Abp Galbas: w Roku Jubileuszowym chodzi o pojednanie, a nie pojechanie do Rzymu

W Roku Jubileuszowym nie chodzi o pojechanie do Rzymu, a o pojednanie - przejście przez Bramę Miłosierdzia, którą jest Serce Chrystusa, źródło wszelkich łask i pociech - powiedział abp Adrian Galbas SAC podczas uroczystego rozpoczęcia Roku Jubileuszowego 2025 w archidiecezji warszawskiej, które nastąpiło w czasie Mszy św. sprawowanej w niedzielę w stołecznej archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Zainaugurowany dziś Rok Jubileuszowy potrwa do 28 grudnia 2025 roku.
Abp Adrian Galbas SAC, inauguracja Roku Jubileuszowego 2025 w Warszawie Abp Galbas: w Roku Jubileuszowym chodzi o pojednanie, a nie pojechanie do Rzymu
Abp Adrian Galbas SAC, inauguracja Roku Jubileuszowego 2025 w Warszawie / PAP/Radek Pietruszka

Poniżej publikujemy tekst homilii abp. Adriana Galbasa SAC:

Pielgrzymi nadziei

(homilia wygłoszona w święto Świętej Rodziny, 29 grudnia 2024 roku w archikatedrze warszawskiej, na rozpoczęciu Roku Świętego 2025).

Siostry i Bracia,

przeżywamy dzisiaj w Kościele Niedzielę Świętej Rodziny. Przyglądamy się więc wspólnemu życiu Maryi, Józefa i Jezusa i prosimy Boga, byśmy – jak modliliśmy się o to w odmówionej dopiero co kolekcie – „w naszych rodzinach naśladowali Jej cnoty”.

Życie Świętej Rodziny nie było pozbawione codziennych trudów. W ich historii nie znajdujemy żadnego uprzywilejowania, więcej: skondensowanie tego, co trudne, jest tam bardziej wyraźne, niż w życiu przeciętnej rodziny. Okoliczności towarzyszące poczęciu Jezusa, wewnętrzny dramat Józefa, wędrówka do Betlejem, poród Jezusa, bolesne dla Maryi proroctwo Symeona, ucieczka do Egiptu, życie na emigracji, w tułaczce i niepewności, powrót do Galilei, monotonia codzienności w małym Nazarecie, to tylko część tego dramatu (por. Łk 1,26-38. 2,40, Mt 1,18-25).

Także w usłyszanym przed chwilą fragmencie Ewangelii (por. Łk  2, 41-52), spotykamy Świętą Rodzinę w sytuacji próby. Gdy Maryja i Józef orientują się, że ich dwunastoletniego Syna nie ma z nimi, powstrzymują się od wzajemnych oskarżeń, obwiniania jedno drugiego. Zamiast tego, zgodnie wracają do Jerozolimy i tam – z bolącym sercem – poszukują syna, potem zaś przyjmują Jego wyjaśnienia, o tym, że chciał i powinien być w domu swego Ojca. Niewiele z tego rozumieją. Wiedzą, że przebywają z Tajemnicą i to przez wielkie „T”. Przyjmują to z pokorą i w posłuszeństwie Bogu. Sam zaś Chrystus chce nadal przebywać z Maryją i Józefem. Jak słyszeliśmy: „był im posłuszny” (Łk 1,51).

Bardzo uderza także pobożność Józefa i Maryi. Pobożność, czyli - mówiąc najprościej – życie w zgodzie z Bożym prawem. Kiedyś mówiło się „zbożność”. Można żyć zbożnie i można żyć bezbożnie. Maryja i Józef, wybierają to pierwsze. Przestrzegają prawa Bożego nie tylko wiernie, ale nawet ponad przepisaną miarę. Do Jerozolimy chodzili co roku, choć Prawo tego nie wymagało. Ich religijność nie była czymś sztucznym, lecz wypływała z wiary, z autentycznego przekonania, że wiara w Boga jest fundamentem ich wspólnego życia.

„Umiłowani, jeśli serce na nie oskarża, powiedział nam dzisiaj św. Jan, to mamy ufność w Bogu, a o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba” (1 J 3,21-22).

Czy tak jest także w życiu naszych rodzin? Czy - stając wobec codziennych zdarzeń - pytamy pokornie: co Bóg na to? Czy nasze postępowanie jest zgodne z wolą Boga, czy postępujemy tak, jak nas do tego pobudza Ewangelia, czy stale, wytrwale i konsekwentnie budujemy naszą relację z Bogiem?

Jednym z wymiarów tego jest codzienna modlitwa, najlepiej wspólna, a jeśli to niemożliwe, przynajmniej wzajemna. „Jeśli człowiek przestaje się modlić, umiera nie Bóg, ale umiera człowiek, mawiał Dag Hammarskjöld, wielki Sekretarz Generalny ONZ, a jeśli rodzina przestaje się modlić, umiera nie Bóg, ale umiera rodzina”.

Przy tej okazji, dziękuję tym rodzinom, które są dla mnie i dla Kościoła w ogóle, pięknym przykładem życia pobożnego, które poważnie traktują sprawy Boże. Są prawdziwie wierzące. Dziękuję rodzicom, którzy dbają o wiarę swoich dzieci, dbając na przykład o ich katechezę. Sami są dla dzieci katechetami i chcą, aby dzieci katechezę otrzymywały także w szkole, do czego mają prawo. Na utrzymanie bowiem szkoły składają się także poprzez płacone podatki.

Inauguracja Jubileuszu 2025

Siostry i Bracia,

w święto Świętej Rodziny Kościół inauguruje w diecezjach całego świata, w tym i w naszej, wydarzenie ważne dla całej Rodziny Kościoła. Jest nim Rok Święty, związany z jubileuszem 2025 lat od narodzenia Chrystusa. Od czasów papieża Bonifacego VIII, a ściślej od roku 1300, Kościół regularnie, najpierw co pięćdziesiąt, a teraz co dwadzieścia pięć lat przeżywa Rok Święty, który ma być przede wszystkim czasem pojednania i przebaczenia. Ma, jak napisał papież Franciszek w bulii Spes non confundit, czyli Nadzieja nie może zawieźć, ma dać każdemu „żywe doświadczenie Bożej miłości, która wzbudza w sercu pewną nadzieję zbawienia w Chrystusie”. Ma być  wydarzeniem „żywego i osobistego spotkania z Panem Jezusem, bramą zbawienia (por. J 10, 7.9); z Tym, którego Kościół ma misję głoszenia zawsze, wszędzie i wszystkim jako „naszą nadzieję” (1 Tm 1, 1).

Pierwszym celem tego Roku nie jest pojechanie do Rzymu i przejście przez Święte Bramy, które papież otworzy w czterech bazylikach większych, choć jest to cenne i każdego, kto może, zachęcam, aby to uczynił. Przede wszystkim jednak chodzi nie o pojechanie, a o pojednanie, o przejście przez Bramę Miłosierdzia, którą jest Serce Chrystusa, źródło wszelkich łask i pociech.

Dlatego w naszej diecezji ustanawiam Kościoły Jubileuszowe, które zgodnie z wolą papieża będą „oazami duchowości, w których będzie można odświeżyć drogę wiary i napić się ze źródeł nadziei, przede wszystkim przystępując do sakramentu pojednania, niezastąpionego punktu wyjścia dla prawdziwej drogi nawrócenia”.

Zachęcam wszystkich diecezjan do częstego nawiedzania tych kościołów, do pobożnej tam modlitwy i – jeśli jest zanoszona w stanie łaski uświęcającej – do uzyskania odpustu zupełnego, który – to też prośba Ojca świętego - ofiarujemy najpierw za tych, „którzy odeszli przed nami, aby mogli otrzymać pełnię miłosierdzia”. Odpust, pisze papież Franciszek we wspomnianej bulli, „istotnie, pozwala nam odkryć, jak nieograniczone jest miłosierdzie Boga. To nie przypadek, że w starożytności termin miłosierdzie był używany zamiennie z terminem odpust, właśnie dlatego, że odpust ma wyrażać pełnię Bożego przebaczenia, które nie zna granic”.

Rok Jubileuszowy przeżywamy pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Wiele będziemy w ciągu najbliższych miesięcy mówić o nadziei. Rozważać czym ona jest, pogłębiać jej rozumienie.

Nadzieja to nie matka głupków, jak często obraźliwie się o niej mówi. Przeciwnie: jest matką mędrców i ludzi wytrwałych, siostrą wiary i miłości. Jak powiedział jeden z francuskich myślicieli, Charles Pegui: „Wiara to katedra, miłość to szpital, ale obie bez nadziei byłyby tylko cmentarzem”. Lubię też i tę definicję nadziei, którą zaproponował papież Benedykt XVI, że „nadzieja to wiara, że jeszcze można przeżyć miłość”.

O tym jak bardzo potrzebujemy nadziei świadczy choćby liczba kolokacji z nią związanych. Mówimy przecież, że „mamy nadzieję”, „żywimy nadzieję”, „budzimy nadzieję”, „straciliśmy nadzieję”, lub, że „nadzieję zawiedliśmy”. W ciemności chcielibyśmy mieć choć „promyk nadziei”, a w życiowym głodzie „karmimy się nadzieją”.

Nadzieja jest ważna. Ta nadzieja prawdziwa, która nie jest tanim optymizmem, ani naiwnym myśleniem, że jakoś to będzie. Zresztą, jak mówił Jaroslav Hasek, z typowym dla siebie ciętym humorem: „zawsze jakoś będzie, bo jeszcze nigdy tak nie było żeby jakoś nie było”.

Gdy parę lat temu Papież Franciszek wprowadził do Litanii Loretańskiej nowy tytuł: Matka nadziei, powiedział, że nadzieja to cnota, która uczy nas oczekiwania, „także wówczas, gdy wszystko zdaje się bezsensowne”. Tak robi Maryja „zawsze ufająca w tajemnicę Boga, nawet wówczas, gdy zdaje się być On przysłonięty z powodu zła świata”.

Nadzieja

Siostry i Bracia,

może teraz macie taką chwilę, gdy z powodu zła świata, które w takiej czy innej postaci was dotyka, Bóg zdaje się być przesłonięty? Może teraz doświadczacie poczucia bezsensu, pokusy, by zrezygnować, uciec, by to wszystko rzucić w diabły?! Dosłownie w diabły! Swoje małżeństwo, swoje kapłaństwo, ważne dotąd relacje, albo nawet i całe to życie, które zdaje się być nieszczęśliwe i niepocieszone. Nie pomaga nadmiar alkoholu i rozrywającej rozrywki. Może teraz doświadczacie pokusy, by zostać w stanie upadku? Nie podnosić się kolejny raz. By już nie próbować, nie chcieć, nie starać się. Może nie smakuje ci już pocałunek żony na dzień dobry, ani pocałunek ołtarza, może czujesz się jak trybik, jak manekin: praca-dom, praca-dom, praca-dom, może niedogadywania jest więcej niż dogadania, kłótni i ciszy po wrzasku, więcej niż spokojnej rozmowy i przyjaznego milczenia? I jeszcze jest pesel. Jedni mówią, że masz syndrom zamykających się drzwi, bo to normalne przy czterdziestce, inni, że „po pięćdziesiątce życie się zacina”, a jeszcze inni, że „po kopie, to po chłopie”. A przecież ty już dawno jesteś „po kopie”. Może tak to u nas idzie: od rozczarowania do rozpaczy?!

Nadzieja mówi nam: nie rób tego. Nie rzucaj wszystkiego w diabły! Twoje życie ma sens. Wytrwaj. Wytrzymaj, nie dezerteruj. Poszukaj pomocy, ale nie dezerteruj.

O taką nadzieję w tym Roku Nadziei się módlmy za pośrednictwem Maryi, Matki Nadziei i św. Józefa. Módlmy się też i o to, byśmy mogli przynosić ją sobie nawzajem i byśmy mogli przynosić ją innym. By Kościół ofiarował nadzieję współczesnemu światu.

Tak mówi Sobór Watykański II, że „przyszły los ludzkości spoczywa w rękach tych, którzy zdolni są przekazać przyszłym pokoleniom motywacje do nadziei”. Ciekawe i piękne zdanie. Przyszłość świata nie zależy przede wszystkim od polityków, strategów, generałów i potentatów finansowych. Zależy przede wszystkim od ludzi „nadziejodajnych”. Takimi bądźmy! Kanonizowany nie tak dawno Karol de Foucauld, powiedział, że „nadzieja przychodzi do człowieka, wraz z drugim człowiekiem”. Tak, bo nadzieja jest wcielona, podobnie jak miłość. Przynośmy więc innym nadzieję, bądźmy dla nich jej ukonkretnieniem. Nie tymi, którzy innych przygnębiają, dognębiają i dołują, ale przeciwnie: którzy ich podnoszą, którzy potrafią powiedzieć człowiekowi w desperacji, a więc nie mającemu nadziei (bo jeśli nadzieja to „spes”, „desperacja”, to brak nadziei), którzy umieją powiedzieć: dasz radę, ja ci w tym pomogę. A potem tak zrobią, czyli konkretnie pomogą!

Papież Franciszek bardzo łączy nadzieję z cierpliwością. Tak, dawać drugiemu nadzieję, to okazywać mu cierpliwość.

Słownik Języka Polskiego powie, że cierpliwość to „umiejętność znoszenia ze spokojem tego co trudne”, nieugięte znoszenie niedoli, to umiejętność znoszenia ze spokojem przeciwności i cierpień. Cierpliwość to „długi oddech”. Tak można by przetłumaczyć określenie Erazma z Rotterdamu: „longanimis”, dłuuuugi oddech. Tak często mamy „krótki oddech”, pospieszny i rwany, pełen nerwów i niepokoju. „Nawykliśmy już, pisze Franciszek w jubileuszowej bulli, by chcieć wszystkiego i natychmiast, w świecie, w którym pośpiech stał się czymś stałym. Nie mamy już czasu na spotkania, a często nawet w rodzinach trudno jest być razem i spokojnie porozmawiać. Cierpliwość została wygnana przez pośpiech, wyrządzając ludziom wielką krzywdę. Niecierpliwość, nerwowość, czasem nieuzasadniona przemoc biorą górę, rodząc niezadowolenie i zamknięcie”.

Tymczasem nie tylko miłość jest cierpliwa (por. 1 Kor 13,1), ale także wiara i nadzieja. Oblewając egzamin z cierpliwości, oblewamy go z wiary, miłości i nadziei na raz. Jakże piękne jest to słynne zdanie Adela Bestavrosa, diakona, teologa, profesora, Kopta, że: „Cierpliwość wobec Boga jest wiarą, cierpliwość wobec siebie jest nadzieją, a cierpliwość wobec drugiego jest miłością”.

To cierpliwość w pokornym i ufnym oczekiwaniu na syna została wynagrodzona Annie, o której słyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu (por. 1 Sm 1,20-22.24-28), tak, że mogła powiedzieć z radością: „Uprosiłam go u Pana”. To cierpliwość Maryi i Józefa została wynagrodzona, tak, że ból ich serca zamienił się w radość. Oby to było doświadczenie każdej i każdego z nas.

Krzyż

Bracia i Siostry,

symbolem Roku Jubileuszowego jest krzyż. W krzyżu bowiem najwspanialej objawia się cierpliwe miłosierdzie Boga, które jest fundamentem największej nadziei człowieka. „Nadzieja rodzi się w istocie z miłości i opiera się na miłości, która wypływa z Serca Jezusa przebitego na krzyżu”, to jeszcze jedno zdanie papieża Franciszka z jubileuszowej bulli. Patrząc na krzyż, możemy powtórzyć za św. Janem: „popatrzcie jaką miłością obdarzył nas Ojciec”! (1 J 3,1).

Wnieśliśmy do naszej katedry relikwie krzyża świętego, zaś w  samej katedrze czcimy największą relikwię Warszawy, krzyż Baryczków. Jest on z nami od pięciu wieków. To tu, przed ten święty znak, przychodzą warszawiacy, zwłaszcza wtedy, gdy ich nadzieja słabnie, gdy ocierają się o beznadzieję i rozpacz. Ileż ludzi, właśnie dzięki modlitwie w tym miejscu zostało podniesionych na duchu. Krzyż ten, cudownie ocalony w najbardziej mrocznych dniach w historii naszego miasta, uratowany i oddany, wiernie nam służy. Chrystus poprzez ten Święty Znak, tak bardzo wzmacnia naszą nadzieję.

Bardzo was wszystkich zapraszam, aby tu, w jubileuszowym kościele jakim jest nasza katedra, nie żałować w tym roku czasu na modlitwę o nadzieję dla siebie, dla nas i dla całego świata.

Główne zaś obchody jubileuszowe, związane z pięćsetleciem obecności krzyża Baryczków w Warszawie będziemy przeżywać 14 września w święto Podwyższenia Krzyża świętego.

Rodzina Kościoła

Siostry i Bracia,

„Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu twoim Panie

Nieustannie wielbiąc Ciebie

Szczęśliwi, których moc jest w Tobie

Którzy zachowują ufność w swym sercu”.

Tak modli się dzisiejszy Psalmista (por. Ps 84,5-6). Podejmujemy tę modlitwę w wielkiej Rodzinie naszej archidiecezji, która jest częścią jeszcze większej Rodziny Kościoła. Tak, jesteśmy szczęśliwi, bo znamy i kochamy Boga, bo nasze życie nie jest beznadziejne. Nie musimy porzucać wszelkiej nadziei, jak wstępujący do piekła bohaterowie Dantego, przeciwnie: możemy się nią napełniać, dzięki miłosierdziu Boga i Jego łasce. Róbmy to. Choćby nie wiem co, zachowujmy ufność w swym sercu.

Siostry i Bracia,

pełnego nadziei Roku Nadziei, najserdeczniej wam życzę. Bądźmy pielgrzymami nadziei, nie zaś włóczęgami rozpaczy! Amen.

+ Adrian J. Galbas SAC

Biuro Prasowe Archidiecezji Warszawskiej, lk
 


 

POLECANE
Niepokojące wyniki kontroli UOKiK. Część produktów zostanie wycofana Wiadomości
Niepokojące wyniki kontroli UOKiK. Część produktów zostanie wycofana

Inspekcja Handlowa skontrolowała 10 modeli podnośników trapezowych do samochodów i wykryła nieprawidłowości w siedmiu z nich, m.in. wady konstrukcyjne - poinformował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wskazał na ryzyko urazu w przypadku opadnięcia pojazdu znajdującego się na podnośniku.

Ogromna inwestycja na Bałtyku. Nowe doniesienia z ostatniej chwili
Ogromna inwestycja na Bałtyku. Nowe doniesienia

Przez blisko cztery miesiące konsorcjum ORLEN Petrobaltic, Geofizyka Toruń i MEWO przeprowadziło dla Baltic East ponad 1000 km pomiarów sejsmicznych oraz wiercenia i sondowania dna.

Nie żyje młody reprezentant Polski. Klub wydał poruszające oświadczenie Wiadomości
Nie żyje młody reprezentant Polski. Klub wydał poruszające oświadczenie

Nie żyje Patryk Piskorek, jeden z najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia w sportach motorowych. Miał zaledwie 23 lata. O jego śmierci poinformował klub AMK Gorce Nowy Targ, którego barwy reprezentował.

Niemal 900 zł oszczędności rocznie. Prezydent Karol Nawrocki zaprezentował projekt ustawy ws. cen energii z ostatniej chwili
Niemal 900 zł oszczędności rocznie. Prezydent Karol Nawrocki zaprezentował projekt ustawy ws. cen energii

Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział nową inicjatywę ustawodawczą, która ma przynieść realne korzyści dla polskich rodzin. Projekt ustawy zakłada obniżenie rachunków za energię elektryczną o około 880 zł rocznie, trafi niebawem do Sejmu, a Karol Nawrocki apeluje do posłów o ponadpartyjne poparcie. Na prezentacji obecny był Bartłomiej Mickiewicz, zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność".

 Znany serial TVN znika z ramówki Wiadomości
Znany serial TVN znika z ramówki

Widzowie TVN mogą być zaskoczeni. W najbliższy poniedziałek popularny serial „Detektywi” zniknie z anteny.

Złe wieści dla PiS. Nowy sondaż partyjny z ostatniej chwili
Złe wieści dla PiS. Nowy sondaż partyjny

W piątek 7 listopada 2025 r. pracownia CBOS opublikowała nowy sondaż partyjny.

Katastrofa w służbie zdrowia. Rodzice pacjentów organizują zbiórkę na tomograf z ostatniej chwili
Katastrofa w służbie zdrowia. Rodzice pacjentów organizują zbiórkę na tomograf

Rodzice pacjentów szpitala "Zdroje" w Szczecinie uruchomili zbiórkę na nowy tomograf za 3,5 mln zł. Dotychczasowy sprzęt uległ awarii i nie ma środków na zakup nowego.

Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej, która znajduje się pod naciskiem ataku hybrydowego. Służby podały także dane dotyczące sytuacji na granicy polsko-niemieckiej.

Katastrofa projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Jest oświadczenie byłego zarządu portu z ostatniej chwili
Katastrofa projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Jest oświadczenie byłego zarządu portu

Byli członkowie zarządu Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście (ZMPSiŚ) – Krzysztof Urbaś, Daniel Stachiewicz i Jacek Cichocki – wydali obszerne oświadczenie w sprawie fiaska projektu budowy terminala kontenerowego w Świnoujściu. Dokument opublikował były minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.

Wiadomości
Aranżacje wnętrz – jak urządzić własne mieszkanie?

Urządzanie mieszkania to proces, który łączy planowanie z wyczuciem stylu. Dobrze zaprojektowana przestrzeń powstaje z połączenia przemyślanych decyzji i praktycznej wiedzy. Osoba, która przystępuje do aranżacji wnętrz, powinna rozpocząć od dokładnego poznania swojego mieszkania – jego wymiarów, układu pomieszczeń i naturalnego światła. Pomiary pozwalają ustalić proporcje oraz uniknąć pomyłek przy ustawianiu mebli czy planowaniu oświetlenia. To pierwszy etap, który nadaje dalszym krokom konkretny kierunek.

REKLAMA

Abp Galbas: w Roku Jubileuszowym chodzi o pojednanie, a nie pojechanie do Rzymu

W Roku Jubileuszowym nie chodzi o pojechanie do Rzymu, a o pojednanie - przejście przez Bramę Miłosierdzia, którą jest Serce Chrystusa, źródło wszelkich łask i pociech - powiedział abp Adrian Galbas SAC podczas uroczystego rozpoczęcia Roku Jubileuszowego 2025 w archidiecezji warszawskiej, które nastąpiło w czasie Mszy św. sprawowanej w niedzielę w stołecznej archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Zainaugurowany dziś Rok Jubileuszowy potrwa do 28 grudnia 2025 roku.
Abp Adrian Galbas SAC, inauguracja Roku Jubileuszowego 2025 w Warszawie Abp Galbas: w Roku Jubileuszowym chodzi o pojednanie, a nie pojechanie do Rzymu
Abp Adrian Galbas SAC, inauguracja Roku Jubileuszowego 2025 w Warszawie / PAP/Radek Pietruszka

Poniżej publikujemy tekst homilii abp. Adriana Galbasa SAC:

Pielgrzymi nadziei

(homilia wygłoszona w święto Świętej Rodziny, 29 grudnia 2024 roku w archikatedrze warszawskiej, na rozpoczęciu Roku Świętego 2025).

Siostry i Bracia,

przeżywamy dzisiaj w Kościele Niedzielę Świętej Rodziny. Przyglądamy się więc wspólnemu życiu Maryi, Józefa i Jezusa i prosimy Boga, byśmy – jak modliliśmy się o to w odmówionej dopiero co kolekcie – „w naszych rodzinach naśladowali Jej cnoty”.

Życie Świętej Rodziny nie było pozbawione codziennych trudów. W ich historii nie znajdujemy żadnego uprzywilejowania, więcej: skondensowanie tego, co trudne, jest tam bardziej wyraźne, niż w życiu przeciętnej rodziny. Okoliczności towarzyszące poczęciu Jezusa, wewnętrzny dramat Józefa, wędrówka do Betlejem, poród Jezusa, bolesne dla Maryi proroctwo Symeona, ucieczka do Egiptu, życie na emigracji, w tułaczce i niepewności, powrót do Galilei, monotonia codzienności w małym Nazarecie, to tylko część tego dramatu (por. Łk 1,26-38. 2,40, Mt 1,18-25).

Także w usłyszanym przed chwilą fragmencie Ewangelii (por. Łk  2, 41-52), spotykamy Świętą Rodzinę w sytuacji próby. Gdy Maryja i Józef orientują się, że ich dwunastoletniego Syna nie ma z nimi, powstrzymują się od wzajemnych oskarżeń, obwiniania jedno drugiego. Zamiast tego, zgodnie wracają do Jerozolimy i tam – z bolącym sercem – poszukują syna, potem zaś przyjmują Jego wyjaśnienia, o tym, że chciał i powinien być w domu swego Ojca. Niewiele z tego rozumieją. Wiedzą, że przebywają z Tajemnicą i to przez wielkie „T”. Przyjmują to z pokorą i w posłuszeństwie Bogu. Sam zaś Chrystus chce nadal przebywać z Maryją i Józefem. Jak słyszeliśmy: „był im posłuszny” (Łk 1,51).

Bardzo uderza także pobożność Józefa i Maryi. Pobożność, czyli - mówiąc najprościej – życie w zgodzie z Bożym prawem. Kiedyś mówiło się „zbożność”. Można żyć zbożnie i można żyć bezbożnie. Maryja i Józef, wybierają to pierwsze. Przestrzegają prawa Bożego nie tylko wiernie, ale nawet ponad przepisaną miarę. Do Jerozolimy chodzili co roku, choć Prawo tego nie wymagało. Ich religijność nie była czymś sztucznym, lecz wypływała z wiary, z autentycznego przekonania, że wiara w Boga jest fundamentem ich wspólnego życia.

„Umiłowani, jeśli serce na nie oskarża, powiedział nam dzisiaj św. Jan, to mamy ufność w Bogu, a o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba” (1 J 3,21-22).

Czy tak jest także w życiu naszych rodzin? Czy - stając wobec codziennych zdarzeń - pytamy pokornie: co Bóg na to? Czy nasze postępowanie jest zgodne z wolą Boga, czy postępujemy tak, jak nas do tego pobudza Ewangelia, czy stale, wytrwale i konsekwentnie budujemy naszą relację z Bogiem?

Jednym z wymiarów tego jest codzienna modlitwa, najlepiej wspólna, a jeśli to niemożliwe, przynajmniej wzajemna. „Jeśli człowiek przestaje się modlić, umiera nie Bóg, ale umiera człowiek, mawiał Dag Hammarskjöld, wielki Sekretarz Generalny ONZ, a jeśli rodzina przestaje się modlić, umiera nie Bóg, ale umiera rodzina”.

Przy tej okazji, dziękuję tym rodzinom, które są dla mnie i dla Kościoła w ogóle, pięknym przykładem życia pobożnego, które poważnie traktują sprawy Boże. Są prawdziwie wierzące. Dziękuję rodzicom, którzy dbają o wiarę swoich dzieci, dbając na przykład o ich katechezę. Sami są dla dzieci katechetami i chcą, aby dzieci katechezę otrzymywały także w szkole, do czego mają prawo. Na utrzymanie bowiem szkoły składają się także poprzez płacone podatki.

Inauguracja Jubileuszu 2025

Siostry i Bracia,

w święto Świętej Rodziny Kościół inauguruje w diecezjach całego świata, w tym i w naszej, wydarzenie ważne dla całej Rodziny Kościoła. Jest nim Rok Święty, związany z jubileuszem 2025 lat od narodzenia Chrystusa. Od czasów papieża Bonifacego VIII, a ściślej od roku 1300, Kościół regularnie, najpierw co pięćdziesiąt, a teraz co dwadzieścia pięć lat przeżywa Rok Święty, który ma być przede wszystkim czasem pojednania i przebaczenia. Ma, jak napisał papież Franciszek w bulii Spes non confundit, czyli Nadzieja nie może zawieźć, ma dać każdemu „żywe doświadczenie Bożej miłości, która wzbudza w sercu pewną nadzieję zbawienia w Chrystusie”. Ma być  wydarzeniem „żywego i osobistego spotkania z Panem Jezusem, bramą zbawienia (por. J 10, 7.9); z Tym, którego Kościół ma misję głoszenia zawsze, wszędzie i wszystkim jako „naszą nadzieję” (1 Tm 1, 1).

Pierwszym celem tego Roku nie jest pojechanie do Rzymu i przejście przez Święte Bramy, które papież otworzy w czterech bazylikach większych, choć jest to cenne i każdego, kto może, zachęcam, aby to uczynił. Przede wszystkim jednak chodzi nie o pojechanie, a o pojednanie, o przejście przez Bramę Miłosierdzia, którą jest Serce Chrystusa, źródło wszelkich łask i pociech.

Dlatego w naszej diecezji ustanawiam Kościoły Jubileuszowe, które zgodnie z wolą papieża będą „oazami duchowości, w których będzie można odświeżyć drogę wiary i napić się ze źródeł nadziei, przede wszystkim przystępując do sakramentu pojednania, niezastąpionego punktu wyjścia dla prawdziwej drogi nawrócenia”.

Zachęcam wszystkich diecezjan do częstego nawiedzania tych kościołów, do pobożnej tam modlitwy i – jeśli jest zanoszona w stanie łaski uświęcającej – do uzyskania odpustu zupełnego, który – to też prośba Ojca świętego - ofiarujemy najpierw za tych, „którzy odeszli przed nami, aby mogli otrzymać pełnię miłosierdzia”. Odpust, pisze papież Franciszek we wspomnianej bulli, „istotnie, pozwala nam odkryć, jak nieograniczone jest miłosierdzie Boga. To nie przypadek, że w starożytności termin miłosierdzie był używany zamiennie z terminem odpust, właśnie dlatego, że odpust ma wyrażać pełnię Bożego przebaczenia, które nie zna granic”.

Rok Jubileuszowy przeżywamy pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Wiele będziemy w ciągu najbliższych miesięcy mówić o nadziei. Rozważać czym ona jest, pogłębiać jej rozumienie.

Nadzieja to nie matka głupków, jak często obraźliwie się o niej mówi. Przeciwnie: jest matką mędrców i ludzi wytrwałych, siostrą wiary i miłości. Jak powiedział jeden z francuskich myślicieli, Charles Pegui: „Wiara to katedra, miłość to szpital, ale obie bez nadziei byłyby tylko cmentarzem”. Lubię też i tę definicję nadziei, którą zaproponował papież Benedykt XVI, że „nadzieja to wiara, że jeszcze można przeżyć miłość”.

O tym jak bardzo potrzebujemy nadziei świadczy choćby liczba kolokacji z nią związanych. Mówimy przecież, że „mamy nadzieję”, „żywimy nadzieję”, „budzimy nadzieję”, „straciliśmy nadzieję”, lub, że „nadzieję zawiedliśmy”. W ciemności chcielibyśmy mieć choć „promyk nadziei”, a w życiowym głodzie „karmimy się nadzieją”.

Nadzieja jest ważna. Ta nadzieja prawdziwa, która nie jest tanim optymizmem, ani naiwnym myśleniem, że jakoś to będzie. Zresztą, jak mówił Jaroslav Hasek, z typowym dla siebie ciętym humorem: „zawsze jakoś będzie, bo jeszcze nigdy tak nie było żeby jakoś nie było”.

Gdy parę lat temu Papież Franciszek wprowadził do Litanii Loretańskiej nowy tytuł: Matka nadziei, powiedział, że nadzieja to cnota, która uczy nas oczekiwania, „także wówczas, gdy wszystko zdaje się bezsensowne”. Tak robi Maryja „zawsze ufająca w tajemnicę Boga, nawet wówczas, gdy zdaje się być On przysłonięty z powodu zła świata”.

Nadzieja

Siostry i Bracia,

może teraz macie taką chwilę, gdy z powodu zła świata, które w takiej czy innej postaci was dotyka, Bóg zdaje się być przesłonięty? Może teraz doświadczacie poczucia bezsensu, pokusy, by zrezygnować, uciec, by to wszystko rzucić w diabły?! Dosłownie w diabły! Swoje małżeństwo, swoje kapłaństwo, ważne dotąd relacje, albo nawet i całe to życie, które zdaje się być nieszczęśliwe i niepocieszone. Nie pomaga nadmiar alkoholu i rozrywającej rozrywki. Może teraz doświadczacie pokusy, by zostać w stanie upadku? Nie podnosić się kolejny raz. By już nie próbować, nie chcieć, nie starać się. Może nie smakuje ci już pocałunek żony na dzień dobry, ani pocałunek ołtarza, może czujesz się jak trybik, jak manekin: praca-dom, praca-dom, praca-dom, może niedogadywania jest więcej niż dogadania, kłótni i ciszy po wrzasku, więcej niż spokojnej rozmowy i przyjaznego milczenia? I jeszcze jest pesel. Jedni mówią, że masz syndrom zamykających się drzwi, bo to normalne przy czterdziestce, inni, że „po pięćdziesiątce życie się zacina”, a jeszcze inni, że „po kopie, to po chłopie”. A przecież ty już dawno jesteś „po kopie”. Może tak to u nas idzie: od rozczarowania do rozpaczy?!

Nadzieja mówi nam: nie rób tego. Nie rzucaj wszystkiego w diabły! Twoje życie ma sens. Wytrwaj. Wytrzymaj, nie dezerteruj. Poszukaj pomocy, ale nie dezerteruj.

O taką nadzieję w tym Roku Nadziei się módlmy za pośrednictwem Maryi, Matki Nadziei i św. Józefa. Módlmy się też i o to, byśmy mogli przynosić ją sobie nawzajem i byśmy mogli przynosić ją innym. By Kościół ofiarował nadzieję współczesnemu światu.

Tak mówi Sobór Watykański II, że „przyszły los ludzkości spoczywa w rękach tych, którzy zdolni są przekazać przyszłym pokoleniom motywacje do nadziei”. Ciekawe i piękne zdanie. Przyszłość świata nie zależy przede wszystkim od polityków, strategów, generałów i potentatów finansowych. Zależy przede wszystkim od ludzi „nadziejodajnych”. Takimi bądźmy! Kanonizowany nie tak dawno Karol de Foucauld, powiedział, że „nadzieja przychodzi do człowieka, wraz z drugim człowiekiem”. Tak, bo nadzieja jest wcielona, podobnie jak miłość. Przynośmy więc innym nadzieję, bądźmy dla nich jej ukonkretnieniem. Nie tymi, którzy innych przygnębiają, dognębiają i dołują, ale przeciwnie: którzy ich podnoszą, którzy potrafią powiedzieć człowiekowi w desperacji, a więc nie mającemu nadziei (bo jeśli nadzieja to „spes”, „desperacja”, to brak nadziei), którzy umieją powiedzieć: dasz radę, ja ci w tym pomogę. A potem tak zrobią, czyli konkretnie pomogą!

Papież Franciszek bardzo łączy nadzieję z cierpliwością. Tak, dawać drugiemu nadzieję, to okazywać mu cierpliwość.

Słownik Języka Polskiego powie, że cierpliwość to „umiejętność znoszenia ze spokojem tego co trudne”, nieugięte znoszenie niedoli, to umiejętność znoszenia ze spokojem przeciwności i cierpień. Cierpliwość to „długi oddech”. Tak można by przetłumaczyć określenie Erazma z Rotterdamu: „longanimis”, dłuuuugi oddech. Tak często mamy „krótki oddech”, pospieszny i rwany, pełen nerwów i niepokoju. „Nawykliśmy już, pisze Franciszek w jubileuszowej bulli, by chcieć wszystkiego i natychmiast, w świecie, w którym pośpiech stał się czymś stałym. Nie mamy już czasu na spotkania, a często nawet w rodzinach trudno jest być razem i spokojnie porozmawiać. Cierpliwość została wygnana przez pośpiech, wyrządzając ludziom wielką krzywdę. Niecierpliwość, nerwowość, czasem nieuzasadniona przemoc biorą górę, rodząc niezadowolenie i zamknięcie”.

Tymczasem nie tylko miłość jest cierpliwa (por. 1 Kor 13,1), ale także wiara i nadzieja. Oblewając egzamin z cierpliwości, oblewamy go z wiary, miłości i nadziei na raz. Jakże piękne jest to słynne zdanie Adela Bestavrosa, diakona, teologa, profesora, Kopta, że: „Cierpliwość wobec Boga jest wiarą, cierpliwość wobec siebie jest nadzieją, a cierpliwość wobec drugiego jest miłością”.

To cierpliwość w pokornym i ufnym oczekiwaniu na syna została wynagrodzona Annie, o której słyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu (por. 1 Sm 1,20-22.24-28), tak, że mogła powiedzieć z radością: „Uprosiłam go u Pana”. To cierpliwość Maryi i Józefa została wynagrodzona, tak, że ból ich serca zamienił się w radość. Oby to było doświadczenie każdej i każdego z nas.

Krzyż

Bracia i Siostry,

symbolem Roku Jubileuszowego jest krzyż. W krzyżu bowiem najwspanialej objawia się cierpliwe miłosierdzie Boga, które jest fundamentem największej nadziei człowieka. „Nadzieja rodzi się w istocie z miłości i opiera się na miłości, która wypływa z Serca Jezusa przebitego na krzyżu”, to jeszcze jedno zdanie papieża Franciszka z jubileuszowej bulli. Patrząc na krzyż, możemy powtórzyć za św. Janem: „popatrzcie jaką miłością obdarzył nas Ojciec”! (1 J 3,1).

Wnieśliśmy do naszej katedry relikwie krzyża świętego, zaś w  samej katedrze czcimy największą relikwię Warszawy, krzyż Baryczków. Jest on z nami od pięciu wieków. To tu, przed ten święty znak, przychodzą warszawiacy, zwłaszcza wtedy, gdy ich nadzieja słabnie, gdy ocierają się o beznadzieję i rozpacz. Ileż ludzi, właśnie dzięki modlitwie w tym miejscu zostało podniesionych na duchu. Krzyż ten, cudownie ocalony w najbardziej mrocznych dniach w historii naszego miasta, uratowany i oddany, wiernie nam służy. Chrystus poprzez ten Święty Znak, tak bardzo wzmacnia naszą nadzieję.

Bardzo was wszystkich zapraszam, aby tu, w jubileuszowym kościele jakim jest nasza katedra, nie żałować w tym roku czasu na modlitwę o nadzieję dla siebie, dla nas i dla całego świata.

Główne zaś obchody jubileuszowe, związane z pięćsetleciem obecności krzyża Baryczków w Warszawie będziemy przeżywać 14 września w święto Podwyższenia Krzyża świętego.

Rodzina Kościoła

Siostry i Bracia,

„Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu twoim Panie

Nieustannie wielbiąc Ciebie

Szczęśliwi, których moc jest w Tobie

Którzy zachowują ufność w swym sercu”.

Tak modli się dzisiejszy Psalmista (por. Ps 84,5-6). Podejmujemy tę modlitwę w wielkiej Rodzinie naszej archidiecezji, która jest częścią jeszcze większej Rodziny Kościoła. Tak, jesteśmy szczęśliwi, bo znamy i kochamy Boga, bo nasze życie nie jest beznadziejne. Nie musimy porzucać wszelkiej nadziei, jak wstępujący do piekła bohaterowie Dantego, przeciwnie: możemy się nią napełniać, dzięki miłosierdziu Boga i Jego łasce. Róbmy to. Choćby nie wiem co, zachowujmy ufność w swym sercu.

Siostry i Bracia,

pełnego nadziei Roku Nadziei, najserdeczniej wam życzę. Bądźmy pielgrzymami nadziei, nie zaś włóczęgami rozpaczy! Amen.

+ Adrian J. Galbas SAC

Biuro Prasowe Archidiecezji Warszawskiej, lk
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe