Prof. Kulski: Powstanie Warszawskie było najważniejszą częścią mojego życia; szlag mnie trafia, kiedy...

Powstanie Warszawskie było najważniejszą częścią mojego życia - zapewnia PAP prof. Julian Kulski, ps. "Goliat". Uzasadnia, że jego udział w ruchu oporu wynikał z wiedzy, jaką czerpał z historii i wychowania w duchu patriotycznym.
/ YT print screen/ŚwiadkowieEpoki
 

"Kiedy wybuchło powstanie, zaczynałem 15 rok życia. Naturalną konsekwencją tego, że przystąpiłem do ruchu oporu była nasza historia, to czego uczyli nas w szkole o powstaniach XIX wieku. Młodzież mojego pokolenia była wychowana w duchu patriotycznym. Nasi ojcowie i znajomi walczyli w legionach" – wyjaśnia 91-letni dzisiaj syn prezydenta miasta walczącej Warszawy (Juliana Spitosława Kulskiego - PAP), żołnierz Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) i Armii Krajowej (AK).
 

Powracając do czasów młodości zwraca uwagę, że podobnie jak jego koledzy należał do polskiego skautingu. Jego zdaniem była to na poły militarna organizacja przygotowująca w razie potrzeby do walki.
 

"Dostałem się do jednej z założonych na Żoliborzu przez ukochanego przez młodzież rotmistrza Ludwika Bergera, pierwszych kompanii, która później została pułkiem +Baszta+. Była złożona głównie z harcerzy żoliborskich. Po wszczęciu powstania walczyła na Mokotowie" – wspomina Kulski.
 

Tłumaczy, że ponieważ szkoły były zamknięte, jako 12-letni chłopiec przysparzał w trakcie okupacji kłopotów, a ojciec zaabsorbowany pracą na ratuszu nie miał dla niego dużo czasu. Dlatego oddał go w ręce Bergera. Na początku został jego gońcem, ale już w półtora roku później był regularnym żołnierzem.
 

Ojciec Kulskiego był przyjacielem prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego i wiceprezydentem miasta. Po uderzeniu Niemiec w roku 1939 na Polskę, opowiada były powstaniec, obydwaj jako legioniści snuli plany dotyczące obrony m.in. Polskiego Państwa Podziemnego i Armii podziemnej oraz kontynuowania walki w Warszawie. W tym samym roku Starzyńskiego aresztowali i zamordowali Niemcy, a ojciec został jego następcą.
 

"Dla Podziemia i Londynu był prezydentem miasta. Niemcy uważali go za burmistrza, bo tzw. prezydentem był Niemiec" – mówi Kulski.
 

Kiedy ojca aresztowało Gestapo, dodaje, robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. Przystał wówczas natychmiast na propozycję Bergera, by dołączył do ZWZ, co było jego marzeniem. W ten sposób rozpoczął walkę podziemną.
 

"Z powstaniem warszawskiego wiążę wiele wspomnień. Była to najważniejsza część mojego życia. Zostałem aresztowany przez Gestapo, które szukało Ludwika Bergera. Siedziałem na Pawiaku, byłem torturowany przy Alei Szucha. Potem mnie wypuścili w nadziei, że ich naprowadzę do Bergera" – wyznaje, podkreślając, że Niemcy w końcu zamordowali go na Żoliborzu.
 

Kulski akcentuje, że był spalony w "Baszcie", ale wziął odwet za cztery lata okrucieństwa niemieckiego, jakie widział na Pawiaku, na Alei Szucha i na ulicach Warszawy.
 

"Marzyłem, żeby wstąpić do Kedywu (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej).Udało mi się dostać do dziewiątej kompanii na Żoliborzu, z którą walczyłem w powstaniu. Dużo detali na ten temat można znaleźć w mojej książce +The Color of Courage+" – opowiada syn byłego wiceprezydenta walczącej Warszawy.
 

Wskazuje na to, że był w istocie jedną z czterech osób, które rozpoczęły powstanie warszawskie. Jako żołnierze Kedywu zatrzymali się w domu ojca. Czekali z drużyną przez pięć dni na godzinę "W" inicjującą powstanie. 1 sierpnia dostali rozkaz, aby w nadzorować przeniesienie broni z kryjówek do wszystkich oddziałów Żoliborza i zobaczyli to najeźdźcy.
 

"Staliśmy na ulicy Krasińskiego, kiedy Niemcy będący w wozie zauważyli przenoszoną broń i doszło do strzelaniny. Dlatego na Żoliborzu powstanie zaczęło się o godzinie drugiej, trzy godziny za wcześnie. Tego samego dnia zostałem ranny przebiegając przez ulicę Krasińskiego do parku Żeromskiego. Na środku jezdni dostałem postrzał w rękę z czołgu, który stał na placu Wilsona. Kontynuowałem jednak walkę" – przypomina Kulski.
 

W jego opinii powstańcom najbardziej brakowało broni. Poza tym, o ile należący do dziewiątej kompanii byli wyszkoleni, nie można tego powiedzieć o innych. Niedobre były też plany.
 

"Mieliśmy się rzucić na wszystkie miejsca niemieckie w mieście, co było nonsensem. Lepiej byłoby wybrać parę i wtedy pierwszego dnia mogliśmy mieć szanse” – przekonuje.
 

Według Kulskiego, powstańcy oczekiwali zgodnie z obietnicą głównie na pomoc od Armii Polskiej z Londynu, a ściśle brygady spadochronowej, która pozostawała w rękach Anglików. Nie zgodzili się oni jednak na to i wysłali brygadę do Holandii.
 

W przekonaniu Kulskiego powstanie było bardzo ważnym zrywem. Nie zgadza się z głosami poddającymi w wątpliwość jego celowość.
 

"Szlag mnie trafia, kiedy słyszę krytykę i zapytania, czy było to potrzebne. Uważam, że człowiek, który nie przeżył gehenny pięciu lat okupacji niemieckiej, nie ma prawa decydować, czy powstanie mogło się udać czy nie. Byliśmy szkoleni i zbrojeni do walki przez pięć lat" – przypomina Kulski.
 

Twierdzi, że nie wyobraża sobie jak mogłoby nie dojść do powstania. Było kontynuacją powstań z historii Polski, powstań z XIX wieku, kończąc na "Solidarności".
 

"Moi koledzy nie zginęli nadaremnie. Wolność jest na pierwszym planie. Z Polaków nie robi się dobrych niewolników" - akcentuje.
 

Uzasadnia, że gdyby nie jego ojciec i kilkudziesięciu pracowników w ratuszu, który Niemcy zostawili w polskich rękach, w tym część fikcyjnych jak generałowie i oficerowie AK, Państwo Podziemne nie przeżyłoby pięciu lat. Powołując się na słowa Jana Nowaka Jeziorańskiego twierdzi, że również powstanie nie byłoby możliwe.
 

"Niemcy mieli doskonały wywiad i wyłapaliby członków Podziemia, gdyby nie ratusz, który dał im schronienie, pieniądze, miejsce na ukrycie broni, a przede wszystkim fałszywe świadectwa pracy. Chroniło ich to, a także cztery tysiące pracowników miejskich żydowskiego pochodzenia, którym ojciec zmienił nazwiska, religię, dał im niemieckie dowody, co ich uratowało i przeżyli wojnę" – argumentuje Kulski.
 

Wskazuje na to, że jego pokolenie ukształtowała pięcioletnia okupacja, a także wykształcenie w domu i w szkole. Jak porównuje obecnie cały świat jak Ameryka i Polska jest podzielony na lewicę i prawicę. Lewica, twierdzi, to Unia Europejska, a prawicą była do tej pory Ameryka.
 

"Trzeba wychować młodzież w duchu historii Polski i patriotyzmu, a nie tak jak byli wychowywani Francuzi i Niemcy przed II wojną światową czy obecnie. Gdyby Rosja wszczęła inwazję na Zachodnią Europę, niedługo by walczyli. Należy młodym ludziom wytłumaczyć, czym jest wolność, czym jest polska historia” – postuluje były powstaniec.
 

Prof. Kulski z radością zauważył, że ostatnio ratusz zaaprobował projekt wzniesienia pomnika dwóch prezydentów Warszawy Stefana Starzyńskiego i jego ojca Juliana.
 

"Jestem z tego bardzo zadowolony, a także, że to zbiega się z 76. rocznicą powstania" – konkluduje "Goliat".
 

Stefan Kulski po upadku Powstania Warszawskiego, trafił do obozu jenieckiego Stalag XI-A Altengrabow. W maju 1945 r., po wyzwoleniu przez Amerykanów, wyjechał do Anglii. Studiował architekturę na Oxfordzie. Za radą przyjaciela rodziny Jana Nowaka-Jeziorańskiego wyjechał do USA, gdzie skończył wydział architektury Uniwersytetu Yale w 1953 r. Pracował m.in. na Uniwersytecie Notre Dame, Uniwersytecie George’a Washingtona oraz Uniwersytecie Howarda w Waszyngtonie. Przez ponad 60 lat koordynował tysiące projektów architektonicznych w USA i na całym świecie. Odznaczony przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Prezydenta Andrzeja Dudę. Obecnie jest dyrektorem Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku i profesorem ds. międzynarodowych w prestiżowej wyższej szkole bezpieczeństwa narodowego (Daniel Morgan Graduate School of National Security) w Waszyngtonie.
 

Andrzej Dobrowolski

źródło: PAP/ad/ robs/

 

 

POLECANE
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków? gorące
Wiecie, że na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI Magazynu TIME jest dwóch Polaków?

Dwóch 30-letnich Polaków znalazło się na liście 100 najbardziej wpływowych osób AI magazynu TIME – obok Elona Muska, Sama Altmana i Marka Zuckerberga. Mati Staniszewski wraz z Piotrem Dąbkowskim stworzyli globalną firmę wartą miliardy dolarów, która dziś wyznacza światowe standardy w sztucznej inteligencji. Na liście magazynu TIME znalazł się również wybitny polski informatyk JakubPachocki.

Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia z ostatniej chwili
Legendarny aktor walczy z chorobą. Są nowe doniesienia

Bruce Willis od kilku lat walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2022 roku zdiagnozowano u niego afazję, a rok później demencję czołowo-skroniową. Choroba postępuje, dlatego aktor przebywa obecnie w specjalistycznym ośrodku pod stałą opieką.

Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys Wiadomości
Pośród więźniów politycznych uwolnionych przez białoruski reżim brak Andrzeja Poczobuta. Jest komentarz Andżeliki Borys

W sobotę 13 grudnia 2025 r. reżim Alaksandra Łukaszenki uwolnił 123 więźniów politycznych. Decyzja jest efektem negocjacji z administracją prezydenta USA Donalda Trumpa - w zamian Stany Zjednoczone zniosły sankcje na kluczowy dla Białorusi koncern nawozowy Bielaruskali.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W nowym rozkładzie jazdy, który zacznie obowiązywać 14 grudnia, będzie więcej regionalnych połączeń kolejowych, m.in. z Olsztyna do Działdowa i Elbląga - przekazał w sobotę Urząd Marszałkowski w Olsztynie. Na finansowanie transportu kolejowego samorząd województwa przeznacza ponad 100 mln zł rocznie.

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19 Wiadomości
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zamierza umieścić najpoważniejsze ostrzeżenie na szczepionkach przeciwko COVID-19

Amerykańska FDA planuje dodać ostrzeżenie w czarnej ramce (black box warning) do szczepionek przeciwko COVID-19. To najpoważniejsze ostrzeżenie agencji, stosowane przy ryzyku śmierci, poważnych reakcji czy niepełnosprawności.

„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska Wiadomości
„Prowadzi nas z uśmiechem w przepaść”. Ostre podsumowanie dwóch lat rządów Tuska

W sobotę, 13 grudnia 2025 roku, mijają dokładnie dwa lata od zaprzysiężenia koalicyjnego rządu Donalda Tuska - złożonego z KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy. Z tej okazji Sławomir Mentzen, lider Konfederacji, opublikował na X ostrą krytykę premiera i jego ekipy. „Ten rząd jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać po Tusku - leniwy i pozbawiony ambicji” - napisał.

Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia z ostatniej chwili
Działaczka białoruskiej opozycji: Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia

Mieszkająca we Włoszech białoruska działaczka opozycyjna Julia Juchno poinformowała w sobotę PAP, że dziennikarz przebywający w białoruskim więzieniu Andrzej Poczobut odmówił ułaskawienia i dlatego nie znalazł się na liście osób uwolnionych przez reżim Łukaszenki.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północna Europa oraz Wyspy Brytyjskie pozostaną pod wpływem głębokiego niżu islandzkiego. Również północno-zachodnia Rosja będzie w obszarze niżu. Natomiast południowa, centralna części kontynentu oraz większość zachodniej Europy będą pod wpływem rozległego wyżu z centrami nad Alpami oraz Bałkanami. Polska pozostanie w obszarze przejściowym pomiędzy wyżej wspomnianym wyżem a niżem islandzkim. Będziemy w dość ciepłym powietrzu polarnym morskim.

Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany z ostatniej chwili
Bundeswehra na wschodniej granicy Polski. Niemieckie media ujawniają plany

Niemieckie media informują o planowanym zaangażowaniu Bundeswehry we wzmocnienie wschodniej granicy Polski. Żołnierze mają uczestniczyć w działaniach inżynieryjnych w ramach polskiej operacji ochronnej, której celem jest zabezpieczenie granicy z Białorusią i Rosją. Misja ma rozpocząć się w kwietniu 2026 roku i potrwać kilkanaście miesięcy.

REKLAMA

Prof. Kulski: Powstanie Warszawskie było najważniejszą częścią mojego życia; szlag mnie trafia, kiedy...

Powstanie Warszawskie było najważniejszą częścią mojego życia - zapewnia PAP prof. Julian Kulski, ps. "Goliat". Uzasadnia, że jego udział w ruchu oporu wynikał z wiedzy, jaką czerpał z historii i wychowania w duchu patriotycznym.
/ YT print screen/ŚwiadkowieEpoki
 

"Kiedy wybuchło powstanie, zaczynałem 15 rok życia. Naturalną konsekwencją tego, że przystąpiłem do ruchu oporu była nasza historia, to czego uczyli nas w szkole o powstaniach XIX wieku. Młodzież mojego pokolenia była wychowana w duchu patriotycznym. Nasi ojcowie i znajomi walczyli w legionach" – wyjaśnia 91-letni dzisiaj syn prezydenta miasta walczącej Warszawy (Juliana Spitosława Kulskiego - PAP), żołnierz Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) i Armii Krajowej (AK).
 

Powracając do czasów młodości zwraca uwagę, że podobnie jak jego koledzy należał do polskiego skautingu. Jego zdaniem była to na poły militarna organizacja przygotowująca w razie potrzeby do walki.
 

"Dostałem się do jednej z założonych na Żoliborzu przez ukochanego przez młodzież rotmistrza Ludwika Bergera, pierwszych kompanii, która później została pułkiem +Baszta+. Była złożona głównie z harcerzy żoliborskich. Po wszczęciu powstania walczyła na Mokotowie" – wspomina Kulski.
 

Tłumaczy, że ponieważ szkoły były zamknięte, jako 12-letni chłopiec przysparzał w trakcie okupacji kłopotów, a ojciec zaabsorbowany pracą na ratuszu nie miał dla niego dużo czasu. Dlatego oddał go w ręce Bergera. Na początku został jego gońcem, ale już w półtora roku później był regularnym żołnierzem.
 

Ojciec Kulskiego był przyjacielem prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego i wiceprezydentem miasta. Po uderzeniu Niemiec w roku 1939 na Polskę, opowiada były powstaniec, obydwaj jako legioniści snuli plany dotyczące obrony m.in. Polskiego Państwa Podziemnego i Armii podziemnej oraz kontynuowania walki w Warszawie. W tym samym roku Starzyńskiego aresztowali i zamordowali Niemcy, a ojciec został jego następcą.
 

"Dla Podziemia i Londynu był prezydentem miasta. Niemcy uważali go za burmistrza, bo tzw. prezydentem był Niemiec" – mówi Kulski.
 

Kiedy ojca aresztowało Gestapo, dodaje, robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. Przystał wówczas natychmiast na propozycję Bergera, by dołączył do ZWZ, co było jego marzeniem. W ten sposób rozpoczął walkę podziemną.
 

"Z powstaniem warszawskiego wiążę wiele wspomnień. Była to najważniejsza część mojego życia. Zostałem aresztowany przez Gestapo, które szukało Ludwika Bergera. Siedziałem na Pawiaku, byłem torturowany przy Alei Szucha. Potem mnie wypuścili w nadziei, że ich naprowadzę do Bergera" – wyznaje, podkreślając, że Niemcy w końcu zamordowali go na Żoliborzu.
 

Kulski akcentuje, że był spalony w "Baszcie", ale wziął odwet za cztery lata okrucieństwa niemieckiego, jakie widział na Pawiaku, na Alei Szucha i na ulicach Warszawy.
 

"Marzyłem, żeby wstąpić do Kedywu (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej).Udało mi się dostać do dziewiątej kompanii na Żoliborzu, z którą walczyłem w powstaniu. Dużo detali na ten temat można znaleźć w mojej książce +The Color of Courage+" – opowiada syn byłego wiceprezydenta walczącej Warszawy.
 

Wskazuje na to, że był w istocie jedną z czterech osób, które rozpoczęły powstanie warszawskie. Jako żołnierze Kedywu zatrzymali się w domu ojca. Czekali z drużyną przez pięć dni na godzinę "W" inicjującą powstanie. 1 sierpnia dostali rozkaz, aby w nadzorować przeniesienie broni z kryjówek do wszystkich oddziałów Żoliborza i zobaczyli to najeźdźcy.
 

"Staliśmy na ulicy Krasińskiego, kiedy Niemcy będący w wozie zauważyli przenoszoną broń i doszło do strzelaniny. Dlatego na Żoliborzu powstanie zaczęło się o godzinie drugiej, trzy godziny za wcześnie. Tego samego dnia zostałem ranny przebiegając przez ulicę Krasińskiego do parku Żeromskiego. Na środku jezdni dostałem postrzał w rękę z czołgu, który stał na placu Wilsona. Kontynuowałem jednak walkę" – przypomina Kulski.
 

W jego opinii powstańcom najbardziej brakowało broni. Poza tym, o ile należący do dziewiątej kompanii byli wyszkoleni, nie można tego powiedzieć o innych. Niedobre były też plany.
 

"Mieliśmy się rzucić na wszystkie miejsca niemieckie w mieście, co było nonsensem. Lepiej byłoby wybrać parę i wtedy pierwszego dnia mogliśmy mieć szanse” – przekonuje.
 

Według Kulskiego, powstańcy oczekiwali zgodnie z obietnicą głównie na pomoc od Armii Polskiej z Londynu, a ściśle brygady spadochronowej, która pozostawała w rękach Anglików. Nie zgodzili się oni jednak na to i wysłali brygadę do Holandii.
 

W przekonaniu Kulskiego powstanie było bardzo ważnym zrywem. Nie zgadza się z głosami poddającymi w wątpliwość jego celowość.
 

"Szlag mnie trafia, kiedy słyszę krytykę i zapytania, czy było to potrzebne. Uważam, że człowiek, który nie przeżył gehenny pięciu lat okupacji niemieckiej, nie ma prawa decydować, czy powstanie mogło się udać czy nie. Byliśmy szkoleni i zbrojeni do walki przez pięć lat" – przypomina Kulski.
 

Twierdzi, że nie wyobraża sobie jak mogłoby nie dojść do powstania. Było kontynuacją powstań z historii Polski, powstań z XIX wieku, kończąc na "Solidarności".
 

"Moi koledzy nie zginęli nadaremnie. Wolność jest na pierwszym planie. Z Polaków nie robi się dobrych niewolników" - akcentuje.
 

Uzasadnia, że gdyby nie jego ojciec i kilkudziesięciu pracowników w ratuszu, który Niemcy zostawili w polskich rękach, w tym część fikcyjnych jak generałowie i oficerowie AK, Państwo Podziemne nie przeżyłoby pięciu lat. Powołując się na słowa Jana Nowaka Jeziorańskiego twierdzi, że również powstanie nie byłoby możliwe.
 

"Niemcy mieli doskonały wywiad i wyłapaliby członków Podziemia, gdyby nie ratusz, który dał im schronienie, pieniądze, miejsce na ukrycie broni, a przede wszystkim fałszywe świadectwa pracy. Chroniło ich to, a także cztery tysiące pracowników miejskich żydowskiego pochodzenia, którym ojciec zmienił nazwiska, religię, dał im niemieckie dowody, co ich uratowało i przeżyli wojnę" – argumentuje Kulski.
 

Wskazuje na to, że jego pokolenie ukształtowała pięcioletnia okupacja, a także wykształcenie w domu i w szkole. Jak porównuje obecnie cały świat jak Ameryka i Polska jest podzielony na lewicę i prawicę. Lewica, twierdzi, to Unia Europejska, a prawicą była do tej pory Ameryka.
 

"Trzeba wychować młodzież w duchu historii Polski i patriotyzmu, a nie tak jak byli wychowywani Francuzi i Niemcy przed II wojną światową czy obecnie. Gdyby Rosja wszczęła inwazję na Zachodnią Europę, niedługo by walczyli. Należy młodym ludziom wytłumaczyć, czym jest wolność, czym jest polska historia” – postuluje były powstaniec.
 

Prof. Kulski z radością zauważył, że ostatnio ratusz zaaprobował projekt wzniesienia pomnika dwóch prezydentów Warszawy Stefana Starzyńskiego i jego ojca Juliana.
 

"Jestem z tego bardzo zadowolony, a także, że to zbiega się z 76. rocznicą powstania" – konkluduje "Goliat".
 

Stefan Kulski po upadku Powstania Warszawskiego, trafił do obozu jenieckiego Stalag XI-A Altengrabow. W maju 1945 r., po wyzwoleniu przez Amerykanów, wyjechał do Anglii. Studiował architekturę na Oxfordzie. Za radą przyjaciela rodziny Jana Nowaka-Jeziorańskiego wyjechał do USA, gdzie skończył wydział architektury Uniwersytetu Yale w 1953 r. Pracował m.in. na Uniwersytecie Notre Dame, Uniwersytecie George’a Washingtona oraz Uniwersytecie Howarda w Waszyngtonie. Przez ponad 60 lat koordynował tysiące projektów architektonicznych w USA i na całym świecie. Odznaczony przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Prezydenta Andrzeja Dudę. Obecnie jest dyrektorem Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku i profesorem ds. międzynarodowych w prestiżowej wyższej szkole bezpieczeństwa narodowego (Daniel Morgan Graduate School of National Security) w Waszyngtonie.
 

Andrzej Dobrowolski

źródło: PAP/ad/ robs/

 


 

Polecane