Dr Rafał Brzeski: Nadchodzi pojedynek czołgów

Ukraińscy żołnierze mozolnie przedzierają się przez rosyjskie umocnienia i pola minowe, a w zaciszu gabinetów w różnych stronach świata premierzy, ministrowie oraz prezesi i dyrektorzy koncernów zbrojeniowych przebierają niecierpliwie nogami, czekając, aż Ukraińcy sforsują ostatnią linię i w tak zwaną przestrzeń operacyjną wejdą czołgi.
Czołg Abrams/ czołg T-90 Dr Rafał Brzeski: Nadchodzi pojedynek czołgów
Czołg Abrams/ czołg T-90 / Flickr CC BY 2,0 Adam Bartlett/ Screen YT

Według bazy danych uzbrojenia prowadzonej przez doświadczony i wiarygodny think tank, Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS), Rosja rozpoczęła inwazję Ukrainy, mając w pierwszej linii około 3330 czołgów oraz około 10 tysięcy wozów w magazynach. Ukraina rozpoczęła obronę, dysponując niespełna tysiącem czołgów T-64, T-72 i T-80, wszystkie sowieckiej produkcji.

Analitycy holenderskiej grupy Oryx, która przeczesuje sieć, prowadząc niezależny „biały” wywiad, informują, że Rosja straciła dotychczas co najmniej 2290 czołgów, z czego 1482 zostało zniszczonych, a 549 porzuconych lub uszkodzonych i przejętych przez Ukraińców. Siły zbrojne Ukrainy straciły w tym czasie co najmniej 642 czołgi, w tym 415 zniszczonych i 142 zdobyte przez Rosjan.

 

Czołgi Zachodu

Jeszcze do niedawna w pancernych starciach zmagały się głównie maszyny sowieckiej lub postsowieckiej produkcji. Teraz będzie inaczej. Po jednej stronie staną konstrukcje sowieckie, po drugiej obok postsowieckich wejdą do walki maszyny zachodnie zaprojektowane w oparciu o koncepcje z czasów „zimnej wojny”, kiedy Zachód szukał odpowiedzi na pancerne armie Związku Sowieckiego atakujące na zachód od Łaby. W oczekiwaniu tego „sprawdzam” brytyjski portal Independent przygotował przegląd zalet i wad maszyn, którym po raz pierwszy przyjdzie się zmierzyć w warunkach europejskiej wojny. Zachód w takim starciu reprezentować będą praktycznie trzy czołgi: niemiecki Leopard 2, brytyjski Challenger 2 oraz amerykański M1A2 Abrams.

 

Leopardy

Zaprojektowane w latach „zimnej wojny” Leopardy uważane są za najbardziej odporne na trafienia bezpośrednie. Teoretycznie powinny wytrzymać trafienie pocisku kumulacyjnego kalibru 125 mm wystrzelonego z odległości 1500 metrów. Magazyn „Forbes” informował, że wprowadzone modyfikacje dają załodze Leoparda czas na opuszczenie trafionego i płonącego czołgu, zanim dojdzie do eksplozji amunicji. Leopardy chwalone są też za zwrotność i łatwość manewrowania w trudnych warunkach oraz stosunkowo niskie zużycie paliwa.

Hamish de Bretton-Gordon, były dowódca Królewskiego Pułku Czołgów, twierdzi, że z chęcią „zamieniłby na jednego Leoparda 10 a nawet 15 rosyjskich T-72”, gdyż to „mercedes wśród czołgów”. Z drugiej strony dr Marina Miron z londyńskiego Kings College zastrzega, że chociaż niemieckie maszyny mają doskonałe opancerzenie, to jednak podczas kampanii w Syrii okazały się mało odporne na pociski moździerzowe (trafienia w góry) oraz na miny.

Wspomniana grupa Oryx ocenia, że w siłach ukraińskich znajduje się co najmniej 70 Leopardów, z czego w dotychczasowych walkach 7 maszyn zostało zniszczonych, 9 uszkodzonych i odholowanych na tyły, a 3 zostały uszkodzone i porzucone. Uszkodzone czołgi remontowane są w warsztatach w Polsce i Niemczech, a potem wracają na front.

 

Challenger

Mocną stroną brytyjskich czołgów Challenger 2 jest celność i zasięg ognia. Gwintowana lufa o kalibrze 120 mm pozwala na skuteczne niszczenie przeciwnika z odległości 3 kilometrów, co kwalifikuje maszynę do kategorii czołgów niszczycieli broni pancernej. Świadectwem były walki w Iraku podczas wojny w Zatoce Perskiej 1991 roku, kiedy w pojedynku „jeden na jeden” Challenger 2 trafił i zniszczył przeciwnika z odległości 4700 metrów, co jest potwierdzonym rekordem w historii wojsk pancernych. Ukraińscy pancerniacy uważają, że Challenger 2 to „snajper wśród czołgów” i twierdzą, że pobili iracki rekord, trafiając rosyjski czołg T-55 z odległości ponad 5 kilometrów. Nie było jednak warunków dla dokładnego zmierzenia odległości i potwierdzenia rekordu.

Brytyjska maszyna konkuruje z Leopardami skutecznością opancerzenia Dorchester 2, które w Iraku wytrzymywało kilkakrotne trafienia pociskami sowieckich T-72, dając załodze szansę ewakuacji. Czołgi Challenger 2 są jednak cięższe od zachodnich partnerów i nieco wolniejsze, bowiem mają silniki słabsze o około 300 koni. Może to się okazać znaczącą wadą, kiedy na Ukrainie zacznie się jesienna „rasputica” i wszelkie pojazdy zaczną tonąć w błocie.

Wielka Brytania przekazała Ukrainie 14 czołgów Challenger 2, ale według niepotwierdzonych zdjęć znalezionych w sieci przez grupę Oryx jeden został zniszczony przez Rosjan w niedawnych walkach pod miejscowością Rabotyne. Jeśli informacja ta znajdzie potwierdzenie, to będzie to pierwszy przypadek zniszczenia przez przeciwnika czołgu Challenger 2 od wejścia ich do uzbrojenia w 1994 roku i udziału w kampaniach w Iraku, Bośni i Kosowie.

 

Abrams

Najsilniejszym komponentem zachodnich czołgów na polach Ukrainy będzie (a może już jest) batalion amerykańskich maszyn M1A2 Abrams w sile 31 maszyn. Zaprojektowany jako „łowca-niszczyciel” wrogich czołgów Abrams jest jedyną na świecie maszyną, w której dowódca i celowniczy mają własne zestawy celowników optycznych i termalnych wraz z peryskopami o zakresie 360 stopni. Widząc „wokoło”, mogą wybierać jednocześnie dwa odrębne cele i niszczyć je kolejno z działa ładowanego automatycznie. Zdaniem amerykańskich wojsk lądowych Abramsy dysponują „śmiercionośnym ogniem, niezrównaną siłą przeżycia oraz zuchwałą manewrowością”. Chłodni eksperci, nie odwołując się do kwiecistych rekomendacji, zgodni są, że przy użyciu pocisków ze zubożonym uranem Abrams jest zdolny przebić pancerz każdego produkowanego obecnie czołgu. Kijów otrzymał właśnie takie pociski i 200 ukraińskich czołgistów ukończyło szkolenie na amerykańskich poligonach w Niemczech.

Poważną niedogodnością jest fakt, że Abramsy nie są tak jak inne czołgi napędzane silnikami diesla lecz turbinowymi, które wymagają paliwa lotniczego. Stwarza to konieczność tworzenia dwóch odrębnych kanałów logistycznych i grozi niespodziewanym unieruchomieniem maszyn na polu walki. Wadą jest również wysoki koszt posiadania Abramsów. „Katalogowa” cena, wliczając szkolenie i bieżący serwis, sięga 10 mln USD za sztukę.

 

T-72/ T-90/ T-14

W spodziewanym starciu wojsk pancernych przeciwnikiem najlepszych czołgów NATO będą trzy pokolenia czołgów rosyjskich. Najczęściej spotykanym, po obu stronach frontu na Ukrainie, są maszyny T-72. Kiedy weszły na sowieckie uzbrojenie w 1973 roku, były szczytem pancernej techniki, ale od tego czasu minęło pół wieku i mimo modernizacji mocno się zestarzały. Wprawdzie mają dobre celowniki laserowe, ale brakuje im możliwości panoramicznej obserwacji pola walki. Wiele do życzenia pozostawia opancerzenie ze spawanych ze sobą płyt pancernych. W konsekwencji ochrona załogi przy bezpośrednim trafieniu jest raczej iluzoryczna. Możliwość przeżycia czołgistów zmniejsza konstrukcja wnętrza, która w razie pożaru nie chroni przed eksplozją amunicji. Skutki widać na licznych zdjęciach maszyn z wieżą oderwaną wybuchem amunicji.

Poważne straty w czołgach w trakcie kampanii w Czeczenii oraz walk na Bliskim Wschodzie skłoniły konstruktorów rosyjskich do pracy nad nowymi modelami. Jednym z nich jest obecny na Ukrainie czołg T-90. Kremlowska propaganda głosi, że ma on działo o kalibrze 125 mm, lepsze od zachodnich i silniejsze uzbrojenie przeciwczołgowe w postaci pocisków kierowanych Reflex o zasięgu 4 kilometrów. Jest również wyposażony w konwencjonalne i eksplodujące opancerzenie reaktywne osłabiające siłę uderzenia pocisku przeciwnika, a także w nowoczesne systemy wykrywania i celowania w dzień i w nocy. Tyle na papierze. W sierpniowej ocenie brytyjskie ministerstwo obrony zwróciło uwagę, że czołgiści rosyjscy są ewidentnie niedostatecznie wyszkoleni w korzystaniu z tych technicznych nowinek, co widać po stratach na polu walki.

No i trzeba jeszcze wymienić maszynę T-14 Armata, zwaną złośliwie „czołgiem defiladowym”. Nie tylko dlatego, że ujawniona została na Placu Czerwonym podczas Parady Zwycięstwa 2015 roku. Od tego czasu czołg T-14 Armata widywany był przede wszystkim na pokazach. Informacje rosyjskiego ministerstwa obrony zapewniają, że czołg cudo wyposażony jest w przeciwpancerny pocisk sterowany o zasięgu 5 kilometrów, który może także zwalczać lecące nisko helikoptery. Ma ponoć unowocześniony pancerz z kombinacji stali, kompozytów i materiałów ceramicznych, na który można nakładać dodatkowe moduły zwiększającego jego odporność. W sumie jest nie do zniszczenia nie tylko przez granatniki przeciwpancerne, ale również przez bronie masowego rażenia. W lipcu agencja TASS podała dumnie i szumnie o wysłaniu nowych wozów na Ukrainę. W sierpniu znacznie skromniej i ciszej podano, że po sprawdzeniu zalet czołgu T-14 Armata „w warunkach bojowych” wycofano je do usunięcia niedociągnięć. Według ekspertów brytyjskiego ministerstwa obrony jedną z takich ułomności jest duży ciężar oraz szerokość większa niż innych rosyjskich czołgów, co powodowało poważne kłopoty logistyczne. Po prostu T-14 nie mieścił się tam, gdzie inne maszyny mogły wjechać lub po czym mogły bezpiecznie przejechać.

 

Konfrontacja

Najlepsze jednak oceny i porównania ekspertów nie zastąpią konfrontacji. Jeśli zatem dojdzie do bezpośredniego starcia, to ukraińskie pola będą wielkim poligonem handlowym. Leopardy, Challengery i Abramsy kontra rosyjskie maszyny z „T” i numerkiem. Kto okaże się lepszy? Kto będzie najlepszy? Wiadomo, że Rosja nie zmieni swej imperialnej polityki. Trzeba się zbroić, a zatem do kogo kierować zamówienia? Na jaki czołg i dla kogo przygotować miliardy? Ile trzeba tych miliardów odłożyć? Kto będzie pierwszy w kolejce? Nie brakuje więc zniecierpliwionych, którzy czekają, aż ukraińscy saperzy rozminują korytarze na tyły rosyjskich umocnień.


 

POLECANE
Najważniejsze, to nie drażnić Niemców tylko u nas
Najważniejsze, to nie drażnić Niemców

Trwa realna walka o Polskę, jej kształt, przyszłość i generalnie istnienie. Starcie miedzy prawda, a oczywistym i bijącym w oczy kłamstwem, bezczelnością w wielu przypadkach tak oczywista, że aż zapierająca dech w piersiach. Jednym z elementów tego starcia jest zmiana znaczenia słów, jest też i ściśle związana z powyższym konfrontacja w sferze historii przeplatającej się z nasza rzeczywistością.

Tadeusz Płużański: Nie-polscy marszałkowie Polski tylko u nas
Tadeusz Płużański: Nie-polscy marszałkowie Polski

3 maja 1945 r. dekretem Krajowej Rady Narodowej Michał Rola-Żymierski został mianowany marszałkiem Polski.A ponieważ komunistyczna KRN była tworem całkowicie marionetkowym wobec Moskwy, śmiało można powiedzieć, że renegata Żymierskiego marszałkiem Polski uczynił Józef Stalin. Co ma wspólnego z dwoma przedwojennymi marszałkami Polski: Józefem Piłsudskim i Edwardem Śmigłym-Rydzem. Nic.

Polski wynalazca zaprezentował latający ścigacz jak z Gwiezdnych Wojen gorące
Polski wynalazca zaprezentował latający ścigacz jak z Gwiezdnych Wojen

Tak spełnia się marzenia! Przed kilkoma dniami swoją światową premierę miał nowy latający rower, tworzony przez Tomasza Patana.

Kipi gniewem. Eksperci punktują księcia Harry'ego Wiadomości
"Kipi gniewem". Eksperci punktują księcia Harry'ego

Książę Harry znalazł się w ogniu krytyki. Po tym, jak przegrał sprawę w londyńskim Sądzie Apelacyjnym dotyczącą policyjnej ochrony, udzielił emocjonalnego wywiadu BBC. Wypowiedzi Harry’ego nie spotkały się jednak z przychylnością ekspertów.

Niepokojący bilans majówki na polskich drogach. Policja wydała komunikat Wiadomości
Niepokojący bilans majówki na polskich drogach. Policja wydała komunikat

Policja poinformowała o fatalnym bilansie majówki na polskich drogach. Zatrzymano prawie tysiąc nietrzeźwych kierowców.

Marco Rubio o przyszłości Polski i USA: „Nigdy nie jawiła się jaśniej” z ostatniej chwili
Marco Rubio o przyszłości Polski i USA: „Nigdy nie jawiła się jaśniej”

Nasza wspólna przyszłość nigdy nie jawiła się jaśniej - powiedział w sobotę sekretarz stanu USA Marco Rubio w oświadczeniu wydanym z okazji polskiego Święta Trzeciego Maja. Podkreślił, że Polska "radykalnie wzmocniła wspólne bezpieczeństwo" obu krajów.

Silny ból. Prezydent Serbii przerwał wizytę w USA pilne
"Silny ból". Prezydent Serbii przerwał wizytę w USA

Aleksandar Vuczić, prezydent Serbii, został w sobotę przyjęty do Wojskowej Akademii Medycznej w Belgradzie - poinformowało jego biuro. Stało się to krótko po jego powrocie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie z powodów zdrowotnych przedwcześnie zakończył swoją wizytę.

GKS Katowice w żałobie. Nie żyje legenda klubu z ostatniej chwili
GKS Katowice w żałobie. Nie żyje legenda klubu

GKS Katowice poinformował o śmierci Sylwestra Wilczka, jednej z największych postaci w historii śląskiego hokeja. Były reprezentant Polski i trener zmarł w wieku 88 lat.

Hit, który pokochała młodzież. Twórcy zaskoczeni frekwencją Wiadomości
Hit, który pokochała młodzież. Twórcy zaskoczeni frekwencją

Ten film to prawdziwy hit. Od jego premiery minęły już dwa miesiące, a zainteresowanie wśród widzów wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie.

Mentzen: Uszczelnię granice, nie pozwolę na masowe migracje do Polski polityka
Mentzen: Uszczelnię granice, nie pozwolę na masowe migracje do Polski

Jeżeli zostanę prezydentem uszczelnię granice, nie pozwolę na masowe migracje do Polski - powiedział w sobotę na wiecu w Rypinie (woj. kujawsko-pomorskie) kandydat Konfederacji na prezydenta Sławomir Mentzen. Zapewnił, że będzie dbał o polskie interesy, a nie zagraniczne.

REKLAMA

Dr Rafał Brzeski: Nadchodzi pojedynek czołgów

Ukraińscy żołnierze mozolnie przedzierają się przez rosyjskie umocnienia i pola minowe, a w zaciszu gabinetów w różnych stronach świata premierzy, ministrowie oraz prezesi i dyrektorzy koncernów zbrojeniowych przebierają niecierpliwie nogami, czekając, aż Ukraińcy sforsują ostatnią linię i w tak zwaną przestrzeń operacyjną wejdą czołgi.
Czołg Abrams/ czołg T-90 Dr Rafał Brzeski: Nadchodzi pojedynek czołgów
Czołg Abrams/ czołg T-90 / Flickr CC BY 2,0 Adam Bartlett/ Screen YT

Według bazy danych uzbrojenia prowadzonej przez doświadczony i wiarygodny think tank, Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS), Rosja rozpoczęła inwazję Ukrainy, mając w pierwszej linii około 3330 czołgów oraz około 10 tysięcy wozów w magazynach. Ukraina rozpoczęła obronę, dysponując niespełna tysiącem czołgów T-64, T-72 i T-80, wszystkie sowieckiej produkcji.

Analitycy holenderskiej grupy Oryx, która przeczesuje sieć, prowadząc niezależny „biały” wywiad, informują, że Rosja straciła dotychczas co najmniej 2290 czołgów, z czego 1482 zostało zniszczonych, a 549 porzuconych lub uszkodzonych i przejętych przez Ukraińców. Siły zbrojne Ukrainy straciły w tym czasie co najmniej 642 czołgi, w tym 415 zniszczonych i 142 zdobyte przez Rosjan.

 

Czołgi Zachodu

Jeszcze do niedawna w pancernych starciach zmagały się głównie maszyny sowieckiej lub postsowieckiej produkcji. Teraz będzie inaczej. Po jednej stronie staną konstrukcje sowieckie, po drugiej obok postsowieckich wejdą do walki maszyny zachodnie zaprojektowane w oparciu o koncepcje z czasów „zimnej wojny”, kiedy Zachód szukał odpowiedzi na pancerne armie Związku Sowieckiego atakujące na zachód od Łaby. W oczekiwaniu tego „sprawdzam” brytyjski portal Independent przygotował przegląd zalet i wad maszyn, którym po raz pierwszy przyjdzie się zmierzyć w warunkach europejskiej wojny. Zachód w takim starciu reprezentować będą praktycznie trzy czołgi: niemiecki Leopard 2, brytyjski Challenger 2 oraz amerykański M1A2 Abrams.

 

Leopardy

Zaprojektowane w latach „zimnej wojny” Leopardy uważane są za najbardziej odporne na trafienia bezpośrednie. Teoretycznie powinny wytrzymać trafienie pocisku kumulacyjnego kalibru 125 mm wystrzelonego z odległości 1500 metrów. Magazyn „Forbes” informował, że wprowadzone modyfikacje dają załodze Leoparda czas na opuszczenie trafionego i płonącego czołgu, zanim dojdzie do eksplozji amunicji. Leopardy chwalone są też za zwrotność i łatwość manewrowania w trudnych warunkach oraz stosunkowo niskie zużycie paliwa.

Hamish de Bretton-Gordon, były dowódca Królewskiego Pułku Czołgów, twierdzi, że z chęcią „zamieniłby na jednego Leoparda 10 a nawet 15 rosyjskich T-72”, gdyż to „mercedes wśród czołgów”. Z drugiej strony dr Marina Miron z londyńskiego Kings College zastrzega, że chociaż niemieckie maszyny mają doskonałe opancerzenie, to jednak podczas kampanii w Syrii okazały się mało odporne na pociski moździerzowe (trafienia w góry) oraz na miny.

Wspomniana grupa Oryx ocenia, że w siłach ukraińskich znajduje się co najmniej 70 Leopardów, z czego w dotychczasowych walkach 7 maszyn zostało zniszczonych, 9 uszkodzonych i odholowanych na tyły, a 3 zostały uszkodzone i porzucone. Uszkodzone czołgi remontowane są w warsztatach w Polsce i Niemczech, a potem wracają na front.

 

Challenger

Mocną stroną brytyjskich czołgów Challenger 2 jest celność i zasięg ognia. Gwintowana lufa o kalibrze 120 mm pozwala na skuteczne niszczenie przeciwnika z odległości 3 kilometrów, co kwalifikuje maszynę do kategorii czołgów niszczycieli broni pancernej. Świadectwem były walki w Iraku podczas wojny w Zatoce Perskiej 1991 roku, kiedy w pojedynku „jeden na jeden” Challenger 2 trafił i zniszczył przeciwnika z odległości 4700 metrów, co jest potwierdzonym rekordem w historii wojsk pancernych. Ukraińscy pancerniacy uważają, że Challenger 2 to „snajper wśród czołgów” i twierdzą, że pobili iracki rekord, trafiając rosyjski czołg T-55 z odległości ponad 5 kilometrów. Nie było jednak warunków dla dokładnego zmierzenia odległości i potwierdzenia rekordu.

Brytyjska maszyna konkuruje z Leopardami skutecznością opancerzenia Dorchester 2, które w Iraku wytrzymywało kilkakrotne trafienia pociskami sowieckich T-72, dając załodze szansę ewakuacji. Czołgi Challenger 2 są jednak cięższe od zachodnich partnerów i nieco wolniejsze, bowiem mają silniki słabsze o około 300 koni. Może to się okazać znaczącą wadą, kiedy na Ukrainie zacznie się jesienna „rasputica” i wszelkie pojazdy zaczną tonąć w błocie.

Wielka Brytania przekazała Ukrainie 14 czołgów Challenger 2, ale według niepotwierdzonych zdjęć znalezionych w sieci przez grupę Oryx jeden został zniszczony przez Rosjan w niedawnych walkach pod miejscowością Rabotyne. Jeśli informacja ta znajdzie potwierdzenie, to będzie to pierwszy przypadek zniszczenia przez przeciwnika czołgu Challenger 2 od wejścia ich do uzbrojenia w 1994 roku i udziału w kampaniach w Iraku, Bośni i Kosowie.

 

Abrams

Najsilniejszym komponentem zachodnich czołgów na polach Ukrainy będzie (a może już jest) batalion amerykańskich maszyn M1A2 Abrams w sile 31 maszyn. Zaprojektowany jako „łowca-niszczyciel” wrogich czołgów Abrams jest jedyną na świecie maszyną, w której dowódca i celowniczy mają własne zestawy celowników optycznych i termalnych wraz z peryskopami o zakresie 360 stopni. Widząc „wokoło”, mogą wybierać jednocześnie dwa odrębne cele i niszczyć je kolejno z działa ładowanego automatycznie. Zdaniem amerykańskich wojsk lądowych Abramsy dysponują „śmiercionośnym ogniem, niezrównaną siłą przeżycia oraz zuchwałą manewrowością”. Chłodni eksperci, nie odwołując się do kwiecistych rekomendacji, zgodni są, że przy użyciu pocisków ze zubożonym uranem Abrams jest zdolny przebić pancerz każdego produkowanego obecnie czołgu. Kijów otrzymał właśnie takie pociski i 200 ukraińskich czołgistów ukończyło szkolenie na amerykańskich poligonach w Niemczech.

Poważną niedogodnością jest fakt, że Abramsy nie są tak jak inne czołgi napędzane silnikami diesla lecz turbinowymi, które wymagają paliwa lotniczego. Stwarza to konieczność tworzenia dwóch odrębnych kanałów logistycznych i grozi niespodziewanym unieruchomieniem maszyn na polu walki. Wadą jest również wysoki koszt posiadania Abramsów. „Katalogowa” cena, wliczając szkolenie i bieżący serwis, sięga 10 mln USD za sztukę.

 

T-72/ T-90/ T-14

W spodziewanym starciu wojsk pancernych przeciwnikiem najlepszych czołgów NATO będą trzy pokolenia czołgów rosyjskich. Najczęściej spotykanym, po obu stronach frontu na Ukrainie, są maszyny T-72. Kiedy weszły na sowieckie uzbrojenie w 1973 roku, były szczytem pancernej techniki, ale od tego czasu minęło pół wieku i mimo modernizacji mocno się zestarzały. Wprawdzie mają dobre celowniki laserowe, ale brakuje im możliwości panoramicznej obserwacji pola walki. Wiele do życzenia pozostawia opancerzenie ze spawanych ze sobą płyt pancernych. W konsekwencji ochrona załogi przy bezpośrednim trafieniu jest raczej iluzoryczna. Możliwość przeżycia czołgistów zmniejsza konstrukcja wnętrza, która w razie pożaru nie chroni przed eksplozją amunicji. Skutki widać na licznych zdjęciach maszyn z wieżą oderwaną wybuchem amunicji.

Poważne straty w czołgach w trakcie kampanii w Czeczenii oraz walk na Bliskim Wschodzie skłoniły konstruktorów rosyjskich do pracy nad nowymi modelami. Jednym z nich jest obecny na Ukrainie czołg T-90. Kremlowska propaganda głosi, że ma on działo o kalibrze 125 mm, lepsze od zachodnich i silniejsze uzbrojenie przeciwczołgowe w postaci pocisków kierowanych Reflex o zasięgu 4 kilometrów. Jest również wyposażony w konwencjonalne i eksplodujące opancerzenie reaktywne osłabiające siłę uderzenia pocisku przeciwnika, a także w nowoczesne systemy wykrywania i celowania w dzień i w nocy. Tyle na papierze. W sierpniowej ocenie brytyjskie ministerstwo obrony zwróciło uwagę, że czołgiści rosyjscy są ewidentnie niedostatecznie wyszkoleni w korzystaniu z tych technicznych nowinek, co widać po stratach na polu walki.

No i trzeba jeszcze wymienić maszynę T-14 Armata, zwaną złośliwie „czołgiem defiladowym”. Nie tylko dlatego, że ujawniona została na Placu Czerwonym podczas Parady Zwycięstwa 2015 roku. Od tego czasu czołg T-14 Armata widywany był przede wszystkim na pokazach. Informacje rosyjskiego ministerstwa obrony zapewniają, że czołg cudo wyposażony jest w przeciwpancerny pocisk sterowany o zasięgu 5 kilometrów, który może także zwalczać lecące nisko helikoptery. Ma ponoć unowocześniony pancerz z kombinacji stali, kompozytów i materiałów ceramicznych, na który można nakładać dodatkowe moduły zwiększającego jego odporność. W sumie jest nie do zniszczenia nie tylko przez granatniki przeciwpancerne, ale również przez bronie masowego rażenia. W lipcu agencja TASS podała dumnie i szumnie o wysłaniu nowych wozów na Ukrainę. W sierpniu znacznie skromniej i ciszej podano, że po sprawdzeniu zalet czołgu T-14 Armata „w warunkach bojowych” wycofano je do usunięcia niedociągnięć. Według ekspertów brytyjskiego ministerstwa obrony jedną z takich ułomności jest duży ciężar oraz szerokość większa niż innych rosyjskich czołgów, co powodowało poważne kłopoty logistyczne. Po prostu T-14 nie mieścił się tam, gdzie inne maszyny mogły wjechać lub po czym mogły bezpiecznie przejechać.

 

Konfrontacja

Najlepsze jednak oceny i porównania ekspertów nie zastąpią konfrontacji. Jeśli zatem dojdzie do bezpośredniego starcia, to ukraińskie pola będą wielkim poligonem handlowym. Leopardy, Challengery i Abramsy kontra rosyjskie maszyny z „T” i numerkiem. Kto okaże się lepszy? Kto będzie najlepszy? Wiadomo, że Rosja nie zmieni swej imperialnej polityki. Trzeba się zbroić, a zatem do kogo kierować zamówienia? Na jaki czołg i dla kogo przygotować miliardy? Ile trzeba tych miliardów odłożyć? Kto będzie pierwszy w kolejce? Nie brakuje więc zniecierpliwionych, którzy czekają, aż ukraińscy saperzy rozminują korytarze na tyły rosyjskich umocnień.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe