[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Dobry Baćka to słaby Baćka
![[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Dobry Baćka to słaby Baćka](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/51961.jpg)
Nie można nie zauważyć, że te wybory były inne niż wszystkie wcześniejsze w erze Łukaszenki. Oto jeśli można było mówić o znaczących postaciach opozycyjnych, to nie byli już działacze tradycyjnych organizacji czy partii politycznych, na ogół orientujących się na Zachód i odwołujących do narodowych tradycji białoruskich przeciwstawianych sowieckiemu modelowi lansowanemu przez reżim (konflikt symbolizowany przez dwie różne flagi). Zamiast tego pojawili się popularny bloger, były wieloletni szef banku oraz były członek nomenklatury. Łukaszenka wszystkich zneutralizował jeszcze na etapie zbierania podpisów pod kandydaturami. Co ciekawe, każdy z nich, Cichanouski, Babaryka czy Capkała – gdyby tak sytuować ich pod względem poglądów i dotychczasowej działalności – bliższy był zdecydowanie Rosji niż Zachodowi. Łukaszenka nie docenił stopnia niezadowolenia społecznego, myśląc, że angażujące się w kampanię zamiast mężów ich apolityczne żony nie będą zagrożeniem. Ostatecznie zakończyło się zgodnie z przewidywaniami. Sfałszowane miażdżące zwycięstwo Łukaszenki (ok. 80 proc.) przy ok. 10 proc. Swiatłany Cichanouskiej. Choć nie brakuje sygnałów, że proporcje są prawdziwe, tyle że nazwiska należałoby zamienić. Brutalna pacyfikacja protestów przez pierwsze 48 godzin po zakończeniu głosowania plus wymuszona emigracja prawdziwej zwyciężczyni wyborów na Litwę oznacza, że Łukaszenka obronił władzę, choć destabilizacja może jeszcze potrwać przez pewien czas. Rosji to tylko na rękę. Mają Baćkę w garści. Oczywiście nie jest tak, że przed tymi wyborami Łukaszenka był jakoś szczególnie skonfliktowany z Moskwą. Były wojny o cenę ropy naftowej, były spory o cenę integracji, ale tak naprawdę Białoruś pozostawała lojalnym sojusznikiem Rosji – szczególnie gdy mowa o kwestiach obronnych, najistotniejszych z punktu widzenia Polski i całej wschodniej flanki NATO. Teraz Putin trzyma Baćkę za gardło. Wiadomo, że Łukaszenka ma już nikłe poparcie w kraju, więc musi opierać władzę na sile i represjach. Do tego może potrzebować wsparcia rosyjskiego. Jeszcze bardziej będzie potrzebował wsparcia gospodarczego. Za to wszystko Kreml podyktuje odpowiednio wysoką cenę. Integracja zapewne przyspieszy. Możliwe, że Łukaszenka w końcu będzie musiał zgodzić się na stałe duże wojskowe bazy Rosji i sprzedaż części najcenniejszych firm oligarchom związanym z Putinem. Mówiąc krótko, osłabiony Łukaszenka, skonfliktowany z rodakami i izolowany na arenie międzynarodowej (ocieplania relacji z Zachodem, w tym USA już nie będzie, przeciwnie – możliwe nowe sankcje) to wymarzony „partner” dla Putina. Putin zresztą pewnie już pracuje nad scenariuszem „co po Łukaszence”. Czy Rosjanie mogli już teraz wymienić przywódcę Białorusi? Biorąc pod uwagę skalę niezadowolenia i protestów społecznych (co ważne, nie tylko w Mińsku!), zapewne tak. Ale taki scenariusz zawsze obarczony jest ryzykiem. A nuż sytuacja wymknęłaby się spod kontroli? Bezpieczniejszy wariant to Łukaszenka. Słaby Łukaszenka. Łukaszenka, któremu Rosjanie co chwila przypominają, że sfałszował wybory. Łukaszenka, którego Rosjanie mogliby dziś obalić w kilka dni – wystarczyłoby zakręcić kurki z ropą i gazem.