Smartphone skończył 10 lat

W roku 2011 ukazała się biografia Steve'a Jobsa, prezesa firmy Apple. Cześć polskich przedsiębiorców traktuję tę książkę jako swoisty podręcznik, jak założyć i prowadzić innowacyjną firmę. Uważa, że dużą rolę we wdrożeniu innowacji odgrywa przywódca, który kieruje zespołem innowatorów. I niewątpliwie coś w tym jest. Wszak do historii przeszły staranie wyreżyserowane wystąpienia Jobsa, podczas których prezentował nowe rozwiązania. Do dziś wielu założycieli nowych firm technologicznych i trenerów biznesu podczas swoich wystąpień nie tylko przybiera nieco luzacką pozę Jobsa, ale nawet próbuje używać tych samych sformułowań i figur retorycznych.
Na Jobsa próbuje się również wzorować członek zarządu polskiej firmy budującej smartphony Kruger&Matz Marcin Leszek, licząc, że przekonując ludzi do swoich pasji, uda się przekonać ich do produktów firmy.
Człowiek bawiący się
Wiele z osób czytających biografię Jobsa zapomina, że nie tylko wystąpienia i nienajgorsze produkty zdecydowały o sukcesie Iphone'a. O jego powodzeniu zadecydowało również sięgnięcie do dorobku nauk humanistycznych, które wskazywały, że współczesny człowiek chce korzystać z technologii nie tylko po to, aby pracować czy uczyć się, ale również po to, by się bawić i cieszyć kulturą. Iphone dawał możliwość słuchania muzyki, przeglądania internetu i grania w gry. Niby wcześniejsze telefony miały takie możliwości, ale Applowi udało się przekonać klientów, że jego urządzenie potrafi zaspokajać potrzebę zabawy lepiej.
