Francja wzywa do zaostrzenia kontroli importu jaj z Ukrainy

Co musisz wiedzieć?
- We Francji sprzedawano jaja z Ukrainy zawierające ślady zakazanych antybiotyków.
- Organizacja zajmująca promocją sprzedaży jaj (CNPO) oraz minister rolnictwa wezwały do wzmocnienia kontroli granicznych i utworzenia europejskiego organu nadzoru nad importem.
- Francuska sieć supermarketów Leclerc, jak podaje portal Euroactiv, przyznał się do incydentu, określając go jako odosobniony przypadek. Inne sieci, jak Lidl, dystansują się od importu spoza UE.
Setki tysięcy ukraińskich jaj na rynku
Jak podkreśla Krajowy Komitet Promocji Jaj (CNPO), setki tysięcy takich jaj trafiły na francuski rynek, mimo że mogą zawierać substancje niedozwolone w UE. Organizacja wezwała władze do pilnego zaostrzenia kontroli sanitarno-weterynaryjnych, a także zwróciła uwagę na brak równych standardów — ukraińskie jaja nie spełniają wymogów dotyczących zdrowia i dobrostanu zwierząt, obowiązujących we Francji.
- ZUS wydał pilny komunikat
- Wyłączenia prądu w Łodzi. Ważny komunikat dla mieszkańców
- O sprawie piszą światowe media. Skandaliczny incydent z udziałem polskiego przedsiębiorcy
- Pilny komunikat dla mieszkańców Gdańska
- Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia
- Komunikat dla mieszkańców Kielc
- "Tylko Razem!" Solidarność świętuje 45-lecie w Sali BHP Stoczni Gdańskiej. Relacja na żywo
Minister rolnictwa: "Zero tolerancji"
Minister rolnictwa Annie Genevard potwierdziła te informacje, wskazując, że kontrole przeprowadzone latem wykazały obecność zakazanych antybiotyków w ukraińskich jajach. Skrytykowała sieci handlowe za ignorowanie rodzimych producentów i zapowiedziała starania o utworzenie europejskiej agencji nadzorującej import, domagając się wprowadzenia zasady „zera tolerancji” dla nielegalnych substancji w sprowadzanych produktach.
Leclerc: Jednorazowy incydent
Leclerc przyznał się do błędu, ale stwierdził, że był to jednorazowy incydent, nieodzwierciedlający polityki całej sieci. Firma zapewniła o wycofaniu wadliwej partii i ponownym skupieniu się na produktach lokalnych. Inne sieci, takie jak Lidl, dystansują się od importu z Ukrainy, podkreślając, że w przypadku braków korzystają jedynie z dostawców z UE.