"Dopiero pod tym adresem okazało się..." Policja zabiera głos ws. dziennikarza GW

Groźby zawierajace obraźliwe wpisy wysyłano e-mailem do polskich Posłów. Pokrzywdzeni sami zgłosili ten fakt, sprawdzenie IP doprowadziło pod konkretny adres, a nie do konkretnego dziennikarza. Dopiero pod tym adresem okazało się, że przebywa tam mało znany, lokalny dziennikarz
- napisała w oświadczeniu Polska Policja.
Groźby zawierajace obraźliwe wpisy wysyłano e-mailem do polskich Posłów. Pokrzywdzeni sami zgłosili ten fakt, sprawdzenie IP doprowadziło pod konkretny adres, a nie do konkretnego dziennikarza. Dopiero pod tym adresem okazało się, że przebywa tam mało znany, lokalny dziennikarz. https://t.co/UyXvHCBQVk
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) October 2, 2021
Policja zabezpiecza urządzenie, na podstawie ustalonego IP, z którego kierowane były groźby karalne pod adresem posłów
- poinformował wcześniej Maciej Wąsik sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, od 2015 sekretarz Kolegium do Spraw Służb Specjalnych.
Sam dziennikarz "Wyborczej" zaprzeczył, jakoby mógł kierować groźby pod adresem posłów, uznając całe zajście za "zemstę za pisanie niewygodnych artykułów".
Na pewno nie wysłałem takiego maila. Nikomu nigdy nie groziłem. Dla mnie to albo prowokacja, albo zemsta za pisanie niewygodnych artykułów
- napisał Piotr Bakselerowicz.
cwp/Twitter