Grzegorz Gołębiewski: Po kampanii strachu, kampania destrukcji

Wszystko to co dzieje się po 10 maja, to kampania destrukcji – prowadzonej na wielu poziomach, która zaczęła się od nagłego zwrotu: idziemy na wybory! Ale tak było tylko przez tydzień, bo przecież Platformie wcale nie chodzi o zwycięstwo wyborcze.
 Grzegorz Gołębiewski: Po kampanii strachu, kampania destrukcji
/ PAP/Wojciech Olkuśnik

Zlikwidujemy to, czego wcześniej nie udało nam się zlikwidować.  Zlikwidujemy kopalnie, zlikwidujemy PiS, zlikwidujemy przekop Mierzei Wiślanej, sprywatyzujemy KGHM Polska Miedź i PKN Orlen (tylko trzeba odwagi – pisze na TT polityk PO), zlikwidujemy TVP,  zlikwidujemy wszystko co nie nasze, albo zabierzemy wszystko, żeby było nasze. A żeby tak było, zlikwidujemy CBA, a to czego nie zlikwidujemy, oddamy w dobre ręce, nasze lub obce, i wtedy zbudujemy taką Polskę, której tak naprawdę już nie będzie, ale nasi Polacy, nie tamci Polacy, będą „w tym kraju” szczęśliwi. Żeby nie było, że to jest jakaś przerysowana czarna wizja, to takie, i podobne im postulaty, stanowią dziś oficjalny przekaz liderów Platformy Obywatelskiej. Oceńmy realnie. Partia, która głosiłaby bliźniacze pomysły w Niemczech czy we Francji, zostałaby w miesiąc  wyrzucona na śmietnik historii. W Polsce ma jednak swoich zaciekłych zwolenników, gotowych uwierzyć w największy absurd,  jeśli tylko ów absurd stoi w opozycji do partii rządzącej. Trochę to porażające, ale skoro jedna trzecia Narodu uważa, że to jest dobra koncepcja, to nie można się obrażać. Wolność i demokracja. 

 

Kampanię prezydencką można śmiało podzielić na dwa zasadnicze etapy. Najpierw była kampania oparta na strachu. Zabójcze koperty, widmo dyktatury, ustawione wybory, sfałszują, Duda wygra w I turze, bo tylko szaleńcy z PiS będą dotykać zarażonych kart wyborczych, więc my do tego nie dopuścimy. Udało się. Rewolta samorządów, panika i destrukcja w Senacie uratowała PO przed klęską, którą, żeby było jeszcze bardziej paranoicznie, od początku sama sobie reżyserowała, lekceważąc własną kandydatką na Prezydenta. Drugi etap, a więc wszystko to co dzieje się po 10 maja, to kampania destrukcji – prowadzonej na wielu poziomach, która zaczęła się od nagłego zwrotu: idziemy na wybory! Ale tak było tylko przez tydzień, bo przecież Platformie wcale nie chodzi o zwycięstwo wyborcze, choć może niektórym politykom tej formacji wydaje się, że uczestniczą w jakimś wyścigu wyborczym. Media i politycy zajmują się woltami w Senacie, sprzecznymi komunikatami, nielegalną zbiórką podpisów (kto robi sobie takie „jaja”, jeśli chce na serio wygrać wybory), przeciąganiem prac nad ustawą, a tymczasem nie taki jest przecież cel kampanii destrukcji. O co chodzi opozycji? – słusznie pyta jeden z liderów PiS. No na pewno nie chodzi jej o zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Chodzi tylko i wyłącznie o chaos w państwie, o zniszczenie jego demokratycznych struktur, choćby poprzez niewybranie w konstytucyjnym terminie głowy państwa.  

 

Mariusz Janicki, z tygodnika „Polityka”, sam się dziwi co się dzieje z Koalicją Obywatelską, i szerzej z opozycją, i pisze o drugiej blokadzie wyborów, ostrzegając, że ona działa przecież na niekorzyść opozycji. Ale w tejże opozycji nikt ważny się tym nie przejmuje, ponieważ wajcha została przestawiona, a cel został jasno wytyczony:   pęd ku destrukcji, a nie ku zwycięstwu wyborczemu. W tym ogromnym zamieszaniu nieźle już się pogubił Władysław Kosiniak – Kamysz, który teraz goni wynik Małgorzaty Kidawy – Błońskiej. Ale przecież w tym absurdalnym świecie i to się może jeszcze zdarzyć, że w końcu odpadnie Trzaskowski, a jego miejsce zajmie lider PSL. Właśnie o to chodzi Platformie i siłom niekoniecznie wewnętrznym, by powstał wielki zamęt, by było sto interpretacji konstytucyjnego terminu wyborów, by trwał nieprzerwanie wielki szum medialny, by zwykły wyborca miał tych wyborów serdecznie dość, by uwierzył wreszcie, że to PiS prowadzi Polskę do ruiny i dyktatury.  

 

To wydaje się jednak (oby) dziś zadaniem niewykonalnym, bo pojawiło się coś takiego, co można już chyba nazwać, wyczekiwanym przez dekady,  pragmatycznym myśleniem Polaków, choć nie pozbawionym romantycznej tradycji. Świadomością, że nawet jak PiS jest dla części wyborców taki straszny, to przecież w Polsce nie jest strasznie, co więcej, jest dziś znacznie mniej strasznie niż na Zachodzie. A nawet jeszcze więcej, że Polska jest już tym dawnym, starym, dobrym Zachodem na poziomie ekonomicznym i społecznym. Bo przecież tego Zachodu, za którym podążaliśmy już nie ma, on teraz jest u nas, dopiero co zawitał. I dlatego coraz częściej, tak wyborców PiS jak i PO, irytują te wszystkie zachwyty, że ktoś nas gdzieś pochwalił. Albo jęki, że zganił. To jest kluczowy dorobek Polski i Polaków po trzydziestu latach III RP, że zaczynamy czuć się w pełni wartościowym narodem o wielkich możliwościach i dużych aspiracjach. To właśnie najbardziej niepokoi wszystkich tych, którzy chcieliby utrzymać stary porządek, w którym jest „ciemny lud” i oświecona elita, zupełnie tak, jak to działo się blisko dwieście lat temu.  

 

Orze się więc codziennie i niemiłosiernie, w takich mediach jak TVN 24, świadomość Polaków, że Zachód już nie może znieść tej pisowskiej dyktatury, wbija się do głów, że nic nie działa, że wszyscy już pięknie pokonali pandemię tylko nie my, że wszędzie płyną do firm miliardy euro tylko nie w Polsce, że ciągle łamana jest Konstytucja, że wybory prezydenckie tylko wtedy będą konstytucyjne, jeśli zarządzi je mecenas Mikołaj Małecki. To jest realizowana z premedytacją kampania destrukcji państwa, żeby można było w miejsce takiej Polski jaką dziś mamy, już zasobnej i stabilnej, mieć Polskę słabą, rządzoną w interesie obcych państw i zepsutych elit, a nie w interesie Polaków. Można pomstować do woli, że to teoria spiskowa, że to absurd, że opozycja chce mieć swojego prezydenta. Jeśli tak, to dlaczego realizuje ona scenariusze, które nie mają nic wspólnego z kampanią zwycięstwa, za to znakomicie wpisuje się w kampanię, której celem jest doprowadzenie do upadku demokratycznego państwa.        


 

POLECANE
z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński w historycznej Sali BHP. Symboliczne spotkanie w kolebce "Solidarności"

W poniedziałek, 25 sierpnia 2025 roku, prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, spotkał się z sympatykami w historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej. To miejsce, nierozerwalnie związane z narodzinami "Solidarności" i walką o wolną Polskę, stało się sceną ważnego wydarzenia politycznego, podkreślającego przywiązanie do ideałów Sierpnia '80.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

W systemie e-IC2.0 występują czasowe utrudnienia w płatności za bilet za pomocą Apple Pay – informuje w poniedziałek PKP Intercity.

Byli niemieccy naziści i ich kolaboranci tworzyli Unię Europejską gorące
Byli niemieccy naziści i ich kolaboranci tworzyli Unię Europejską

Od samego początku integracja europejska nie była spontanicznym zjednoczeniem wolnych narodów, lecz celową konstrukcją ponadnarodowej machiny stworzonej przez ludzi, których przeszłość polityczna była często zakorzeniona w systemach autorytarnych.

Pułapka na prezydenta tylko u nas
Pułapka na prezydenta

Już niedługo, bo 9 września przekonamy się, czy rządzącej koalicji zależy na tym, żeby Polacy płacili mniej za energię elektryczną, czy też politycy i media wrogie prezydentowi Nawrockiemu nadal będą wykorzystywać temat cen energii do propagandowej wojny.

NSA krytykuje zwłokę premiera. Wybucha kolejny bunt z ostatniej chwili
NSA krytykuje zwłokę premiera. "Wybucha kolejny bunt"

Kolegium NSA krytykuje zwłokę premiera Donalda Tuska z kontrasygnatą aktów powołania asesorów WSA. Według NSA brak podpisu premiera narusza prawo do szybkiego rozpoznania spraw – informuje w poniedziałek "Rzeczpospolita"

Trump: Bardzo poważne konsekwencje, jeśli nie dojdzie do spotkania Zełenski–Putin z ostatniej chwili
Trump: Bardzo poważne konsekwencje, jeśli nie dojdzie do spotkania Zełenski–Putin

Prezydent USA Donald Trump ostrzegł w poniedziałek, że jeśli nie dojdzie do spotkania przywódców Rosji i Ukrainy, Władimira Putina i Wołodymyra Zełenskiego, mogą pojawić się "bardzo poważne konsekwencje".

Ukraina ostrzega Polskę: Będzie reakcja, jeśli Sejm zrówna banderowskie symbole z nazistowskimi z ostatniej chwili
Ukraina ostrzega Polskę: Będzie reakcja, jeśli Sejm zrówna banderowskie symbole z nazistowskimi

''Władze w Kijowie uprzedziły Polskę, że zareagują, jeśli Sejm zrówna czerwono-czarną symbolikę z nazistowską'' – napisał w poniedziałek dobrze poinformowany ukraiński portal Europejska Prawda, powołując się na źródło w ukraińskiej dyplomacji.

UODO wszczyna postępowanie ws. ujawnienia danych sygnalistki w Instytucie Pileckiego z ostatniej chwili
UODO wszczyna postępowanie ws. ujawnienia danych sygnalistki w Instytucie Pileckiego

Prezes UODO Mirosław Wróblewski zapowiedział podjęcie z urzędu sprawy możliwego naruszenia danych sygnalistki w Instytucie Pileckiego. To efekt publikacji Wirtualnej Polski.

Jest lista beneficjentów KPO dla kultury. Środki otrzymała m.in. Fundacja Krystyny Jandy z ostatniej chwili
Jest lista beneficjentów "KPO dla kultury". Środki otrzymała m.in. Fundacja Krystyny Jandy

Resort kultury opublikował wyniki II naboru KPO dla kultury. Po skandalu wokół KPO związanym z branżą HoReCa, internauci niemal natychmiastowo zajęli się listą przedsięwzięć z obszaru kultury objętych wsparciem z Krajowego Planu Odbudowy.

Komunikat dla mieszkańców Poznania z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Poznania

Port Lotniczy Poznań-Ławica obsłużył w lipcu tego roku 504,7 tys. pasażerów, co oznacza wzrost o 9 proc. w porównaniu z lipcem ubiegłego roku – poinformowało w poniedziałek lotnisko.

REKLAMA

Grzegorz Gołębiewski: Po kampanii strachu, kampania destrukcji

Wszystko to co dzieje się po 10 maja, to kampania destrukcji – prowadzonej na wielu poziomach, która zaczęła się od nagłego zwrotu: idziemy na wybory! Ale tak było tylko przez tydzień, bo przecież Platformie wcale nie chodzi o zwycięstwo wyborcze.
 Grzegorz Gołębiewski: Po kampanii strachu, kampania destrukcji
/ PAP/Wojciech Olkuśnik

Zlikwidujemy to, czego wcześniej nie udało nam się zlikwidować.  Zlikwidujemy kopalnie, zlikwidujemy PiS, zlikwidujemy przekop Mierzei Wiślanej, sprywatyzujemy KGHM Polska Miedź i PKN Orlen (tylko trzeba odwagi – pisze na TT polityk PO), zlikwidujemy TVP,  zlikwidujemy wszystko co nie nasze, albo zabierzemy wszystko, żeby było nasze. A żeby tak było, zlikwidujemy CBA, a to czego nie zlikwidujemy, oddamy w dobre ręce, nasze lub obce, i wtedy zbudujemy taką Polskę, której tak naprawdę już nie będzie, ale nasi Polacy, nie tamci Polacy, będą „w tym kraju” szczęśliwi. Żeby nie było, że to jest jakaś przerysowana czarna wizja, to takie, i podobne im postulaty, stanowią dziś oficjalny przekaz liderów Platformy Obywatelskiej. Oceńmy realnie. Partia, która głosiłaby bliźniacze pomysły w Niemczech czy we Francji, zostałaby w miesiąc  wyrzucona na śmietnik historii. W Polsce ma jednak swoich zaciekłych zwolenników, gotowych uwierzyć w największy absurd,  jeśli tylko ów absurd stoi w opozycji do partii rządzącej. Trochę to porażające, ale skoro jedna trzecia Narodu uważa, że to jest dobra koncepcja, to nie można się obrażać. Wolność i demokracja. 

 

Kampanię prezydencką można śmiało podzielić na dwa zasadnicze etapy. Najpierw była kampania oparta na strachu. Zabójcze koperty, widmo dyktatury, ustawione wybory, sfałszują, Duda wygra w I turze, bo tylko szaleńcy z PiS będą dotykać zarażonych kart wyborczych, więc my do tego nie dopuścimy. Udało się. Rewolta samorządów, panika i destrukcja w Senacie uratowała PO przed klęską, którą, żeby było jeszcze bardziej paranoicznie, od początku sama sobie reżyserowała, lekceważąc własną kandydatką na Prezydenta. Drugi etap, a więc wszystko to co dzieje się po 10 maja, to kampania destrukcji – prowadzonej na wielu poziomach, która zaczęła się od nagłego zwrotu: idziemy na wybory! Ale tak było tylko przez tydzień, bo przecież Platformie wcale nie chodzi o zwycięstwo wyborcze, choć może niektórym politykom tej formacji wydaje się, że uczestniczą w jakimś wyścigu wyborczym. Media i politycy zajmują się woltami w Senacie, sprzecznymi komunikatami, nielegalną zbiórką podpisów (kto robi sobie takie „jaja”, jeśli chce na serio wygrać wybory), przeciąganiem prac nad ustawą, a tymczasem nie taki jest przecież cel kampanii destrukcji. O co chodzi opozycji? – słusznie pyta jeden z liderów PiS. No na pewno nie chodzi jej o zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego. Chodzi tylko i wyłącznie o chaos w państwie, o zniszczenie jego demokratycznych struktur, choćby poprzez niewybranie w konstytucyjnym terminie głowy państwa.  

 

Mariusz Janicki, z tygodnika „Polityka”, sam się dziwi co się dzieje z Koalicją Obywatelską, i szerzej z opozycją, i pisze o drugiej blokadzie wyborów, ostrzegając, że ona działa przecież na niekorzyść opozycji. Ale w tejże opozycji nikt ważny się tym nie przejmuje, ponieważ wajcha została przestawiona, a cel został jasno wytyczony:   pęd ku destrukcji, a nie ku zwycięstwu wyborczemu. W tym ogromnym zamieszaniu nieźle już się pogubił Władysław Kosiniak – Kamysz, który teraz goni wynik Małgorzaty Kidawy – Błońskiej. Ale przecież w tym absurdalnym świecie i to się może jeszcze zdarzyć, że w końcu odpadnie Trzaskowski, a jego miejsce zajmie lider PSL. Właśnie o to chodzi Platformie i siłom niekoniecznie wewnętrznym, by powstał wielki zamęt, by było sto interpretacji konstytucyjnego terminu wyborów, by trwał nieprzerwanie wielki szum medialny, by zwykły wyborca miał tych wyborów serdecznie dość, by uwierzył wreszcie, że to PiS prowadzi Polskę do ruiny i dyktatury.  

 

To wydaje się jednak (oby) dziś zadaniem niewykonalnym, bo pojawiło się coś takiego, co można już chyba nazwać, wyczekiwanym przez dekady,  pragmatycznym myśleniem Polaków, choć nie pozbawionym romantycznej tradycji. Świadomością, że nawet jak PiS jest dla części wyborców taki straszny, to przecież w Polsce nie jest strasznie, co więcej, jest dziś znacznie mniej strasznie niż na Zachodzie. A nawet jeszcze więcej, że Polska jest już tym dawnym, starym, dobrym Zachodem na poziomie ekonomicznym i społecznym. Bo przecież tego Zachodu, za którym podążaliśmy już nie ma, on teraz jest u nas, dopiero co zawitał. I dlatego coraz częściej, tak wyborców PiS jak i PO, irytują te wszystkie zachwyty, że ktoś nas gdzieś pochwalił. Albo jęki, że zganił. To jest kluczowy dorobek Polski i Polaków po trzydziestu latach III RP, że zaczynamy czuć się w pełni wartościowym narodem o wielkich możliwościach i dużych aspiracjach. To właśnie najbardziej niepokoi wszystkich tych, którzy chcieliby utrzymać stary porządek, w którym jest „ciemny lud” i oświecona elita, zupełnie tak, jak to działo się blisko dwieście lat temu.  

 

Orze się więc codziennie i niemiłosiernie, w takich mediach jak TVN 24, świadomość Polaków, że Zachód już nie może znieść tej pisowskiej dyktatury, wbija się do głów, że nic nie działa, że wszyscy już pięknie pokonali pandemię tylko nie my, że wszędzie płyną do firm miliardy euro tylko nie w Polsce, że ciągle łamana jest Konstytucja, że wybory prezydenckie tylko wtedy będą konstytucyjne, jeśli zarządzi je mecenas Mikołaj Małecki. To jest realizowana z premedytacją kampania destrukcji państwa, żeby można było w miejsce takiej Polski jaką dziś mamy, już zasobnej i stabilnej, mieć Polskę słabą, rządzoną w interesie obcych państw i zepsutych elit, a nie w interesie Polaków. Można pomstować do woli, że to teoria spiskowa, że to absurd, że opozycja chce mieć swojego prezydenta. Jeśli tak, to dlaczego realizuje ona scenariusze, które nie mają nic wspólnego z kampanią zwycięstwa, za to znakomicie wpisuje się w kampanię, której celem jest doprowadzenie do upadku demokratycznego państwa.        



 

Polecane
Emerytury
Stażowe