Bruksela po 2 miesiącach - dzień pierwszy

Po siedmiu tygodniach i trzech dniach od czasu, gdy mój kraj zamknął granice, zjawiam się w Brukseli. Samoloty z Polski nie latają, jadę samochodem. Podobno ruch lotniczy ma być wznowiony w lipcu, może wcześniej, może później, ale to wszystko palcem na wodzie pisane.
Po siedmiu tygodniach i trzech dniach od czasu, gdy mój kraj zamknął granice, zjawiam się w Brukseli. Samoloty z Polski nie latają, jadę samochodem. Podobno ruch lotniczy ma być wznowiony w lipcu, może wcześniej, może później, ale to wszystko palcem na wodzie pisane.
Tylko dlaczego słyszę, że w przyszły poniedziałek z Okęcia ma lecieć samolot KLM do Amsterdamu i samolot Lufthansy do Frankfurtu (nad Menem)? Inni mogą, a my nie możemy? Skądinąd w Internecie dostępna jest mapa, która pokazuje częstotliwość ruchu lotniczego. Nad Polską – żadnych statków powietrznych, cisza. Nad Niemcami – i owszem, coś tam lata, znacznie mniej niż przed pandemią, ale jednak. Nad Chinami aż gęsto od połączeń, przede wszystkim wewnętrznych. Hmm, „temat do przemyślenia”, jakby to powiedział sowiecki agent w niemieckim mundurze Stirlitz w serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”...A więc jadę samochodem. Pracownicy instytucji międzynarodowych, w tym unijnych, zatem także europosłowie – mogą.
Na granicy polsko-niemieckiej nasi puszczają bez kontroli. Potem niezbyt długi sznur samochodów zwalnia, bo Niemcy kontrolują skrupulatniej. Gwoli ścisłości, widzę jak po drugiej stronie długa, naprawdę długa kolejka do polskiej granicy – polska straż graniczna bardzo uważnie legitymuje przyjeżdzających i zapewne część z nich wysyła na kwarantannę. Niemcy selektywnie zatrzymują samochody. Miedzy innymi dwa za mną, ale nie mój. Jadę dalej bez żadnej kontroli. Również bez kontroli przejeżdżam granicę niemiecko-holenderska, kieruję się na Venlo, potem, także nie uświadczając jakiejkolwiek próby sprawdzenia mnie, granicę holendersko-belgijską. 
Dojeżdżam po 11,5 godzinach od wyjazdu z Warszawy. I naprawdę na ponad 1300-kilometrowej trasie przestrzegam przepisów. Niedawno komuś z mojej rodziny za przekroczenie szybkości w RFN niemieckie służby dały zakaz prowadzenia samochodu w Niemczech na trzy miesiące. W Brukseli wszędzie pełno samochodów i nawet nocną porą trudno znaleźć miejsce do zaparkowania. Po 20 minutach krążenia wokół placu Jourdan i okolicach wreszcie mi się udaje. I tak za parę godzin przestawię auto do europarlamentarnego garażu. 
W Belgii spada ilość zarażonych, a także krzywa zgonów. Charakterystyczne, że Bruksela była mniej dotknięta koronawirusem niż chociażby Antwerpia. Patrząc na dwie grupy językowe: COVID-19 łagodniej obszedł się z francuskojęzyczną Walonią, a ostrzej potraktował niderlandzkojęzyczną Flandrię. Szczególnie duże śmiertelne żniwo zebrała Antwerpia - miasto jubilerów, silny ośrodek ruchu politycznego domagający się utworzenia własnego państwa składającego się z Flamandów. Słyszę historię o polskich urzędnikach instytucji unijnych, którzy ósmy tydzień nie wychodzą z domu. Znajome małżeństwo turecko-niemieckie również, ale oni przynajmniej mają taras. 
W Parlamencie Europejskim na „dzień dobry” żel do rąk, bardzo mało ludzi, ale – uwaga – tylko jedna trzecia z nich jest w maseczkach! A przecież miały być one obligatoryjne dla wszystkich eurodeputowanych i pracowników PE...Tam, gdzie podpisuje się listę obecności dwa pudełka z długopisami. Jedno z długopisami czystymi, z których można skorzystać, aby podpisać. Jak się użyje długopisu, trzeba go przełożyć do drugiego pudełka. Samochody będące do dyspozycji europarlamentarzystów są dostępne, ale każdy wyjazd trzeba zamówić z 24-godzinnym wyprzedzeniem. Przez kilka godzin nie spotkałem żadnego kolegi – europosła. Sami pracownicy PE, także ci zewnętrzni, techniczni – a także przemykający się pojedynczy lobbyści. Puste korytarze, puste windy. Część wejść do europarlamentu – zamknięta. Reguły są proste: w windzie mogą przebywać maksymalnie dwie osoby, w pomieszczeniu biurowym – jedna. 
Wracam po niemal dwóch miesiącach do swojego gabinetu. Nic się nie zmieniło: sportowe koszulki i szaliki na ścianach, na stole piętrzą się książki. Z pobliskiego biura słychać muzykę. Słusznie, ludzie muszą się bawić, aby nie zwariować ze stresu. Patrzę z okna na puste ulice. Bruksela, a w zasadzie jej tzw. europejska dzielnica jakby wymarła. Wszystko można obejrzeć niczym w „slow-motion”, w zwolnionym tempie, ale jakoś mnie to nie bawi. Bruksela, dzień pierwszy prawie za mną. Znajomi Polacy zapraszają „na herbatkę”. Pewnie będzie to herbata po góralsku. Słowem: w ramach walki z pandemią wewnętrzne odkażanie organizmu na sposób podkarpacki czy podlaski. Patrzę do agendy. W tym tygodniu ruszają już posiedzenia komisji PE, w tym Komisji Kontroli Budżetu. Parlament Europejski powoli, powoli wraca do życia. 
A my, europosłowie z Polski, wraz z nim…

*tekst ukazał się na portalu Wprost.pl (04.05.2020)
 

 

POLECANE
Potężne uderzenie UOKiK w Netflixa. Możliwe zwroty pieniędzy dla użytkowników z ostatniej chwili
Potężne uderzenie UOKiK w Netflixa. Możliwe zwroty pieniędzy dla użytkowników

Netflix znalazł się na celowniku UOKiK. Urząd zarzuca platformie, że podnosiła ceny subskrypcji bez wyraźnej zgody klientów. Jeśli zarzuty się potwierdzą, gigant streamingowy może zapłacić wysoką karę i zwrócić niesłusznie pobrane pieniądze użytkownikom.

Znów zapłonęła hala. W akcji 16 zastępów straży [WIDEO] z ostatniej chwili
Znów zapłonęła hala. W akcji 16 zastępów straży [WIDEO]

W poniedziałek w miejscowości Jankowy k. Kępna wybuchł pożar na terenie firmy meblarskiej.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Pogoda z dość niską temperaturą powietrza, porywami wiatru i przelotnymi opadami deszczu będzie sprzyjała wypoczynkowi w domu. Osoby planujące pobyt na świeżym powietrzu powinny zaopatrzyć się w parasol.

Podano oficjalne wyniki wyborów w Zabrzu. Czerwona kartka dla Platformy Obywatelskiej z ostatniej chwili
Podano oficjalne wyniki wyborów w Zabrzu. "Czerwona kartka dla Platformy Obywatelskiej"

Kamil Żbikowski zwyciężył w drugiej turze wyborów na prezydenta miasta, zdobywając 50,17 proc. głosów – poinformował PAP przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Zabrzu Paweł Strumiński.

Komunikat dla mieszkańców Trójmiasta pilne
Komunikat dla mieszkańców Trójmiasta

W poniedziałek rozpoczął się trzeci i ostatni etap kompleksowego remontu alei Niepodległości w Sopocie. Jak podały władze miasta, zmieni się organizacja ruchu i trasy kursowania autobusów komunikacji miejskiej w tym rejonie.

Eksperci alarmują: mObywatel wprowadza podatników w pułapkę z ostatniej chwili
Eksperci alarmują: mObywatel wprowadza podatników w pułapkę

„Połączona skrzynka ePUAP i e-Doręczeń" – bo tak się nazywa usługa w ramach mObywatela – naraża podatników na kłopoty z fiskusem. Ten, kto sądzi, że w ten sposób złoży skargę do sądu przez ePUAP, srodze się zawiedzie. A fiskus to wykorzysta – pisze w poniedziałek „Dziennik Gazeta Prawna”.

Mieszkańcy Zabrza wybrali prezydenta. Różnica była minimalna z ostatniej chwili
Mieszkańcy Zabrza wybrali prezydenta. Różnica była minimalna

Kamil Żbikowski został prezydentem Zabrza. Różnica pomiędzy kandydatami minimalna – wynika z nieoficjalnych informacji podanych przez ''Dziennik Zachodni'' i lokalną ''Gazetę Wyborczą''.

Wybory prezydenta Zabrza. Są cząstkowe wyniki z ostatniej chwili
Wybory prezydenta Zabrza. Są cząstkowe wyniki

O godz. 21 zakończono głosowanie w drugiej turze przedterminowych wyborów prezydenta Zabrza – poinformował PAP przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Zabrzu Paweł Strumiński. Wskazał, że odbyło się ono bez zakłóceń.

Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji? Zapytano Polaków z ostatniej chwili
Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji? Zapytano Polaków

Zdaniem 68,7 proc. badanych minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz powinna podać się do dymisji w związku z KPO. 23,5 proc. uważa, że szefowa MFiPR nie powinna zrezygnować ze stanowiska – wynika z opublikowanego w niedzielę sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski.

Pierwsza taka debata wielkich polskich naukowców: To koniec dominacji ludzkości gorące
Pierwsza taka debata wielkich polskich naukowców: "To koniec dominacji ludzkości"

Na naszym kanale pojawiła się wyjątkowa debata! Nagrana w murach najstarszej polskiej uczelni – Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dzielę się pod linkiem w komentarzu. Na scenie obok siebie usiadł fizyk i informatyk. Prof. Andrzej Dragan oraz dr Wojciech Zaremba. Jeden, patrzący na świat oczami praw fizyki, drugi oczami kodów. Twórca Chata GPT, założyciel spółki Open AI i jeden z najbardziej abstrakcyjnych umysłów w Polsce. Obaj zgodni co do jednego. Era dominacji człowieka na Ziemi dobiegła po tysiącach lat końca. To my jesteśmy tym ostatnim pokoleniem.

REKLAMA

Bruksela po 2 miesiącach - dzień pierwszy

Po siedmiu tygodniach i trzech dniach od czasu, gdy mój kraj zamknął granice, zjawiam się w Brukseli. Samoloty z Polski nie latają, jadę samochodem. Podobno ruch lotniczy ma być wznowiony w lipcu, może wcześniej, może później, ale to wszystko palcem na wodzie pisane.
Po siedmiu tygodniach i trzech dniach od czasu, gdy mój kraj zamknął granice, zjawiam się w Brukseli. Samoloty z Polski nie latają, jadę samochodem. Podobno ruch lotniczy ma być wznowiony w lipcu, może wcześniej, może później, ale to wszystko palcem na wodzie pisane.
Tylko dlaczego słyszę, że w przyszły poniedziałek z Okęcia ma lecieć samolot KLM do Amsterdamu i samolot Lufthansy do Frankfurtu (nad Menem)? Inni mogą, a my nie możemy? Skądinąd w Internecie dostępna jest mapa, która pokazuje częstotliwość ruchu lotniczego. Nad Polską – żadnych statków powietrznych, cisza. Nad Niemcami – i owszem, coś tam lata, znacznie mniej niż przed pandemią, ale jednak. Nad Chinami aż gęsto od połączeń, przede wszystkim wewnętrznych. Hmm, „temat do przemyślenia”, jakby to powiedział sowiecki agent w niemieckim mundurze Stirlitz w serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”...A więc jadę samochodem. Pracownicy instytucji międzynarodowych, w tym unijnych, zatem także europosłowie – mogą.
Na granicy polsko-niemieckiej nasi puszczają bez kontroli. Potem niezbyt długi sznur samochodów zwalnia, bo Niemcy kontrolują skrupulatniej. Gwoli ścisłości, widzę jak po drugiej stronie długa, naprawdę długa kolejka do polskiej granicy – polska straż graniczna bardzo uważnie legitymuje przyjeżdzających i zapewne część z nich wysyła na kwarantannę. Niemcy selektywnie zatrzymują samochody. Miedzy innymi dwa za mną, ale nie mój. Jadę dalej bez żadnej kontroli. Również bez kontroli przejeżdżam granicę niemiecko-holenderska, kieruję się na Venlo, potem, także nie uświadczając jakiejkolwiek próby sprawdzenia mnie, granicę holendersko-belgijską. 
Dojeżdżam po 11,5 godzinach od wyjazdu z Warszawy. I naprawdę na ponad 1300-kilometrowej trasie przestrzegam przepisów. Niedawno komuś z mojej rodziny za przekroczenie szybkości w RFN niemieckie służby dały zakaz prowadzenia samochodu w Niemczech na trzy miesiące. W Brukseli wszędzie pełno samochodów i nawet nocną porą trudno znaleźć miejsce do zaparkowania. Po 20 minutach krążenia wokół placu Jourdan i okolicach wreszcie mi się udaje. I tak za parę godzin przestawię auto do europarlamentarnego garażu. 
W Belgii spada ilość zarażonych, a także krzywa zgonów. Charakterystyczne, że Bruksela była mniej dotknięta koronawirusem niż chociażby Antwerpia. Patrząc na dwie grupy językowe: COVID-19 łagodniej obszedł się z francuskojęzyczną Walonią, a ostrzej potraktował niderlandzkojęzyczną Flandrię. Szczególnie duże śmiertelne żniwo zebrała Antwerpia - miasto jubilerów, silny ośrodek ruchu politycznego domagający się utworzenia własnego państwa składającego się z Flamandów. Słyszę historię o polskich urzędnikach instytucji unijnych, którzy ósmy tydzień nie wychodzą z domu. Znajome małżeństwo turecko-niemieckie również, ale oni przynajmniej mają taras. 
W Parlamencie Europejskim na „dzień dobry” żel do rąk, bardzo mało ludzi, ale – uwaga – tylko jedna trzecia z nich jest w maseczkach! A przecież miały być one obligatoryjne dla wszystkich eurodeputowanych i pracowników PE...Tam, gdzie podpisuje się listę obecności dwa pudełka z długopisami. Jedno z długopisami czystymi, z których można skorzystać, aby podpisać. Jak się użyje długopisu, trzeba go przełożyć do drugiego pudełka. Samochody będące do dyspozycji europarlamentarzystów są dostępne, ale każdy wyjazd trzeba zamówić z 24-godzinnym wyprzedzeniem. Przez kilka godzin nie spotkałem żadnego kolegi – europosła. Sami pracownicy PE, także ci zewnętrzni, techniczni – a także przemykający się pojedynczy lobbyści. Puste korytarze, puste windy. Część wejść do europarlamentu – zamknięta. Reguły są proste: w windzie mogą przebywać maksymalnie dwie osoby, w pomieszczeniu biurowym – jedna. 
Wracam po niemal dwóch miesiącach do swojego gabinetu. Nic się nie zmieniło: sportowe koszulki i szaliki na ścianach, na stole piętrzą się książki. Z pobliskiego biura słychać muzykę. Słusznie, ludzie muszą się bawić, aby nie zwariować ze stresu. Patrzę z okna na puste ulice. Bruksela, a w zasadzie jej tzw. europejska dzielnica jakby wymarła. Wszystko można obejrzeć niczym w „slow-motion”, w zwolnionym tempie, ale jakoś mnie to nie bawi. Bruksela, dzień pierwszy prawie za mną. Znajomi Polacy zapraszają „na herbatkę”. Pewnie będzie to herbata po góralsku. Słowem: w ramach walki z pandemią wewnętrzne odkażanie organizmu na sposób podkarpacki czy podlaski. Patrzę do agendy. W tym tygodniu ruszają już posiedzenia komisji PE, w tym Komisji Kontroli Budżetu. Parlament Europejski powoli, powoli wraca do życia. 
A my, europosłowie z Polski, wraz z nim…

*tekst ukazał się na portalu Wprost.pl (04.05.2020)
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe