Po rozprawie apelacyjnej "Babci Filomeny" vs. prof. Grabowski i prof. Engelking. Wiemy, kiedy zapadnie wyrok

Na 16 sierpnia Sąd Apelacyjny w Warszawie wyznaczył termin ogłoszenia prawomocnego wyroku w procesie cywilnym w sprawie książki "Dalej jest noc", która przedstawia losy Żydów w okupowanej Polsce. W I instancji sąd orzekł o przeprosinach, które mają złożyć współautorzy publikacji.
 Po rozprawie apelacyjnej
/ Filomena Leszczyńska / TT Maciej Świrski

W lutym Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że historycy prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski mają przeprosić za informacje z obszernej publikacji "Dalej jest noc". Sąd oddalił przy tym żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny. Badaczy Holokaustu pozwała Filomena Leszczyńska, bratanica dawnego sołtysa opisanego w książce. Apelacje od tego wyroku wniosły obie strony procesu.

We wtorek przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie odbyła się w tej sprawie rozprawa. Pełnomocnik pozwanych historyków mec. Michał Jabłoński powiedział, że w tej sprawie sąd I instancji przekroczył granice swojej jurysdykcji. "Sąd dokonał oceny źródeł w sposób odmienny niż to, jak dokonali tego pozwani, którzy byli historykami i mieli do tego prawo" - mówił Jabłoński.

Jego zdaniem nie można powiedzieć, że pozwani wymyślili sobie sporny fragment książki. "To nie jest tak, że ten fragment jest wyssany z palca, ponieważ materiał dowodowy tego postępowania wskazywał, że pozwani dokonali bardzo obszernej kwerendy źródeł i dokonali krytycznej analizy tych źródeł.(...) W uzasadnieniu wyroku sąd I instancji nie wyjaśnił na czym ta nierzetelność miałaby polegać" - dodał adwokat.

Według niego nieuzasadnione jest też zrównanie przez sąd okręgowy odpowiedzialności Engelking i Grabowskiego. "Nie jest jasne, dlaczego sąd w ogóle przyjął, że Jan Grabowski za cokolwiek w tej sprawie odpowiada. Nie jest jasne, w jaki sposób Jan Grabowski miałby zapobiec tej publikacji w takim kształcie. To jest oczywiście niemożliwe. Przyjmowanie, że Jan Grabowski ponosi za cokolwiek tutaj odpowiedzialność jest błędem sądu I instancji moim zdaniem" - wskazał mec. Jabłoński.

W jego ocenie wyrok w tej sprawie prowadzi do efektu mrożącego. "On powoduje, że historyk jeżeli będzie analizował źródła, to nie będzie miał prawa do ich krytycznej analizy. Jeżeli będzie miał źródła, z których wynikają różne wnioski to będzie musiał się powstrzymać z publikacją swoich badań. Zwłaszcza w tego rodzaju sprawach będzie musiał porzucić zamiar publikacji" - mówił adwokat.

Pełnomocniczka powódki mec. Monika Brzozowska-Pasieka uzasadniając apelację powiedziała, że generalnie zgadza się z wyrokiem sądu I instancji, ale zasądzone przeprosiny są zbyt małe, aby wytłumaczyć o co chodziło w tej sprawie. "Ta sprawa rzeczywiście jest mocno skomplikowana. Wymaga dotarcia do pewnych źródeł. Zdaniem strony powodowej koniecznym jest wytłumaczenie, na czym ta nieścisłość polegała. Samo powiedzenie, że są informacje nieścisłe to zbyt mało" - powiedziała adwokat.

Nie zgodziła się też ze twierdzeniem, że proces w tej sprawie może zablokować badania naukowe. "Nie jest to sprawa, która jest wyjątkowa. Bardzo często historycy są pozywani przez osoby zarówno żyjące jak i rodziny osób nieżyjących. To nie jest absolutnie nic nadzwyczajnego" - wskazała.

Brzozowska-Pasieka powiedziała też, że sądy nie ustalają faktów historycznych, tylko badają w jaki sposób histeryk doszedł do informacji przedstawionych w książce. W tym kontekście podała przykład sprawy rozstrzygniętej przez ETPCz, w której europejski trybunał - jak mówiła - wskazał, że istnieją standardy metodologii historycznej, które muszą być przestrzegane. "Tutaj mamy do czynienia z ogromnie ciężkim zarzutem. Nie ma cięższego zarzutu jak powiedzieć, że ktoś jest odpowiedzialny lub wydał kogoś na śmierć. To są najcięższe zarzuty" - powiedziała mecenas.

Jak podkreśliła, powódka ma prawo kultywować pamięć o sowim krewnym. "Powódka cały czas miała i ma przeświadczeni, że jej przodek, że jej ulubiony, ukochany stryjek był bohaterem i w związku z tym ma prawo kultywować w taki sposób jego pamięć" - zaznaczyła Brzozowska-Pasieka.

Po wysłuchaniu pełnomocników stron sąd apelacyjny zamknął rozprawę i odroczył ogłoszenie orzeczenia do 16 sierpnia.

Proces ws. książki "Dalej jest noc" rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej, która pozwała naukowców, jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to - w jej ocenie - dotyczy opisanej przez prof. Barbarę Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.

W lutym br. warszawski sąd okręgowy oddalił żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia, jednak orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje zawarte w książce "Dalej jest noc".

W ustnych motywach wyroku sędzia Ewa Jończyk podkreśliła, że publikując "Dalej jest noc" pozwanym badaczom "niewątpliwie przyświecał szczytny cel". "Ważką rzeczą jest rzeczywiście wyjaśnienie prawdy historycznej i pokazanie postaw Polaków wobec Żydów w okresie okupacji - postaw zarówno heroicznych, jak i postaw negatywnych, ale niech te badania i sposób ich utrwalenia spełnia reguły należytej staranności. Naruszenie tych reguł przez pozwanych uzasadnia udzielenie ochrony powódce" - mówiła. Wyrok jest nieprawomocny. Apelację złożyły obie strony.

Dwutomowa książka "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" z 2018 r. przedstawia strategie przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Porusza także problem przemocy Polaków wobec Żydów, głównie po likwidacji gett, gdy Żydzi szukali ratunku m.in. w polskich wsiach. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. W swoich recenzjach krytykowali ją m.in. historycy Instytutu Pamięci Narodowej, natomiast w obronie autorów wystąpiły m.in. Instytut Yad Vashem, przedstawiciele Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, a także Komitet Nauk Historycznych PAN.

Podczas całego procesu powódkę wspiera Reduta Dobrego Imienia. Fundacja przeprowadziła badania źródłowe oraz finansowała pomoc prawną i ponosiła koszty sądowe tego procesu. Prezes RDI Maciej Świrski mówił PAP po rozpoczęciu procesu, że sporna publikacja stanowi pomówienie dobrego imienia dawnego sołtysa Malinowa i jest sprzeczna z ideami rzetelnej pracy naukowej. (PAP)


 

POLECANE
Maskirowka Donalda Tuska jest testem dla Polski tylko u nas
Maskirowka Donalda Tuska jest testem dla Polski

Donald Tusk wcale nie postawił sobie za główny cel zablokowania objęcia urzędu prezydenta przez Karola Nawrockiego. Ani tym bardziej obsadzenia na jego miejscu Rafała Trzaskowskiego. Doskonale wie, że to niemożliwe.

Ekspert: Kwestionowanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w oparciu o wyroki trybunałów UE to fałsz i manipulacja tylko u nas
Ekspert: Kwestionowanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN "w oparciu o wyroki trybunałów UE" to fałsz i manipulacja

Po raz kolejny europoseł Michał Wawrykiewicz, wcześniej aktywista "Wolnych Sądów", z uporem godnym lepszej sprawy, kwestionuje status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, opierając swoją tezę na rzekomych wyrokach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Takie twierdzenia to zwyczajne wprowadzanie opinii publicznej w błąd.

Policja znalazła ciało zaginionego dyrektora z NCBiR z ostatniej chwili
Policja znalazła ciało zaginionego dyrektora z NCBiR

Tragicznie zakończyły się poszukiwania Macieja Grzegorzewskiego. Zaginionego dyrektora z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju poszukiwano od niedzieli. W środę policjanci znaleźli jego ciało. 

Śmiertelne poduszki bezpieczeństwa. Unieruchomionych 2,5 miliona aut z ostatniej chwili
Śmiertelne poduszki bezpieczeństwa. Unieruchomionych 2,5 miliona aut

Francuski minister transportu zakazał jazdy samochodami wszystkich marek wyposażonych w poduszki powietrzne firmy Takata. Zakaz dotyczy aut z Korsyki i francuskich terytoriów zamorskich, a także samochodów wyprodukowanych przed 2011 rokiem we Francji kontynentalnej - podało BBC.

Tragiczny finał poszukiwań trzech nastolatków z ostatniej chwili
Tragiczny finał poszukiwań trzech nastolatków

W nocy z wtorku na środę trzech nastolatków wypłynęło kajakami na jezioro Małszewskie w gminie Jedwabno (woj. warmińsko-mazurskie).  Ich zaginięcie zgłosili koledzy, z którymi cała trójka przebywała w wynajętym domku letniskowym.

Dziennikarz TVN spytał o ponowne liczenie głosów. Riposta prezydenta Dudy zaboli Tuska z ostatniej chwili
Dziennikarz TVN spytał o ponowne liczenie głosów. Riposta prezydenta Dudy zaboli Tuska

Adam Bodnar chce ponownego przeliczenia głosów z blisko 1500 komisji obwodowych. Na konferencji prasowej dziennikarz TVN spytał Andrzeja Dudę, czy prokurator generalny dobrze robi, składając taki wniosek. W odpowiedzi prezydent zaznaczył, kto zgodnie z prawem ma decydujący głos w sprawie rozpatrywania protestów wyborczych i dzięki komu premier Donald Tusk ma dziś władzę. 

Ukraina dostanie setki rakiet za rosyjskie pieniądze z ostatniej chwili
Ukraina dostanie setki rakiet za rosyjskie pieniądze

Ukraina otrzyma 350 rakiet produkcji brytyjskiej sfinansowanych z odsetek od zamrożonych rosyjskich aktywów oraz pięć nowych systemów przeciwlotniczych, by wzmocnić ukraińską obronę powietrzną – przekazał w środę minister obrony Ukrainy Rustem Umierow.

Giertych przekazał informację od informatora z SN. Sąd Najwyższy odpowiada z ostatniej chwili
Giertych przekazał informację od "informatora z SN". Sąd Najwyższy odpowiada

Roman Giertych – powołując się na "informatora z SN" – przekazał, że część protestów wyborczych trafia do „kartonów” i nie jest rozpatrywana przez Sąd Najwyższy. Jego wpis doczekał się reakcji SN.

Bodnar zawnioskował o oględziny kart do głosowania z niemal 1500 komisji z ostatniej chwili
Bodnar zawnioskował o oględziny kart do głosowania z niemal 1500 komisji

Prokurator generalny Adam Bodnar wystąpił w swoich stanowiskach ws. dwóch z protestów przeciw wyborowi prezydenta z wnioskami o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 1 tys. 472 obwodowych komisjach wyborczych – poinformowała w środę rzecznik prasowa PG prok. Anna Adamiak.

Obywatelskie zatrzymanie złodzieja z Kolumbii. W pogoń ruszyła kobieta [WIDEO] z ostatniej chwili
Obywatelskie zatrzymanie złodzieja z Kolumbii. W pogoń ruszyła kobieta [WIDEO]

W Kościerzynie młody Kolumbijczyk podjechał na rowerze do kobiety, wyrwał jej portfel, po czym uciekł. Za złodziejem ruszyła inna kobieta, która dogoniła go na dworcu PKP. – Chciałam go sama obezwładnić, wówczas zaczął być agresywny – relacjonowała.

REKLAMA

Po rozprawie apelacyjnej "Babci Filomeny" vs. prof. Grabowski i prof. Engelking. Wiemy, kiedy zapadnie wyrok

Na 16 sierpnia Sąd Apelacyjny w Warszawie wyznaczył termin ogłoszenia prawomocnego wyroku w procesie cywilnym w sprawie książki "Dalej jest noc", która przedstawia losy Żydów w okupowanej Polsce. W I instancji sąd orzekł o przeprosinach, które mają złożyć współautorzy publikacji.
 Po rozprawie apelacyjnej
/ Filomena Leszczyńska / TT Maciej Świrski

W lutym Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że historycy prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski mają przeprosić za informacje z obszernej publikacji "Dalej jest noc". Sąd oddalił przy tym żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny. Badaczy Holokaustu pozwała Filomena Leszczyńska, bratanica dawnego sołtysa opisanego w książce. Apelacje od tego wyroku wniosły obie strony procesu.

We wtorek przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie odbyła się w tej sprawie rozprawa. Pełnomocnik pozwanych historyków mec. Michał Jabłoński powiedział, że w tej sprawie sąd I instancji przekroczył granice swojej jurysdykcji. "Sąd dokonał oceny źródeł w sposób odmienny niż to, jak dokonali tego pozwani, którzy byli historykami i mieli do tego prawo" - mówił Jabłoński.

Jego zdaniem nie można powiedzieć, że pozwani wymyślili sobie sporny fragment książki. "To nie jest tak, że ten fragment jest wyssany z palca, ponieważ materiał dowodowy tego postępowania wskazywał, że pozwani dokonali bardzo obszernej kwerendy źródeł i dokonali krytycznej analizy tych źródeł.(...) W uzasadnieniu wyroku sąd I instancji nie wyjaśnił na czym ta nierzetelność miałaby polegać" - dodał adwokat.

Według niego nieuzasadnione jest też zrównanie przez sąd okręgowy odpowiedzialności Engelking i Grabowskiego. "Nie jest jasne, dlaczego sąd w ogóle przyjął, że Jan Grabowski za cokolwiek w tej sprawie odpowiada. Nie jest jasne, w jaki sposób Jan Grabowski miałby zapobiec tej publikacji w takim kształcie. To jest oczywiście niemożliwe. Przyjmowanie, że Jan Grabowski ponosi za cokolwiek tutaj odpowiedzialność jest błędem sądu I instancji moim zdaniem" - wskazał mec. Jabłoński.

W jego ocenie wyrok w tej sprawie prowadzi do efektu mrożącego. "On powoduje, że historyk jeżeli będzie analizował źródła, to nie będzie miał prawa do ich krytycznej analizy. Jeżeli będzie miał źródła, z których wynikają różne wnioski to będzie musiał się powstrzymać z publikacją swoich badań. Zwłaszcza w tego rodzaju sprawach będzie musiał porzucić zamiar publikacji" - mówił adwokat.

Pełnomocniczka powódki mec. Monika Brzozowska-Pasieka uzasadniając apelację powiedziała, że generalnie zgadza się z wyrokiem sądu I instancji, ale zasądzone przeprosiny są zbyt małe, aby wytłumaczyć o co chodziło w tej sprawie. "Ta sprawa rzeczywiście jest mocno skomplikowana. Wymaga dotarcia do pewnych źródeł. Zdaniem strony powodowej koniecznym jest wytłumaczenie, na czym ta nieścisłość polegała. Samo powiedzenie, że są informacje nieścisłe to zbyt mało" - powiedziała adwokat.

Nie zgodziła się też ze twierdzeniem, że proces w tej sprawie może zablokować badania naukowe. "Nie jest to sprawa, która jest wyjątkowa. Bardzo często historycy są pozywani przez osoby zarówno żyjące jak i rodziny osób nieżyjących. To nie jest absolutnie nic nadzwyczajnego" - wskazała.

Brzozowska-Pasieka powiedziała też, że sądy nie ustalają faktów historycznych, tylko badają w jaki sposób histeryk doszedł do informacji przedstawionych w książce. W tym kontekście podała przykład sprawy rozstrzygniętej przez ETPCz, w której europejski trybunał - jak mówiła - wskazał, że istnieją standardy metodologii historycznej, które muszą być przestrzegane. "Tutaj mamy do czynienia z ogromnie ciężkim zarzutem. Nie ma cięższego zarzutu jak powiedzieć, że ktoś jest odpowiedzialny lub wydał kogoś na śmierć. To są najcięższe zarzuty" - powiedziała mecenas.

Jak podkreśliła, powódka ma prawo kultywować pamięć o sowim krewnym. "Powódka cały czas miała i ma przeświadczeni, że jej przodek, że jej ulubiony, ukochany stryjek był bohaterem i w związku z tym ma prawo kultywować w taki sposób jego pamięć" - zaznaczyła Brzozowska-Pasieka.

Po wysłuchaniu pełnomocników stron sąd apelacyjny zamknął rozprawę i odroczył ogłoszenie orzeczenia do 16 sierpnia.

Proces ws. książki "Dalej jest noc" rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej, która pozwała naukowców, jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to - w jej ocenie - dotyczy opisanej przez prof. Barbarę Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.

W lutym br. warszawski sąd okręgowy oddalił żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia, jednak orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje zawarte w książce "Dalej jest noc".

W ustnych motywach wyroku sędzia Ewa Jończyk podkreśliła, że publikując "Dalej jest noc" pozwanym badaczom "niewątpliwie przyświecał szczytny cel". "Ważką rzeczą jest rzeczywiście wyjaśnienie prawdy historycznej i pokazanie postaw Polaków wobec Żydów w okresie okupacji - postaw zarówno heroicznych, jak i postaw negatywnych, ale niech te badania i sposób ich utrwalenia spełnia reguły należytej staranności. Naruszenie tych reguł przez pozwanych uzasadnia udzielenie ochrony powódce" - mówiła. Wyrok jest nieprawomocny. Apelację złożyły obie strony.

Dwutomowa książka "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" z 2018 r. przedstawia strategie przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Porusza także problem przemocy Polaków wobec Żydów, głównie po likwidacji gett, gdy Żydzi szukali ratunku m.in. w polskich wsiach. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. W swoich recenzjach krytykowali ją m.in. historycy Instytutu Pamięci Narodowej, natomiast w obronie autorów wystąpiły m.in. Instytut Yad Vashem, przedstawiciele Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, a także Komitet Nauk Historycznych PAN.

Podczas całego procesu powódkę wspiera Reduta Dobrego Imienia. Fundacja przeprowadziła badania źródłowe oraz finansowała pomoc prawną i ponosiła koszty sądowe tego procesu. Prezes RDI Maciej Świrski mówił PAP po rozpoczęciu procesu, że sporna publikacja stanowi pomówienie dobrego imienia dawnego sołtysa Malinowa i jest sprzeczna z ideami rzetelnej pracy naukowej. (PAP)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe