[Tylko u nas] Ks prof. P. Bortkiewicz: Ludzie, którzy bronią wartości, są za te „myślozbrodnie” sądzeni

- Istotnie, to, o czym czytamy w Biblii, i to, czego jesteśmy świadkami dzisiaj to jest jakaś forma podboju w samym swym rdzeniu kulturowym. Zamiast przymierza Bogiem pada oferta „przymierza z narodami”. Co to znaczy? To, znaczy, że zamiast wierności Prawdzie, która jest w Bogu, mamy okazać wierność duchowi czasu, wierność postępowi. To jest bardzo popularne dzisiaj. Nam, którzy pamiętamy kim jesteśmy, którzy wyznajemy naszą wiarę i cenimy kulturę zarzuca się zacofanie, i przeciwstawia ludziom postępu. Pamiętamy wypowiedziane kiedyś „polskość to nienormalność”. Dziś słyszymy to jeszcze dosadniej w stosunku do katolicyzmu. Wyrzec się tożsamości, to zyskać poklask w „przymierzu z narodami, które mieszkają wokoło nas”. To ma być nagrodą za poddaństwo – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem ks. prof. Paweł Bortkiewicz Tchr.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz [Tylko u nas] Ks prof. P. Bortkiewicz: Ludzie, którzy bronią wartości, są za te „myślozbrodnie” sądzeni
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz / screen YT

Tysol.pl: Okazuje się, że nie tylko my mamy problem z nacierającymi na nas wrogimi ideologiami. Księgi Machabejskie sprzed 2200 lat opisują próby hellenizacji Żydów wbrew ich tradycji przez światłego i postępowego Antiocha Epifanesa.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
: Muszę przyznać, że to porównanie, które Pan Redaktor proponuje,  budzi mój ogromny szacunek. Oczywiście, obaj wiemy, że Księgi Machabejskie mówią o wojnie Żydów, mówią o walce zbrojnej. I obaj z pewnością wiemy, że nie jest celem naszej rozmowy jakikolwiek apel wzywający do walki zbrojnej, do przemocy czy agresji. Wciąż w uszach nas, pokolenia „Solidarności” brzmią niezapomniane słowa „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”. Niemniej, w tym właśnie zdanie św. Pawła, uaktualnionym przez patrona „Solidarności” bł. ks. Jerzego Popiełuszko pada słowo „zwyciężać”. A ono jest konsekwencją walki. Księgi Machabejskie w  najgłębszej swej warstwie mówią o zmaganiach narodu w obronie ideałów religijnych i moralnych. I to jest płaszczyzna bezpośredniej i bezwzględnie trafnej analogii. Jesteśmy w sytuacji zmagania w obronie naszych ideałów, wartości i naszej tożsamości.

 

„W tym to czasie wystąpili spośród Izraela synowie wiarołomni, którzy podburzyli wielu ludzi, mówiąc: «Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas. Wiele złego bowiem spotkało nas od tego czasu, kiedyśmy się od nich oddalili»” - czytamy w I Księdze Machabejskiej. My słyszymy dzisiaj, „roztopcie się w Unii, idźcie za lewicowym postępem, a nikt nie będzie wytykał was palcami”.
Istotnie, to, o czym czytamy w Biblii, i to, czego jesteśmy świadkami dzisiaj to jest jakaś forma podboju w samym swym rdzeniu kulturowym. Zamiast przymierza Bogiem pada oferta „przymierza z narodami”. Co to znaczy? To, znaczy, że zamiast wierności Prawdzie, która jest w Bogu, mamy okazać wierność duchowi czasu, wierność postępowi. To jest bardzo popularne dzisiaj. Nam, którzy pamiętamy kim jesteśmy, którzy wyznajemy naszą wiarę i cenimy kulturę zarzuca się zacofanie, i przeciwstawia ludziom postępu. Pamiętamy wypowiedziane kiedyś „polskość to  nienormalność”. Dziś słyszymy to jeszcze dosadniej w stosunku do katolicyzmu. Wyrzec się tożsamości, to zyskać poklask w „przymierzu z narodami, które mieszkają wokoło nas”. To ma być nagrodą za poddaństwo.

 

Ba, „Niektórzy zaś spomiędzy ludu zapalili się do tej sprawy (…) W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza”. U nas zamiast gimnazjów nowe elity kształtować mają zagraniczne fundacje m.in. te od Sorosa, coraz mniej Polaków decyduje się też na ochrzczenie dzieci tak bardzo chcą być postępowi.
No właśnie, interesujące są te porównania. Tym bardziej, gdy uświadomimy sobie, że „gimnazjum według pogańskich zwyczajów” to było miejsce ćwiczeń sportowych, które były wykonywane nago. Młodzież żydowska, obrzezana była wystawiona na szyderstwo ze strony Greków. Żydzi, chcąc się „dostosować” próbowali operacyjnie usuwać ślady obrzezania. Dzisiaj jest to o wiele prostsze – wystarczy dokonać aktu apostazji, albo po prostu zrezygnować z przyjęcia chrztu. Interesujące jest to, że ten proces dokonywał  i dokonuje się z pomocą form edukacji, że jest w tym element mocno eksponowanej seksualności, że wreszcie jest to szydzenie z wierzących. A najbardziej zasmucająca jest ta uległość wobec presji tych, którzy szczycili się przynależnością do Boga.

 

Przyjęcie propozycji Antiocha nie przyniosło Izraelowi spokoju. Po dwóch latach król i tak złupił i spalił Jerozolimę. Nas - na szczęście bądź nieszczęście - łupią jedynie finansowo, ale dzisiaj wielu ludzi także naiwnie wierzy, że wspólna Europa to klub altruistów, gdzie każdy gra fair i robi drugiemu dobrze w imię jednej Unii.
Cóż, Unia jest organizacją interesów. Nie ma co łudzić się jakimkolwiek altruizmem. Obok nadętych i pustych frazesów o wartościach europejskich (zupełnie zresztą nie określonych), gdy przychodzi do konkretów słyszeliśmy onegdaj o „Europie dwóch prędkości”. W tych tygodniach mieliśmy mocne opowieści o uzależnieniu tego, co się nam da z kasy, w której są i nasze własne pieniądze, od tego, czy poddamy się w pełni bezrozumnej ideologii nazywanej cynicznie „praworządnością”.

 

Dekret Antiocha IV Epifanesa: „Król wydał dekret dla całego państwa: «Wszyscy mają być jednym narodem i niech każdy zarzuci swoje obyczaje». Wszystkie narody przyjęły ten rozkaz królewski, a nawet wielu Izraelitom spodobał się ten kult przez niego nakazany. Składali więc ofiary bożkom i znieważali szabat. Król posłał swoich wysłańców do Jerozolimy i do miast judzkich z pisemnym poleceniem, żeby postępowały według obyczajów, które dla kraju były obce (…) żeby zbezczeszczono świątynię i świętych, żeby sporządzono, święte gaje i posągi bożków oraz składano na ofiarę mięso świń i innych nieczystych zwierząt”. Dzisiaj znieważają kościoły, i wielu Polaków chętnie przyjmuje absurdalne lewicowe ideologie.
Z tego, co się orientuję w tekście oryginału greckiego Księgi Machabejskiej na określenie „rozkazu królewskiego” jest użyte słowo „logos”, które odpowiada hebrajskiemu „dabar”. Logos i dabar to słowa, które można odnieść do słowa Boga do proroków, do przykazań Bożych. A tutaj za pomocą tego słowa określony jest rozkaz króla. Czyli on stanowi nowe przykazania! Wola króla jest wolą boską! Tak przyjmowała to znaczna część narodu żydowskiego. I tak dzisiaj przyjmuje dyrektywy unijne wielu z nas. Cóż z tego, że Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, skoro bożki z Brukseli czy Genewy, gdzie mieści się siedziba WHO powiedzą, że człowiek stwarza sam siebie i jest lepszy, bardziej twórczy od Boga, bo stwarza się w kształcie ponad 230 orientacji seksualnych? Cóż z tego, że Bóg oddał za nas swoje życie, skoro dzisiaj nie wiadomo od kiedy zaczyna się człowiek?

 

„Miasto Dawidowe otoczyli wysokim i mocnym murem i obronnymi wieżami, tak że stało się ono dla nich warownią. Tam osadzili grzeszny naród, ludzi wiarołomnych, a ci się tam obwarowali. [Zamek] stał się dla świątyni zasadzką i złośliwym przeciwnikiem Izraela - bez przerwy”. Nie ma próżni ideowej każdy najeźdźca buduje nowe konkurencyjne kulty mające osłabiać podbity naród. Teraz Berlin i Bruksela w imię swoich interesów propagują w Polsce ideologie nam obce.
Oczywiście, ci, którzy walczą z Bogiem, z religią nie tolerują próżni. Bolszewicy stworzyli swoją dogmatykę (hismat i diamat), swoją liturgię w postaci pochodów, swoją moralność donosicieli, swoją antropologię homo sovieticus. I dziś mamy podobnie. Wzmianka w Księdze Machabejskiej wskazuje na ciekawą analogię, „Miasto Dawida” to prawdopodobnie część Jerozolimy, dominujące nad Świątynią, z której to części można było kontrolować miasto. Czy to nie przypomina obsadzania strategicznego przez współczesnych ideologów takich miejsc kontroli – systemów prawa, mediów, uniwersytetów? Czy to nie jest analogia do marszu przez instytucje?

 

„To przez nich pouciekali mieszkańcy Jeruzalem i stało się ono siedzibą cudzoziemców, dla własnych obywateli stało się obcym miastem i własne dzieci musiały je opuścić”. Wiele miast staje się dla tradycjonalistycznych Polaków „obcymi”. Z kolei w wielu miastach europejskich dzielnice imigranckie wyjęte spod prawa.
Przejmowanie kontroli nad miastem to przejmowanie kontroli nad dotychczasowym porządkiem, nad dotychczasową cywilizacją. To sytuacja opresji. W naszych realiach dochodzi zarazem stan, w którym dokonuje się nie tyle migracja zewnętrzna mieszkańców, co migracja wewnętrzna. Dokonuje się zgoda, uległość wobec tego stanu rzeczy. I nie można pominąć tego stanu słabości Europejczyków, tej uległości wobec zła jeśli chcemy zrozumieć imigrantów, „nachodźców” na Europę. Oni skwapliwie korzystają z tego, by podbić i podporządkować, czyli zgodnie z etymologią wprowadzić islam. Nie można nie wspomnieć, że w świetle mentalności islamskiej jakiekolwiek przyzwolenie na ich zwyczaje z naszej strony jest wyrazem uległości wobec szariatu. A konsekwencją tego jest to, że my przestajemy być sobą u siebie, a oni zajmują nasze miejsce.

 

„Spomiędzy narodu wielu przyłączyło się do nich - mianowicie ci wszyscy, którzy odpadli od Prawa. Oni to wiele złego dokonali w kraju i byli powodem tego, że Izraelici musieli się kryć i chować w miejscach dostępnych tylko dla zbiegów” - liberalne elity wielkich miast i spychani na margines katolicy.
Kiedy słyszę Pańskie słowa, przypomina mi się jako skojarzenie to specyficzne pojęcie „opcja Benedykta”. Jak wiemy jest to tytuł książki Roda Drehera, który analizując obecny stan cywilizacji i chrześcijaństwa, zastanawia się nad przyszłością uczniów Chrystusa. Czy zamknąć się na świat w „oblężonych twierdzach”, tracąc możliwość i powinność niesienia Dobrej Nowiny światu? Czy dostosowywać wiarę do trendów nowoczesności,  np. poprzez nadawanie ludzkim słabościom miana miłosierdzia? Czy wrócić do Kościoła, jakim był od samego początku, do tworzenia mniejszości we wrogim świecie i żyć Ewangelią? Problemem jest chyba to, że pole manewru staje się dziś bardzo zawężone.

 

„Księgi Prawa, które znaleziono, darto w strzępy i palono ogniem. Wyrok królewski pozbawiał życia tego, u kogo gdziekolwiek znalazła się Księga Przymierza albo jeżeli ktoś postępował zgodnie z nakazami Prawa”.
Tak, nie mamy co prawda masowego darcia i palenia rzeczy świętych. Choć incydenty bywają i są coraz bardziej rozległe. Musimy pamiętać o wydarzeniach października tego roku. To, czego nie zrobiło ZOMO w czasie stanu wojennego, które szanowało azyl świątyń, teraz zostało przełamane. Hordy feministek, anarchistów, i bezmyślnej młodzieży naruszyły przestrzeń świątyń. Ale zostawmy te ekstremalne przykłady. Dla mnie taką formą darcia Księgi Prawa w czasach nam współczesnych jest „polityczna poprawność”, która prowadzi do tego, że nazwanie czegoś po imieniu, zgodnie z tekstem Biblii, zgodnie z wyznawaną wiarą, ale zarazem zgodnie z logiką i rozumem, zostanie nazwane „mową nienawiści”. Ludzie, którzy bronią wartości, którzy chcą postępować zgodnie z przykazaniami mogą być nazwani homofobami, „myślozbrodniarzami” i za te „myślozbrodnie” sądzeni.

 

„... wtedy królewscy wysłańcy zwrócili się do Matatiasza słowami: «Ty jesteś zwierzchnikiem, sławnym i wielkim w tym mieście. Teraz więc ty pierwszy przystąp i wykonaj to, co jest polecone w królewskim dekrecie, tak jak to uczyniły już wszystkie narody, a nawet mieszkańcy Judy i ci, którzy pozostali w Jerozolimie. Za to ty i synowie twoi będziecie należeli do królewskich przyjaciół, ty i synowie twoi będziecie zaszczytnie obdarzeni srebrem, złotem i innymi darami»” - przyjmą was na europejskie salony, dadzą stanowiska i zaszczyty. Wystarczy stracić duszę.
Tak, mamy tutaj bardzo ciekawą próbę. Próbę Matatiasza. To jest zauważmy autorytet swojego narodu. Niekwestionowany przywódca. I nie idzie o to, by go zastraszyć, ale pozyskać. Pochlebstwem, ale też i czymś bardzo konkretnym. Srebro, złoto, dary… Prestiż, zaszczyty, urzędy… Tak, to się nie zmienia. I trzeba powiedzieć, że łatwo temu ulec. Ale też taka uległość oznacza samozniewolenie. Bo mocą swojego wyboru zaczynam chodzić na pasku moich mocodawców. To może być złoty pasek i pozłacany kaganiec, ale … To jest kaganiec i smycz. Matatiasz to doskonale zrozumiał, czego niestety nie da się powiedzieć o niektórych przywódcach naszych czasów.

 

„Na to jednak Matatiasz odpowiedział donośnym głosem: «Jeżeli nawet wszystkie narody, które mieszkają w państwie podległym królewskiej władzy, na znak posłuszeństwa swemu królowi odstąpiły od kultu swych ojców i zgodziły się na jego nakazy, to jednak ja, moi synowie i moi krewni będziemy postępowali zgodnie z przymierzem, które zawarli nasi ojcowie (…) od naszego kultu nie odstąpimy ani na prawo, ani na lewo»” - zadecydowana, świadoma swojej misji i odważna mniejszość potrafiąca przeciwstawić się większości to początek wielkich zmian. To ostatni przykład weta w Polski i Węgier.
No więc właśnie… Powiedziałem przed chwilą, że nie da się powiedzieć o niektórych przywódcach naszych czasów, tego, co można odnieść do Matatiasza, ale… Ale są przywódcy z prawdziwego zdarzenia. Mam ogromny szacunek dla obecnego rządu, choć czasem brakuje mi postawienia tej kropki nad „i”, jak choćby w sprawie opublikowania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. A zarazem te ostatnie dni i tygodnie ukazały nam presję, siłę nacisku, chwiejność niektórych chwilowych sojuszników, ich koniunkturalizm… I na tym tle postacie przywódców Polski i Węgier przywracają wiarę w etos mężów stanu.

 

„[Juda] Wielu królów rozgniewał na siebie, ale Jakub cieszył się z jego czynów i aż na wieki błogosławiona pozostanie jego pamięć”, wielu królów rozgniewał na siebie, jak dzisiaj Polska rozgniewała wielkich graczy w UE i takich „królów” jak Georg Soros, bo broni Bożego porządku i prawa.
Przykład Biblii jest bardzo pouczający. Nie tylko w przypadku Machabeuszy. Sumą tych przykładów są w pewnym sensie słowa św. Pawła „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” I dla mnie jakimś echem tych słów pobrzmiewa nasza Konfederatka „Nigdy z królami nie będziem w aliansach,/Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi,/Bo u Chrystusa my na ordynansach,/Słudzy Maryi!” I jeszcze jeden fragment, jeszcze jedna zwrotka: Bóg naszych ojców i dziś jest nad nami! Więc nie dopuści upaść żadnej klęsce./Wszak póki On był z naszymi ojcami,/Byli zwycięzce!”. Nic dodać, nic ująć. Tylko trzeba po prostu o tym pamiętać.

 

„Juda (przed bitwą) odparł: «Bez trudu wielu może być pokonanych rękami małej liczby, bo Niebu nie czyni różnicy, czy ocali przy pomocy wielkiej czy małej liczby. Zwycięstwo bowiem w bitwie nie zależy od liczby wojska; prawdziwą siłą jest ta, która pochodzi z Nieba. Oni przychodzą do nas pełni pychy i bezprawia po to, aby wytępić nas razem z żonami naszymi i dziećmi i aby nas obrabować. My zaś walczymy o swoje życie i o swoje obyczaje” - wiara w zwycięstwo i motywacja do walki w imię prawdy, świadomość, że stoi się po właściwej stronie.
Tak, właśnie dobrze, że akcentuje Pan to słowo „prawda”. „w imię prawdy”. Martwi mnie to, że to słowo straciło dziś swoje znaczenie. Akcentujemy słowo „wolność”, ale czynimy to często bezrefleksyjnie. Norwid pisał: „nie niewola nie wolność są w stanie uszczęśliwić cię…”. Człowiek jest wolny, gdy sam stanowi o sobie. Ale to samostanowienie ma sens, ma siłę, gdy jest podjęte w imię prawdy. Tej wolności w prawdzie uczył nas św. Jan Paweł II. Uczył, że wolność może z tej racji niekiedy być ograniczona, właśnie w imię prawdy, ale jest wtedy pomocą w rozwoju człowieczeństwa. Nie będę się silił na objaśnianie, lepiej przywołać samego św. Jana Pawła II: „Miłość stanowi spełnienie wolności, a równocześnie do jej istoty należy przynależeć — czyli nie być wolnym, albo raczej być wolnym w sposób dojrzały! Jednakże tego „nie-bycia-wolnym” w miłości nigdy nie odczuwa się jako niewoli, nie odczuwa jako niewoli matka, że jest uwiązana przy chorym dziecku, lecz jako afirmację swojej wolności, jako jej spełnienie. Wtedy jest najbardziej wolna!”. Przywołuję te słowa w kontekście naszych dni. Gdy wiele kobiet usiłuje zaprzeczyć prawdzie macierzyństwa i być rzekomo dzięki temu wolnymi! To jest absurd. To jest spętanie się niewolą zniewolonego umysłu, woli i serca! To jest dogłębne zniewolenie. Takie zniewolenia chce się nam narzucić, ale przecież my wiedzieliśmy kiedy i dlaczego jest się najbardziej wolnym!...

 

„Juda i jego bracia powiedzieli: «Oto nasi wrogowie są starci. Chodźmy, aby świątynię oczyścić i na nowo poświęcić»” - to jest istota ich tożsamości, cały sens ryzykowania życia. Spanie po kryjówkach i nieustanne walki były po to, by zachować duchową niepodległość. Wiedzą, że bez świątyni są absolutnie nikim, ludźmi bez żadnych właściwości. Kim jesteśmy bez katolicyzmu?
Tak, to pytanie jest fundamentalne. I otwiera bardzo ciekawy obszar refleksji. Przypomnę słowa pana Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane jakiś czas temu: „Poza Kościołem jest tylko nihilizm, który odrzucamy. […] Każdy dobry Polak musi wiedzieć, jaka jest rola Kościoła, musi wiedzieć, że poza nim jest – jeszcze raz to powtarzam – nihilizm”. To, co ciekawe, to fakt, że niektórzy publicyści katoliccy orzekli, że tak uważa pan Kaczyński, ale nie jest to pogląd Kościoła. Niestety, nie znalazłem w ich komentarzach argumentu na poparcie tej tezy. Wspominam o tym dlatego, że bez katolicyzmu opadamy w pewien nihlizm. On nie musi być od razu zgubny. Ale z pewnością nie daje żadnej wartości. Natomiast w wielu wypadkach jest destrukcyjny. Kto nie godzi się z tym zdaniem niech przypomni sobie październikowe i listopadowe manifestacje. Niech wspomni „wartości” wypisane na transparentach. Spoglądałem w tych dniach na jakieś zdjęcie z lat osiemdziesiątych. Napis na transparencie: „Nie ma wolności bez solidarności i bez Boga”. Patrzę na dzisiejsze napisy: „wy********ć”. I tutaj nie będę się silił na dalsze dowodzenie, czy po owej stronie jest nihilizm czy nie.

 

„Gdy okoliczne narody dowiedziały się, że odbudowano ołtarz, a świątynię na nowo poświęcono, tak jak poprzednio, rozgniewały się bardzo i postanowiły, że trzeba wytępić tych z rodu Jakuba, którzy mieszkają pomiędzy nimi. Zaczęto więc lud mordować i tępić”. Kiedy lud zaczyna się odradzać religijnie, zaczyna być silny, ma morale, zaczyna rosnąć politycznie. To się nie podoba sąsiadom. 
Oczywiście. Jest taki ciekawy przykład, dość znany. Spartanie to był naród, który dbał ponad wszystko o wartości fizyczne, biologiczne. Nie znamy – jak sądzę - żadnego  dzieła kultury, żadnego pomnika wiary, żadnego aktu pobożności. I właściwie niewiele wiemy o Spartanach, bo ten naród został unicestwiony. Żydzi, którzy tracili stolicę, państwo, suwerenność, pozostawali, przynajmniej w jakimś swoim rdzeniu wierni Bogu. I ostali się mimo różnych zamętów. My mamy nasze analogiczne doświadczenia – z okresu zaborów. Wspomnę jeden szczegół – w czasie, gdy nie było państwa i rządu, administracji i armii, w kościołach były obrazy Matki Boskiej Częstochowskiej, Królowej Polski. Tam ludzie się modlili i odnawiali świadomość tego, że jest Królowa narodu i państwa, choć nie mającego swej suwerenności. Dlatego dzisiaj tak bulwersują akty wandalizmu wobec ikony Maryi. To znak pogardy dla katolików, ale i dla polskości.

 

„Wobec tego [Lizjasz] pospiesznie dał znak, aby odstąpić od oblężenia (…) Teraz więc podajmy prawicę tym ludziom, zawrzyjmy pokój z nimi i z całym ich narodem. Pozwólmy, niech postępują zgodnie ze swoimi obyczajami, tak jak to robili poprzednio. Rozgniewali się oni bowiem i zrobili to wszystko z powodu tych obyczajów, których myśmy im zakazali»”. Już nawet wróg przyznaje rację tym mniejszościowym „fanatykom” religijnym, bo widzi, że twardo trwają przy swoich racjach i wartościach i z tym nie wygra.
Lizjasz był uwikłany w wewnętrzne spory i konflikty. Był zaangażowany w walkę o władzę. A Żydzi z tego korzystali. To też ważna lekcja, by korzystać ze słabości przeciwnika, by faktycznie twardo stać przy swoich racjach i wartościach. To ważna i cenna lekcja dla nas.

 

„Juda zaś powiedział: «Przepaszcie się i bądźcie waleczni! Jutro rano bądźcie gotowi walczyć przeciwko tym poganom, którzy zeszli się przeciwko nam, żeby całkowicie zniszczyć nas i naszą świątynię»” - lęk przed silniejszymi sąsiadami nie sparaliżował Judy.
Wszyscy pamiętamy lub znamy z przekazów siłę papieskiego orędzia z 22 października 1978 r.: „Nie lękajcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!”. Doświadczyliśmy wyzwolenia z lęku, ale dlatego, że mieliśmy odwagę przyjąć Chrystusa. „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” Wiem doskonale, że po tamtej ciemnej stronie są potężne środki finansowe, elity polityczne, potężne przekaźniki medialne, ale .. „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” Czy w 1978 r. wierzyliśmy w kres komunizmu? Czy myśleliśmy o tym, że jest jakaś miara wyznaczona temu złu? Ale usłyszeliśmy owo „Nie lękajcie się”, przyjęliśmy Chrystusa i zwyciężyliśmy. To jest fakt., to nie jest legenda czy podanie. Jest wciąż wielu z nas, którzy byliśmy tego świadkami.

 

„Lud poniósł wielką klęskę, bo nie słuchali Judy i jego braci, sądząc, że się wsławią męstwem, a przecież oni nie pochodzili z rodu tych mężów, przez których ręce zostało dane Izraelowi ocalenie”. To o tych Izraelitach, którzy zachęceni sukcesami Judy poszli walczyć, ale już we własnym interesie. Tej grupie nie chodzi juz o prawo Boże, ale maja perspektywę jedynie zdobycia łupów. 
Te słowa brzmią jak przestroga, jak morał. I dobrze, że one padają, by ni uśpić naszej czujności. W swojej najtrudniejszej i być może najważniejszej pielgrzymce do Polski w 1991 r. Jan Paweł II wskazał nam, że sama wolność nie wystarczy, że trzeba ją oprzeć o skałę dekalogu, przymierza z Bogiem. Niestety, jego przesłanie spotkało się z szyderstwem krytyką, środowiska liberalne zarzucały Papieżowi, że nie rozumie wolności i demokracji. Rozumieli ją natomiast ci, dla których polskość to była nienormalność, którzy koniunkturalnie traktowali Kościół i katolicyzm jak legitymizację swoich działań. Niestety, my jako naród, ale też i jako Kościół w Polsce nie podjęliśmy poważnej recepcji tej pielgrzymki. Dlatego dzisiaj wolność jest nie tylko tischnerowskim nieszczęsnym darem, ale ciężarem nie do uniesienia. Myślę, że powrót do wielkiej pedagogii narodowej autorstwa św. Jana Pawła II byłby dla nas wielką pomocą. Raz jeszcze dziękuję za tę prowokację do spojrzenia na analogie między Machabejczykami a nami, Polakami XXI wieku. Lektura Biblii i spojrzenie na historię jako na dzieje zbawienia jest bardzo pouczająca. Pozwala nam dostrzec prawdziwość tamtych słów z Placu Zwycięstwa z 1979 r.: „nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego - tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas - bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną - bez Chrystusa”.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych z ostatniej chwili
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych

47-letnia Polka jest jedną z ofiar śmiertelnych wypadku autobusowego, do którego doszło w środę na autostradzie A9 w pobliżu Lipska na wschodzie Niemiec. Policja przekazała w czwartek informacje na temat tożsamości trzech spośród czterech osób zabitych w wypadku.

Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka. Jest reakcja wiceministra.

Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii z ostatniej chwili
Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry

"Choroba bardzo przyspieszyła. W ciągu miesiąca schudłem 10 kilogramów, pojawiły się bardzo mocne bóle i towarzyszył mi coraz większy problem z głosem" - powiedział w programie "Debata Dnia" o stanie swojego zdrowia Zbigniew Ziobro.

Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki Wiadomości
Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki

Przez ponad 10 lat Polak formalnie nominował do Nagród Nobla z fizyki! To pierwszy przypadek, gdy opinia publiczna się o tym dowiaduje.

Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: Bedzie miał proces z ostatniej chwili
Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: "Bedzie miał proces"

Były minister finansów, Jan Vincent Rostowski zaatakował na Twitterze [X] Dominika Tarczyńskiego. "Będzie miał proces za publikowanie obrzydliwych fake newsów" - odpowiada europoseł Prawa i Sprawiedliwości

Adam Bodnar powinien podać się do dymisji z ostatniej chwili
"Adam Bodnar powinien podać się do dymisji"

Radosław Fogiel, poseł PiS uważa, że służby złamały prawo, wchodząc do domu b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak mówił w czwartek w Studiu PAP, w jego ocenie prokurator Marzena Kowalska i szef MS Adam Bodnar powinni za to ponieść odpowiedzialność i podać się do dymisji.

Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem z ostatniej chwili
Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. "Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem"

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka.

Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze? Wiadomości
Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze?

Dziś opinią publiczną wstrząsnęły fakty przedstawione w artykule Patryka Słowika "Sienkiewicz, Wrzosek, Wolne Sądy i wniosek. Jak prokurator walczyła o wolne media". Neoprokuratura opublikowała komunikat o tym, że zajmuje się opisanym w artykule wątkami. Do sprawy odniósł się również prokurator Michał Ostrowski, powołany za czasów Zbigniewa Ziobry, ale pełniący nadal obowiązki, zastępca Prokuratora Generalnego. Prokuratorem Generalnym, wbrew zapowiedziom rozdzielenia tych funkcji, jest obecnie minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Rosyjski myślwiec zestrzelony z ostatniej chwili
Rosyjski myślwiec zestrzelony

Rosyjski myśliwiec Su-35 runął w czwartek do morza w pobliżu Sewastopola na okupowanym przez Rosję Krymie; według wstępnych doniesień pilot przeżył, a maszyna mogła zostać zestrzelona omyłkowo przez rosyjską obronę przeciwlotniczą - podało Radio Swoboda.

REKLAMA

[Tylko u nas] Ks prof. P. Bortkiewicz: Ludzie, którzy bronią wartości, są za te „myślozbrodnie” sądzeni

- Istotnie, to, o czym czytamy w Biblii, i to, czego jesteśmy świadkami dzisiaj to jest jakaś forma podboju w samym swym rdzeniu kulturowym. Zamiast przymierza Bogiem pada oferta „przymierza z narodami”. Co to znaczy? To, znaczy, że zamiast wierności Prawdzie, która jest w Bogu, mamy okazać wierność duchowi czasu, wierność postępowi. To jest bardzo popularne dzisiaj. Nam, którzy pamiętamy kim jesteśmy, którzy wyznajemy naszą wiarę i cenimy kulturę zarzuca się zacofanie, i przeciwstawia ludziom postępu. Pamiętamy wypowiedziane kiedyś „polskość to nienormalność”. Dziś słyszymy to jeszcze dosadniej w stosunku do katolicyzmu. Wyrzec się tożsamości, to zyskać poklask w „przymierzu z narodami, które mieszkają wokoło nas”. To ma być nagrodą za poddaństwo – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem ks. prof. Paweł Bortkiewicz Tchr.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz [Tylko u nas] Ks prof. P. Bortkiewicz: Ludzie, którzy bronią wartości, są za te „myślozbrodnie” sądzeni
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz / screen YT

Tysol.pl: Okazuje się, że nie tylko my mamy problem z nacierającymi na nas wrogimi ideologiami. Księgi Machabejskie sprzed 2200 lat opisują próby hellenizacji Żydów wbrew ich tradycji przez światłego i postępowego Antiocha Epifanesa.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
: Muszę przyznać, że to porównanie, które Pan Redaktor proponuje,  budzi mój ogromny szacunek. Oczywiście, obaj wiemy, że Księgi Machabejskie mówią o wojnie Żydów, mówią o walce zbrojnej. I obaj z pewnością wiemy, że nie jest celem naszej rozmowy jakikolwiek apel wzywający do walki zbrojnej, do przemocy czy agresji. Wciąż w uszach nas, pokolenia „Solidarności” brzmią niezapomniane słowa „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”. Niemniej, w tym właśnie zdanie św. Pawła, uaktualnionym przez patrona „Solidarności” bł. ks. Jerzego Popiełuszko pada słowo „zwyciężać”. A ono jest konsekwencją walki. Księgi Machabejskie w  najgłębszej swej warstwie mówią o zmaganiach narodu w obronie ideałów religijnych i moralnych. I to jest płaszczyzna bezpośredniej i bezwzględnie trafnej analogii. Jesteśmy w sytuacji zmagania w obronie naszych ideałów, wartości i naszej tożsamości.

 

„W tym to czasie wystąpili spośród Izraela synowie wiarołomni, którzy podburzyli wielu ludzi, mówiąc: «Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas. Wiele złego bowiem spotkało nas od tego czasu, kiedyśmy się od nich oddalili»” - czytamy w I Księdze Machabejskiej. My słyszymy dzisiaj, „roztopcie się w Unii, idźcie za lewicowym postępem, a nikt nie będzie wytykał was palcami”.
Istotnie, to, o czym czytamy w Biblii, i to, czego jesteśmy świadkami dzisiaj to jest jakaś forma podboju w samym swym rdzeniu kulturowym. Zamiast przymierza Bogiem pada oferta „przymierza z narodami”. Co to znaczy? To, znaczy, że zamiast wierności Prawdzie, która jest w Bogu, mamy okazać wierność duchowi czasu, wierność postępowi. To jest bardzo popularne dzisiaj. Nam, którzy pamiętamy kim jesteśmy, którzy wyznajemy naszą wiarę i cenimy kulturę zarzuca się zacofanie, i przeciwstawia ludziom postępu. Pamiętamy wypowiedziane kiedyś „polskość to  nienormalność”. Dziś słyszymy to jeszcze dosadniej w stosunku do katolicyzmu. Wyrzec się tożsamości, to zyskać poklask w „przymierzu z narodami, które mieszkają wokoło nas”. To ma być nagrodą za poddaństwo.

 

Ba, „Niektórzy zaś spomiędzy ludu zapalili się do tej sprawy (…) W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza”. U nas zamiast gimnazjów nowe elity kształtować mają zagraniczne fundacje m.in. te od Sorosa, coraz mniej Polaków decyduje się też na ochrzczenie dzieci tak bardzo chcą być postępowi.
No właśnie, interesujące są te porównania. Tym bardziej, gdy uświadomimy sobie, że „gimnazjum według pogańskich zwyczajów” to było miejsce ćwiczeń sportowych, które były wykonywane nago. Młodzież żydowska, obrzezana była wystawiona na szyderstwo ze strony Greków. Żydzi, chcąc się „dostosować” próbowali operacyjnie usuwać ślady obrzezania. Dzisiaj jest to o wiele prostsze – wystarczy dokonać aktu apostazji, albo po prostu zrezygnować z przyjęcia chrztu. Interesujące jest to, że ten proces dokonywał  i dokonuje się z pomocą form edukacji, że jest w tym element mocno eksponowanej seksualności, że wreszcie jest to szydzenie z wierzących. A najbardziej zasmucająca jest ta uległość wobec presji tych, którzy szczycili się przynależnością do Boga.

 

Przyjęcie propozycji Antiocha nie przyniosło Izraelowi spokoju. Po dwóch latach król i tak złupił i spalił Jerozolimę. Nas - na szczęście bądź nieszczęście - łupią jedynie finansowo, ale dzisiaj wielu ludzi także naiwnie wierzy, że wspólna Europa to klub altruistów, gdzie każdy gra fair i robi drugiemu dobrze w imię jednej Unii.
Cóż, Unia jest organizacją interesów. Nie ma co łudzić się jakimkolwiek altruizmem. Obok nadętych i pustych frazesów o wartościach europejskich (zupełnie zresztą nie określonych), gdy przychodzi do konkretów słyszeliśmy onegdaj o „Europie dwóch prędkości”. W tych tygodniach mieliśmy mocne opowieści o uzależnieniu tego, co się nam da z kasy, w której są i nasze własne pieniądze, od tego, czy poddamy się w pełni bezrozumnej ideologii nazywanej cynicznie „praworządnością”.

 

Dekret Antiocha IV Epifanesa: „Król wydał dekret dla całego państwa: «Wszyscy mają być jednym narodem i niech każdy zarzuci swoje obyczaje». Wszystkie narody przyjęły ten rozkaz królewski, a nawet wielu Izraelitom spodobał się ten kult przez niego nakazany. Składali więc ofiary bożkom i znieważali szabat. Król posłał swoich wysłańców do Jerozolimy i do miast judzkich z pisemnym poleceniem, żeby postępowały według obyczajów, które dla kraju były obce (…) żeby zbezczeszczono świątynię i świętych, żeby sporządzono, święte gaje i posągi bożków oraz składano na ofiarę mięso świń i innych nieczystych zwierząt”. Dzisiaj znieważają kościoły, i wielu Polaków chętnie przyjmuje absurdalne lewicowe ideologie.
Z tego, co się orientuję w tekście oryginału greckiego Księgi Machabejskiej na określenie „rozkazu królewskiego” jest użyte słowo „logos”, które odpowiada hebrajskiemu „dabar”. Logos i dabar to słowa, które można odnieść do słowa Boga do proroków, do przykazań Bożych. A tutaj za pomocą tego słowa określony jest rozkaz króla. Czyli on stanowi nowe przykazania! Wola króla jest wolą boską! Tak przyjmowała to znaczna część narodu żydowskiego. I tak dzisiaj przyjmuje dyrektywy unijne wielu z nas. Cóż z tego, że Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, skoro bożki z Brukseli czy Genewy, gdzie mieści się siedziba WHO powiedzą, że człowiek stwarza sam siebie i jest lepszy, bardziej twórczy od Boga, bo stwarza się w kształcie ponad 230 orientacji seksualnych? Cóż z tego, że Bóg oddał za nas swoje życie, skoro dzisiaj nie wiadomo od kiedy zaczyna się człowiek?

 

„Miasto Dawidowe otoczyli wysokim i mocnym murem i obronnymi wieżami, tak że stało się ono dla nich warownią. Tam osadzili grzeszny naród, ludzi wiarołomnych, a ci się tam obwarowali. [Zamek] stał się dla świątyni zasadzką i złośliwym przeciwnikiem Izraela - bez przerwy”. Nie ma próżni ideowej każdy najeźdźca buduje nowe konkurencyjne kulty mające osłabiać podbity naród. Teraz Berlin i Bruksela w imię swoich interesów propagują w Polsce ideologie nam obce.
Oczywiście, ci, którzy walczą z Bogiem, z religią nie tolerują próżni. Bolszewicy stworzyli swoją dogmatykę (hismat i diamat), swoją liturgię w postaci pochodów, swoją moralność donosicieli, swoją antropologię homo sovieticus. I dziś mamy podobnie. Wzmianka w Księdze Machabejskiej wskazuje na ciekawą analogię, „Miasto Dawida” to prawdopodobnie część Jerozolimy, dominujące nad Świątynią, z której to części można było kontrolować miasto. Czy to nie przypomina obsadzania strategicznego przez współczesnych ideologów takich miejsc kontroli – systemów prawa, mediów, uniwersytetów? Czy to nie jest analogia do marszu przez instytucje?

 

„To przez nich pouciekali mieszkańcy Jeruzalem i stało się ono siedzibą cudzoziemców, dla własnych obywateli stało się obcym miastem i własne dzieci musiały je opuścić”. Wiele miast staje się dla tradycjonalistycznych Polaków „obcymi”. Z kolei w wielu miastach europejskich dzielnice imigranckie wyjęte spod prawa.
Przejmowanie kontroli nad miastem to przejmowanie kontroli nad dotychczasowym porządkiem, nad dotychczasową cywilizacją. To sytuacja opresji. W naszych realiach dochodzi zarazem stan, w którym dokonuje się nie tyle migracja zewnętrzna mieszkańców, co migracja wewnętrzna. Dokonuje się zgoda, uległość wobec tego stanu rzeczy. I nie można pominąć tego stanu słabości Europejczyków, tej uległości wobec zła jeśli chcemy zrozumieć imigrantów, „nachodźców” na Europę. Oni skwapliwie korzystają z tego, by podbić i podporządkować, czyli zgodnie z etymologią wprowadzić islam. Nie można nie wspomnieć, że w świetle mentalności islamskiej jakiekolwiek przyzwolenie na ich zwyczaje z naszej strony jest wyrazem uległości wobec szariatu. A konsekwencją tego jest to, że my przestajemy być sobą u siebie, a oni zajmują nasze miejsce.

 

„Spomiędzy narodu wielu przyłączyło się do nich - mianowicie ci wszyscy, którzy odpadli od Prawa. Oni to wiele złego dokonali w kraju i byli powodem tego, że Izraelici musieli się kryć i chować w miejscach dostępnych tylko dla zbiegów” - liberalne elity wielkich miast i spychani na margines katolicy.
Kiedy słyszę Pańskie słowa, przypomina mi się jako skojarzenie to specyficzne pojęcie „opcja Benedykta”. Jak wiemy jest to tytuł książki Roda Drehera, który analizując obecny stan cywilizacji i chrześcijaństwa, zastanawia się nad przyszłością uczniów Chrystusa. Czy zamknąć się na świat w „oblężonych twierdzach”, tracąc możliwość i powinność niesienia Dobrej Nowiny światu? Czy dostosowywać wiarę do trendów nowoczesności,  np. poprzez nadawanie ludzkim słabościom miana miłosierdzia? Czy wrócić do Kościoła, jakim był od samego początku, do tworzenia mniejszości we wrogim świecie i żyć Ewangelią? Problemem jest chyba to, że pole manewru staje się dziś bardzo zawężone.

 

„Księgi Prawa, które znaleziono, darto w strzępy i palono ogniem. Wyrok królewski pozbawiał życia tego, u kogo gdziekolwiek znalazła się Księga Przymierza albo jeżeli ktoś postępował zgodnie z nakazami Prawa”.
Tak, nie mamy co prawda masowego darcia i palenia rzeczy świętych. Choć incydenty bywają i są coraz bardziej rozległe. Musimy pamiętać o wydarzeniach października tego roku. To, czego nie zrobiło ZOMO w czasie stanu wojennego, które szanowało azyl świątyń, teraz zostało przełamane. Hordy feministek, anarchistów, i bezmyślnej młodzieży naruszyły przestrzeń świątyń. Ale zostawmy te ekstremalne przykłady. Dla mnie taką formą darcia Księgi Prawa w czasach nam współczesnych jest „polityczna poprawność”, która prowadzi do tego, że nazwanie czegoś po imieniu, zgodnie z tekstem Biblii, zgodnie z wyznawaną wiarą, ale zarazem zgodnie z logiką i rozumem, zostanie nazwane „mową nienawiści”. Ludzie, którzy bronią wartości, którzy chcą postępować zgodnie z przykazaniami mogą być nazwani homofobami, „myślozbrodniarzami” i za te „myślozbrodnie” sądzeni.

 

„... wtedy królewscy wysłańcy zwrócili się do Matatiasza słowami: «Ty jesteś zwierzchnikiem, sławnym i wielkim w tym mieście. Teraz więc ty pierwszy przystąp i wykonaj to, co jest polecone w królewskim dekrecie, tak jak to uczyniły już wszystkie narody, a nawet mieszkańcy Judy i ci, którzy pozostali w Jerozolimie. Za to ty i synowie twoi będziecie należeli do królewskich przyjaciół, ty i synowie twoi będziecie zaszczytnie obdarzeni srebrem, złotem i innymi darami»” - przyjmą was na europejskie salony, dadzą stanowiska i zaszczyty. Wystarczy stracić duszę.
Tak, mamy tutaj bardzo ciekawą próbę. Próbę Matatiasza. To jest zauważmy autorytet swojego narodu. Niekwestionowany przywódca. I nie idzie o to, by go zastraszyć, ale pozyskać. Pochlebstwem, ale też i czymś bardzo konkretnym. Srebro, złoto, dary… Prestiż, zaszczyty, urzędy… Tak, to się nie zmienia. I trzeba powiedzieć, że łatwo temu ulec. Ale też taka uległość oznacza samozniewolenie. Bo mocą swojego wyboru zaczynam chodzić na pasku moich mocodawców. To może być złoty pasek i pozłacany kaganiec, ale … To jest kaganiec i smycz. Matatiasz to doskonale zrozumiał, czego niestety nie da się powiedzieć o niektórych przywódcach naszych czasów.

 

„Na to jednak Matatiasz odpowiedział donośnym głosem: «Jeżeli nawet wszystkie narody, które mieszkają w państwie podległym królewskiej władzy, na znak posłuszeństwa swemu królowi odstąpiły od kultu swych ojców i zgodziły się na jego nakazy, to jednak ja, moi synowie i moi krewni będziemy postępowali zgodnie z przymierzem, które zawarli nasi ojcowie (…) od naszego kultu nie odstąpimy ani na prawo, ani na lewo»” - zadecydowana, świadoma swojej misji i odważna mniejszość potrafiąca przeciwstawić się większości to początek wielkich zmian. To ostatni przykład weta w Polski i Węgier.
No więc właśnie… Powiedziałem przed chwilą, że nie da się powiedzieć o niektórych przywódcach naszych czasów, tego, co można odnieść do Matatiasza, ale… Ale są przywódcy z prawdziwego zdarzenia. Mam ogromny szacunek dla obecnego rządu, choć czasem brakuje mi postawienia tej kropki nad „i”, jak choćby w sprawie opublikowania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. A zarazem te ostatnie dni i tygodnie ukazały nam presję, siłę nacisku, chwiejność niektórych chwilowych sojuszników, ich koniunkturalizm… I na tym tle postacie przywódców Polski i Węgier przywracają wiarę w etos mężów stanu.

 

„[Juda] Wielu królów rozgniewał na siebie, ale Jakub cieszył się z jego czynów i aż na wieki błogosławiona pozostanie jego pamięć”, wielu królów rozgniewał na siebie, jak dzisiaj Polska rozgniewała wielkich graczy w UE i takich „królów” jak Georg Soros, bo broni Bożego porządku i prawa.
Przykład Biblii jest bardzo pouczający. Nie tylko w przypadku Machabeuszy. Sumą tych przykładów są w pewnym sensie słowa św. Pawła „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” I dla mnie jakimś echem tych słów pobrzmiewa nasza Konfederatka „Nigdy z królami nie będziem w aliansach,/Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi,/Bo u Chrystusa my na ordynansach,/Słudzy Maryi!” I jeszcze jeden fragment, jeszcze jedna zwrotka: Bóg naszych ojców i dziś jest nad nami! Więc nie dopuści upaść żadnej klęsce./Wszak póki On był z naszymi ojcami,/Byli zwycięzce!”. Nic dodać, nic ująć. Tylko trzeba po prostu o tym pamiętać.

 

„Juda (przed bitwą) odparł: «Bez trudu wielu może być pokonanych rękami małej liczby, bo Niebu nie czyni różnicy, czy ocali przy pomocy wielkiej czy małej liczby. Zwycięstwo bowiem w bitwie nie zależy od liczby wojska; prawdziwą siłą jest ta, która pochodzi z Nieba. Oni przychodzą do nas pełni pychy i bezprawia po to, aby wytępić nas razem z żonami naszymi i dziećmi i aby nas obrabować. My zaś walczymy o swoje życie i o swoje obyczaje” - wiara w zwycięstwo i motywacja do walki w imię prawdy, świadomość, że stoi się po właściwej stronie.
Tak, właśnie dobrze, że akcentuje Pan to słowo „prawda”. „w imię prawdy”. Martwi mnie to, że to słowo straciło dziś swoje znaczenie. Akcentujemy słowo „wolność”, ale czynimy to często bezrefleksyjnie. Norwid pisał: „nie niewola nie wolność są w stanie uszczęśliwić cię…”. Człowiek jest wolny, gdy sam stanowi o sobie. Ale to samostanowienie ma sens, ma siłę, gdy jest podjęte w imię prawdy. Tej wolności w prawdzie uczył nas św. Jan Paweł II. Uczył, że wolność może z tej racji niekiedy być ograniczona, właśnie w imię prawdy, ale jest wtedy pomocą w rozwoju człowieczeństwa. Nie będę się silił na objaśnianie, lepiej przywołać samego św. Jana Pawła II: „Miłość stanowi spełnienie wolności, a równocześnie do jej istoty należy przynależeć — czyli nie być wolnym, albo raczej być wolnym w sposób dojrzały! Jednakże tego „nie-bycia-wolnym” w miłości nigdy nie odczuwa się jako niewoli, nie odczuwa jako niewoli matka, że jest uwiązana przy chorym dziecku, lecz jako afirmację swojej wolności, jako jej spełnienie. Wtedy jest najbardziej wolna!”. Przywołuję te słowa w kontekście naszych dni. Gdy wiele kobiet usiłuje zaprzeczyć prawdzie macierzyństwa i być rzekomo dzięki temu wolnymi! To jest absurd. To jest spętanie się niewolą zniewolonego umysłu, woli i serca! To jest dogłębne zniewolenie. Takie zniewolenia chce się nam narzucić, ale przecież my wiedzieliśmy kiedy i dlaczego jest się najbardziej wolnym!...

 

„Juda i jego bracia powiedzieli: «Oto nasi wrogowie są starci. Chodźmy, aby świątynię oczyścić i na nowo poświęcić»” - to jest istota ich tożsamości, cały sens ryzykowania życia. Spanie po kryjówkach i nieustanne walki były po to, by zachować duchową niepodległość. Wiedzą, że bez świątyni są absolutnie nikim, ludźmi bez żadnych właściwości. Kim jesteśmy bez katolicyzmu?
Tak, to pytanie jest fundamentalne. I otwiera bardzo ciekawy obszar refleksji. Przypomnę słowa pana Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane jakiś czas temu: „Poza Kościołem jest tylko nihilizm, który odrzucamy. […] Każdy dobry Polak musi wiedzieć, jaka jest rola Kościoła, musi wiedzieć, że poza nim jest – jeszcze raz to powtarzam – nihilizm”. To, co ciekawe, to fakt, że niektórzy publicyści katoliccy orzekli, że tak uważa pan Kaczyński, ale nie jest to pogląd Kościoła. Niestety, nie znalazłem w ich komentarzach argumentu na poparcie tej tezy. Wspominam o tym dlatego, że bez katolicyzmu opadamy w pewien nihlizm. On nie musi być od razu zgubny. Ale z pewnością nie daje żadnej wartości. Natomiast w wielu wypadkach jest destrukcyjny. Kto nie godzi się z tym zdaniem niech przypomni sobie październikowe i listopadowe manifestacje. Niech wspomni „wartości” wypisane na transparentach. Spoglądałem w tych dniach na jakieś zdjęcie z lat osiemdziesiątych. Napis na transparencie: „Nie ma wolności bez solidarności i bez Boga”. Patrzę na dzisiejsze napisy: „wy********ć”. I tutaj nie będę się silił na dalsze dowodzenie, czy po owej stronie jest nihilizm czy nie.

 

„Gdy okoliczne narody dowiedziały się, że odbudowano ołtarz, a świątynię na nowo poświęcono, tak jak poprzednio, rozgniewały się bardzo i postanowiły, że trzeba wytępić tych z rodu Jakuba, którzy mieszkają pomiędzy nimi. Zaczęto więc lud mordować i tępić”. Kiedy lud zaczyna się odradzać religijnie, zaczyna być silny, ma morale, zaczyna rosnąć politycznie. To się nie podoba sąsiadom. 
Oczywiście. Jest taki ciekawy przykład, dość znany. Spartanie to był naród, który dbał ponad wszystko o wartości fizyczne, biologiczne. Nie znamy – jak sądzę - żadnego  dzieła kultury, żadnego pomnika wiary, żadnego aktu pobożności. I właściwie niewiele wiemy o Spartanach, bo ten naród został unicestwiony. Żydzi, którzy tracili stolicę, państwo, suwerenność, pozostawali, przynajmniej w jakimś swoim rdzeniu wierni Bogu. I ostali się mimo różnych zamętów. My mamy nasze analogiczne doświadczenia – z okresu zaborów. Wspomnę jeden szczegół – w czasie, gdy nie było państwa i rządu, administracji i armii, w kościołach były obrazy Matki Boskiej Częstochowskiej, Królowej Polski. Tam ludzie się modlili i odnawiali świadomość tego, że jest Królowa narodu i państwa, choć nie mającego swej suwerenności. Dlatego dzisiaj tak bulwersują akty wandalizmu wobec ikony Maryi. To znak pogardy dla katolików, ale i dla polskości.

 

„Wobec tego [Lizjasz] pospiesznie dał znak, aby odstąpić od oblężenia (…) Teraz więc podajmy prawicę tym ludziom, zawrzyjmy pokój z nimi i z całym ich narodem. Pozwólmy, niech postępują zgodnie ze swoimi obyczajami, tak jak to robili poprzednio. Rozgniewali się oni bowiem i zrobili to wszystko z powodu tych obyczajów, których myśmy im zakazali»”. Już nawet wróg przyznaje rację tym mniejszościowym „fanatykom” religijnym, bo widzi, że twardo trwają przy swoich racjach i wartościach i z tym nie wygra.
Lizjasz był uwikłany w wewnętrzne spory i konflikty. Był zaangażowany w walkę o władzę. A Żydzi z tego korzystali. To też ważna lekcja, by korzystać ze słabości przeciwnika, by faktycznie twardo stać przy swoich racjach i wartościach. To ważna i cenna lekcja dla nas.

 

„Juda zaś powiedział: «Przepaszcie się i bądźcie waleczni! Jutro rano bądźcie gotowi walczyć przeciwko tym poganom, którzy zeszli się przeciwko nam, żeby całkowicie zniszczyć nas i naszą świątynię»” - lęk przed silniejszymi sąsiadami nie sparaliżował Judy.
Wszyscy pamiętamy lub znamy z przekazów siłę papieskiego orędzia z 22 października 1978 r.: „Nie lękajcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!”. Doświadczyliśmy wyzwolenia z lęku, ale dlatego, że mieliśmy odwagę przyjąć Chrystusa. „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” Wiem doskonale, że po tamtej ciemnej stronie są potężne środki finansowe, elity polityczne, potężne przekaźniki medialne, ale .. „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” Czy w 1978 r. wierzyliśmy w kres komunizmu? Czy myśleliśmy o tym, że jest jakaś miara wyznaczona temu złu? Ale usłyszeliśmy owo „Nie lękajcie się”, przyjęliśmy Chrystusa i zwyciężyliśmy. To jest fakt., to nie jest legenda czy podanie. Jest wciąż wielu z nas, którzy byliśmy tego świadkami.

 

„Lud poniósł wielką klęskę, bo nie słuchali Judy i jego braci, sądząc, że się wsławią męstwem, a przecież oni nie pochodzili z rodu tych mężów, przez których ręce zostało dane Izraelowi ocalenie”. To o tych Izraelitach, którzy zachęceni sukcesami Judy poszli walczyć, ale już we własnym interesie. Tej grupie nie chodzi juz o prawo Boże, ale maja perspektywę jedynie zdobycia łupów. 
Te słowa brzmią jak przestroga, jak morał. I dobrze, że one padają, by ni uśpić naszej czujności. W swojej najtrudniejszej i być może najważniejszej pielgrzymce do Polski w 1991 r. Jan Paweł II wskazał nam, że sama wolność nie wystarczy, że trzeba ją oprzeć o skałę dekalogu, przymierza z Bogiem. Niestety, jego przesłanie spotkało się z szyderstwem krytyką, środowiska liberalne zarzucały Papieżowi, że nie rozumie wolności i demokracji. Rozumieli ją natomiast ci, dla których polskość to była nienormalność, którzy koniunkturalnie traktowali Kościół i katolicyzm jak legitymizację swoich działań. Niestety, my jako naród, ale też i jako Kościół w Polsce nie podjęliśmy poważnej recepcji tej pielgrzymki. Dlatego dzisiaj wolność jest nie tylko tischnerowskim nieszczęsnym darem, ale ciężarem nie do uniesienia. Myślę, że powrót do wielkiej pedagogii narodowej autorstwa św. Jana Pawła II byłby dla nas wielką pomocą. Raz jeszcze dziękuję za tę prowokację do spojrzenia na analogie między Machabejczykami a nami, Polakami XXI wieku. Lektura Biblii i spojrzenie na historię jako na dzieje zbawienia jest bardzo pouczająca. Pozwala nam dostrzec prawdziwość tamtych słów z Placu Zwycięstwa z 1979 r.: „nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego - tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas - bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną - bez Chrystusa”.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe