Paweł Janowski: Politycy z wolnego wybiegu

Chów klatkowy kur niosek jest okrutną, przygnębiającą i niehumanitarną praktyką. Wszyscy się z tym zgadzamy. Mimo to jajka, które z niego pochodzą, oznaczone na skorupce cyfrą 3, cieszą się dużym popytem. Dlaczego? Ponieważ są najtańsze i najbardziej dostępne, a brak ogólnej wiedzy na temat chowu klatkowego nie pomaga w jego ograniczeniu. Jajka z chowu ekologicznego, oznaczone cyfrą 0, wolnowybiegowego – 1, czy ściółkowego – 2, nadal nie przeważają na polskich półkach.
Wśród polityków także przeważają przedstawiciele chowu klatkowego, czyli stworzenia o instynkcie na smyczy. Prawdopodobnie nigdy nie owocują samodzielnymi myślami. Mimo to cieszą się wielką popularnością, zwłaszcza gdy wystąpią w jakimś serialu. Ale nie ma takiej popularności, która kiedyś się nie skończy. Kura nioska też nie może w nieskończoność jajek znosić. Daje radę półtora roku i koniec. Zmienia stan skupienia. Gdy popularność polityka zanika, zanika także polityk.
Dlatego tak szybko, jak się da polityk zaspokaja podstawowe i poszerzone potrzeby. Jak jest uczciwy, to poprzestaje na podstawowych, jak chce się sprzedać, to szuka roboty w Brukseli, czyli wycofuje się na wcześniej przygotowane pozycje - dobrze płatne stanowisko. Mile widziane są prezesury, cieciowanie u wpływowych kamieniczników, członkostwo w radzie nadzorczej, poza tym elastyczny czas pracy i nieograniczone dochody.
Nie dziwmy się. Politycy, jak kury, są trzymani w ogromnym ścisku, w jednej hali produkcyjnej i koncepcyjnej. Nie widują słońca Peru i innych ciał niebeskich. A przecież ich dobre samopoczucie zależy od posiadania wolnej przestrzeni. Naturalne są stada liczące 10-20 osobników, co może się zmieniać tylko wtedy, kiedy politykom zapewni się większą przestrzeń. Jakiekolwiek sztucznie zmiany w stadzie są dla nich bardzo stresujące – mogą skutkować agresją, walkami i obrażeniami. A w ostateczności zdradą polityczną, czyli jak to się mówi – transferem.
Jedynym celem chowu klatkowego jest intensywne wykorzystanie polityków-niosek. Hodowca chce mieć jak najwięcej jaj przy jak najmniejszych kosztach. Takie osobniki służą jedynie do produkcji jajek i wciskania guzików – czerwonego lub zielonego. Na polskich fermach politycy żyją średnio dwie kadencje. Najciekawsze i najwytrwalsze osobniki potrafią dożywotnio. Polityków żyjących w naturze nie spotyka się wielu. To są bardzo rzadkie przypadki, ponieważ polityk poza parlamentem pozbawiony jest medialnego tlenu, dlatego umiera w samotności i zapomnieniu. Troszczmy się więc o naszych polityków i wybierajmy tych z wolnego wybiegu. Żyją dłużej i mają zdrowsze pomysły.
Dr Paweł Janowski
Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności”
Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”
#REKLAMA_POZIOMA#