Miłośnikom serialu Star Trek nie muszę wyjaśniać, co to znaczy „warp speed”. Pojęcie to zafunkcjonowało w kilku serialach fantastyczno-naukowych w latach 60. i wychowało się na nim wiele pokoleń Amerykanów. Dla wszystkich, którzy nigdy nie oglądali serialu, wyjaśniam, że warp speed oznacza prędkość większą niż prędkość światła.
Ostatnio jednak nabrało innego znaczenia i zostało użyte z Ogrodu Różanego Białego Domu przez Prezydenta Trumpa. Na czym polega „Operacja Warp Speed”? Otóż prezydent Trump zamierza razem ze swoim zespołem zadaniowym zdecydowanie przyspieszyć proces stworzenia szczepionki przeciw COVID-19 i zaszczepić przeszło 300 milionów Amerykanów do końca stycznia 2021. Operacja będzie logistycznie przeprowadzona przez Pentagon, a rozmachem będzie przypominała słynny „Projekt Manhattan” z czasów II wojny światowej. Będą w niego zaangażowani najwybitniejsi naukowcy, laboratoria badawcze, prywatne firmy, agencje rządowe, a logistyką i koordynacją zajmie się wojsko. Od strony naukowej operacją będzie zarządzał dr Moncef Slaoui. Ten 61-letni naukowiec z 30-letnim stażem pracy w firmie GlaxoSmithKline posiada doktorat z medycyny molekularnej i immunologii Uniwersytetu Harvarda i Tufts University School of Medicine w Bostonie. Z wojskowego punktu widzenia operacją będzie dowodził czterogwiazdkowy generał Gustave Perna. Prezydent Trump powiedział, że ten narodowy projekt skupi najmądrzejszych naukowców i najbardziej innowacyjny amerykański przemysł, aby przezwyciężyć największy kryzys światowy, jakim jest COVID-19.Trump stwierdził również, że Stany Zjednoczone będą współpracowały ze wszystkimi innymi partnerami: „nie mamy problemów z naszym ego jako globalny lider”. Dla Donalda Trumpa staje się coraz bardziej jasne, że stawką w tej grze jest jego druga kadencja, a po wyłonieniu się wyraźnego przeciwnika w postaci Joe Bidena, którego popiera cały liberalny świat, staje się coraz bardziej wyraźne, że wybory listopadowe zadecydują nie tylko o przyszłości Ameryki, ale przyszłości świata.
Dlatego nie będzie to zwykła kampania. Będzie ona niezwykle brutalna, a ujawnionych będzie wiele afer drzemiących obecnie pod dywanem. W amerykańskich archiwach tkwią ciągle „nieodkopane” dokumenty, takie chociażby jak życie intymne Joe Bidena. Już teraz „odstrzeliwani” są poszczególni głośni politycy, a to za posługiwanie się tajnymi informacjami przy zrzucie akcji na amerykańskiej giełdzie, a to nabiera rumieńców afera Obama Gate, zarzucająca administracji Obamy „bliskie kontakty trzeciego stopnia” z Moskwą. Wszyscy pamiętamy szczególnie dotkliwą decyzję prezydenta Obamy zrezygnowania z tarczy rakietowej w Polsce 17 września. Z kolei druga strona domaga się ujawnienia przez Trumpa swoich deklaracji podatkowych. Pamiętajmy, że w USA można się wywinąć z wielu dziwnych sytuacji, ale za niezapłacone podatki idzie się do więzienia. Czas więc przygotować się na rzetelne informacje. Wracając do COVID-19, najistotniejsze teraz wydaje się usprawnienie jakości testów. Wiemy, że Amerykanie już produkują większość ochronnych środków medycznych, jednak ciągle zawodzą testy. Prezydent Trump stopniowo odmraża gospodarkę, szkoda tylko, że polityka ma tak wielkie znaczenie w tej pandemii. Noszenie lub nienoszenie maseczki powoli też staje się polityką.
