Nasz news. Dziennikarz dokumentujący interwencję ws. "Batmana" zastraszany: "To próba łamania wolności słowa"

Co musisz wiedzieć?
- 30 maja, tuż przed wiecem Rafała Trzaskowskiego w Gdańsku, pojawił się Batman, a obok niego zawisł transparent #ByleNieTrzaskowski.
- Do wynajętego przez osobę prywatną pokoju hotelowego, z którego Batman wywiesił transparent, weszło ośmiu policjantów.
- Dokumentującemu interwencję działaczowi podziemia antykomunistycznego i dziennikarzowi Robertowi Kwiatkowi wyrwali oni aparat fotograficzny.
- Robert Kwiatek otrzymał pismo wzywające go do zapłaty odszkodowania na rzecz policjantów.
"Batman złapany, Kwiatek ukarany"
Choć wybory prezydenckie już za nami, echa kampanii wyborczej nie mijają. Wróciła sprawa "Batmana", który 30 maja, tuż przed gdańskim wiecem Rafała Trzaskowskiego, wynajął pokój w jednym z gdańskich hoteli i wywiesił z okna baner treści "#ByleNieTrzaskowski". Wydarzenie to stało się głośne na całą Polskę. Do pokoju "Batmana" weszła wówczas policja, a zajście to dokumentował dziennikarz i działacz opozycji antykomunistycznej, Robert Kwiatek. Niedawno Kwiatek otrzymał pismo z kancelarii adwokackiej, w którym pojawia się wezwanie do zapłaty przez dziennikarza odszkodowania na rzecz policjantów, których interwencję dokumentował. O sprawie tej Robert Kwiatek poinformował na swoim Facebooku. Napisał:
Żądają przeprosin w Times New Roman, bo Arial byłby zbyt nowoczesny, a Comic Sans zbyt szczery. Batman złapany, Kwiatek ukarany a Polska się uśmiecha niczym Joker. Uwaga, hit sezonu!!! Pismo dziś odebrałem. Wezwanie do usunięcia skutków naruszeń dóbr osobistych. To się dzieje, to nie żart. Przeczytajcie proszę do końca. Panią adwokat też daję na zdjęciu, bo robi mega karierę a ja ją w tym będę od dziś wspierał. Pismo to traktuje jako próbę wyłudzenia pieniędzy i zastraszenia dziennikarza… Otrzymałem je z kancelarii prawnej domagającej się z mojej strony przeprosin w stosunku do funkcjonariuszy którzy bezprawnie wdarli się do hotelu, chcąc zatrzymać "Batmana".
Robert Kwiatek ujawnił, że pod doręczonym mu pismem podpisała się Adwokat Agnieszka Derezińska-Jankowska, członek Pomorskiej Izby Adwokackiej i członek Krajowej Rady Adwokackiej, reprezentująca dziewięciu policjantów. Prawnik w ich imieniu domaga się zadośćuczynienia w wysokości zbiorczej: 89.000 zł.
To pikuś, wiadomo: zapłacę, sprzedam nerkę, motocykl i duszę
- ironizuje dziennikarz.
To jednak nie wszystko. Prawnik żąda również, aby dziennikarz umieścił przeprosiny na swoim profilu w mediach społecznościowych oraz aby na własny koszt opublikował przeprosiny w ogólnopolskim wydaniu serwisu internetowego TV Republika p.t. „Dzisiaj” w piątek o godz. 19.00.
Przeprosiny mają być odczytane moim głosem, osobiście, spokojnym, jednostajnym, bez wyrażania emocji, bez wykonywania gestów, znaków ośmieszających czy umniejszających powagę przeprosin. W trakcie odczytywania będzie PANI - raczej pan, ale ok [w piśmie pojawia się zwrot: "Pani" - przyp. red.] znajdować się na jednolitym tle - tak, aby Pani postać była widoczna od pasa do czubka głowy i zajmowała nie mniej niż 1/6 , ale nie więcej niż 1/2 ekranu. W czasie odczytywania przeprosin ich pełny tekst winien być widoczny na pozostałej części ekranu w formie tekstu pisanego czarną czcionką Times New Roman o wielkości wypełniającej co najmniej 60% części ekranu niezajmowanej przez pana postaci. Przy czym odstępy między literami, wierszami, mają umożliwić normalne odczytanie tekstu
- zacytował na swoim Facebooku treść pisma Robert Kwiatek.
No cóż Pani mecenas i Panowie policjanci, widzimy się w sądzie, o ile przyjmie on taki wniosek…
- zapowiedział.
Robert Kwiatek w rozmowie z portalem Tysol.pl podzielił się refleksjami, jakie towarzyszą mu po otrzymaniu pisma wzywającego dziennikarza do zadośćuczynienia policjantom.
Wolność słowa
- Jak Pan ocenia podjęte wobec Pana działania? Dlaczego tak się na Pana uwzięto?
- Przede wszystkim pojawia się nowe zagadnienie i nowy problem do rozstrzygnięcia, który wprowadzany jest po cichu, a który może okazać się niebezpieczny dla wolności słowa. Chodzi tu o RODO, w myśl którego wizerunek policjanta jest chroniony, jeśli ten nie życzy sobie jego upubliczniania. Sprawa Batmana nie jest pierwszą, filmowałem także pikietę przed domem Tuska telefonem Tomka Rakowskiego, który także otrzymał podobny do mojego wniosek w kwestii ochrony wizerunku policjantów. Wiem, że tych wniosków zaczyna się pojawiać coraz więcej, sprawy wytaczane są z powództwa cywilnego, co jest bardzo niebezpieczne, ponieważ mogą się w nich pojawiać żądania horrendalnych kwot odszkodowań, sądy mogą zasądzać, co chcą, a pozwanych dziennikarzy nie będzie mógł ułaskawić nawet prezydent.
- To zagrożenie dla wolności słowa i monitorowania działań władzy?
- Oczywiście, że tak.
Jeśli nagrywam interwencję policji, występuję jako dziennikarz w obronie interesu społecznego, co jest nadrzędne wobec kwestii ochrony wizerunku policjanta. Wolność słowa i prawo do informacji są filarami demokracji. Sąd może jednak przyjąć różne drogi interpretacji danego zdarzenia.
- Otrzymał Pan pismo wzywające Pana do zapłaty odszkodowania na rzecz funkcjonariuszy, którzy poczuli się urażeni ujawnieniem ich wizerunków.
- Pismo, które odebrałem, jest moim zdaniem próbą wyłudzenia pieniędzy. Dostałem z kancelarii adwokackiej pismo, które nie ma żadnych pełnomocnictw. Równie dobrze sam mógłbym wysłać Pani pismo, powołać się na kancelarię, podać numery kont i żądać pieniędzy. Nie wiem, czy autorka pisma ma odpowiednie pełnomocnictwa, nie wiem czy podane konta są w ogóle prawdziwe, a do tego jeszcze autorka pisma zwraca się do mnie per "Pani", czyli wiem stąd, że wysłała to samo pismo także do innych osób. Tak naprawdę jest to temat dla Izby Adwokackiej, warto, żeby sprawdzili, co to jest za instytucja i co ona robi, bo naraża ona na szkodę swoich klientów, o ile w ogóle ich reprezentuje.
Policjanci w czasie tej interwencji popełnili mnóstwo błędów. Interwencja była po pierwsze nieuzasadniona - funkcjonariusze włamali się do prywatnego budynku, nie mieli na to zgody i nie było do tego podstaw prawnych. Tak naprawdę to powinni oni przeprosić i starać się, żeby ten temat już więcej nie wypływał. A tymczasem na swoją głupotę reagują jeszcze większą głupotą.
Nie sądzę zresztą, żeby robili to oni sami, tych młodych chłopaków zresztą mi szkoda, ponieważ moim zdaniem także są ofiarami decyzji kogoś, kto stoi nad nimi. Według moich informacji, pani adwokat, która skierowała do mnie pismo, jest powiązana rodzinnie z jednym z policjantów. Reprezentuje ona zresztą kancelarię, która wcześniej broniła osób występujących na tzw. czarnych marszach z emblematami profanującymi obrazy Matki Bożej.
Władza będzie robić, co chce?
- Ma Pan wrażenie, że wytoczona Panu sprawa to próba zastraszenia dziennikarzy?
- Tak, i jest to bardzo niebezpieczne. Komu się chce chodzić po sądach, tłumaczyć, wyjaśniać, pisać pisma, ponosić koszta i marnować swoje życie i czas? Ja mam prawie 54 lata i naprawdę doceniam każdy dzień. I nie chcę go marnować w sądzie udowadniając, że nie jestem wielbłądem. Wydaje mi się, że żaden sąd nie powinien przyjąć tego wniosku do rozpatrywania, ale jeżeli przyjmie, no to wchodzimy wówczas na zupełnie inny poziom.
I wtedy pojawią się pytania, czy sędzia, który będzie mnie sądził, będzie na przykład z Iustitii? Bo jeżeli tak, to będę miał wątpliwości co do jego rzetelnego podejścia do sprawy. Rozwaliliśmy całe prawo i, jak widać, dalej próbujemy je rozwalać. Jeśli przegram w sądzie, będzie to niezwykle niebezpieczny precedens.
Wówczas każdy policjant podczas jakiejkolwiek interwencji, który zostanie złapany w kadrze na zdjęciu, nawet jako element tła, będzie mógł powoływać się na RODO. No i będziemy wszyscy łazić po sądach i zamiast pracować, fotografować, pokazywać, to się w kraju dzieje, zamkniemy się w domach, zrezygnujemy z pracy i w tym momencie władza będzie mogła robić wszystko. Bo ile osób będzie się chciało boksować? Ja się boksuję od roku 1984. I mam na to siły i ochotę, bo lubię walczyć z niesprawiedliwością.
- Jak wyglądała sama interwencja policji podczas zatrzymania Batmana?
- Gdyby policjanci operacyjni poprosili, żeby nie pokazywać ich wizerunku, gdyby zachowywali się profesjonalnie, na pewno moglibyśmy się porozumieć na spokojnie. Wszystko jednak zaczęło się od tego, że zacząłem być popychany i że wyrwano mi aparat. Wówczas w grę weszły już emocje. Co ciekawe, policjant wcale nie powiedział, że chodzi mu o ochronę jego wizerunku, ale powołał się na ochronę swoich... praw autorskich.
- Może interwencja była dziełem sztuki? Ale Pan przecież, zgodnie ze współczesnymi trendami, miał prawo wejść w twórczą interakcję z dziełem.
- Faktycznie interwencja była gruba i rzeczywiście zrobili show niezły, także kto wie, może faktycznie policjant mógłby o takie prawa wystąpić. A mówiąc poważnie, policjanci byli absolutnie nieprzygotowani, widać było, że dostali wytyczne i na siłę próbowali szukać podstawy prawnej do interwencji, czyli na przykład twierdzić, że chcieli zapobiec próbie samobójstwa Batmana.
- Ale Batman umie latać, to jest nieuzasadnione w takim razie.
- Też sobie tak z tego żartowałem, ale nawet gdyby przyjąć, że faktycznie taka była podstawa prawna, to gdyby w ten sposób wchodzili do każdego, kto próbuje popełnić samobójstwo, to ludzie faktycznie by z tych okien wyskakiwali. Jeśli istnieje podejrzenie próby samobójczej, są pewne procedury, wysyła się negocjatorów etc. Tutaj tych procedur nie przestrzegano i jest oczywiste, że było to działanie na polecenie polityczne. Ci policjanci, którzy interweniowali, w którymś momencie faktycznie będą poszkodowani, bo "wyłożyli się" i zostało to pokazane. A Komenda zamiast wesprzeć ich i przeprosić, powiedzieć, że interwencja odbyła się na polecenie danej osoby, która została już upomniana i że zamykamy temat, nagłaśnia go ponownie, co wizerunkowo jest dla policji szkodliwe.
- Komunikat dla mieszkańców Dolnego Śląska
- Dokonałeś w domu drobnego remontu? Ruszyły kontrole, licz się z wysoką karą
- Samochód wjechał w grupę pielgrzymów. Są ranni
- Restauratorka z Wrocławia miała usłyszeć, że bez "pośrednika" pieniędzy z KPO nie dostanie
- Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia
- Kontrowersje podczas występu Maxa Korża w Warszawie. „Macie siłę krzyczeć, a nie bronić ojczyzny”
- Burza w Pałacu Buckingham. Zmiana lidera w rodzinie królewskiej
- Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka
- "Wygasimy światła Warszawy". Komunikat dla mieszkańców stolicy
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
Robert Kwiatek jest fotografem, dziennikarzem, działaczem opozycji antykomunistycznej (m.in. Federacji Młodzieży Walczącej), współorganizatorem wsparcia dla strajkujących w Stoczni Gdańskiej i innych działań niepodległościowych. Jest organizatorem i autorem licznych wystaw fotograficznych, albumów, laureatem wielu konkursów fotograficznych. Odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności (2016), Złotym Krzyżem Zasługi (2016). Laureat nagrody Świadek Historii przyznanej przez IPN w Gdańsku (2017).
Na zdjęciu powyżej: Screen profilu w mediach społecznościowych adw. Agnieszki Derezińskiej, podpisanej pod pismem skierowanym do Roberta Kwiatka. Poniżej: pełna treść pisma.
Na zdjęciach powyżej: pełna treść pisma wzywającego do zapłaty odszkodowania policjantom, jakie otrzymał Robert Kwiatek.