieka. Nade wszystko jednak Kościół jest miejscem doświadczenia Pana Boga. Na Kościół należy patrzeć tak, jak powołał Go Chrystus, czyli Mistyczne Ciało. Jeżeli widzimy Kościół jako zwykłą instytucję, to rzeczywiście możemy postrzegać go jako miejsce pełne brudu. Wielu chce postrzegać Kościół jedynie jako organizację charytatywną lub instytucję wychowawczą. To patrzenie z perspektywy ludzkiej. My, wierzący patrzymy na Kościół, który nie jest instytucją świecką i ludzką, lecz Mistycznym Ciałem Chrystusa. Jedynie przez pryzmat wiary możemy odczytywać Kościół takim, jaki on rzeczywiście jest.
Spotkałem ludzi, dla których Kościół stał się miejsce rozwoju nie tylko duchowego, ale też psycho-emocjonalnego, przystankiem gdzie poobijani przez życie mogli liczyć na opatrzenie ran.
Kościół jest ciągle tym sakramentem, który uzdrawia i podnosi. To wspólnota ludzi grzesznych, którzy wciąż upadają i dlatego są sakramenty, które mają nas podnosić do góry. Znamy wiele historii, gdy sakrament pojednania pomógł komuś wejść na zupełnie nowe tory, zacząć na nowo żyć i znaleźć siły do wali ze swoimi słabościami. Eucharystia, która jest największym cudem prostuje nasze życie duchowe w stopniu, którego nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić.
Nie ma chyba takiego obszaru ludzkiej nędzy, która nie byłaby zaopiekowana przez Kościół i jego ludzi. Uzależnienia, traumy, choroby, kryzysy mają swoją odpowiedź w organizacjach charytatywnych, grupach wsparcia, nawet w charyzmatach różnych zgromadzeń zakonnych.
Dokładnie tak, bo Kościół jest absolutnie dla wszystkich, dlaczego? Ponieważ Chrystus przyszedł do wszystkich. Do każdego człowieka podchodzi indywidualnie. Mówimy często, że Chrystus przyszedł do ludzkości, tak to prawda. Ale w tej ludzkości każdy, kto tylko chce być uzdrowiony przez Jego miłość musi sam wejść z nim w osobiste relacje. I tutaj otwiera się nieograniczona przestrzeń do budowania z Nim więzi dla każdego człowieka. Nie ma takiego kryzysu, takiego upodlenia, którego Chrystus by się brzydził lub nie mógł czemuś podołać. Tym narzędziem do budowania osobistej relacji z Jezusem jest właśnie Kościół i jego wspólnota. Kiedy mówimy o powrotach do Kościoła warto przypominać rzecz bardzo często pomijaną, czyli nawrócenie Św. Augustyna. Często sprowadzamy jego nawrócenie do modlitwy jego matki, wpływu nauki Św. Ambrożego, a bardzo rzadko omija się najistotniejszy element jego nawrócenia, czyli wspólnotę Kościoła mediolańskiego. Augustyn tak się nią zachwycił, że postanowił zmienić swoje życie i wejść w tę wspólnotę. To wywarło największy wpływ na jego powrót na łono Kościoła.
Kościół posyła swoich ludzi tam, gdzie nikt inny już nie chce iść. Czytając relacje misjonarzy np., ze slumsów Nairobi, czy z obozu dla uchodźców w Sudanie Południowym ma się wrażenie, że dla nich nie ma przegranych ludzi, nie ma takiej nędzy, na którą Bóg nie miałby pomysłu.
Tak, ponieważ dla Boga nie ma ludzi straconych. Skoro Jezus przyszedł do wszystkich, to Jego naśladowcy także są posłani do wszystkich, dosłownie do wszystkich, bez żadnego wyjątku.
Znakiem naszych czasów jest pustka egzystencjalna, wypalenie zawodowe. Szukamy mówców motywacyjnych, chcemy się ratować, a przecież Kościół właśnie od tych spraw jest ekspertem, od ludzkiej biedy.
Byłbym daleki od dramatyzowania nad naszymi czasami. To, co my teraz odkrywamy, czego się boimy, co wzbudza nasz niepokój nie jest niczym nowym. Kiedy spojrzymy dogłębnie na historię Kościoła to zobaczymy, że pewne zjawiska nieustannie się powtarzają. My nic nowego nie odkrywamy, a Kościół był, jest i będzie ratunkiem dla świata. Zgadzam się z twierdzeniem, że Kościół będzie miejscem leczenia ludzkiej emocjonalność.
Chyba jednym z najbardziej antykryzysowych pakietów, bądź też pakietem na trudne momenty są psalmy. Żydzi uwielbiali się nimi posługiwać, rozmawiali psalmami między sobą, często znali wszystkie 150 na pamięć.
Księga Psalmów nie bez kozery została zaliczona do ksiąg mądrościowych. Psalmy doskonale odzwierciedlają ludzką kondycję. Człowiek zawsze znajdzie tam coś dla siebie, w każdej trudnej, ale i radosnej sytuacji życiowej można się tam odnaleźć i zobaczyć swoją aktualną sytuację życiową w świetle Bożego Słowa zawartego w psalmach. Dlatego i Żydzi i chrześcijanie modlą się nimi co dzień. Psalmy są bowiem w liturgii godzin Kościoła.
Bo te wyznania w psalmach są niesamowite, „Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników” (Ps23), „Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego, To właśnie Ty mój los zabezpieczasz. Sznur mierniczy wyznaczył mi dział wspaniały i bardzo mi jest miłe to moje dziedzictwo” (Ps16).
One są na tyle piękne i poruszające dla tych, którzy zaczynają je czytać, że nawet niewierzący zaczynają przybliżać się do Pana Boga. Takim doskonałym przykładem był nasz niedoceniany wieszcz narodowy Czesław Miłosz. Nasz noblista tłumacząc psalmy z oryginału przesiąkł ich przesłaniem. Proszę zwrócić uwagę, że od momentu przetłumaczenia i wydania Księgi Psalmów jego literatura bardzo mocno się zmieniła i stała się do głębi religijna.
W Piśmie Świętym jest mnóstwo ratunkowych historii, samo imię Jezus oznacza „Bóg ocala”, które dla księdza są szczególnie bliskie?
Tym, co najbardziej mnie zaskakuje to opis Bożego Narodzenia z Ewangelii Św. Łukasza i w ogóle Ewangelia dzieciństwa. Ten opis za każdy razem nie zachwyca, Bóg stał się tak bliski ludziom, że sam stał się jednym z nas.
W Biblii wezwanie do wyzbycia się lęku występuje aż 365 razy, tak jakby Bóg na każdy dzień chciał nam powiedzieć „nie lękaj się!”. To wezwanie jest nakazem?
To prawda, Biblia jest tekstem Bożego natchnienia, w odróżnieniu od wszystkich innych tekstów ma moc wypełniania się w życiu każdego człowieka. Tak samo jest z tym wezwaniem, by się nie lękać. To słowo ma w sobie moc, by uwalniać nas od lęku. Ja takie słowa traktuję jako zaproszenia Pana Boga do tego, by się nie lękać, by uwierzyć Jego słowom i przyjąć je jak od przyjaciela.
Kiedy ja myślę o skarbach Kościoła przychodzi mi na myśl czytanie z Izajasza, „O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę - na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw”. Często zamiast smakować najlepszą strawę duchową wolimy pić wodę z kałuży i płacić za to ogromne pieniądze.
Tak się dzieje, ponieważ Pan Bóg bardzo szanuje naszą wolną wolę. Bez tego nie jest w stanie dać nam nawet najlepszych łask dla nas przewidzianych. Bez spojrzenia duchowego na te skarby wiary nie jesteśmy w stanie ich docenić i twórczo z nich korzystać. Do korzystania z tych darów potrzebne jest też dostrzeganie tego, co daje Pan Bóg. Ludzie potrafią żyć całe lata ułudą, za którą płacą ogromne pieniądze, by odkryć w końcu prawdziwe źródło siły płynące z zawierzenia się Bogu. Św. Faustyna pisała w „Dzienniczku”, że każda łaska stracona nigdy już nie powróci.
Kiedyś sobie pomyślałem, może naiwnie, czytając wyjście Izraelitów z Egiptu, który ojciec tak dba o swoje dzieci jak Bóg o naród żydowski, który ojciec byłyby w stanie tyle poświęcić dla dobra swoich dzieci, aż do wytracenia nieprzyjaciół?
To wszystko zawarte jest w jednym zdaniu, o którym pisze Św. Jan, „Bóg jest miłością”. Te słowa wyjaśniają wszystko, jeżeli On jest miłością to znaczy, że nie tylko się dla nas poświęca i nas chroni, ale też daje ponad miarę.