42 lata temu funkcjonariusze MO brutalnie pobili Grzegorza Przemyka. Zmarł dwa dni później

12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej działaczki i poetki Barbary Sadowskiej, został brutalnie pobity przez funkcjonariuszy MO. Dwa dni później zmarł w szpitalu w Warszawie w wyniku ciężkich obrażeń narządów jamy brzusznej. Miał niespełna 19 lat.
Grzegorz Przemyk 42 lata temu funkcjonariusze MO brutalnie pobili Grzegorza Przemyka. Zmarł dwa dni później
Grzegorz Przemyk / fot. arch. IPN

Po południu 12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, uczeń XVII Liceum Ogólnokształcącego im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego, świętował wraz z kolegami – Cezarym Filozofem i Jakubem Kotańskim – zdaną maturę. Grupka kolegów przyciągnęła uwagę załogi stojącego przy placu Zamkowym radiowozu i funkcjonariuszy ZOMO. Dwaj z nich wylegitymowali młodzież.

„Bijcie tak, żeby nie było śladów”

Przemyk nie miał przy sobie dowodu osobistego. Zomowcy zażądali więc, aby pojechał z nimi na pobliski komisariat. Około 17.30 Przemyk wraz z Cezarym Filozofem znaleźli się w komisariacie przy ul. Jezuickiej 1/3. Obaj zostali pobici przez funkcjonariuszy. Najbardziej ucierpiał Przemyk, który został kilkukrotnie uderzony silnie w brzuch. – Bijcie tak, żeby nie było śladów! – krzyczał Arkadiusz Denkiewicz, dyżurny komisariatu, do swoich kolegów milicjantów. Krzyki katowanego Przemyka były słyszane na zewnątrz komisariatu.

Około godziny 18.00 przed komisariat dojechała wezwana przez milicjantów karetka pogotowia, którą przewieziono pobitego maturzystę do przychodni na Hożej. Na miejscu stan Przemyka pogorszył się na tyle, że nie był w stanie samodzielnie iść. W przychodni pojawiła się również matka pobitego. Widząc, że nie ma żadnych widocznych obrażeń, poprosiła o zawiezienie go do domu. Następnego dnia jego stan pogorszył się na tyle, że matka wezwała karetkę oraz poprosiła o pomoc znajomą lekarkę, która zdiagnozowała objawy krwotoku wewnętrznego. W szpitalu na Solcu stwierdzono ogromne obrażenia wewnętrzne. Jeden z lekarzy przekazał Barbarze Sadowskiej, że jej syn nie ma szans na przeżycie. Grzegorz Przemyk zmarł 14 maja o 13.15.

Las rąk unoszących się w geście solidarności

Śmierć Przemyka była jedną z najgłośniejszych zbrodni aparatu bezpieczeństwa PRL i wstrząsnęła opinią publiczną. Jego pogrzeb odbył się 19 maja 1983 r. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ceremonię na Cmentarzu Powązkowskim poprzedziła msza święta w kościele św. Stanisława Kostki, którą koncelebrował ks. Jerzy Popiełuszko. Widok lasu rąk unoszących się w geście solidarności podczas pogrzebu był jaskrawym symbolem rzeczywistych nastrojów oraz mobilizacji społecznej przeciwko władzy.

Władze PRL wykorzystały fakt, że Grzegorz Przemyk nie zmarł w dniu pobicia, ale dwa dni później, i podjęły bezprecedensowe działania w celu ukrycia prawdziwych sprawców. Postępowanie w sprawie jego śmierci ustalano na najwyższych szczeblach władzy, z udziałem samego Wojciecha Jaruzelskiego, pod komendą generałów Czesława Kiszczaka i Mirosława Milewskiego. Władze niemal natychmiast rozpoczęły akcję dezinformacyjną, która miała zmyć odpowiedzialność z milicjantów. Manipulowano, wywierano naciski na postępowanie prokuratorskie, nękano adwokatów ofiary. W lipcu 1984 r. udało się im doprowadzić do uniewinnienia dwóch milicjantów z Jezuickiej, w tym dyżurnego komisariatu. Natomiast w ustawionym procesie skazano dwóch sanitariuszy pogotowia ratunkowego, którzy przewozili Przemyka z komisariatu do szpitala.

„Was, Sadowska, nie możemy ruszyć, ale syna wam załatwimy”

W wywiadzie dla amerykańskiej telewizji ABC Barbara Sadowska, matka zakatowanego licealisty, powiedziała o groźbie, jaką usłyszała rok wcześniej w więzieniu na Rakowieckiej: „Was, Sadowska, nie możemy ruszyć, ale syna wam załatwimy”.

Wymiar sprawiedliwości po 1989 r. okazał się w sprawie Przemyka rażąco nieskuteczny. W sprawie skazano jedynie Arkadiusza Denkiewicza, który i tak uniknął więzienia ze względów zdrowotnych.

Szczególny przypadek

Dr Grzegorz Majchrzak z Biura Badań Historycznych IPN wskazuje:

Grzegorz Przymyk był jedną z kilkudziesięciu ofiar szeroko rozumianego stanu wojennego. Jego przypadek jest jednak szczególny z kilku powodów. Po pierwsze, jego matce Barbarze Sadowskiej, poetce związanej z opozycją i działaczce Komitetu Prymasowskiego, grożono kilkukrotnie tym, że syna coś złego może spotkać. Po drugie, tak naprawdę Grzegorz Przemyk został zakatowany przez funkcjonariuszy milicji na komisariacie na Jezuickiej w Warszawie przy swoich kolegach. Jeden z jego kolegów Cezary Filozof był naocznym świadkiem bicia, więc sprawy nie dało się całkowicie ukryć.


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Przedwojenny prawnik. Stalinowski morderca. Józef (Goldberg) Różański tylko u nas
Tadeusz Płużański: Przedwojenny prawnik. Stalinowski morderca. Józef (Goldberg) Różański

22 czerwca 1941 roku, gdy Armia Czerwona - wobec nacierających Niemców - uciekała z terenów II Rzeczpospolitej zagarniętych przez ZSRS w 1939 roku, funkcjonariusze NKWD wymordowali w więzieniach tysiące Polaków, m. in. we Lwowie, w Łucku i Wilnie. Wśród mordujących był Józef Goldberg (późniejszy Jacek Różański).

Tȟašúŋke Witkó: Niemcy – najwięksi degeneraci Europy z ostatniej chwili
Tȟašúŋke Witkó: Niemcy – najwięksi degeneraci Europy

Ostatnimi czasy, opinię publiczną w Polsce rozgrzewa głownie konflikt izraelsko-irański, a także działalność ruchu na rzecz ponownego liczenia głosów oddanych w wyborach prezydenckich, któremu patronuje i którego działaniom nadaje ton pewien znany mecenas, obecnie tryskający tężyzną fizyczną, choć – jak wiemy z doniesień medialnych – nie zawsze cieszył się on końskim zdrowiem.

Odszedł, aby podziwiać widok. Tragiczna śmierć Polaka we Włoszech Wiadomości
"Odszedł, aby podziwiać widok". Tragiczna śmierć Polaka we Włoszech

Do tragicznego wypadku doszło w piątek w rejonie Gargnano, miejscowości położonej nad malowniczym jeziorem Garda na północy Włoch. Podczas rowerowej wycieczki z przyjaciółmi zginął 43-letni turysta z Polski.

Putin grozi Ukrainie: „Brudna bomba byłaby ostatnią pomyłką” Wiadomości
Putin grozi Ukrainie: „Brudna bomba byłaby ostatnią pomyłką”

Rosyjski przywódca Władimir Putin oświadczył w piątek podczas Forum Ekonomicznego w Petersburgu, że Rosjanie i Ukraińcy to ten sam lud i w tym sensie "cała Ukraina" należy do Rosji.

Rosyjska „flota cieni” na celowniku Zachodu. Polska dołącza do sojuszu 14 państw z ostatniej chwili
Rosyjska „flota cieni” na celowniku Zachodu. Polska dołącza do sojuszu 14 państw

Czternaście krajów, w tym Polska, zobowiązało się do podjęcia skoordynowanych działań przeciwko rosyjskiej "flocie cieni" operującej na wodach Morza Bałtyckiego i Północnego – poinformowało w piątek brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych.

„Nie mogłabym wtedy spać spokojnie”. Trenerka szczerze o Idze Świątek Wiadomości
„Nie mogłabym wtedy spać spokojnie”. Trenerka szczerze o Idze Świątek

Po rozstaniu Igi Świątek z Tomaszem Wiktorowskim pojawiło się wiele spekulacji, kto mógłby zostać nowym trenerem jednej z najlepszych tenisistek świata. Wśród potencjalnych nazwisk wymieniano także Sandrę Zaniewską - uznaną polską trenerkę, obecnie pracującą z Martą Kostiuk. Sama zainteresowana rozwiała jednak wszelkie wątpliwości.

Znany prezenter w Tańcu z gwiazdami? Padła jasna deklaracja Wiadomości
Znany prezenter w "Tańcu z gwiazdami"? Padła jasna deklaracja

Trwają intensywne przygotowania do kolejnej edycji „Tańca z gwiazdami”. Polsat już kompletuje listę uczestników, a wśród medialnych spekulacji pojawiło się nazwisko Karola Strasburgera. Czy zobaczymy go na parkiecie? Sam zainteresowany nie pozostawia wątpliwości.

3000 PLN. Są pierwsze kary dla autorów niestandardowych protestów wyborczych z ostatniej chwili
3000 PLN. Są pierwsze kary dla autorów "niestandardowych" protestów wyborczych

Sąd Najwyższy proceduje dziesiątki tysięcy protestów wyborczych złożonych przez zwolenników Romana Giertycha. Są już pierwsze kary dla autorów wulgarnych protestów.

„Khatanga” odholowana. Rosyjski wrak po 8 latach zniknął z Portu Gdynia z ostatniej chwili
„Khatanga” odholowana. Rosyjski wrak po 8 latach zniknął z Portu Gdynia

Po ośmiu latach przymusowego postoju w Porcie Gdynia rosyjski zbiornikowiec „Khatanga” został w końcu odholowany. Jak poinformował minister infrastruktury Dariusz Klimczak, jednostka została przygotowana do usunięcia z portu i trafi do zezłomowania w Danii.

Skandaliczna próba profanacji w konkatedrze w Lubaczowie Wiadomości
Skandaliczna próba profanacji w konkatedrze w Lubaczowie

Do szokującego incydentu doszło podczas Mszy świętej w uroczystość Bożego Ciała w konkatedrze w Lubaczowie. W trakcie liturgii agresywny mężczyzna pod wpływem alkoholu wtargnął do prezbiterium i rzucił butelką w stronę tabernakulum, próbując zakłócić przebieg uroczystości.

REKLAMA

42 lata temu funkcjonariusze MO brutalnie pobili Grzegorza Przemyka. Zmarł dwa dni później

12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej działaczki i poetki Barbary Sadowskiej, został brutalnie pobity przez funkcjonariuszy MO. Dwa dni później zmarł w szpitalu w Warszawie w wyniku ciężkich obrażeń narządów jamy brzusznej. Miał niespełna 19 lat.
Grzegorz Przemyk 42 lata temu funkcjonariusze MO brutalnie pobili Grzegorza Przemyka. Zmarł dwa dni później
Grzegorz Przemyk / fot. arch. IPN

Po południu 12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, uczeń XVII Liceum Ogólnokształcącego im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego, świętował wraz z kolegami – Cezarym Filozofem i Jakubem Kotańskim – zdaną maturę. Grupka kolegów przyciągnęła uwagę załogi stojącego przy placu Zamkowym radiowozu i funkcjonariuszy ZOMO. Dwaj z nich wylegitymowali młodzież.

„Bijcie tak, żeby nie było śladów”

Przemyk nie miał przy sobie dowodu osobistego. Zomowcy zażądali więc, aby pojechał z nimi na pobliski komisariat. Około 17.30 Przemyk wraz z Cezarym Filozofem znaleźli się w komisariacie przy ul. Jezuickiej 1/3. Obaj zostali pobici przez funkcjonariuszy. Najbardziej ucierpiał Przemyk, który został kilkukrotnie uderzony silnie w brzuch. – Bijcie tak, żeby nie było śladów! – krzyczał Arkadiusz Denkiewicz, dyżurny komisariatu, do swoich kolegów milicjantów. Krzyki katowanego Przemyka były słyszane na zewnątrz komisariatu.

Około godziny 18.00 przed komisariat dojechała wezwana przez milicjantów karetka pogotowia, którą przewieziono pobitego maturzystę do przychodni na Hożej. Na miejscu stan Przemyka pogorszył się na tyle, że nie był w stanie samodzielnie iść. W przychodni pojawiła się również matka pobitego. Widząc, że nie ma żadnych widocznych obrażeń, poprosiła o zawiezienie go do domu. Następnego dnia jego stan pogorszył się na tyle, że matka wezwała karetkę oraz poprosiła o pomoc znajomą lekarkę, która zdiagnozowała objawy krwotoku wewnętrznego. W szpitalu na Solcu stwierdzono ogromne obrażenia wewnętrzne. Jeden z lekarzy przekazał Barbarze Sadowskiej, że jej syn nie ma szans na przeżycie. Grzegorz Przemyk zmarł 14 maja o 13.15.

Las rąk unoszących się w geście solidarności

Śmierć Przemyka była jedną z najgłośniejszych zbrodni aparatu bezpieczeństwa PRL i wstrząsnęła opinią publiczną. Jego pogrzeb odbył się 19 maja 1983 r. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ceremonię na Cmentarzu Powązkowskim poprzedziła msza święta w kościele św. Stanisława Kostki, którą koncelebrował ks. Jerzy Popiełuszko. Widok lasu rąk unoszących się w geście solidarności podczas pogrzebu był jaskrawym symbolem rzeczywistych nastrojów oraz mobilizacji społecznej przeciwko władzy.

Władze PRL wykorzystały fakt, że Grzegorz Przemyk nie zmarł w dniu pobicia, ale dwa dni później, i podjęły bezprecedensowe działania w celu ukrycia prawdziwych sprawców. Postępowanie w sprawie jego śmierci ustalano na najwyższych szczeblach władzy, z udziałem samego Wojciecha Jaruzelskiego, pod komendą generałów Czesława Kiszczaka i Mirosława Milewskiego. Władze niemal natychmiast rozpoczęły akcję dezinformacyjną, która miała zmyć odpowiedzialność z milicjantów. Manipulowano, wywierano naciski na postępowanie prokuratorskie, nękano adwokatów ofiary. W lipcu 1984 r. udało się im doprowadzić do uniewinnienia dwóch milicjantów z Jezuickiej, w tym dyżurnego komisariatu. Natomiast w ustawionym procesie skazano dwóch sanitariuszy pogotowia ratunkowego, którzy przewozili Przemyka z komisariatu do szpitala.

„Was, Sadowska, nie możemy ruszyć, ale syna wam załatwimy”

W wywiadzie dla amerykańskiej telewizji ABC Barbara Sadowska, matka zakatowanego licealisty, powiedziała o groźbie, jaką usłyszała rok wcześniej w więzieniu na Rakowieckiej: „Was, Sadowska, nie możemy ruszyć, ale syna wam załatwimy”.

Wymiar sprawiedliwości po 1989 r. okazał się w sprawie Przemyka rażąco nieskuteczny. W sprawie skazano jedynie Arkadiusza Denkiewicza, który i tak uniknął więzienia ze względów zdrowotnych.

Szczególny przypadek

Dr Grzegorz Majchrzak z Biura Badań Historycznych IPN wskazuje:

Grzegorz Przymyk był jedną z kilkudziesięciu ofiar szeroko rozumianego stanu wojennego. Jego przypadek jest jednak szczególny z kilku powodów. Po pierwsze, jego matce Barbarze Sadowskiej, poetce związanej z opozycją i działaczce Komitetu Prymasowskiego, grożono kilkukrotnie tym, że syna coś złego może spotkać. Po drugie, tak naprawdę Grzegorz Przemyk został zakatowany przez funkcjonariuszy milicji na komisariacie na Jezuickiej w Warszawie przy swoich kolegach. Jeden z jego kolegów Cezary Filozof był naocznym świadkiem bicia, więc sprawy nie dało się całkowicie ukryć.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe