Tortury i eksperymenty w niemieckich uzdrowiskach dla dzieci. "SZ": Personel uczył się "w czasach nazizmu"

"Do lat osiemdziesiątych XX w. miliony niemieckich dzieci wysyłano do uzdrowisk na leczenie. Wiele z nich było tam maltretowanych. Pozbawianie snu, poniżanie, obnażanie, przykuwanie do łóżka, bicie należały do repertuaru wychowawczego" – pisze dziennik "Suedeutsche Zeitung". Personel placówek stanowili Niemcy, którzy – jak to ujmuje gazeta – uczyli się w "czasach nazizmu".
Kraty, zdjęcie ilustracyjne Tortury i eksperymenty w niemieckich uzdrowiskach dla dzieci.
Kraty, zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com/Daniel_Nebreda

Jak podkreślają niemieckie media wyjaśnianie tego co działo się w uzdrowiskach dla dzieci dopiero się zaczyna.
Na początku czerwca rozpoczęły się przesłuchania poszkodowanych, dziś dorosłych już ludzi, w parlamencie krajowym Nadrenii Północnej-Westfalii.

Jednak nawet w archiwach instytucji, które w tamtych czasach zarządzały wysyłaniem dzieci na turnusy, nie ma dziś żadnych wzmianek na ten temat. Związek Miast i Gmin Północnej Nadrenii-Westfalii oraz Związek Gmin Północnej Nadrenii-Westfalii stwierdzają lakonicznie, że "nie mają własnych ustaleń".

„Kuracja” w uzdrowisku

Jak napisał "Suedeutsche Zeitung" od końca lat czterdziestych XX wieku, czyli niedługo po zakończeniu wywołanej przez Niemcy wojny, w RFN masowo wzrastała liczba chłopców i dziewcząt niedożywionych lub z nadwagą. Dzieci kierowano do sanatoriów i domów opieki na tzw. kuracje.

Według szacunków do ośrodków uzdrowiskowych trafiło od ośmiu do dwunastu milionów dzieci. Większość z ośrodków znajdowała się w Badenii-Wirtembergii i Bawarii.

"Stało się to dobrze prosperującym biznesem: miliony dzieci w wieku od dwóch do czternastu lat, były w wielu miejscach poddawane przez sześć do dwunastu tygodni czarnej pedagogice, której personel często uczył się w czasach nazizmu: kary, pozbawianie snu, poniżanie, obnażanie, przykuwanie do łóżka, a także bicie, głód i pragnienie należały do repertuaru wychowawczego" – pisze "SZ".

"Byłam tam w domu tortur"

Gazeta opisuje historię 9-letniej dziewczynki, która przyjechała do uzdrowiska w 1968 roku. "W swojej walizeczce miała małą pluszową sowę i książkę o Mozarcie. Gdy tylko przeszła przez żelazną bramę wraz z około 16 innymi dziewczynkami i znalazła się na tzw. placu apelowym, wszystko zostało jej odebrane. Walizki zostały opróżnione, a ich zawartość ułożona w stosy. Na jednym stosie były pluszaki, na drugim książki, a na trzecim obcięte włosy".
"Wysyłano tam nawet dwulatki, które wracały do domów z ciężkimi urazami" – wskazuje "SZ".

"Byłam tam w domu tortur" – powiedziała swoim rodzicom Anja Roehl, obecnie przewodnicząca Inicjatywy Verschickungskinder (Inicjatywa na rzecz Wysyłanych Dzieci), która walczy o ujawnienie prawdy o wydarzeniach sprzed lat. Jako dziewczynka w dzieciństwie była dwukrotnie wysyłana do ośrodka. Swoje przeżycia opisała. "Koncepcję powojennych domów nazywa nieetycznym, brutalnym i nieludzkim systemem, który powstał w czasach narodowego socjalizmu i trwał przez dziesięciolecia po 1945 roku" – zauważa gazeta.

Jedna z kobiet opowiedziała Inicjatywie na rzecz Wysyłanych Dzieci, że "dla odstraszenia tych, którzy odzywali się bez pozwolenia, włożono ją do worka i zaniesiono przed piec, gdzie grożono, że zostanie spalona. Innemu dziecku grożono utopieniem. Dzieci gasiły pragnienie wodą z wazonów z kwiatami, piły wodę do mycia, a nawet własny mocz".

"Dzieci za karę musiały stać godzinami w bezruchu. Jeśli płakały, były bite. Jeśli w nocy ze strachu i samotności zmoczyły się w łóżku, były obnażane przed innymi dziećmi i również surowo karane" – wylicza "Suedeutsche Zeitung".

Przypadki śmierci dzieci

Niejednokrotnie dochodziło też do śmierci podopiecznych. W Bad Salzdetfurth w Dolnej Saksonii siedmiolatek zadławił się wymiocinami, dziewczynka zmarła tam na infekcję, a w maju 1969 r. trzylatek został pobity na śmierć przez inne dzieci.

Na dzieciach przeprowadzano też eksperymenty medyczne, m.in. testowano leki. Ustalono, że np. w 1960 roku na ponad 300 dzieciach w klinice płuc Caritas w Wittlich testowano talidomid – lek o działaniu przeciwwymiotnym, przeciwbólowym i usypiającym, opracowany przez chemików z RFN w 1953 roku.

Istnieją również dowody na przeprowadzenie badań z użyciem środków uspokajających. "Dzieci donosiły o gorzkich herbatach, które musiały pić, po czym bardzo cierpiały. Udowodniono, że ekspert od eutanazji Werner Catel testował w 1949 roku w sanatorium dziecięcym Mammolshoehe niedozwolone leki. Zginęły przy tym dzieci" – pisze SZ.

Poszukiwania śladów tamtych wydarzeń dziś najczęściej spełzają na niczym. "Próby odnalezienia przez ofiary starych dokumentów dotyczących ich pobytu na wyspach Morza Północnego, w alpejskich wioskach czy w Schwarzwaldzie kończą się niepowodzeniem" – pisze dziennik. "Nawet w archiwach instytucji, które w tamtych czasach zarządzały wysyłką dzieci, nie ma dziś żadnych wzmianek na ten temat" – czytamy.

Poszkodowani chcą, aby ich cierpienie zostało uznane i aby przypominały o nim tablice pamiątkowe w uzdrowiskach.
(PAP)

 


 

POLECANE
„Nasz nowy dom” poruszył widzów. Pierwszy taki przypadek w programie Wiadomości
„Nasz nowy dom” poruszył widzów. Pierwszy taki przypadek w programie

W najnowszym odcinku programu „Nasz nowy dom” widzowie byli świadkami wyjątkowej historii. Tym razem ekipa Polsatu nie tylko wyremontowała dom, ale również pomogła spełnić wielkie marzenie młodej dziewczyny.

Tajemnicze odkrycie pod tarnowską katedrą. Archeolodzy nie kryli zaskoczenia Wiadomości
Tajemnicze odkrycie pod tarnowską katedrą. Archeolodzy nie kryli zaskoczenia

Podczas najnowszych badań podziemi tarnowskiej bazyliki katedralnej naukowcy dokonali niezwykłego odkrycia. W największej z krypt, należącej niegdyś do majętnych mieszczan, odnaleziono jeszcze jedną - ukrytą pod spodem.

Terror LGBT w Niemczech. Znany naukowiec usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Terror LGBT w Niemczech. Znany naukowiec usłyszał zarzuty

Niemiecka policja wkroczyła do domu konserwatywnego profesora w związku z tweetem krytykującym ideologię woke.

Nie żyje ceniony autor scenariuszy i dramatów Wiadomości
Nie żyje ceniony autor scenariuszy i dramatów

W czwartek zmarł Maciej Karpiński, prozaik, dramaturg, scenarzysta i pedagog. O jego śmierci poinformował portal filmpolski.pl.

My od rana dyskutujemy nad programem, inni - nad nowym logo partii. Gorące komentarze z kongresu PiS z ostatniej chwili
"My od rana dyskutujemy nad programem, inni - nad nowym logo partii". Gorące komentarze z kongresu PiS

Podczas kongresu Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach nie zabrakło mocnych przytyków pod adresem Platformy Obywatelskiej, która dokonuje dziś rebrandigu. – Gdy my od rana dyskutujemy nad programem, inni dyskutują nad nowym logo partii – komentuje były wiceminister Michał Woś.

Polski fizyk twierdzi, że ciemna energia we wszechświecie nie istnieje: zmieniam paradygmat fizyki gorące
Polski fizyk twierdzi, że "ciemna energia" we wszechświecie nie istnieje: "zmieniam paradygmat fizyki"

Polski naukowiec, który od lat idzie pod prąd światowej fizyce, twierdzi, że „ciemna energia” może być jedynie złudzeniem. Prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej pracuje nad teorią, która — jeśli się potwierdzi — może zmienić sposób, w jaki rozumiemy prawa rządzące kosmosem.

To coś więcej niż kabaret. „Człowiek Moskwy w Warszawie” przestrzega przed Rosją z ostatniej chwili
To coś więcej niż kabaret. „Człowiek Moskwy w Warszawie” przestrzega przed Rosją

Przyznam, że w miarę obserwowania konwencji KO zaczęłam się zastanawiać, do kogo jest ona adresowana. Na pewno nie do ludzi, którzy pamiętają „dokonania” Donalda Tuska z poprzedniej kadencji.

Anonimowy Sędzia: Waldi, nie bierz leków tylko u nas
Anonimowy Sędzia: "Waldi, nie bierz leków"

Waldek wstał dziś wcześniej, obudził go koszmar, że WP opublikowała sondaże, w którym 44,5 proc. badanych, oceniła jego działania negatywnie...

Wyłączenia prądu w Wielkopolsce. Ważny komunikat z ostatniej chwili
Wyłączenia prądu w Wielkopolsce. Ważny komunikat

Enea Operator przekazała harmonogram planowanych przerw w dostawie energii elektrycznej dla mieszkańców województwa wielkopolskiego. Wyłączenia obejmą w najbliższych dniach największe miasta, m.in. Poznań, Piłę, Leszno, Gniezno czy Chodzież.

Konwencja zjednoczeniowa PO. Tusk oficjalnie przedstawił nową nazwę partii z ostatniej chwili
Konwencja zjednoczeniowa PO. Tusk oficjalnie przedstawił nową nazwę partii

Od dzisiaj nazywamy się Koalicja Obywatelska - oświadczył w sobotę premier, lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas „konwencji zjednoczeniowej” PO, Nowoczesnej i Inicjatywy Polska. Przekonywał jednocześnie, że KO wygra wybory parlamentarne w 2027 r.

REKLAMA

Tortury i eksperymenty w niemieckich uzdrowiskach dla dzieci. "SZ": Personel uczył się "w czasach nazizmu"

"Do lat osiemdziesiątych XX w. miliony niemieckich dzieci wysyłano do uzdrowisk na leczenie. Wiele z nich było tam maltretowanych. Pozbawianie snu, poniżanie, obnażanie, przykuwanie do łóżka, bicie należały do repertuaru wychowawczego" – pisze dziennik "Suedeutsche Zeitung". Personel placówek stanowili Niemcy, którzy – jak to ujmuje gazeta – uczyli się w "czasach nazizmu".
Kraty, zdjęcie ilustracyjne Tortury i eksperymenty w niemieckich uzdrowiskach dla dzieci.
Kraty, zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com/Daniel_Nebreda

Jak podkreślają niemieckie media wyjaśnianie tego co działo się w uzdrowiskach dla dzieci dopiero się zaczyna.
Na początku czerwca rozpoczęły się przesłuchania poszkodowanych, dziś dorosłych już ludzi, w parlamencie krajowym Nadrenii Północnej-Westfalii.

Jednak nawet w archiwach instytucji, które w tamtych czasach zarządzały wysyłaniem dzieci na turnusy, nie ma dziś żadnych wzmianek na ten temat. Związek Miast i Gmin Północnej Nadrenii-Westfalii oraz Związek Gmin Północnej Nadrenii-Westfalii stwierdzają lakonicznie, że "nie mają własnych ustaleń".

„Kuracja” w uzdrowisku

Jak napisał "Suedeutsche Zeitung" od końca lat czterdziestych XX wieku, czyli niedługo po zakończeniu wywołanej przez Niemcy wojny, w RFN masowo wzrastała liczba chłopców i dziewcząt niedożywionych lub z nadwagą. Dzieci kierowano do sanatoriów i domów opieki na tzw. kuracje.

Według szacunków do ośrodków uzdrowiskowych trafiło od ośmiu do dwunastu milionów dzieci. Większość z ośrodków znajdowała się w Badenii-Wirtembergii i Bawarii.

"Stało się to dobrze prosperującym biznesem: miliony dzieci w wieku od dwóch do czternastu lat, były w wielu miejscach poddawane przez sześć do dwunastu tygodni czarnej pedagogice, której personel często uczył się w czasach nazizmu: kary, pozbawianie snu, poniżanie, obnażanie, przykuwanie do łóżka, a także bicie, głód i pragnienie należały do repertuaru wychowawczego" – pisze "SZ".

"Byłam tam w domu tortur"

Gazeta opisuje historię 9-letniej dziewczynki, która przyjechała do uzdrowiska w 1968 roku. "W swojej walizeczce miała małą pluszową sowę i książkę o Mozarcie. Gdy tylko przeszła przez żelazną bramę wraz z około 16 innymi dziewczynkami i znalazła się na tzw. placu apelowym, wszystko zostało jej odebrane. Walizki zostały opróżnione, a ich zawartość ułożona w stosy. Na jednym stosie były pluszaki, na drugim książki, a na trzecim obcięte włosy".
"Wysyłano tam nawet dwulatki, które wracały do domów z ciężkimi urazami" – wskazuje "SZ".

"Byłam tam w domu tortur" – powiedziała swoim rodzicom Anja Roehl, obecnie przewodnicząca Inicjatywy Verschickungskinder (Inicjatywa na rzecz Wysyłanych Dzieci), która walczy o ujawnienie prawdy o wydarzeniach sprzed lat. Jako dziewczynka w dzieciństwie była dwukrotnie wysyłana do ośrodka. Swoje przeżycia opisała. "Koncepcję powojennych domów nazywa nieetycznym, brutalnym i nieludzkim systemem, który powstał w czasach narodowego socjalizmu i trwał przez dziesięciolecia po 1945 roku" – zauważa gazeta.

Jedna z kobiet opowiedziała Inicjatywie na rzecz Wysyłanych Dzieci, że "dla odstraszenia tych, którzy odzywali się bez pozwolenia, włożono ją do worka i zaniesiono przed piec, gdzie grożono, że zostanie spalona. Innemu dziecku grożono utopieniem. Dzieci gasiły pragnienie wodą z wazonów z kwiatami, piły wodę do mycia, a nawet własny mocz".

"Dzieci za karę musiały stać godzinami w bezruchu. Jeśli płakały, były bite. Jeśli w nocy ze strachu i samotności zmoczyły się w łóżku, były obnażane przed innymi dziećmi i również surowo karane" – wylicza "Suedeutsche Zeitung".

Przypadki śmierci dzieci

Niejednokrotnie dochodziło też do śmierci podopiecznych. W Bad Salzdetfurth w Dolnej Saksonii siedmiolatek zadławił się wymiocinami, dziewczynka zmarła tam na infekcję, a w maju 1969 r. trzylatek został pobity na śmierć przez inne dzieci.

Na dzieciach przeprowadzano też eksperymenty medyczne, m.in. testowano leki. Ustalono, że np. w 1960 roku na ponad 300 dzieciach w klinice płuc Caritas w Wittlich testowano talidomid – lek o działaniu przeciwwymiotnym, przeciwbólowym i usypiającym, opracowany przez chemików z RFN w 1953 roku.

Istnieją również dowody na przeprowadzenie badań z użyciem środków uspokajających. "Dzieci donosiły o gorzkich herbatach, które musiały pić, po czym bardzo cierpiały. Udowodniono, że ekspert od eutanazji Werner Catel testował w 1949 roku w sanatorium dziecięcym Mammolshoehe niedozwolone leki. Zginęły przy tym dzieci" – pisze SZ.

Poszukiwania śladów tamtych wydarzeń dziś najczęściej spełzają na niczym. "Próby odnalezienia przez ofiary starych dokumentów dotyczących ich pobytu na wyspach Morza Północnego, w alpejskich wioskach czy w Schwarzwaldzie kończą się niepowodzeniem" – pisze dziennik. "Nawet w archiwach instytucji, które w tamtych czasach zarządzały wysyłką dzieci, nie ma dziś żadnych wzmianek na ten temat" – czytamy.

Poszkodowani chcą, aby ich cierpienie zostało uznane i aby przypominały o nim tablice pamiątkowe w uzdrowiskach.
(PAP)

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe