Samuel Pereira: Mowa oskarżycielska Donalda Tuska
U jednego będzie to prawo, u innego sprawy zagraniczne, świadomość historyczna, gospodarka, czy sprawy społeczne. Najciężej zawsze mają ci, którzy sprawują takie stanowiska jak prezydent, premier, czy minister, bo na ich barkach często ciąży bardzo szeroki zakres spraw, za które odpowiadają.
Odpowiedzialność. Właśnie. Tej często brakuje i nie mówię tu nawet o odpowiedzialności karnej, ale o wyciągnięciu politycznych wniosków z błędów. Dziś wszyscy wiedzą, że Rosja jest zła, Putin to morderca o imperialnych zapędach i człowiek niebezpieczny dla Polski, ale gdy zadać pytanie masie polityków obecnej władzy, dziennikarzy, komentatorów, czy ekspertów: kto pierwszy przed Putinem ostrzegał, a kto mu uległ i czy to był błąd, to zaczynają się jąkać. Więcej, od mniej więcej 2 lat jąkanie w przypadku obozu politycznego, który obecnie Polską rządzi – zamieniło się w atak i odwracanie kota ogonem. Co z tego, że już w 2010 roku w specjalnym liście do polityków zachodnich Jarosław Kaczyński ostrzegał przed Władimirem Putinem, a rządzący wówczas, czyli ta sama ekipa, która rządzi teraz, atakowała za to prezesa Prawa i Sprawiedliwości? Może i tak było, ale po co rozpamiętywać, a poza tym to PiS jest prorosyjskie, bo Orban itd. itp.
Czas na odpowiedzialność: rozliczenia z przeszłością kluczowe dla przyszłości Polski
To niepoważne podejście, które zakłada, że nieważne kto w ważnej sprawie miał rację, a kto się mylił sprawia, że u obywateli spada świadomość polityczna i tak naprawdę za chwilę możemy wrócić do punktu wyjścia. Gdy na konferencji prasowej Donald Tusk wymieniał kilka dni temu nazwiska swoich współpracowników i siebie samego w kontekście badania przez prof. Sławomira Cenckiewicza, jako przewodniczącego komisji badającej rosyjskie wpływy w Polsce – nie miał chyba świadomości, że wygłasza mowę oskarżycielską. A może miał, tylko chciał u słuchających i wpatrzonych w niego jak w święty obrazek reporterów wzbudzić przekonanie, że samo badanie jego i towarzyszy jest zbrodnią. Jak on w ogóle śmiał śmieć, jak powiedziałby klasyk. Podobna zresztą była reakcja na badanie przeszłości Lecha Wałęsy przez tegoż samego Cenckiewicza – oburzenie, że w ogóle miał czelność.
Rozpoznać przeszłość
A jednak my wszyscy, czyli ci będący poza kręgiem osób, których osobistym interesem jest odwracanie kota ogonem, to ich linia obrony, powinniśmy zatrzymać się i zastanowić, czy jest ważne dla państwa polskiego, żeby rozpoznać przeszłość? W takim znaczeniu, że raz na zawsze poznać fakty i je przyjąć do świadomości kto i w jakiej skali przed 2014 rokiem stawiał na Władimira Putina. Nawet nie w imię zemsty, ale dla wyciągnięcia wniosków na przyszłość. W mojej ocenie to niezbędne, bo sami zainteresowani nie palą się, żeby uderzyć się w piersi, wręcz przeciwnie, na zasadzie „łapaj złodzieja” wskazują palcem na tych, co od lat się nie mylili co do Rosji.
Jeśli chcemy naprawdę ruszyć do przodu, nie ma wyboru. Musimy przestać bawić się w grę w kotka i myszkę, bo inaczej zamiast polityki z prawdziwego zdarzenia, będziemy mieli jedynie teatrzyk z odwracaniem kota ogonem na scenie. A sytuacja jest coraz poważniejsza i na więcej błędów nie możemy sobie pozwolić. Nie w takim miejscu i czasie.