Ten niemiecki europoseł ma stać za „głodzeniem” Polski: „Polscy wyborcy muszą zdecydować, czy chcą takiego rządu”

Jak informował „Der Spiegel”, dwaj niemieccy europosłowie mieli odegrać kluczową rolę w zablokowaniu przez KE wypłaty pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Jednym z nich miał być Daniel Freund.
Ursula von der Leyen nie radziła sobie dobrze z kwestią egzekwowania praworządności. Szło to na tyle opornie, że my – jako Parlament Europejski – zdecydowaliśmy się pozwać Komisję Europejską za opieszałość
– mówi teraz Freund w rozmowie z Wirtualną Polską.
„Polscy wyborcy muszą zdecydować, czy chcą takiego rządu”
W dalszej części rozmowy niemiecki polityk podkreślił, że „będzie dalej pilnować procedur i naciskać na Komisję Europejską. Zamrożenie środków wywróciło reguły do góry nogami. Do tej pory to my jak PE musieliśmy dowodzić, że rząd w Warszawie nie przestrzega zasad, podobnie jak rząd w Budapeszcie”.
Teraz sytuacja się odwróciła, i to Polska oraz Węgry muszą udowodnić, że spełniają należyte kryteria. Będziemy się temu przyglądać, czy sytuacja odnośnie praworządności rzeczywiście poprawia się na miejscu
– mówi Freund.
Minister Szymon Szynkowski vel Sęk wskazywał jednak, że „Polska wypełniła niemal wszystkie kamienie milowe”, a środki z KPO do nas trafią.
Polscy wyborcy muszą zdecydować, czy chcą rządu, który jest na kursie kolizyjnym z UE. To ma swoje konsekwencje. Teraz jeszcze tego nie czuć, to będzie odczuwalne dopiero w nadchodzących miesiącach, a dobitnie dopiero z początkiem 2024, kiedy to może zabraknąć pieniędzy, które powinny płynąć z Brukseli do Warszawy
– powiedział WP Daniel Freund.