"COVID pogłębia istniejące nierówności". Ekonomista o tym, jak sobie (nie) radzimy z koronawirusem
Na pytanie o to, czy jako narody przegrywamy walkę z koronawirusem, ekonomista odpowiedział twierdząco.
Ale szczerze mówiąc, to nie COVID-19 jest tego przyczyną. Nie żebym kwestionował znaczenie pandemii, która zabiła już milion osób, a prawdopodobnie zabije jeszcze kolejny milion. Jeśli jednak spojrzeć na jej przebieg, okazuje się, że groźniejsza od samego wirusa okazała się nasza reakcja. Nie potrafimy kontrolować przebiegu pandemii, a to ze względu na nasze słabości, które ujawniliśmy już wcześniej. COVID-19 przyspiesza upadek narodów, ale go nie powoduje. Zawiedliśmy.
- stwierdził.
Jako przyczyny tej sytuacji wskazał "brak globalnej współpracy i instytucji".
Żyjemy w coraz bardziej zglobalizowanym świecie pod względem gospodarczym, finansowym, kulturalnym i informacyjnym, ale nie zbudowaliśmy instytucji, które mogłyby koordynować rozwiązywanie ponadnarodowych problemów, takich jak pandemia
- uznał. Pytany o organizacje takie jak WHO, ONZ, Bank Światowy czy MFW uznał, że są one słabe i "nie stanowią platformy realnej współpracy".
Gdyby było inaczej, od początku do walki z pandemią stosowalibyśmy metody oparte na naukowej ekspertyzie, co ocaliłoby setki tysięcy istnień ludzkich. Te instytucje nie zepsuły się nagle. Proces ich osłabiania postępował w ostatnich latach, w dużej mierze w wyniku polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, ale nie tylko. I nie chodzi tylko o osłabienie instytucji w sensie ich sprawczości i skali oddziaływania. One się zepsuły także jakościowo
- wskazał, wskazując, że przyczyną obniżenia jakości działania tych istytucji jest fakt, iż stały się one "areną gry politycznej".
COVID-19 te trzy słabości – brak globalnego zarządzania, niską jakość instytucji i rosnące nierówności – nie tylko uwypukla, lecz także pogłębia
- uznał ekonomista.
cwp/DGP, dziennik.pl