[Tylko u nas] "Tam – widzisz – w gwiazdach..." 101 lat temu urodził się Krzysztof Kamil Baczyński

„Należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów” - powiedział Stanisław Pigoń komentując wstąpienie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego do oddziału dywersyjnego Armii Krajowej. Dziś mija setna rocznica urodzin jednego z najwybitniejszych polskich poetów. W Muzeum Literatury można obejrzeć wystawę internetową poświęconą poległemu w Powstaniu Warszawskim genialnemu twórcy.
 [Tylko u nas]
/ Wikimedia Commons

„Z czarną bronią w noc”


Krzysztof Kamil Baczyński urodził się i wychował w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Jego ojciec, Stanisław Baczyński był synem powstańca styczniowego. Sam walczył w Legionach Polskich, był także oficerem kontrwywiadu Wojska Polskiego, tzw. „dwójki”. Przed wojną należał do Polskiej Partii Socjalistycznej, był działaczem plebiscytowym na Górnym Śląsku. 


Matka poety, Stefania, z domu Zieleńczyk, katoliczka ze zasymilowanej rodziny polskich Żydów pracowała jako nauczycielka, ale była także poetką, autorką nie tylko podręczników szkolnych, ale także wierszy i opowiadań dla dzieci. Rozumiała ona i wspierała literackie próby syna, była ich powierniczką i pierwszą recenzentką. Krzysztof Kamil Baczyński był wszechstronnym artystą, czego dowodem były chociażby pierwsze wydawane przez niego samodzielnie tomiki wierszy, które sam ilustrował. Miał niezwykły talent literacki i plastyczny. Rozważał podjęcie studiów na Akademii Sztuk Pięknych. Te marzenia przerwała wojna.


Poeta uczęszczał do renomowanego warszawskiego liceum im. Stefana Batorego, tego samego, które ukończyli uwiecznieni przez Aleksandra Kamińskiego bohaterowie „Kamieni na szaniec” – Rudy, Alek i Zośka. Rok zdania przez Krzysztofa Kamila Baczyńskiego matury był zarazem rokiem wybuchu II wojny światowej. 

 

  I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
  i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło.                        
 Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.                        
  Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?


  - pisał w jednym ze swoich najsłynniejszych wierszy.


„Kiedy podchorąży «Krzyś» poszedł do Powstania Warszawskiego, słowa epilogu w Elegii o… [chłopcu polskim] wybrzmiały szczególnie dramatycznie w pierwszych dniach walki: «Boże, zabiłem człowieka», mówił, choć nie wiedział, czy to jego kula trafiła wroga. Do końca walczyły w nim wola życia, tworzenia – z rozpaczą, niezgodą na zadawanie śmierci” – pisze Małgorzata Wichowska, autorka wystawy „Na imię było mi Krzysztof”. 

 

„On nie może tego zrobić”


Poezja Baczyńskiego jest trudna, piękna, mocno osadzona w polskiej tradycji i metafizyce, pełna niezwykłych metafor, daleko wykraczająca poza poziom dojrzałości przeciętnego dwudziestolatka – nawet okresu przedwojennego. Głębi poezji syna dziwiła się nawet jego matka. 

 

Któraś wiodła jak bór pomruków
ducha ziemi tej skutego w zbroi szereg,
prowadź nocne drogi jego wnuków,
byśmy milcząc umieli umierać


- pisał w „Modlitwie do Bogarodzicy” Krzysztof Kamil Baczyński. W utworze „Pokolenie” zdawał się przewidywać los swój i swoich rówieśników z „pokolenia Kolumbów”:


Do palców przymarzły struny
 z cienkiego krzyku roślin.
Tak się dorasta do trumny,
jakeśmy w czasie dorośli


Koledzy z konspiracji świadomi wyjątkowego talentu Krzysztofa, a także kruchości jego zdrowia, chcieli go chronić. On sam jednak podjął decyzję wstąpienia do Armii Krajowej. Jak podkreśla autorka wystawy „Na imię było mi Krzysztof”, ten wybór wspierała i rozumiała żona Krzysztofa, Barbara Drapczyńska. „Zbigniew Wasilewski tak zapamiętał swoją rozmowę z żoną poety: «…spytałem ją wręcz, czy zgadza się, aby Krzysztof tak się narażał […]. Odrzekła, że nie ja pierwszy ją o to pytam, że nawet kilka osób […] namawiało ją i Krzysia, aby się z tego wycofał. – On nie może tego zrobić – powiedziała. – Przeczytaj jego wiersze, a zrozumiesz, że nie może»” – przypomina Małgorzata Wichowska.


„Miał dużo pracy w oddziale: wyszkolenie bojowe, kurs sanitarny, wielkiej dywersji, zbiórki z sekcją, odprawy drużyny, ciągłe rozpoznania. Brał udział w akcjach ulicznych – rozbrajanie Niemców, ochrona ludności cywilnej w ulicznych egzekucjach jesienią 1943. Poeta chciał być wyszkolonym żołnierzem: jesienią 1943 rozpoczął naukę w konspiracyjnej Szkole Podchorążych „Agricola”. Wykłady odbywały się w mieszkaniu Baczyńskich przy Hołówki; pod podłogą pokoju, w którym spotykali się elewowie, znajdowała się skrytka z bronią, o której wiedzieli tylko Krzysztof i jego dowódca oraz Basia” – zaznacza autorka wystawy. Przez kolegów z konspiracji został zapamiętany jako żołnierz godny zaufania, opanowany, dokładny i odpowiedzialny. Zarówno on, jak i jego żona Barbara byli bardzo lubiani.


Kilka dni przed wybuchem Powstania Krzysztof pisał do matki: „Nie martw się niczym. Jakoś sobie damy radę, jak to zawsze nam się uda. Wiesz, że nam się nic nie stanie, zawsze wyleziemy obronną ręką. Zresztą za tydzień najdalej (tak myślę) uda nam się skomunikować. Mieszkanie będzie dla nas na pewno u rodziców Basi, a Ty przyjedziesz i wszystko będzie klawo. Pomyśl, że to wszystko są głupstwa wobec tego co się dzieje z narodem, państwem, ze światem, pomyśl, że są gorsze nieszczęścia, zupełnie potworne, a przecież między nami nic się nie zmienia, niezależnie od sytuacji”. Nie myślał o sobie, nie pokładał swoich najgłębszych nadziei w świecie doczesnym. Nie cofał się jednak przed nim, w lokując swoją nadzieję w innym wymiarze rzeczywistości. „Joanno, nieważne jest to, co na ziemi, ale tam – widzisz – w gwiazdach” – mówił po śmierci poety Jerzego Weintrauba do jego żony.


Poeta poległ na posterunku w Pałacu Blanka czwartego dnia powstania, śmiertelnie raniony przez niemieckiego strzelca wyborowego celującego najprawdopodobniej z budynku Teatru Wielkiego. Niedługo po Krzysztofie Kamilu zmarła z odniesionych w Powstaniu ran jego ciężarna żona. 

 

UB szuka nawet poległych


Matce poety, Stefanii Baczyńskiej, długo przyszło poszukiwać ciała ukochanego syna. Do końca miała nadzieję, że może Krzyś jednak żyje. „Dlaczego nie chce Pan wierzyć ze mną, że może go odnajdziemy? Zdarzają się podobno takie cuda. Dlaczego miałoby mi być odjęte wszystko – a pozostawione – życie. […] Czytając wiersz po wierszu, wżywając się po raz nie wiem który w każdą myśl, w każdy zaród myśli nie wypowiedzianej – ukrytej – czułam go tak mocno przy sobie i tak podziwiałam! – Jakaż jestem mała, żadna, wobec tego, co czuł, co przeżywał i przeczuwał. A już kiedy przychodzą myśli o tym, że jeżeli zginął… to jak? jak? a tu nic nie wiem. Szukam, szperam, piszę i nigdzie nic nie widzę” – pisała niedługo po wojnie do Jerzego Andrzejewskiego.


„Przypadkowo zupełnie dowiedziałam się, że Szanowny Pan otrzymał od kogoś wiadomość o moim synu, Krzysztofie. Wobec tego, że nie wiem o nim nic od sierpnia, błagam Sz. Pana o napisanie do mnie kilku słów. […] Czy mam Sz. Panu mówić o tym, co dzieje się ze mną?, co przeżywam? Takiego piekła nie życzyłabym najgorszemu z ludzi! […]. Wersje, które dochodzą do mnie, są bardzo różnorodne. Przerzucam się z krańcowej rozpaczy do byle jakiej nadziei. Pan jest ojcem, chyba Pan to zrozumie” – prosiła w 1945 roku Jarosława Iwaszkiewicza.


Pierwsze powojenne wydanie tomu wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego zawdzięczamy właśnie jego matce. Nie było to łatwe w dobie szalejącego stalinizmu i związanej z nim cenzury. „Mam wszystko przygotowane. Mam odpisy. Mam zatwierdzenie cenzury, mam przyznanie pozwolenia druku i obietnicę, że jeśli tom będzie w większej objętości – to będzie to sprawa kilku dni – zdobycie drugiego pozwolenia. Mam nawet obiecany papier lub pozwolenie na sprowadzenie papieru. Nie mam tylko dla mnie rzeczy najważniejszej: bezcennej rady w wyborze wierszy i wstępu, który mi Szanowny i Drogi Pan i Jerzy Andrzejewski obiecali. Co mam robić dalej? […] nie ma dla mnie nic więcej ważnego i drogiego jak oddanie ludziom wierszy syna, przecież nie dla siebie je pisał. Wiem, jaki los będzie ich, kiedy się skończę i nie dopilnuję sprawy” – pisała w liście do Kazimierza Wyki 28 grudnia 1945 roku Stefania Baczyńska. „Śpiew z pożogi” ukazał się w 1947 roku.


Komunistyczna władza prześladująca po wojnie członków podziemia niepodległościowego nie zapomniała i o należącym do Armii Krajowej Krzysztofie Kamilu Baczyńskim. Najprawdopodobniej gdyby nie poległ w Powstaniu, zostałby zamordowany w kazamatach komunistycznej bezpieki. Jak wskazuje autorka wystawy „Na imię było mi Krzysztof”, w styczniu 1949 roku do mieszkania Drapczyńskich [teściów Krzysztofa – przyp. red.] przyszli po Krzysztofa agenci Urzędu Bezpieczeństwa.


Brat śp. Barbary Drapczyńskiej ujawnił ten fakt biografowi poety Wiesławowi Budzyńskiemu wiele lat po wojnie. Jak wspominał później Budzyński: „opowiedział mi [to – przyp. red.] w wielkiej tajemnicy, bo bał się, że gdyby nieznany wątek z życia jego szwagra wyszedł na jaw, mógłby stracić pracę, a nawet być poddany innym, bardziej dotkliwym represjom. Prosił, bym jego świadectwo ujawnił dopiero po jego śmierci”.


Agnieszka Żurek

Wystawę poświęconą Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu można obejrzeć TUTAJ. 

„Na imię mi było Krzysztof…”. Baczyński w Muzeum Literatury
Autorka wystawy: Małgorzata Wichowska
Współpraca: Anna Grochowiak, Grażyna Grochowiakowa

Reprodukcje fotograficzne i skany rękopisów: Anna Kowalska, Emilia Tomasik
Projekt graficzny i realizacja: Andrzej Kordas


 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Sensacyjne informacje z Barcelony: Xavi jednak na wylocie? z ostatniej chwili
Sensacyjne informacje z Barcelony: Xavi jednak na wylocie?

Zdaniem hiszpańskich mediów sprawa pozostania Xaviego na stanowisku trenera Barcelony nie jest jeszcze przesądzona. Zdaniem "AS" wszystko zależy od tego, czy Blaugranie uda się odzyskać drugie miejsce w tabeli.

Paweł Jędrzejewski: Nie amerykańska ambasada w Polsce, ale polska w USA powinna potępiać antysemityzm Wiadomości
Paweł Jędrzejewski: Nie amerykańska ambasada w Polsce, ale polska w USA powinna potępiać antysemityzm

Zaatakowanie synagogi Nożyków w Warszawie przez szesnastolatka koniecznie trzeba postrzegać w szerszym kontekście. Poprzedziły je dwa wydarzenia, dość mocno nagłośnione przez media. Rok temu 14-latek i 15-latek namalowali swastykę na ścianie synagogi w Gdańsku-Wrzeszczu. W roku 2018, także w Gdańsku-Wrzeszczu, chory psychicznie rzucił kamieniem w szybę tej samej synagogi. Były także sporadyczne przypadki umieszczania antyżydowskich napisów na synagogach (np. we Wrocławiu). Czyli w ciągu prawie sześciu lat w Polsce miało miejsce kilka przypadków wandalizmu i dwa ataki - jeden popełniony przez małoletniego, jeden przez chorego psychicznie. Mało? Tak - na całe szczęście, bardzo mało.

Co Luna zrobiła z polską flagą? Oburzenie w sieci z ostatniej chwili
Co Luna zrobiła z polską flagą? Oburzenie w sieci

Luna reprezentująca Polskę podczas tegorocznej Eurowizji postanowiła pojawić się podczas konkursu nie tylko z biało-czerwoną, ale także tęczową flagą.

Nie żyje znany polski muzyk z ostatniej chwili
Nie żyje znany polski muzyk

W poniedziałek zmarł Jacek Zieliński wieloletni członek krakowskiej grupy Skaldowie - podała w mediach społecznościowych Piwnica pod Baranami. Miał 77 lat.

Kaczyński i Szydło: Wybieramy się na demonstrację Solidarności przeciwko Zielonemu Ładowi z ostatniej chwili
Kaczyński i Szydło: Wybieramy się na demonstrację Solidarności przeciwko Zielonemu Ładowi

– Decyzje, które zapadają na forum europejskim, przekładają się na życie mieszkańców jako ograniczenia, podatki, drożyzna. Dlatego wybieram się na marsz 10 maja – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z Tysol.pl.

Ukraina: Nie żyje dwukrotny mistrz Europy. Zginał na wojnie z ostatniej chwili
Ukraina: Nie żyje dwukrotny mistrz Europy. Zginał na wojnie

Pełeszenko zajął czwarte miejsce w kategorii 85 kg podczas igrzysk olimpijskich w 2016 roku. W tym samym roku został mistrzem Europy, ponownie zdobywając złoto rok później. W 2018 roku został zawieszony po tym, jak nie przeszedł testu antydopingowego. "Z wielkim smutkiem informujemy, że serce zasłużonego mistrza sportu Ukrainy Ołeksandra Pełeszenki przestało dziś bić. Składamy najszczersze kondolencje rodzinie i wszystkim, którzy go znali" – można przeczytać w komunikacie UWF na Facebooku. Hołd sztangiście złożył także Ukraiński Komitet Olimpijski, dodając, że wstąpił do sił zbrojnych już w pierwszych dniach inwazji Rosji na Ukrainę. "Wojna zabiera tych najlepszych... Bohaterowie nie umierają" – powiedział trener sztangistów i członek zarządu UWF Wiktor Słobodianiuk.

Komisja Europejska kończy procedurę z art. 7 wobec Polski. Jest reakcja PiS z ostatniej chwili
Komisja Europejska kończy procedurę z art. 7 wobec Polski. Jest reakcja PiS

– Uruchomienie procedury art. 7. za rządów PiS miało wyłączenie charakter politycznej presji; stan prawny jest dokładnie taki sam, co znaczy, że byliśmy oskarżani niesłusznie o łamanie praworządności – powiedzieli PAP politycy PiS pytani o zapowiedź zakończenia tej procedury.

Francja zabiera głos ws. doniesień o wysłaniu żołnierzy na Ukrainę z ostatniej chwili
Francja zabiera głos ws. doniesień o wysłaniu żołnierzy na Ukrainę

Francja nie wysłała wojsk na Ukrainę; takie doniesienia to efekt niesłabnącej kampanii dezinformacyjnej, która ma osłabić wsparcie Paryża dla Kijowa – ogłosiło w poniedziałek MSZ Francji. Wcześniej w mediach pojawiały się informacje o wysłaniu na Ukrainę około setki żołnierzy francuskiej Legii Cudzoziemskiej.

Niemcy: Koniec z dopłatami bezpośrednimi dla rolników? z ostatniej chwili
Niemcy: Koniec z dopłatami bezpośrednimi dla rolników?

Frakcja niemieckich Zielonych uważa, że wielomiliardowe dotacje rolne z Unii Europejskiej powinny być w przyszłości inaczej dystrybuowane.

„Człowiek z bliskiego kręgu poseł Gasiuk-Pihowicz”. Nowe informacje nt. sędziego Tomasza Szmydta z ostatniej chwili
„Człowiek z bliskiego kręgu poseł Gasiuk-Pihowicz”. Nowe informacje nt. sędziego Tomasza Szmydta

Przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka przekazała w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita”, że sędzia Tomasz Szmydt, który w poniedziałek poprosił o azyl na Białorusi, współpracował z poseł KO Kamilą Gasiuk-Pihowicz.

REKLAMA

[Tylko u nas] "Tam – widzisz – w gwiazdach..." 101 lat temu urodził się Krzysztof Kamil Baczyński

„Należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów” - powiedział Stanisław Pigoń komentując wstąpienie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego do oddziału dywersyjnego Armii Krajowej. Dziś mija setna rocznica urodzin jednego z najwybitniejszych polskich poetów. W Muzeum Literatury można obejrzeć wystawę internetową poświęconą poległemu w Powstaniu Warszawskim genialnemu twórcy.
 [Tylko u nas]
/ Wikimedia Commons

„Z czarną bronią w noc”


Krzysztof Kamil Baczyński urodził się i wychował w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Jego ojciec, Stanisław Baczyński był synem powstańca styczniowego. Sam walczył w Legionach Polskich, był także oficerem kontrwywiadu Wojska Polskiego, tzw. „dwójki”. Przed wojną należał do Polskiej Partii Socjalistycznej, był działaczem plebiscytowym na Górnym Śląsku. 


Matka poety, Stefania, z domu Zieleńczyk, katoliczka ze zasymilowanej rodziny polskich Żydów pracowała jako nauczycielka, ale była także poetką, autorką nie tylko podręczników szkolnych, ale także wierszy i opowiadań dla dzieci. Rozumiała ona i wspierała literackie próby syna, była ich powierniczką i pierwszą recenzentką. Krzysztof Kamil Baczyński był wszechstronnym artystą, czego dowodem były chociażby pierwsze wydawane przez niego samodzielnie tomiki wierszy, które sam ilustrował. Miał niezwykły talent literacki i plastyczny. Rozważał podjęcie studiów na Akademii Sztuk Pięknych. Te marzenia przerwała wojna.


Poeta uczęszczał do renomowanego warszawskiego liceum im. Stefana Batorego, tego samego, które ukończyli uwiecznieni przez Aleksandra Kamińskiego bohaterowie „Kamieni na szaniec” – Rudy, Alek i Zośka. Rok zdania przez Krzysztofa Kamila Baczyńskiego matury był zarazem rokiem wybuchu II wojny światowej. 

 

  I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
  i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło.                        
 Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.                        
  Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?


  - pisał w jednym ze swoich najsłynniejszych wierszy.


„Kiedy podchorąży «Krzyś» poszedł do Powstania Warszawskiego, słowa epilogu w Elegii o… [chłopcu polskim] wybrzmiały szczególnie dramatycznie w pierwszych dniach walki: «Boże, zabiłem człowieka», mówił, choć nie wiedział, czy to jego kula trafiła wroga. Do końca walczyły w nim wola życia, tworzenia – z rozpaczą, niezgodą na zadawanie śmierci” – pisze Małgorzata Wichowska, autorka wystawy „Na imię było mi Krzysztof”. 

 

„On nie może tego zrobić”


Poezja Baczyńskiego jest trudna, piękna, mocno osadzona w polskiej tradycji i metafizyce, pełna niezwykłych metafor, daleko wykraczająca poza poziom dojrzałości przeciętnego dwudziestolatka – nawet okresu przedwojennego. Głębi poezji syna dziwiła się nawet jego matka. 

 

Któraś wiodła jak bór pomruków
ducha ziemi tej skutego w zbroi szereg,
prowadź nocne drogi jego wnuków,
byśmy milcząc umieli umierać


- pisał w „Modlitwie do Bogarodzicy” Krzysztof Kamil Baczyński. W utworze „Pokolenie” zdawał się przewidywać los swój i swoich rówieśników z „pokolenia Kolumbów”:


Do palców przymarzły struny
 z cienkiego krzyku roślin.
Tak się dorasta do trumny,
jakeśmy w czasie dorośli


Koledzy z konspiracji świadomi wyjątkowego talentu Krzysztofa, a także kruchości jego zdrowia, chcieli go chronić. On sam jednak podjął decyzję wstąpienia do Armii Krajowej. Jak podkreśla autorka wystawy „Na imię było mi Krzysztof”, ten wybór wspierała i rozumiała żona Krzysztofa, Barbara Drapczyńska. „Zbigniew Wasilewski tak zapamiętał swoją rozmowę z żoną poety: «…spytałem ją wręcz, czy zgadza się, aby Krzysztof tak się narażał […]. Odrzekła, że nie ja pierwszy ją o to pytam, że nawet kilka osób […] namawiało ją i Krzysia, aby się z tego wycofał. – On nie może tego zrobić – powiedziała. – Przeczytaj jego wiersze, a zrozumiesz, że nie może»” – przypomina Małgorzata Wichowska.


„Miał dużo pracy w oddziale: wyszkolenie bojowe, kurs sanitarny, wielkiej dywersji, zbiórki z sekcją, odprawy drużyny, ciągłe rozpoznania. Brał udział w akcjach ulicznych – rozbrajanie Niemców, ochrona ludności cywilnej w ulicznych egzekucjach jesienią 1943. Poeta chciał być wyszkolonym żołnierzem: jesienią 1943 rozpoczął naukę w konspiracyjnej Szkole Podchorążych „Agricola”. Wykłady odbywały się w mieszkaniu Baczyńskich przy Hołówki; pod podłogą pokoju, w którym spotykali się elewowie, znajdowała się skrytka z bronią, o której wiedzieli tylko Krzysztof i jego dowódca oraz Basia” – zaznacza autorka wystawy. Przez kolegów z konspiracji został zapamiętany jako żołnierz godny zaufania, opanowany, dokładny i odpowiedzialny. Zarówno on, jak i jego żona Barbara byli bardzo lubiani.


Kilka dni przed wybuchem Powstania Krzysztof pisał do matki: „Nie martw się niczym. Jakoś sobie damy radę, jak to zawsze nam się uda. Wiesz, że nam się nic nie stanie, zawsze wyleziemy obronną ręką. Zresztą za tydzień najdalej (tak myślę) uda nam się skomunikować. Mieszkanie będzie dla nas na pewno u rodziców Basi, a Ty przyjedziesz i wszystko będzie klawo. Pomyśl, że to wszystko są głupstwa wobec tego co się dzieje z narodem, państwem, ze światem, pomyśl, że są gorsze nieszczęścia, zupełnie potworne, a przecież między nami nic się nie zmienia, niezależnie od sytuacji”. Nie myślał o sobie, nie pokładał swoich najgłębszych nadziei w świecie doczesnym. Nie cofał się jednak przed nim, w lokując swoją nadzieję w innym wymiarze rzeczywistości. „Joanno, nieważne jest to, co na ziemi, ale tam – widzisz – w gwiazdach” – mówił po śmierci poety Jerzego Weintrauba do jego żony.


Poeta poległ na posterunku w Pałacu Blanka czwartego dnia powstania, śmiertelnie raniony przez niemieckiego strzelca wyborowego celującego najprawdopodobniej z budynku Teatru Wielkiego. Niedługo po Krzysztofie Kamilu zmarła z odniesionych w Powstaniu ran jego ciężarna żona. 

 

UB szuka nawet poległych


Matce poety, Stefanii Baczyńskiej, długo przyszło poszukiwać ciała ukochanego syna. Do końca miała nadzieję, że może Krzyś jednak żyje. „Dlaczego nie chce Pan wierzyć ze mną, że może go odnajdziemy? Zdarzają się podobno takie cuda. Dlaczego miałoby mi być odjęte wszystko – a pozostawione – życie. […] Czytając wiersz po wierszu, wżywając się po raz nie wiem który w każdą myśl, w każdy zaród myśli nie wypowiedzianej – ukrytej – czułam go tak mocno przy sobie i tak podziwiałam! – Jakaż jestem mała, żadna, wobec tego, co czuł, co przeżywał i przeczuwał. A już kiedy przychodzą myśli o tym, że jeżeli zginął… to jak? jak? a tu nic nie wiem. Szukam, szperam, piszę i nigdzie nic nie widzę” – pisała niedługo po wojnie do Jerzego Andrzejewskiego.


„Przypadkowo zupełnie dowiedziałam się, że Szanowny Pan otrzymał od kogoś wiadomość o moim synu, Krzysztofie. Wobec tego, że nie wiem o nim nic od sierpnia, błagam Sz. Pana o napisanie do mnie kilku słów. […] Czy mam Sz. Panu mówić o tym, co dzieje się ze mną?, co przeżywam? Takiego piekła nie życzyłabym najgorszemu z ludzi! […]. Wersje, które dochodzą do mnie, są bardzo różnorodne. Przerzucam się z krańcowej rozpaczy do byle jakiej nadziei. Pan jest ojcem, chyba Pan to zrozumie” – prosiła w 1945 roku Jarosława Iwaszkiewicza.


Pierwsze powojenne wydanie tomu wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego zawdzięczamy właśnie jego matce. Nie było to łatwe w dobie szalejącego stalinizmu i związanej z nim cenzury. „Mam wszystko przygotowane. Mam odpisy. Mam zatwierdzenie cenzury, mam przyznanie pozwolenia druku i obietnicę, że jeśli tom będzie w większej objętości – to będzie to sprawa kilku dni – zdobycie drugiego pozwolenia. Mam nawet obiecany papier lub pozwolenie na sprowadzenie papieru. Nie mam tylko dla mnie rzeczy najważniejszej: bezcennej rady w wyborze wierszy i wstępu, który mi Szanowny i Drogi Pan i Jerzy Andrzejewski obiecali. Co mam robić dalej? […] nie ma dla mnie nic więcej ważnego i drogiego jak oddanie ludziom wierszy syna, przecież nie dla siebie je pisał. Wiem, jaki los będzie ich, kiedy się skończę i nie dopilnuję sprawy” – pisała w liście do Kazimierza Wyki 28 grudnia 1945 roku Stefania Baczyńska. „Śpiew z pożogi” ukazał się w 1947 roku.


Komunistyczna władza prześladująca po wojnie członków podziemia niepodległościowego nie zapomniała i o należącym do Armii Krajowej Krzysztofie Kamilu Baczyńskim. Najprawdopodobniej gdyby nie poległ w Powstaniu, zostałby zamordowany w kazamatach komunistycznej bezpieki. Jak wskazuje autorka wystawy „Na imię było mi Krzysztof”, w styczniu 1949 roku do mieszkania Drapczyńskich [teściów Krzysztofa – przyp. red.] przyszli po Krzysztofa agenci Urzędu Bezpieczeństwa.


Brat śp. Barbary Drapczyńskiej ujawnił ten fakt biografowi poety Wiesławowi Budzyńskiemu wiele lat po wojnie. Jak wspominał później Budzyński: „opowiedział mi [to – przyp. red.] w wielkiej tajemnicy, bo bał się, że gdyby nieznany wątek z życia jego szwagra wyszedł na jaw, mógłby stracić pracę, a nawet być poddany innym, bardziej dotkliwym represjom. Prosił, bym jego świadectwo ujawnił dopiero po jego śmierci”.


Agnieszka Żurek

Wystawę poświęconą Krzysztofowi Kamilowi Baczyńskiemu można obejrzeć TUTAJ. 

„Na imię mi było Krzysztof…”. Baczyński w Muzeum Literatury
Autorka wystawy: Małgorzata Wichowska
Współpraca: Anna Grochowiak, Grażyna Grochowiakowa

Reprodukcje fotograficzne i skany rękopisów: Anna Kowalska, Emilia Tomasik
Projekt graficzny i realizacja: Andrzej Kordas


 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe