Dr Rafał Brzeski: Nadchodzi pojedynek czołgów

Ukraińscy żołnierze mozolnie przedzierają się przez rosyjskie umocnienia i pola minowe, a w zaciszu gabinetów w różnych stronach świata premierzy, ministrowie oraz prezesi i dyrektorzy koncernów zbrojeniowych przebierają niecierpliwie nogami, czekając, aż Ukraińcy sforsują ostatnią linię i w tak zwaną przestrzeń operacyjną wejdą czołgi.
Czołg Abrams/ czołg T-90 Dr Rafał Brzeski: Nadchodzi pojedynek czołgów
Czołg Abrams/ czołg T-90 / Flickr CC BY 2,0 Adam Bartlett/ Screen YT

Według bazy danych uzbrojenia prowadzonej przez doświadczony i wiarygodny think tank, Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS), Rosja rozpoczęła inwazję Ukrainy, mając w pierwszej linii około 3330 czołgów oraz około 10 tysięcy wozów w magazynach. Ukraina rozpoczęła obronę, dysponując niespełna tysiącem czołgów T-64, T-72 i T-80, wszystkie sowieckiej produkcji.

Analitycy holenderskiej grupy Oryx, która przeczesuje sieć, prowadząc niezależny „biały” wywiad, informują, że Rosja straciła dotychczas co najmniej 2290 czołgów, z czego 1482 zostało zniszczonych, a 549 porzuconych lub uszkodzonych i przejętych przez Ukraińców. Siły zbrojne Ukrainy straciły w tym czasie co najmniej 642 czołgi, w tym 415 zniszczonych i 142 zdobyte przez Rosjan.

 

Czołgi Zachodu

Jeszcze do niedawna w pancernych starciach zmagały się głównie maszyny sowieckiej lub postsowieckiej produkcji. Teraz będzie inaczej. Po jednej stronie staną konstrukcje sowieckie, po drugiej obok postsowieckich wejdą do walki maszyny zachodnie zaprojektowane w oparciu o koncepcje z czasów „zimnej wojny”, kiedy Zachód szukał odpowiedzi na pancerne armie Związku Sowieckiego atakujące na zachód od Łaby. W oczekiwaniu tego „sprawdzam” brytyjski portal Independent przygotował przegląd zalet i wad maszyn, którym po raz pierwszy przyjdzie się zmierzyć w warunkach europejskiej wojny. Zachód w takim starciu reprezentować będą praktycznie trzy czołgi: niemiecki Leopard 2, brytyjski Challenger 2 oraz amerykański M1A2 Abrams.

 

Leopardy

Zaprojektowane w latach „zimnej wojny” Leopardy uważane są za najbardziej odporne na trafienia bezpośrednie. Teoretycznie powinny wytrzymać trafienie pocisku kumulacyjnego kalibru 125 mm wystrzelonego z odległości 1500 metrów. Magazyn „Forbes” informował, że wprowadzone modyfikacje dają załodze Leoparda czas na opuszczenie trafionego i płonącego czołgu, zanim dojdzie do eksplozji amunicji. Leopardy chwalone są też za zwrotność i łatwość manewrowania w trudnych warunkach oraz stosunkowo niskie zużycie paliwa.

Hamish de Bretton-Gordon, były dowódca Królewskiego Pułku Czołgów, twierdzi, że z chęcią „zamieniłby na jednego Leoparda 10 a nawet 15 rosyjskich T-72”, gdyż to „mercedes wśród czołgów”. Z drugiej strony dr Marina Miron z londyńskiego Kings College zastrzega, że chociaż niemieckie maszyny mają doskonałe opancerzenie, to jednak podczas kampanii w Syrii okazały się mało odporne na pociski moździerzowe (trafienia w góry) oraz na miny.

Wspomniana grupa Oryx ocenia, że w siłach ukraińskich znajduje się co najmniej 70 Leopardów, z czego w dotychczasowych walkach 7 maszyn zostało zniszczonych, 9 uszkodzonych i odholowanych na tyły, a 3 zostały uszkodzone i porzucone. Uszkodzone czołgi remontowane są w warsztatach w Polsce i Niemczech, a potem wracają na front.

 

Challenger

Mocną stroną brytyjskich czołgów Challenger 2 jest celność i zasięg ognia. Gwintowana lufa o kalibrze 120 mm pozwala na skuteczne niszczenie przeciwnika z odległości 3 kilometrów, co kwalifikuje maszynę do kategorii czołgów niszczycieli broni pancernej. Świadectwem były walki w Iraku podczas wojny w Zatoce Perskiej 1991 roku, kiedy w pojedynku „jeden na jeden” Challenger 2 trafił i zniszczył przeciwnika z odległości 4700 metrów, co jest potwierdzonym rekordem w historii wojsk pancernych. Ukraińscy pancerniacy uważają, że Challenger 2 to „snajper wśród czołgów” i twierdzą, że pobili iracki rekord, trafiając rosyjski czołg T-55 z odległości ponad 5 kilometrów. Nie było jednak warunków dla dokładnego zmierzenia odległości i potwierdzenia rekordu.

Brytyjska maszyna konkuruje z Leopardami skutecznością opancerzenia Dorchester 2, które w Iraku wytrzymywało kilkakrotne trafienia pociskami sowieckich T-72, dając załodze szansę ewakuacji. Czołgi Challenger 2 są jednak cięższe od zachodnich partnerów i nieco wolniejsze, bowiem mają silniki słabsze o około 300 koni. Może to się okazać znaczącą wadą, kiedy na Ukrainie zacznie się jesienna „rasputica” i wszelkie pojazdy zaczną tonąć w błocie.

Wielka Brytania przekazała Ukrainie 14 czołgów Challenger 2, ale według niepotwierdzonych zdjęć znalezionych w sieci przez grupę Oryx jeden został zniszczony przez Rosjan w niedawnych walkach pod miejscowością Rabotyne. Jeśli informacja ta znajdzie potwierdzenie, to będzie to pierwszy przypadek zniszczenia przez przeciwnika czołgu Challenger 2 od wejścia ich do uzbrojenia w 1994 roku i udziału w kampaniach w Iraku, Bośni i Kosowie.

 

Abrams

Najsilniejszym komponentem zachodnich czołgów na polach Ukrainy będzie (a może już jest) batalion amerykańskich maszyn M1A2 Abrams w sile 31 maszyn. Zaprojektowany jako „łowca-niszczyciel” wrogich czołgów Abrams jest jedyną na świecie maszyną, w której dowódca i celowniczy mają własne zestawy celowników optycznych i termalnych wraz z peryskopami o zakresie 360 stopni. Widząc „wokoło”, mogą wybierać jednocześnie dwa odrębne cele i niszczyć je kolejno z działa ładowanego automatycznie. Zdaniem amerykańskich wojsk lądowych Abramsy dysponują „śmiercionośnym ogniem, niezrównaną siłą przeżycia oraz zuchwałą manewrowością”. Chłodni eksperci, nie odwołując się do kwiecistych rekomendacji, zgodni są, że przy użyciu pocisków ze zubożonym uranem Abrams jest zdolny przebić pancerz każdego produkowanego obecnie czołgu. Kijów otrzymał właśnie takie pociski i 200 ukraińskich czołgistów ukończyło szkolenie na amerykańskich poligonach w Niemczech.

Poważną niedogodnością jest fakt, że Abramsy nie są tak jak inne czołgi napędzane silnikami diesla lecz turbinowymi, które wymagają paliwa lotniczego. Stwarza to konieczność tworzenia dwóch odrębnych kanałów logistycznych i grozi niespodziewanym unieruchomieniem maszyn na polu walki. Wadą jest również wysoki koszt posiadania Abramsów. „Katalogowa” cena, wliczając szkolenie i bieżący serwis, sięga 10 mln USD za sztukę.

 

T-72/ T-90/ T-14

W spodziewanym starciu wojsk pancernych przeciwnikiem najlepszych czołgów NATO będą trzy pokolenia czołgów rosyjskich. Najczęściej spotykanym, po obu stronach frontu na Ukrainie, są maszyny T-72. Kiedy weszły na sowieckie uzbrojenie w 1973 roku, były szczytem pancernej techniki, ale od tego czasu minęło pół wieku i mimo modernizacji mocno się zestarzały. Wprawdzie mają dobre celowniki laserowe, ale brakuje im możliwości panoramicznej obserwacji pola walki. Wiele do życzenia pozostawia opancerzenie ze spawanych ze sobą płyt pancernych. W konsekwencji ochrona załogi przy bezpośrednim trafieniu jest raczej iluzoryczna. Możliwość przeżycia czołgistów zmniejsza konstrukcja wnętrza, która w razie pożaru nie chroni przed eksplozją amunicji. Skutki widać na licznych zdjęciach maszyn z wieżą oderwaną wybuchem amunicji.

Poważne straty w czołgach w trakcie kampanii w Czeczenii oraz walk na Bliskim Wschodzie skłoniły konstruktorów rosyjskich do pracy nad nowymi modelami. Jednym z nich jest obecny na Ukrainie czołg T-90. Kremlowska propaganda głosi, że ma on działo o kalibrze 125 mm, lepsze od zachodnich i silniejsze uzbrojenie przeciwczołgowe w postaci pocisków kierowanych Reflex o zasięgu 4 kilometrów. Jest również wyposażony w konwencjonalne i eksplodujące opancerzenie reaktywne osłabiające siłę uderzenia pocisku przeciwnika, a także w nowoczesne systemy wykrywania i celowania w dzień i w nocy. Tyle na papierze. W sierpniowej ocenie brytyjskie ministerstwo obrony zwróciło uwagę, że czołgiści rosyjscy są ewidentnie niedostatecznie wyszkoleni w korzystaniu z tych technicznych nowinek, co widać po stratach na polu walki.

No i trzeba jeszcze wymienić maszynę T-14 Armata, zwaną złośliwie „czołgiem defiladowym”. Nie tylko dlatego, że ujawniona została na Placu Czerwonym podczas Parady Zwycięstwa 2015 roku. Od tego czasu czołg T-14 Armata widywany był przede wszystkim na pokazach. Informacje rosyjskiego ministerstwa obrony zapewniają, że czołg cudo wyposażony jest w przeciwpancerny pocisk sterowany o zasięgu 5 kilometrów, który może także zwalczać lecące nisko helikoptery. Ma ponoć unowocześniony pancerz z kombinacji stali, kompozytów i materiałów ceramicznych, na który można nakładać dodatkowe moduły zwiększającego jego odporność. W sumie jest nie do zniszczenia nie tylko przez granatniki przeciwpancerne, ale również przez bronie masowego rażenia. W lipcu agencja TASS podała dumnie i szumnie o wysłaniu nowych wozów na Ukrainę. W sierpniu znacznie skromniej i ciszej podano, że po sprawdzeniu zalet czołgu T-14 Armata „w warunkach bojowych” wycofano je do usunięcia niedociągnięć. Według ekspertów brytyjskiego ministerstwa obrony jedną z takich ułomności jest duży ciężar oraz szerokość większa niż innych rosyjskich czołgów, co powodowało poważne kłopoty logistyczne. Po prostu T-14 nie mieścił się tam, gdzie inne maszyny mogły wjechać lub po czym mogły bezpiecznie przejechać.

 

Konfrontacja

Najlepsze jednak oceny i porównania ekspertów nie zastąpią konfrontacji. Jeśli zatem dojdzie do bezpośredniego starcia, to ukraińskie pola będą wielkim poligonem handlowym. Leopardy, Challengery i Abramsy kontra rosyjskie maszyny z „T” i numerkiem. Kto okaże się lepszy? Kto będzie najlepszy? Wiadomo, że Rosja nie zmieni swej imperialnej polityki. Trzeba się zbroić, a zatem do kogo kierować zamówienia? Na jaki czołg i dla kogo przygotować miliardy? Ile trzeba tych miliardów odłożyć? Kto będzie pierwszy w kolejce? Nie brakuje więc zniecierpliwionych, którzy czekają, aż ukraińscy saperzy rozminują korytarze na tyły rosyjskich umocnień.


 

POLECANE
PiS na czele, KO z potężnym spadkiem, Konfederacja rośnie. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
PiS na czele, KO z potężnym spadkiem, Konfederacja rośnie. Zobacz najnowszy sondaż

Z najnowszego badania wykonanego przez Research Partner na panelu Ariadna wynika, że gdyby wybory parlamentarne odbyły się już w najbliższą niedzielę, zwycięzcą zostałoby Prawo i Sprawiedliwość.

Awaria systemu numeru 999. Sytuacja jest poważna z ostatniej chwili
Awaria systemu numeru 999. Sytuacja jest poważna

System Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego uległ awarii – donosi m.in. pożarniczy serwis remiza.pl i profil „Ratownictwo Medyczne – będzie rozmowa, proszę czekać”. SWD PRM odpowiada m.in. za przyjmowanie zgłoszeń alarmowych, powiadomień o zdarzeniach i dysponowanie zespołów ratownictwa medycznego.

Przełom ws. poszukiwań dwóch Polaków w szwajcarskich Alpach z ostatniej chwili
Przełom ws. poszukiwań dwóch Polaków w szwajcarskich Alpach

W szwajcarskich Alpach znalezione zostały dwa – na ten moment – niezidentyfikowane ciała. Prawdopodobnie są to obywatele Polski, którzy zaginęli przed kilkoma dniami w masywie szczytu Weissmies. Poinformował o tym w środę rzecznik MSZ Paweł Wroński.

„Le Figaro” ujawnia sieć Sorosa w Europejskim Trybunale Praw Człowieka z ostatniej chwili
„Le Figaro” ujawnia sieć Sorosa w Europejskim Trybunale Praw Człowieka

„Po niepowodzeniach w Chinach to właśnie w Europie George Soros w końcu znalazł żyzny grunt dla swojego ideału liberalnego, postnarodowego i wielokulturowego społeczeństwa” – pisze w obszernej publikacji prestiżowy francuski dziennik „Le Figaro”, informując o wpływach kontrowersyjnego miliardera w elicie europejskich środowisk prawniczych.

Afera KPO. Konkursy na środki dla szpitali na celowniku sądów z ostatniej chwili
Afera KPO. Konkursy na środki dla szpitali na celowniku sądów

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że Ministerstwo Zdrowia naruszyło prawo przy rozstrzyganiu konkursu na rozwój opieki długoterminowej i geriatrii w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Wyrok zapadł w sprawie szpitali w Myślenicach i Mogilnie – resort musi ponownie i zgodnie z prawem ocenić ich wnioski. Dyrektor z Aleksandrowa Kujawskiego, jak napisała wp.pl, kieruje skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jego zdaniem konkurs na rozwój geriatrii, wart 1,5 miliarda złotych, był "ustawiony". 

Tusk: Wiatraki będą powstawały za pomocą rozporządzenia, weto prezydenta mało skuteczne z ostatniej chwili
Tusk: Wiatraki będą powstawały za pomocą rozporządzenia, weto prezydenta mało skuteczne

– Wiatraki będą powstawały.Znaleźliśmy sposoby, by mocą rozporządzenia zintensyfikować nasze działania – powiedział w środę na Radzie Gabinetowej premier Donald Tusk. W jego ocenie weto prezydenta Karola Nawrockiego do tzw. ustawy wiatrakowej będzie „mało skuteczne”.

Niemcy powołali Narodową Radę Bezpieczeństwa z ostatniej chwili
Niemcy powołali Narodową Radę Bezpieczeństwa

Narodowa Rada Bezpieczeństwa (NSR) zastąpi Federalną Radę Bezpieczeństwa, stając się organem decyzyjnym w Kancelarii Federalnej. Kanclerz Friedrich Merz (CDU) chce skupić tu szefów najważniejszych resortów, tworząc elitarną grupę doradczą, która w niektórych kwestiach może mieć więcej władzy niż rząd federalny.

Tusk: Rada Gabinetowa to nie jest substytut rządu czy parlamentu z ostatniej chwili
Tusk: Rada Gabinetowa to nie jest substytut rządu czy parlamentu

– Rada Gabinetowa to nie jest substytut rządu czy parlamentu, nie jest to klub dyskusyjny, tylko są to obrady Rady Ministrów prowadzone przez prezydenta RP w sprawach szczególnej wagi – powiedział premier Donald Tusk podczas środowego posiedzenia Rady.

Rozpoczęło się posiedzenie Rady Gabinetowej. Karol Nawrocki zabiera głos z ostatniej chwili
Rozpoczęło się posiedzenie Rady Gabinetowej. Karol Nawrocki zabiera głos

W środę po godz. 9 rozpoczęło się posiedzenie Rady Gabinetowej. Ma być poświęcone takim kwestiom, jak: stan finansów publicznych, inwestycje rozwojowe, w tym budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego i elektrowni jądrowych, a także ochrona polskiego rolnictwa.

Morawiecki: Europa się zwija, a my niestety mamy rząd podporządkowany Brukseli i Berlinowi z ostatniej chwili
Morawiecki: Europa się zwija, a my niestety mamy rząd podporządkowany Brukseli i Berlinowi

Były premier i szef Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) Mateusz Morawiecki w rozmowie z Ryszardem Czarneckim mówił o marginalizacji Polski na arenie międzynarodowej, przyszłości NATO i roli Grupy Wyszehradzkiej. – Europa jest w dramatycznym stanie, a my niestety dziś mamy rząd podporządkowany Brukseli i Berlinowi – ocenił.

REKLAMA

Dr Rafał Brzeski: Nadchodzi pojedynek czołgów

Ukraińscy żołnierze mozolnie przedzierają się przez rosyjskie umocnienia i pola minowe, a w zaciszu gabinetów w różnych stronach świata premierzy, ministrowie oraz prezesi i dyrektorzy koncernów zbrojeniowych przebierają niecierpliwie nogami, czekając, aż Ukraińcy sforsują ostatnią linię i w tak zwaną przestrzeń operacyjną wejdą czołgi.
Czołg Abrams/ czołg T-90 Dr Rafał Brzeski: Nadchodzi pojedynek czołgów
Czołg Abrams/ czołg T-90 / Flickr CC BY 2,0 Adam Bartlett/ Screen YT

Według bazy danych uzbrojenia prowadzonej przez doświadczony i wiarygodny think tank, Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS), Rosja rozpoczęła inwazję Ukrainy, mając w pierwszej linii około 3330 czołgów oraz około 10 tysięcy wozów w magazynach. Ukraina rozpoczęła obronę, dysponując niespełna tysiącem czołgów T-64, T-72 i T-80, wszystkie sowieckiej produkcji.

Analitycy holenderskiej grupy Oryx, która przeczesuje sieć, prowadząc niezależny „biały” wywiad, informują, że Rosja straciła dotychczas co najmniej 2290 czołgów, z czego 1482 zostało zniszczonych, a 549 porzuconych lub uszkodzonych i przejętych przez Ukraińców. Siły zbrojne Ukrainy straciły w tym czasie co najmniej 642 czołgi, w tym 415 zniszczonych i 142 zdobyte przez Rosjan.

 

Czołgi Zachodu

Jeszcze do niedawna w pancernych starciach zmagały się głównie maszyny sowieckiej lub postsowieckiej produkcji. Teraz będzie inaczej. Po jednej stronie staną konstrukcje sowieckie, po drugiej obok postsowieckich wejdą do walki maszyny zachodnie zaprojektowane w oparciu o koncepcje z czasów „zimnej wojny”, kiedy Zachód szukał odpowiedzi na pancerne armie Związku Sowieckiego atakujące na zachód od Łaby. W oczekiwaniu tego „sprawdzam” brytyjski portal Independent przygotował przegląd zalet i wad maszyn, którym po raz pierwszy przyjdzie się zmierzyć w warunkach europejskiej wojny. Zachód w takim starciu reprezentować będą praktycznie trzy czołgi: niemiecki Leopard 2, brytyjski Challenger 2 oraz amerykański M1A2 Abrams.

 

Leopardy

Zaprojektowane w latach „zimnej wojny” Leopardy uważane są za najbardziej odporne na trafienia bezpośrednie. Teoretycznie powinny wytrzymać trafienie pocisku kumulacyjnego kalibru 125 mm wystrzelonego z odległości 1500 metrów. Magazyn „Forbes” informował, że wprowadzone modyfikacje dają załodze Leoparda czas na opuszczenie trafionego i płonącego czołgu, zanim dojdzie do eksplozji amunicji. Leopardy chwalone są też za zwrotność i łatwość manewrowania w trudnych warunkach oraz stosunkowo niskie zużycie paliwa.

Hamish de Bretton-Gordon, były dowódca Królewskiego Pułku Czołgów, twierdzi, że z chęcią „zamieniłby na jednego Leoparda 10 a nawet 15 rosyjskich T-72”, gdyż to „mercedes wśród czołgów”. Z drugiej strony dr Marina Miron z londyńskiego Kings College zastrzega, że chociaż niemieckie maszyny mają doskonałe opancerzenie, to jednak podczas kampanii w Syrii okazały się mało odporne na pociski moździerzowe (trafienia w góry) oraz na miny.

Wspomniana grupa Oryx ocenia, że w siłach ukraińskich znajduje się co najmniej 70 Leopardów, z czego w dotychczasowych walkach 7 maszyn zostało zniszczonych, 9 uszkodzonych i odholowanych na tyły, a 3 zostały uszkodzone i porzucone. Uszkodzone czołgi remontowane są w warsztatach w Polsce i Niemczech, a potem wracają na front.

 

Challenger

Mocną stroną brytyjskich czołgów Challenger 2 jest celność i zasięg ognia. Gwintowana lufa o kalibrze 120 mm pozwala na skuteczne niszczenie przeciwnika z odległości 3 kilometrów, co kwalifikuje maszynę do kategorii czołgów niszczycieli broni pancernej. Świadectwem były walki w Iraku podczas wojny w Zatoce Perskiej 1991 roku, kiedy w pojedynku „jeden na jeden” Challenger 2 trafił i zniszczył przeciwnika z odległości 4700 metrów, co jest potwierdzonym rekordem w historii wojsk pancernych. Ukraińscy pancerniacy uważają, że Challenger 2 to „snajper wśród czołgów” i twierdzą, że pobili iracki rekord, trafiając rosyjski czołg T-55 z odległości ponad 5 kilometrów. Nie było jednak warunków dla dokładnego zmierzenia odległości i potwierdzenia rekordu.

Brytyjska maszyna konkuruje z Leopardami skutecznością opancerzenia Dorchester 2, które w Iraku wytrzymywało kilkakrotne trafienia pociskami sowieckich T-72, dając załodze szansę ewakuacji. Czołgi Challenger 2 są jednak cięższe od zachodnich partnerów i nieco wolniejsze, bowiem mają silniki słabsze o około 300 koni. Może to się okazać znaczącą wadą, kiedy na Ukrainie zacznie się jesienna „rasputica” i wszelkie pojazdy zaczną tonąć w błocie.

Wielka Brytania przekazała Ukrainie 14 czołgów Challenger 2, ale według niepotwierdzonych zdjęć znalezionych w sieci przez grupę Oryx jeden został zniszczony przez Rosjan w niedawnych walkach pod miejscowością Rabotyne. Jeśli informacja ta znajdzie potwierdzenie, to będzie to pierwszy przypadek zniszczenia przez przeciwnika czołgu Challenger 2 od wejścia ich do uzbrojenia w 1994 roku i udziału w kampaniach w Iraku, Bośni i Kosowie.

 

Abrams

Najsilniejszym komponentem zachodnich czołgów na polach Ukrainy będzie (a może już jest) batalion amerykańskich maszyn M1A2 Abrams w sile 31 maszyn. Zaprojektowany jako „łowca-niszczyciel” wrogich czołgów Abrams jest jedyną na świecie maszyną, w której dowódca i celowniczy mają własne zestawy celowników optycznych i termalnych wraz z peryskopami o zakresie 360 stopni. Widząc „wokoło”, mogą wybierać jednocześnie dwa odrębne cele i niszczyć je kolejno z działa ładowanego automatycznie. Zdaniem amerykańskich wojsk lądowych Abramsy dysponują „śmiercionośnym ogniem, niezrównaną siłą przeżycia oraz zuchwałą manewrowością”. Chłodni eksperci, nie odwołując się do kwiecistych rekomendacji, zgodni są, że przy użyciu pocisków ze zubożonym uranem Abrams jest zdolny przebić pancerz każdego produkowanego obecnie czołgu. Kijów otrzymał właśnie takie pociski i 200 ukraińskich czołgistów ukończyło szkolenie na amerykańskich poligonach w Niemczech.

Poważną niedogodnością jest fakt, że Abramsy nie są tak jak inne czołgi napędzane silnikami diesla lecz turbinowymi, które wymagają paliwa lotniczego. Stwarza to konieczność tworzenia dwóch odrębnych kanałów logistycznych i grozi niespodziewanym unieruchomieniem maszyn na polu walki. Wadą jest również wysoki koszt posiadania Abramsów. „Katalogowa” cena, wliczając szkolenie i bieżący serwis, sięga 10 mln USD za sztukę.

 

T-72/ T-90/ T-14

W spodziewanym starciu wojsk pancernych przeciwnikiem najlepszych czołgów NATO będą trzy pokolenia czołgów rosyjskich. Najczęściej spotykanym, po obu stronach frontu na Ukrainie, są maszyny T-72. Kiedy weszły na sowieckie uzbrojenie w 1973 roku, były szczytem pancernej techniki, ale od tego czasu minęło pół wieku i mimo modernizacji mocno się zestarzały. Wprawdzie mają dobre celowniki laserowe, ale brakuje im możliwości panoramicznej obserwacji pola walki. Wiele do życzenia pozostawia opancerzenie ze spawanych ze sobą płyt pancernych. W konsekwencji ochrona załogi przy bezpośrednim trafieniu jest raczej iluzoryczna. Możliwość przeżycia czołgistów zmniejsza konstrukcja wnętrza, która w razie pożaru nie chroni przed eksplozją amunicji. Skutki widać na licznych zdjęciach maszyn z wieżą oderwaną wybuchem amunicji.

Poważne straty w czołgach w trakcie kampanii w Czeczenii oraz walk na Bliskim Wschodzie skłoniły konstruktorów rosyjskich do pracy nad nowymi modelami. Jednym z nich jest obecny na Ukrainie czołg T-90. Kremlowska propaganda głosi, że ma on działo o kalibrze 125 mm, lepsze od zachodnich i silniejsze uzbrojenie przeciwczołgowe w postaci pocisków kierowanych Reflex o zasięgu 4 kilometrów. Jest również wyposażony w konwencjonalne i eksplodujące opancerzenie reaktywne osłabiające siłę uderzenia pocisku przeciwnika, a także w nowoczesne systemy wykrywania i celowania w dzień i w nocy. Tyle na papierze. W sierpniowej ocenie brytyjskie ministerstwo obrony zwróciło uwagę, że czołgiści rosyjscy są ewidentnie niedostatecznie wyszkoleni w korzystaniu z tych technicznych nowinek, co widać po stratach na polu walki.

No i trzeba jeszcze wymienić maszynę T-14 Armata, zwaną złośliwie „czołgiem defiladowym”. Nie tylko dlatego, że ujawniona została na Placu Czerwonym podczas Parady Zwycięstwa 2015 roku. Od tego czasu czołg T-14 Armata widywany był przede wszystkim na pokazach. Informacje rosyjskiego ministerstwa obrony zapewniają, że czołg cudo wyposażony jest w przeciwpancerny pocisk sterowany o zasięgu 5 kilometrów, który może także zwalczać lecące nisko helikoptery. Ma ponoć unowocześniony pancerz z kombinacji stali, kompozytów i materiałów ceramicznych, na który można nakładać dodatkowe moduły zwiększającego jego odporność. W sumie jest nie do zniszczenia nie tylko przez granatniki przeciwpancerne, ale również przez bronie masowego rażenia. W lipcu agencja TASS podała dumnie i szumnie o wysłaniu nowych wozów na Ukrainę. W sierpniu znacznie skromniej i ciszej podano, że po sprawdzeniu zalet czołgu T-14 Armata „w warunkach bojowych” wycofano je do usunięcia niedociągnięć. Według ekspertów brytyjskiego ministerstwa obrony jedną z takich ułomności jest duży ciężar oraz szerokość większa niż innych rosyjskich czołgów, co powodowało poważne kłopoty logistyczne. Po prostu T-14 nie mieścił się tam, gdzie inne maszyny mogły wjechać lub po czym mogły bezpiecznie przejechać.

 

Konfrontacja

Najlepsze jednak oceny i porównania ekspertów nie zastąpią konfrontacji. Jeśli zatem dojdzie do bezpośredniego starcia, to ukraińskie pola będą wielkim poligonem handlowym. Leopardy, Challengery i Abramsy kontra rosyjskie maszyny z „T” i numerkiem. Kto okaże się lepszy? Kto będzie najlepszy? Wiadomo, że Rosja nie zmieni swej imperialnej polityki. Trzeba się zbroić, a zatem do kogo kierować zamówienia? Na jaki czołg i dla kogo przygotować miliardy? Ile trzeba tych miliardów odłożyć? Kto będzie pierwszy w kolejce? Nie brakuje więc zniecierpliwionych, którzy czekają, aż ukraińscy saperzy rozminują korytarze na tyły rosyjskich umocnień.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe