O nas bez nas – prezydent Francji będzie rozmawiał o pracownikach delegowanych, ale nie z Polakami

Macron będzie o nich rozmawiał z kanclerzem Austrii Christianem Kernem, z premierami Czech i Słowacji, czyli z Bohuslavem Sobotką i Robertem Fico, prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem i premierem Mihaiem Tudosem, z prezydentem i premierem Bułgarii Rumenem Radewem i Bojko Borysowem, kanclerzem Austrii.
Polskie firmy delegują co roku około 450 tys. pracowników. Przed rokiem Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE, w tym wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę. Ma mu przysługiwać nie tylko płaca minimalna, lecz także obowiązkowe składniki wynagrodzenia, premie czy dodatki urlopowe. Gdy okres delegowania przekroczy dwa lata, pracownik delegowany – zgodnie z propozycją KE – byłby objęty prawem pracy państwa goszczącego.
Dziś firmy, wysyłające pracowników do pracy do państw Unii Europejskiej składki np. emerytalne odprowadzają w Polsce, według stawek kraju pochodzenia, a nie do funduszu emerytalnego w Berlinie czy Paryżu (dyrektywy 96/71/WE i 2014/67/UE).
Takie rozwiązanie, zgodnie Macron i inni politycy na Zachodzie nazywają „dumpingiem socjalnym”.
ASG
/ Źródło: www.solidarnosc.gda.pl