Politolog o Łukaszence: "Próbuje prowadzić podwójną grę"

Aleksandr Łukaszenka próbuje prowadzić podwójną grę – z jednej strony popiera Rosję i pomaga jej w wojnie, z drugiej strony chce się promować jako potencjalny pośrednik, lecz żąda przy tym kapitulacji Ukrainy – mówi PAP politolog Waler Karbalewicz.
Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka  Politolog o Łukaszence:
Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka / Flickr / domena publiczna / European External Action Service

"Aleksandr Łukaszenka próbuje rozgrywać jednocześnie dwie karty. Jedna z nich to poparcie dla Rosji, które odbywa się na poziomie propagandy, polityki zagranicznej, na poziomie wojskowym. Rosja wykorzystuje infrastrukturę wojskową Białorusi do swojej agresji na Ukrainę" – mówi PAP Karbalewicz, przebywający poza Białorusią.

"Z drugiej strony, Łukaszenka stara się przekonywać, że może odegrać rolę pośrednika, +siły pokojowej+. Uporczywie powraca do tej koncepcji, proponując Mińsk jako platformę do rozmów. Mówił nawet w czasie wywiadu, że chciałby, aby do Mińska przyjechał Joe Biden, ale amerykański prezydent pojechał do Kijowa" – ironizuje rozmówca PAP.

"To dziwny plan pokojowy, bo Łukaszenka formułuje żądania tylko wobec jednej strony, opierając je na pełnej kapitulacji Ukrainy i zaakceptowaniu strat terytorialnych" – mówi Karbalewicz.

Łukaszenka w niekomfortowej sytuacji?

Według niego sytuacja, w której Łukaszenka stał się współagresorem jest dla białoruskiego polityka "niekomfortowa i on próbuje się z niej wydostać, ale już nie ma jak". Ta "niby pokojowa retoryka trafia w próżnię" właśnie dlatego, że Łukaszenka jest postrzegany jako współuczestnik agresji.

Oficjalny Mińsk w początkowej fazie wojny udostępnił armii rosyjskiej swoje terytorium oraz infrastrukturę do ataku na Ukrainę od strony granicy północnej. Wcześniej Mińsk zapewniał, że do takiej sytuacji nie dojdzie, a na kilka dni przed agresją oficjalnie ogłaszał, że "wszystkie wojska rosyjskie po zakończeniu manewrów wojskowych (przeprowadzonych w lutym ubiegłego roku, tuż przed początkiem inwazji) opuszczą terytorium Białorusi i powrócą do miejsc dyslokacji".

Na dalszym etapie wojny, gdy wiosną ub. roku siły rosyjskie wycofały się z północy Ukrainy, a działania wojenne skupiły się na wschodzie i południu tego kraju, rola Białorusi się zmieniła. Białoruś kontynuowała wsparcie dla Rosji, ale już nie jako miejsce, z którego wychodziły atakujące siły. Przez pewien czas – jak informowała strona ukraińska – z terytorium Białorusi prowadzone były ostrzały przy wykorzystaniu rosyjskiego uzbrojenia.

"Od października ubiegłego roku nie było informacji o takich atakach z terenu Białorusi" – zaznacza Karbalewicz.

Na Białorusi wciąż pozostaje pewna liczba wojsk rosyjskich (według strony ukraińskiej pod koniec stycznia br. było to ok. 10 tysięcy ludzi) oraz sprzętu, w tym m.in. samoloty (w tym potencjalnie mogące atakować całe terytorium Ukrainy MiG-31K z rakietami Kindżał) czy systemy rakietowe Iskander. Rosjanie używają terytorium Białorusi jako poligonu do szkoleń swych zmobilizowanych żołnierzy i jako bazy remontowej.

"Mińsk stał się praktycznie jedynym sojusznikiem Rosji w tej wojnie i ta sytuacja bardzo mocno wpływa na całą politykę zagraniczną Białorusi, a także na jej politykę wewnętrzną" – mówi Karbalewicz.

Wskazuje, że ta sytuacja z punktu widzenia Łukaszenki, w warunkach sankcji zachodnich, ma wyraźne plusy.

"Białoruś otrzymała i otrzymuje duże wsparcie gospodarcze od Rosji, którego być może nie byłoby, gdyby nie było wojny. To kredyty, odroczenia spłat, dostęp do rynku rosyjskiego, zamówień państwowych, itd. Rosja pomaga Białorusi z eksportem jej produkcji, w tym nawozów potasowych, w sytuacji blokady sankcyjnej ze strony portów bałtyckich" – wymienia politolog.

Poza tym Mińsk może liczyć na pełne wsparcie dyplomatyczne i psychologiczne, które - zdaniem eksperta - "dla Łukaszenki jest bardzo ważne".

Białoruś zależna od Rosji

"Z drugiej strony, ta sytuacja dla niego samego jest mocno niekomfortowa, bo zależność od Rosji bardzo się pogłębiła. Na terytorium kraju znajdują się wojska rosyjskie i de facto Mińsk nie sprawuje suwerenności wojskowej na swoim terytorium" – zaznacza rozmówca PAP.

Jak prognozuje, w krótkiej perspektywie nie należy się spodziewać istotnych zmian, jeśli chodzi o działania Mińska wobec konfliktu, który jego sojusznik prowadzi na terytorium sąsiedniego kraju. "Nie sądzę, że wojska białoruskie zostaną wciągnięte bezpośrednio do wojny, co wynika z szeregu przyczyn, determinujących tę sytuację od początku konfliktu" – mówi Karbalewicz.

Chodzi przede wszystkim - jak mówi ekspert - o "szeroki konsensus" społeczny dotyczący ewentualnego udziału białoruskiej armii w wojnie. Bezpośredni udział w wojnie "jest niepopularny i dotyczy to zarówno oponentów, jak i zwolenników Łukaszenki. Podobne stanowisko ma aparat państwowy i struktury siłowe. W tym sensie Białoruś zasadniczo różni się od Rosji, w której społeczeństwo popiera wojnę" – wyjaśnia Karbalewicz.

Kolejną przyczyną jest fakt, że - jak mówi ekspert - przebieg wojny jest dla Rosji "niezbyt udany".

"Udział w zwycięskiej wojnie to jedno, ale dołączanie się do takiej, która nie idzie dobrze, a wręcz coraz gorzej, to już coś zupełnie innego" – mówi Karbalewicz.

"Po trzecie myślę, że Rosja nie ma dużej potrzeby, by wykorzystywać w konflikcie białoruskie siły zbrojne. Tymczasem spokojnie w dowolnym zakresie korzysta z infrastruktury Białorusi, szkoli na jej terytorium swoich rezerwistów" – zauważa politolog.

"Myślę, że ważnym argumentem, którego używa Łukaszenka, jest groźba kryzysu wewnętrznego w przypadku aktywnego dołączenia do wojny. Może on przekonywać, że ewentualny ostry kryzys polityczny u głównego sojusznika byłby dla Rosji niekorzystny" – ocenia Karbalewicz.

Jak zauważa ekspert, obecnie nie widać sygnałów o tworzeniu na terytorium Białorusi zgrupowania uderzeniowego.


 

POLECANE
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO] z ostatniej chwili
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO]

Dziś ma miejsc otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nie obyło się bez skandalu.

Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej z ostatniej chwili
Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o emeryturach i rentach, która wprowadza tzw. "rentę wdowią". Nowe przepisy przewidują dodatkowe świadczenie dla owdowiałych od 1 stycznia 2027 roku.

Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia z granicy polsko-niemieckiej. Niemieckie służby podały dane

Niemieckie służby opublikowały raport dotyczący sytuacji na polsko-niemieckiej granicy. Podano dane.

Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego tylko u nas
Skandal w Niemczech. W Berlinie miały powstać mieszkania socjalne, powstało co innego

Przy ulicy Lisa-Fittko-Straße w Berlinie miało powstać 215 mieszkań socjalnych. Koszty wynajmu mieszkań to jeden z najważniejszych tematów i bolączką niemieckiej stolicy.

Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost z ostatniej chwili
Burza wokół pogrzebu Jacka Jaworka. Mieszkańcy mówią wprost

Nikt do tej pory nie zgłosił się po odebranie ciała Jacka Jaworka. Prokuratura czeka na decyzję rodziny, ale wszystko wskazuje na to, że potrójnego zabójcę z Borowców będzie musiała pochować opieka społeczna.

Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę z ostatniej chwili
Pilna ewakuacja w Paryżu. Policja odnalazła podejrzaną paczkę

Tuż przed startem ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu policja zdecydowała o pilnej ewakuacji placu nieopodal trasy pochodu sportowców.

Nowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Minister Finansów podał datę z ostatniej chwili
Nowa składka zdrowotna dla przedsiębiorców. Minister Finansów podał datę

Minister Finansów Andrzej Domański zapowiedział w Sejmie, że od 1 stycznia 2025 roku zlikwidowana zostanie składka zdrowotna dla przedsiębiorców od sprzedaży środków trwałych.

Znany program znika z TVP2 po 33 latach z ostatniej chwili
Znany program znika z TVP2 po 33 latach

Po ponad 30 latach z anteny TVP2 znika "Panorama". Nowa "Panorama" ma mieć teraz nową formułę i będzie emitowana w TVP Info.

Nergal nie odpowie za znieważenie godła. Jest decyzja prokuratury z ostatniej chwili
Nergal nie odpowie za znieważenie godła. Jest decyzja prokuratury

Prokuratura Regionalna w Gdańsku poinformowała o wycofaniu zarzutów wobec Adama "Nergala" Darskiego i jego współpracowników dotyczących znieważenia polskiego godła.

Przełomowe odkrycie na Marsie. Naukowcy są zdumieni z ostatniej chwili
Przełomowe odkrycie na Marsie. Naukowcy są zdumieni

Łazik Perseverance dokonał na Marsie niezwykłego odkrycia. Chodzi o skałę o nazwie "Cheyava Falls", która może zawierać ślady dawnego życia na Czerwonej Planecie.

REKLAMA

Politolog o Łukaszence: "Próbuje prowadzić podwójną grę"

Aleksandr Łukaszenka próbuje prowadzić podwójną grę – z jednej strony popiera Rosję i pomaga jej w wojnie, z drugiej strony chce się promować jako potencjalny pośrednik, lecz żąda przy tym kapitulacji Ukrainy – mówi PAP politolog Waler Karbalewicz.
Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka  Politolog o Łukaszence:
Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka / Flickr / domena publiczna / European External Action Service

"Aleksandr Łukaszenka próbuje rozgrywać jednocześnie dwie karty. Jedna z nich to poparcie dla Rosji, które odbywa się na poziomie propagandy, polityki zagranicznej, na poziomie wojskowym. Rosja wykorzystuje infrastrukturę wojskową Białorusi do swojej agresji na Ukrainę" – mówi PAP Karbalewicz, przebywający poza Białorusią.

"Z drugiej strony, Łukaszenka stara się przekonywać, że może odegrać rolę pośrednika, +siły pokojowej+. Uporczywie powraca do tej koncepcji, proponując Mińsk jako platformę do rozmów. Mówił nawet w czasie wywiadu, że chciałby, aby do Mińska przyjechał Joe Biden, ale amerykański prezydent pojechał do Kijowa" – ironizuje rozmówca PAP.

"To dziwny plan pokojowy, bo Łukaszenka formułuje żądania tylko wobec jednej strony, opierając je na pełnej kapitulacji Ukrainy i zaakceptowaniu strat terytorialnych" – mówi Karbalewicz.

Łukaszenka w niekomfortowej sytuacji?

Według niego sytuacja, w której Łukaszenka stał się współagresorem jest dla białoruskiego polityka "niekomfortowa i on próbuje się z niej wydostać, ale już nie ma jak". Ta "niby pokojowa retoryka trafia w próżnię" właśnie dlatego, że Łukaszenka jest postrzegany jako współuczestnik agresji.

Oficjalny Mińsk w początkowej fazie wojny udostępnił armii rosyjskiej swoje terytorium oraz infrastrukturę do ataku na Ukrainę od strony granicy północnej. Wcześniej Mińsk zapewniał, że do takiej sytuacji nie dojdzie, a na kilka dni przed agresją oficjalnie ogłaszał, że "wszystkie wojska rosyjskie po zakończeniu manewrów wojskowych (przeprowadzonych w lutym ubiegłego roku, tuż przed początkiem inwazji) opuszczą terytorium Białorusi i powrócą do miejsc dyslokacji".

Na dalszym etapie wojny, gdy wiosną ub. roku siły rosyjskie wycofały się z północy Ukrainy, a działania wojenne skupiły się na wschodzie i południu tego kraju, rola Białorusi się zmieniła. Białoruś kontynuowała wsparcie dla Rosji, ale już nie jako miejsce, z którego wychodziły atakujące siły. Przez pewien czas – jak informowała strona ukraińska – z terytorium Białorusi prowadzone były ostrzały przy wykorzystaniu rosyjskiego uzbrojenia.

"Od października ubiegłego roku nie było informacji o takich atakach z terenu Białorusi" – zaznacza Karbalewicz.

Na Białorusi wciąż pozostaje pewna liczba wojsk rosyjskich (według strony ukraińskiej pod koniec stycznia br. było to ok. 10 tysięcy ludzi) oraz sprzętu, w tym m.in. samoloty (w tym potencjalnie mogące atakować całe terytorium Ukrainy MiG-31K z rakietami Kindżał) czy systemy rakietowe Iskander. Rosjanie używają terytorium Białorusi jako poligonu do szkoleń swych zmobilizowanych żołnierzy i jako bazy remontowej.

"Mińsk stał się praktycznie jedynym sojusznikiem Rosji w tej wojnie i ta sytuacja bardzo mocno wpływa na całą politykę zagraniczną Białorusi, a także na jej politykę wewnętrzną" – mówi Karbalewicz.

Wskazuje, że ta sytuacja z punktu widzenia Łukaszenki, w warunkach sankcji zachodnich, ma wyraźne plusy.

"Białoruś otrzymała i otrzymuje duże wsparcie gospodarcze od Rosji, którego być może nie byłoby, gdyby nie było wojny. To kredyty, odroczenia spłat, dostęp do rynku rosyjskiego, zamówień państwowych, itd. Rosja pomaga Białorusi z eksportem jej produkcji, w tym nawozów potasowych, w sytuacji blokady sankcyjnej ze strony portów bałtyckich" – wymienia politolog.

Poza tym Mińsk może liczyć na pełne wsparcie dyplomatyczne i psychologiczne, które - zdaniem eksperta - "dla Łukaszenki jest bardzo ważne".

Białoruś zależna od Rosji

"Z drugiej strony, ta sytuacja dla niego samego jest mocno niekomfortowa, bo zależność od Rosji bardzo się pogłębiła. Na terytorium kraju znajdują się wojska rosyjskie i de facto Mińsk nie sprawuje suwerenności wojskowej na swoim terytorium" – zaznacza rozmówca PAP.

Jak prognozuje, w krótkiej perspektywie nie należy się spodziewać istotnych zmian, jeśli chodzi o działania Mińska wobec konfliktu, który jego sojusznik prowadzi na terytorium sąsiedniego kraju. "Nie sądzę, że wojska białoruskie zostaną wciągnięte bezpośrednio do wojny, co wynika z szeregu przyczyn, determinujących tę sytuację od początku konfliktu" – mówi Karbalewicz.

Chodzi przede wszystkim - jak mówi ekspert - o "szeroki konsensus" społeczny dotyczący ewentualnego udziału białoruskiej armii w wojnie. Bezpośredni udział w wojnie "jest niepopularny i dotyczy to zarówno oponentów, jak i zwolenników Łukaszenki. Podobne stanowisko ma aparat państwowy i struktury siłowe. W tym sensie Białoruś zasadniczo różni się od Rosji, w której społeczeństwo popiera wojnę" – wyjaśnia Karbalewicz.

Kolejną przyczyną jest fakt, że - jak mówi ekspert - przebieg wojny jest dla Rosji "niezbyt udany".

"Udział w zwycięskiej wojnie to jedno, ale dołączanie się do takiej, która nie idzie dobrze, a wręcz coraz gorzej, to już coś zupełnie innego" – mówi Karbalewicz.

"Po trzecie myślę, że Rosja nie ma dużej potrzeby, by wykorzystywać w konflikcie białoruskie siły zbrojne. Tymczasem spokojnie w dowolnym zakresie korzysta z infrastruktury Białorusi, szkoli na jej terytorium swoich rezerwistów" – zauważa politolog.

"Myślę, że ważnym argumentem, którego używa Łukaszenka, jest groźba kryzysu wewnętrznego w przypadku aktywnego dołączenia do wojny. Może on przekonywać, że ewentualny ostry kryzys polityczny u głównego sojusznika byłby dla Rosji niekorzystny" – ocenia Karbalewicz.

Jak zauważa ekspert, obecnie nie widać sygnałów o tworzeniu na terytorium Białorusi zgrupowania uderzeniowego.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe