Marcin Bąk: Autorytety i ich erozja

Acht und achtzig Professoren – Vaterland, du bist verloren! – Osiemdziesięciu ośmiu profesorów – i Ojczyzno, jesteś zgubiona. Zabawna rymowanka z okresu obrad Parlamentu Frankfurckiego jest oczywiście przesadą, przerysowuje trochę problem wpływu profesorów na rzeczywistość społeczną. Ale tylko trochę.
Profesor / zdjęcie ilustracyjne Marcin Bąk: Autorytety i ich erozja
Profesor / zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com

Gandalf naszych czasów

Gdy byłem jeszcze w szkole średniej nosiłem  w sobie taki obraz Profesora, celowo pisze z dużej litery, postaci nieco baśniowej, czegoś na kształt Gandalfa z twórczości Tolkiena. Człowiek z jednej strony nieposzlakowanej opinii, niestrudzony badacz rzeczywistości, gotowy wszystko oddać w służbie poszukiwania prawdy, z drugiej mędrzec umiejący bez trudu oddzielać dobro od zła, prawdę od fałszu.  Ten wyidealizowany obraz zaczął się powoli rozsypywać już  na pierwszym roku studiów, gdy miałem okazję poznać i posłuchać wielu przedstawicieli świata akademickiego. To ,co wygadywali niektórzy profesorowie, skłaniało mnie do poważnej rewizji dotychczasowej wiary w autorytet tytułu naukowego.

We współczesnej Polsce, szczególnie w przestrzeni debaty publicznej, stopnie naukowe pełnią rolę takich surogatów dawnych tytułów arystokratycznych. Najpierw magister, który bardzo się rozpowszechnił i zdewaluował, to nie jest już zwykłe szlachectwo, co najwyżej zaliczenie do rzeszy ludzi wolnych – wszystko co poniżej, ludzie nie posiadający wyższego wykształcenia, to plebs bez prawa głosu. Doktorat pełni rolę takiego niby tytułu barona, habilitacja to ekwiwalent hrabiego a profesura – tytułu książęcego. Są rzecz jasna równice w ramach tej samej kategorii („Zaraz zaczęły się przechwałki, czyj herb lepszy, kogo pałki”), czym innym jest profesor uczelniany, czym innym „belwederski”. Do tego dochodzą jeszcze najróżniejsze odznaczenia, tytuły, ordery i członkostwo w honorowych, elitarnych kolegiach. Tak jak niegdyś były ordery Złotego Runa, Smoka,  św. Stanisława, no to teraz mamy jakieś Nagrody Nike, paszporty Polityki i tym podobne sprawy. Można by powiedzieć – świetne narzędzia do zaspakajania odwiecznej ludzkiej próżności. I w ten sposób profesor jakiejś polskiej uczelni, znajdującej się w siódmej setce światowych rankingów, który w dodatku dostał jeszcze jakąś statuetkę Stowarzyszenia Na Rzecz Czegoś Tam, zadziera nosa i czerpie ogromną satysfakcję z zajmowanej pozycji społecznej. „Na kolana chamy!” jak śpiewał swego czasu poeta.

 

Czy aby na pewno autorytety?

Jednocześnie widzimy wszyscy, jak nieprawdopodobne bzdury potrafią wygłaszać publicznie osoby stawiające różne literki przed swoim nazwiskiem. Trzeba zaznaczyć, że widać tu dużą różnicę, inaczej wygląda to w przypadku przedstawicieli nauk technicznych, czy matematyczno – przyrodniczych a inaczej w przypadku humanistów. O ile profesor politechniki czy matematyk najczęściej dwa razy ugryzie się w język, zanim rzuci pochopnie jakąś niesprawdzoną tezę, to niestety przedstawiciele nauk społecznych już tak wielkich oporów nie mają. Da się to jakoś łatwo wyjaśnić – tam gdzie trzeba dużo liczyć, dyscyplina intelektualna musi być znacznie większa, natomiast w świecie nauk humanistycznych.... no tu już mogą występować 52 płcie, albo i więcej, bo przecież wciąż odkrywamy nowe. Pamiętamy doskonale wypowiedzi publiczne profesorek, utrzymujących a to że w związkach homoseksualnych rodzi się nawet więcej dzieci niż w normalnych rodzinach a to że nie da się znaleźć żadnych różnic biologicznych między kobietami i mężczyznami. To tylko wierzchołek góry lodowej. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego ludzie, którzy w teorii powinni być sługami prawdy, potrafią świadomie lub nieświadomie, dopuszczać się wygadywania takich idiotyzmów? Powodów może być, jak często w takich sprawach, kilka. Po pierwsze, żaden z profesorów nie jest Gandalfem tolkienowskim. Przypomnijmy – czarodzieje z Władcy Pierścieni nie są ludźmi, choć wyglądają jak ludzie, lecz bytami anielskimi, wcielonymi tylko na czas swojej misji w śmiertelne, choć niestarzejące się ciała. Profesorowie są natomiast ludźmi, ulepionymi z takiej samej gliny jak my, też musza jeść i pić, od czasu do czasu lubią się zabawić a to wszystko kosztuje.  Każdy profesor, posiada także swoją ambicję, miłość własną, próżność. Są wśród nich osoby zawistne, blokujące awanse swoich podwładnych, przypisujące sobie wyniki ich badań i tym podobne. Każdy chce być kimś! Po ludzku też patrząc, nawet autentyczny, największy specjalista w danej dziedzinie, może się po prostu mylić.

Powie ktoś – ale przecież nie można znaleźć autentyczny dorobek naukowy, liczne książki i artykuły, który wyszły spod pióra tego czy innego profesora. To chyba o czymś świadczy? I tak i nie. Pokaźna liczba książek, napisanych przez danego naukowca, świadczy tylko o tym, że napisał on dużą liczbę książek, czyli włożył pewien wkład pracy. Czy oznacza to jednak, że jest wybitnym specjalistą albo autorytetem moralnym? Człowiek, który zbudował makietę Pałacu Kultury z zapałek w skali 1 do 50 też się bardzo napracował ale czy będziemy go traktować z racji tego jako autorytet w każdej dziedzinie? Autorytety i eksperci tworzeni są bardzo często rzez media – jeśli kogoś często zaprasza się do telewizji daje mu się mówić, tytułując co drugie zdanie profesorem, to dość szybko można zrobić z niego autorytet.

Oczywiście nie zamierzam podważać samego sensu zdobywania wyższego wykształcenia ani tytułów profesorskich. Są wśród akademików osoby naprawdę wspaniałe –faktyczni znawcy w swoich dziedzinach, jednocześnie skromni i potrafiący podchodzić z dystansem do własnej wiedzy. Chodzi mi o to,  że nie powinniśmy bezkrytycznie ulegać powadze autorytetów profesorskich, szczególnie wykreowanych przez media. Jeśli coś nas interesuje – badać fakty, docierać do źródeł, weryfikować i wyciągać wnioski.  


 

POLECANE
Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka Wiadomości
Dramat w Tatrach. Nie żyje 32-letnia turystka

32-letnia Polka zginęła w Tatrach Wysokich w rejonie Miedzianej Kotliny. Świadkami upadku wspinaczki z wysokości około 100 metrów była para Słowaków, którzy uwięźli w Klimkowej Dolinie. Do tragedii doszło w piątek. Ratownicy z Horskej Zahrannej Slużby (HZS) dotarli do ciała w sobotę.

RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza z ostatniej chwili
RCB ostrzega mieszkańców Lubelszczyzny: Zagrożenie atakiem z powietrza

Niepokojący alert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa trafił w sobotę do mieszkańców kilku powiatów województwa lubelskiego. Powodem jest możliwe zagrożenie atakiem z powietrza w rejonie przygranicznym.

Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA Wiadomości
Pierwszy polski instruktor F-35 kończy szkolenie w USA

Pierwszy polski pilot ukończył kurs instruktorski na myśliwcu F-35 Lightning II w bazie Ebbing Air National Guard Base w Stanach Zjednoczonych.

IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami Wiadomości
IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami

W sobotę rano IMGW wydał ostrzeżenia I stopnia przed burzami i towarzyszącym im silnym deszczem. Podczas ich trwania można spodziewać się opadów deszczu do 40 mm z porywami wiatru do 65 km/h. Będą one obowiązywały w pasie kraju przechodzącym od Suwałk po Zakopane.

Szef MON o Wschodniej Straży: „NATO daje twardą, jasną odpowiedź” Wiadomości
Szef MON o Wschodniej Straży: „NATO daje twardą, jasną odpowiedź”

Wschodnia Straż (Eastern Sentry) to bardzo poważna, jedna z największych operacji w historii NATO oraz twarda i jasna odpowiedź Sojuszu - ocenił w sobotę wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że operacja będzie bronić nieba nie tylko przed dronami.

Nowe doniesienia z Pałacu Buckingham. Nieoczekiwane słowa księcia z ostatniej chwili
Nowe doniesienia z Pałacu Buckingham. Nieoczekiwane słowa księcia

Tydzień pełen publicznych wystąpień w Londynie zakończył się dla 43-letniego księcia Williama wizytą, która zwróciła uwagę mediów. Choć celem wydarzenia w Lambeth było zapoznanie się z działalnością organizacji młodzieżowej, największe zainteresowanie wzbudziły jego słowa o edukacji muzycznej własnych dzieci. Arystokrata nawiązał również do własnego dzieciństwa.

Gigantyczna frekwencja na patriotycznym marszu w Londynie. Największa demonstracja narodowa od dekad z ostatniej chwili
Gigantyczna frekwencja na patriotycznym marszu w Londynie. Największa demonstracja narodowa od dekad

Londyn przeżywa historyczny moment – gigantyczne tłumy w centrum miasta, flagi powiewające nad Westminsterem i hasła, które odbijają się echem po całej Europie. Wiec „Zjednoczmy Królestwo”, zorganizowany przez Tommy’ego Robinsona, urósł do rangi największej demonstracji narodowej od dekad.

Problemy z płatnościami online. Klienci nie mogą korzystać z terminali z ostatniej chwili
Problemy z płatnościami online. Klienci nie mogą korzystać z terminali

Wystąpiła awaria w działaniu usług płatności bezgotówkowych - poinformowała w sobotę po południu w mediach społecznościowych zajmująca się elektronicznymi płatnościami firma eService. Technicy pracują nad przywróceniem sprawności systemu.

Pilne: RCB wysłało alert: odgłosy strzałów i śmigłowce w regionie” z ostatniej chwili
Pilne: RCB wysłało alert: "odgłosy strzałów i śmigłowce w regionie”

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało do mieszkańców specjalny alert ostrzegający przed strzałami i przelotami helikopterów. Wszystko przez trwające manewry „Żelazny Obrońca-25”, które są największym przedsięwzięciem Wojska Polskiego w 2025 roku.

Codzienność na kredyt. Coraz więcej Niemców musi się zapożyczać Wiadomości
Codzienność na kredyt. Coraz więcej Niemców musi się zapożyczać

Pożyczki w Niemczech coraz częściej służą do pokrywania codziennych kosztów. Z badania instytutu Civey, przeprowadzonego dla banku Barclays, wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat ponad 50 proc. osób poniżej pięćdziesiątki musiało się zadłużyć. Najczęściej prosili o pomoc bliskich (44 proc.), ale wielu korzystało też z kredytów bankowych (40 proc.).

REKLAMA

Marcin Bąk: Autorytety i ich erozja

Acht und achtzig Professoren – Vaterland, du bist verloren! – Osiemdziesięciu ośmiu profesorów – i Ojczyzno, jesteś zgubiona. Zabawna rymowanka z okresu obrad Parlamentu Frankfurckiego jest oczywiście przesadą, przerysowuje trochę problem wpływu profesorów na rzeczywistość społeczną. Ale tylko trochę.
Profesor / zdjęcie ilustracyjne Marcin Bąk: Autorytety i ich erozja
Profesor / zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com

Gandalf naszych czasów

Gdy byłem jeszcze w szkole średniej nosiłem  w sobie taki obraz Profesora, celowo pisze z dużej litery, postaci nieco baśniowej, czegoś na kształt Gandalfa z twórczości Tolkiena. Człowiek z jednej strony nieposzlakowanej opinii, niestrudzony badacz rzeczywistości, gotowy wszystko oddać w służbie poszukiwania prawdy, z drugiej mędrzec umiejący bez trudu oddzielać dobro od zła, prawdę od fałszu.  Ten wyidealizowany obraz zaczął się powoli rozsypywać już  na pierwszym roku studiów, gdy miałem okazję poznać i posłuchać wielu przedstawicieli świata akademickiego. To ,co wygadywali niektórzy profesorowie, skłaniało mnie do poważnej rewizji dotychczasowej wiary w autorytet tytułu naukowego.

We współczesnej Polsce, szczególnie w przestrzeni debaty publicznej, stopnie naukowe pełnią rolę takich surogatów dawnych tytułów arystokratycznych. Najpierw magister, który bardzo się rozpowszechnił i zdewaluował, to nie jest już zwykłe szlachectwo, co najwyżej zaliczenie do rzeszy ludzi wolnych – wszystko co poniżej, ludzie nie posiadający wyższego wykształcenia, to plebs bez prawa głosu. Doktorat pełni rolę takiego niby tytułu barona, habilitacja to ekwiwalent hrabiego a profesura – tytułu książęcego. Są rzecz jasna równice w ramach tej samej kategorii („Zaraz zaczęły się przechwałki, czyj herb lepszy, kogo pałki”), czym innym jest profesor uczelniany, czym innym „belwederski”. Do tego dochodzą jeszcze najróżniejsze odznaczenia, tytuły, ordery i członkostwo w honorowych, elitarnych kolegiach. Tak jak niegdyś były ordery Złotego Runa, Smoka,  św. Stanisława, no to teraz mamy jakieś Nagrody Nike, paszporty Polityki i tym podobne sprawy. Można by powiedzieć – świetne narzędzia do zaspakajania odwiecznej ludzkiej próżności. I w ten sposób profesor jakiejś polskiej uczelni, znajdującej się w siódmej setce światowych rankingów, który w dodatku dostał jeszcze jakąś statuetkę Stowarzyszenia Na Rzecz Czegoś Tam, zadziera nosa i czerpie ogromną satysfakcję z zajmowanej pozycji społecznej. „Na kolana chamy!” jak śpiewał swego czasu poeta.

 

Czy aby na pewno autorytety?

Jednocześnie widzimy wszyscy, jak nieprawdopodobne bzdury potrafią wygłaszać publicznie osoby stawiające różne literki przed swoim nazwiskiem. Trzeba zaznaczyć, że widać tu dużą różnicę, inaczej wygląda to w przypadku przedstawicieli nauk technicznych, czy matematyczno – przyrodniczych a inaczej w przypadku humanistów. O ile profesor politechniki czy matematyk najczęściej dwa razy ugryzie się w język, zanim rzuci pochopnie jakąś niesprawdzoną tezę, to niestety przedstawiciele nauk społecznych już tak wielkich oporów nie mają. Da się to jakoś łatwo wyjaśnić – tam gdzie trzeba dużo liczyć, dyscyplina intelektualna musi być znacznie większa, natomiast w świecie nauk humanistycznych.... no tu już mogą występować 52 płcie, albo i więcej, bo przecież wciąż odkrywamy nowe. Pamiętamy doskonale wypowiedzi publiczne profesorek, utrzymujących a to że w związkach homoseksualnych rodzi się nawet więcej dzieci niż w normalnych rodzinach a to że nie da się znaleźć żadnych różnic biologicznych między kobietami i mężczyznami. To tylko wierzchołek góry lodowej. Dlaczego tak się dzieje, dlaczego ludzie, którzy w teorii powinni być sługami prawdy, potrafią świadomie lub nieświadomie, dopuszczać się wygadywania takich idiotyzmów? Powodów może być, jak często w takich sprawach, kilka. Po pierwsze, żaden z profesorów nie jest Gandalfem tolkienowskim. Przypomnijmy – czarodzieje z Władcy Pierścieni nie są ludźmi, choć wyglądają jak ludzie, lecz bytami anielskimi, wcielonymi tylko na czas swojej misji w śmiertelne, choć niestarzejące się ciała. Profesorowie są natomiast ludźmi, ulepionymi z takiej samej gliny jak my, też musza jeść i pić, od czasu do czasu lubią się zabawić a to wszystko kosztuje.  Każdy profesor, posiada także swoją ambicję, miłość własną, próżność. Są wśród nich osoby zawistne, blokujące awanse swoich podwładnych, przypisujące sobie wyniki ich badań i tym podobne. Każdy chce być kimś! Po ludzku też patrząc, nawet autentyczny, największy specjalista w danej dziedzinie, może się po prostu mylić.

Powie ktoś – ale przecież nie można znaleźć autentyczny dorobek naukowy, liczne książki i artykuły, który wyszły spod pióra tego czy innego profesora. To chyba o czymś świadczy? I tak i nie. Pokaźna liczba książek, napisanych przez danego naukowca, świadczy tylko o tym, że napisał on dużą liczbę książek, czyli włożył pewien wkład pracy. Czy oznacza to jednak, że jest wybitnym specjalistą albo autorytetem moralnym? Człowiek, który zbudował makietę Pałacu Kultury z zapałek w skali 1 do 50 też się bardzo napracował ale czy będziemy go traktować z racji tego jako autorytet w każdej dziedzinie? Autorytety i eksperci tworzeni są bardzo często rzez media – jeśli kogoś często zaprasza się do telewizji daje mu się mówić, tytułując co drugie zdanie profesorem, to dość szybko można zrobić z niego autorytet.

Oczywiście nie zamierzam podważać samego sensu zdobywania wyższego wykształcenia ani tytułów profesorskich. Są wśród akademików osoby naprawdę wspaniałe –faktyczni znawcy w swoich dziedzinach, jednocześnie skromni i potrafiący podchodzić z dystansem do własnej wiedzy. Chodzi mi o to,  że nie powinniśmy bezkrytycznie ulegać powadze autorytetów profesorskich, szczególnie wykreowanych przez media. Jeśli coś nas interesuje – badać fakty, docierać do źródeł, weryfikować i wyciągać wnioski.  



 

Polecane
Emerytury
Stażowe