[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Dobry Baćka to słaby Baćka

Wybory na Białorusi, jak i w nie mniejszym stopniu to, co się działo przed nimi, jak i to, co dzieje się po nich, to właściwie niemal same dobre informacje dla Kremla. Łukaszenka zostaje, ale bardzo osłabiony. Bezczelne, nawet jak na postsowieckie warunki, fałszerstwo wyborcze oraz brutalna pacyfikacja protestów izoluje Baćkę nie tylko od Zachodu, ale też własnego społeczeństwa. Jednocześnie udaje się zachować pewną stabilność – wszak Moskwa nie lubi takich protestów, bo sytuacja może się zawsze wymknąć spod kontroli. Ale jest też jeden wniosek, który zapewne mocno przygnębi Władimira Putina. Skala sprzeciwu społeczeństwa wobec reżimu Łukaszenki może wręcz szokować. Skoro „potulni” Białorusini gotowi są przelewać krew w imię zmiany, to nie ma pewności, że także Rosjanie w końcu tak bardzo zmęczą się Putinem, że wyjdą masowo na ulice.
 [Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Dobry Baćka to słaby Baćka
/ Wikipedia CC BY 4,0 Kremiln.ru
Władimir Putin oficjalną depeszę z gratulacjami z okazji wyborczego zwycięstwa przesłał Alaksandrowi Łukaszence dopiero w poniedziałek 10 sierpnia. Czyżby czekał na wynik starcia reżim vs społeczeństwo w pierwszą powyborczą noc? Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Choć wszystko ustalono już najpóźniej w piątek 7 sierpnia, gdy doszło do telefonicznej rozmowy prezydentów. To był ich pierwszy bezpośredni kontakt po wybuchu afery związanej z zatrzymanymi pod Mińskiem rosyjskimi najemnikami. Doszło do tego 29 lipca, a potem było przeciąganie liny między Moskwą a Mińskiem. Oczywiście mało prawdopodobna była przedstawiona przez Łukaszenkę teoria, że ci wagnerowcy mieli wywołać jakąś rewolucję na Białorusi. Dziwni to by byli spiskowcy. Skoszarowani w jednym ośrodku. Bez broni, za to z zagranicznymi paszportami Federacji Rosyjskiej, które wcale nie są potrzebne, żeby z Rosji wjechać na Białoruś. Cóż więc tak naprawdę się wydarzyło? Zapewne Łukaszenka, mocno poddenerwowany rozwojem kampanii przedwyborczej, chciał uzyskać pewność, że Kreml nie zamierza wykorzystać sytuacji i go wymienić. Więc polecił swym służbom, doskonale zorientowanym w obecności rosyjskich najemników (wszak Białoruś od dawna służy za kanał przerzutowy ludzi i sprzętu z firm najemniczych z Rosji), aby wzięły zakładników. Nie wiadomo, czy Kreml kiedykolwiek na poważnie myślał o „Majdanie” na Białorusi, w każdym bądź razie argument wagnerowców pozwolił Łukaszence uzyskać pełną gwarancję bezpieczeństwa na kierunku wschodnim. Tym zachodnim się nie przejmował, bo ostatnio ułożył sobie poprawne relacje z USA, Berlin nie zrobi tu niczego wbrew interesom Rosji, zaś trudno wyobrazić sobie, by Polska i Litwa przygotowały jakiś wielki spisek przeciwko białoruskiemu reżimowi. Skoro zaś Mińsk i Moskwa się dogadały ws. wyborów, to trzeba było jakoś odkręcić aferę z wagnerowcami. Oczywiście szybko znalazł się kozioł ofiarny. Czyli Ukraina. Najpierw jedna z rosyjskich prokremlowskich gazet zrobiła „dziennikarskie śledztwo” wykazujące, że ukraińskie służby dokonały prowokacji, aby skłócić Rosję i Białoruś, a chwilę potem podchwycili to przedstawiciele rosyjskiego państwa, z ambasadorem Rosji w Mińsku i samym MSZ Rosji na czele.

Nie można nie zauważyć, że te wybory były inne niż wszystkie wcześniejsze w erze Łukaszenki. Oto jeśli można było mówić o znaczących postaciach opozycyjnych, to nie byli już działacze tradycyjnych organizacji czy partii politycznych, na ogół orientujących się na Zachód i odwołujących do narodowych tradycji białoruskich przeciwstawianych sowieckiemu modelowi lansowanemu przez reżim (konflikt symbolizowany przez dwie różne flagi). Zamiast tego pojawili się popularny bloger, były wieloletni szef banku oraz były członek nomenklatury. Łukaszenka wszystkich zneutralizował jeszcze na etapie zbierania podpisów pod kandydaturami. Co ciekawe, każdy z nich, Cichanouski, Babaryka czy Capkała – gdyby tak sytuować ich pod względem poglądów i dotychczasowej działalności – bliższy był zdecydowanie Rosji niż Zachodowi. Łukaszenka nie docenił stopnia niezadowolenia społecznego, myśląc, że angażujące się w kampanię zamiast mężów ich apolityczne żony nie będą zagrożeniem. Ostatecznie zakończyło się zgodnie z przewidywaniami. Sfałszowane miażdżące zwycięstwo Łukaszenki (ok. 80 proc.) przy ok. 10 proc. Swiatłany Cichanouskiej. Choć nie brakuje sygnałów, że proporcje są prawdziwe, tyle że nazwiska należałoby zamienić. Brutalna pacyfikacja protestów przez pierwsze 48 godzin po zakończeniu głosowania plus wymuszona emigracja prawdziwej zwyciężczyni wyborów na Litwę oznacza, że Łukaszenka obronił władzę, choć destabilizacja może jeszcze potrwać przez pewien czas. Rosji to tylko na rękę. Mają Baćkę w garści. Oczywiście nie jest tak, że przed tymi wyborami Łukaszenka był jakoś szczególnie skonfliktowany z Moskwą. Były wojny o cenę ropy naftowej, były spory o cenę integracji, ale tak naprawdę Białoruś pozostawała lojalnym sojusznikiem Rosji – szczególnie gdy mowa o kwestiach obronnych, najistotniejszych z punktu widzenia Polski i całej wschodniej flanki NATO. Teraz Putin trzyma Baćkę za gardło. Wiadomo, że Łukaszenka ma już nikłe poparcie w kraju, więc musi opierać władzę na sile i represjach. Do tego może potrzebować wsparcia rosyjskiego. Jeszcze bardziej będzie potrzebował wsparcia gospodarczego. Za to wszystko Kreml podyktuje odpowiednio wysoką cenę. Integracja zapewne przyspieszy. Możliwe, że Łukaszenka w końcu będzie musiał zgodzić się na stałe duże wojskowe bazy Rosji i sprzedaż części najcenniejszych firm oligarchom związanym z Putinem. Mówiąc krótko, osłabiony Łukaszenka, skonfliktowany z rodakami i izolowany na arenie międzynarodowej (ocieplania relacji z Zachodem, w tym USA już nie będzie, przeciwnie – możliwe nowe sankcje) to wymarzony „partner” dla Putina. Putin zresztą pewnie już pracuje nad scenariuszem „co po Łukaszence”. Czy Rosjanie mogli już teraz wymienić przywódcę Białorusi? Biorąc pod uwagę skalę niezadowolenia i protestów społecznych (co ważne, nie tylko w Mińsku!), zapewne tak. Ale taki scenariusz zawsze obarczony jest ryzykiem. A nuż sytuacja wymknęłaby się spod kontroli? Bezpieczniejszy wariant to Łukaszenka. Słaby Łukaszenka. Łukaszenka, któremu Rosjanie co chwila przypominają, że sfałszował wybory. Łukaszenka, którego Rosjanie mogliby dziś obalić w kilka dni – wystarczyłoby zakręcić kurki z ropą i gazem.

 

POLECANE
Zabójstwo w Małopolsce. Policja przeczesuje lasy i domy; sprawca nadal na wolności z ostatniej chwili
Zabójstwo w Małopolsce. Policja przeczesuje lasy i domy; sprawca nadal na wolności

Trwa obława za 57-latkiem podejrzewanym o zabójstwo córki i zięcia oraz usiłowanie zabójstwa teściowej. Policjanci z całego kraju przeszukują lasy, ale i domy na Limanowszczyźnie. Kontrolowane są również samochody w tym rejonie. Broń, z której strzelał, mogła być samoróbką.

Tajemnicza Kreta. Tylko u nas - fragment książki Piotra Goćka tylko u nas
"Tajemnicza Kreta". Tylko u nas - fragment książki Piotra Goćka

Publikujemy fragment książki Piotra Goćka „Tajemnicza Kreta. Wolność, historia, legenda”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Fronda. Do nabycia w księgarniach tradycyjnych i internetowych.

Znany polski komik trafił do szpitala z ostatniej chwili
Znany polski komik trafił do szpitala

Rafał Zbieć, znany widzom przede wszystkim z występów w Kabarecie Moralnego Niepokoju, niespodziewanie trafił do szpitala. O wszystkim poinformował w mediach społecznościowych.

Ukraina uderza na Krym. Zniszczone rosyjskie śmigłowce i system obrony powietrznej z ostatniej chwili
Ukraina uderza na Krym. Zniszczone rosyjskie śmigłowce i system obrony powietrznej

Drony Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) w nocy z piątku na sobotę zaatakowały lotnisko wojskowe na zaanektowanym przez Rosję Krymie, niszcząc trzy śmigłowce - Mi-8, Mi-26 i Mi-28, a także system obrony powietrznej Pancyr-S1 - przekazała służba prasowa SBU.

Nieoficjalnie: Oto nowi wiceprezesi Prawa i Sprawiedliwości z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Oto nowi wiceprezesi Prawa i Sprawiedliwości

W trakcie trwającego w Warszawie VII Kongresu Prawa i Sprawiedliwości miało dojść do ważnych zmian w strukturze kierowniczej partii. Jak ustalił portal Niezalezna.pl, ugrupowanie zyskało czterech nowych wiceprezesów. 

Ukraina: Andrzej Duda złożył hołd ofiarom zbrodni katyńskiej w Bykowni pod Kijowem z ostatniej chwili
Ukraina: Andrzej Duda złożył hołd ofiarom zbrodni katyńskiej w Bykowni pod Kijowem

Prezydent Andrzej Duda, kończąc w sobotę pożegnalną wizytę w Ukrainie w roli szefa państwa, złożył hołd ofiarom zbrodni katyńskiej, pogrzebanym na Polskim Cmentarzu Wojennym w Bykowni pod Kijowem.

Skandal po kontroli żywności. Belgijskie kłopoty z higieną tylko u nas
Skandal po kontroli żywności. Belgijskie kłopoty z higieną

Federalna Agencja Bezpieczeństwa Łańcucha Żywnościowego (FASNK/AFSCA) opublikowała niepokojące wyniki kontroli przeprowadzonych w belgijskim handlu detalicznym w 2024 roku. W raporcie rocznym agencja wskazuje na liczne naruszenia przepisów dotyczących bezpieczeństwa żywności, które dotyczą zarówno supermarketów, jak i mniejszych sklepów. Wyniki te rzucają cień na skuteczność nadzoru nad łańcuchem dostaw żywności w Belgii.

Gawkowski do koalicjantów: Przestańcie się mazać z ostatniej chwili
Gawkowski do koalicjantów: Przestańcie się mazać

W sobotę odbył się kongres programowy Lewicy. W trakcie wydarzenia głos zabrał wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, który podsumował dotychczasową działalność swojego ugrupowania w rządzie oraz skierował apel do pozostałych partii tworzących koalicję rządzącą.

Zełenski dziękuje Polsce. „Byliście z nami w każdej chwili” z ostatniej chwili
Zełenski dziękuje Polsce. „Byliście z nami w każdej chwili”

Polska zawsze była z nami na wszystkich placach w Unii Europejskiej, w NATO, w dialogu z innymi partnerami - mówił w sobotę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Wskazywał, że rozmawiał z prezydentem Polski Andrzejem Dudą o kwestiach bezpieczeństwa, dyplomacji i możliwych decyzjach na poziomie UE.

Nowy duet w Pytaniu na śniadanie. Takiej zmiany nikt się nie spodziewał Wiadomości
Nowy duet w "Pytaniu na śniadanie". Takiej zmiany nikt się nie spodziewał

W sobotnim wydaniu „Pytania na śniadanie” widzowie TVP2 zostali zaskoczeni nietypową zmianą - program poprowadziły: Katarzyna Dowbor i Krystyna Sokołowska. Obie na co dzień występują z innymi partnerami - Dowbor z Filipem Antonowiczem, a Sokołowska z Robertem Stockingerem. Tym razem jednak stworzyły wspólny, żeński duet na antenie.

REKLAMA

[Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Dobry Baćka to słaby Baćka

Wybory na Białorusi, jak i w nie mniejszym stopniu to, co się działo przed nimi, jak i to, co dzieje się po nich, to właściwie niemal same dobre informacje dla Kremla. Łukaszenka zostaje, ale bardzo osłabiony. Bezczelne, nawet jak na postsowieckie warunki, fałszerstwo wyborcze oraz brutalna pacyfikacja protestów izoluje Baćkę nie tylko od Zachodu, ale też własnego społeczeństwa. Jednocześnie udaje się zachować pewną stabilność – wszak Moskwa nie lubi takich protestów, bo sytuacja może się zawsze wymknąć spod kontroli. Ale jest też jeden wniosek, który zapewne mocno przygnębi Władimira Putina. Skala sprzeciwu społeczeństwa wobec reżimu Łukaszenki może wręcz szokować. Skoro „potulni” Białorusini gotowi są przelewać krew w imię zmiany, to nie ma pewności, że także Rosjanie w końcu tak bardzo zmęczą się Putinem, że wyjdą masowo na ulice.
 [Tylko u nas] Grzegorz Kuczyński: Dobry Baćka to słaby Baćka
/ Wikipedia CC BY 4,0 Kremiln.ru
Władimir Putin oficjalną depeszę z gratulacjami z okazji wyborczego zwycięstwa przesłał Alaksandrowi Łukaszence dopiero w poniedziałek 10 sierpnia. Czyżby czekał na wynik starcia reżim vs społeczeństwo w pierwszą powyborczą noc? Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Choć wszystko ustalono już najpóźniej w piątek 7 sierpnia, gdy doszło do telefonicznej rozmowy prezydentów. To był ich pierwszy bezpośredni kontakt po wybuchu afery związanej z zatrzymanymi pod Mińskiem rosyjskimi najemnikami. Doszło do tego 29 lipca, a potem było przeciąganie liny między Moskwą a Mińskiem. Oczywiście mało prawdopodobna była przedstawiona przez Łukaszenkę teoria, że ci wagnerowcy mieli wywołać jakąś rewolucję na Białorusi. Dziwni to by byli spiskowcy. Skoszarowani w jednym ośrodku. Bez broni, za to z zagranicznymi paszportami Federacji Rosyjskiej, które wcale nie są potrzebne, żeby z Rosji wjechać na Białoruś. Cóż więc tak naprawdę się wydarzyło? Zapewne Łukaszenka, mocno poddenerwowany rozwojem kampanii przedwyborczej, chciał uzyskać pewność, że Kreml nie zamierza wykorzystać sytuacji i go wymienić. Więc polecił swym służbom, doskonale zorientowanym w obecności rosyjskich najemników (wszak Białoruś od dawna służy za kanał przerzutowy ludzi i sprzętu z firm najemniczych z Rosji), aby wzięły zakładników. Nie wiadomo, czy Kreml kiedykolwiek na poważnie myślał o „Majdanie” na Białorusi, w każdym bądź razie argument wagnerowców pozwolił Łukaszence uzyskać pełną gwarancję bezpieczeństwa na kierunku wschodnim. Tym zachodnim się nie przejmował, bo ostatnio ułożył sobie poprawne relacje z USA, Berlin nie zrobi tu niczego wbrew interesom Rosji, zaś trudno wyobrazić sobie, by Polska i Litwa przygotowały jakiś wielki spisek przeciwko białoruskiemu reżimowi. Skoro zaś Mińsk i Moskwa się dogadały ws. wyborów, to trzeba było jakoś odkręcić aferę z wagnerowcami. Oczywiście szybko znalazł się kozioł ofiarny. Czyli Ukraina. Najpierw jedna z rosyjskich prokremlowskich gazet zrobiła „dziennikarskie śledztwo” wykazujące, że ukraińskie służby dokonały prowokacji, aby skłócić Rosję i Białoruś, a chwilę potem podchwycili to przedstawiciele rosyjskiego państwa, z ambasadorem Rosji w Mińsku i samym MSZ Rosji na czele.

Nie można nie zauważyć, że te wybory były inne niż wszystkie wcześniejsze w erze Łukaszenki. Oto jeśli można było mówić o znaczących postaciach opozycyjnych, to nie byli już działacze tradycyjnych organizacji czy partii politycznych, na ogół orientujących się na Zachód i odwołujących do narodowych tradycji białoruskich przeciwstawianych sowieckiemu modelowi lansowanemu przez reżim (konflikt symbolizowany przez dwie różne flagi). Zamiast tego pojawili się popularny bloger, były wieloletni szef banku oraz były członek nomenklatury. Łukaszenka wszystkich zneutralizował jeszcze na etapie zbierania podpisów pod kandydaturami. Co ciekawe, każdy z nich, Cichanouski, Babaryka czy Capkała – gdyby tak sytuować ich pod względem poglądów i dotychczasowej działalności – bliższy był zdecydowanie Rosji niż Zachodowi. Łukaszenka nie docenił stopnia niezadowolenia społecznego, myśląc, że angażujące się w kampanię zamiast mężów ich apolityczne żony nie będą zagrożeniem. Ostatecznie zakończyło się zgodnie z przewidywaniami. Sfałszowane miażdżące zwycięstwo Łukaszenki (ok. 80 proc.) przy ok. 10 proc. Swiatłany Cichanouskiej. Choć nie brakuje sygnałów, że proporcje są prawdziwe, tyle że nazwiska należałoby zamienić. Brutalna pacyfikacja protestów przez pierwsze 48 godzin po zakończeniu głosowania plus wymuszona emigracja prawdziwej zwyciężczyni wyborów na Litwę oznacza, że Łukaszenka obronił władzę, choć destabilizacja może jeszcze potrwać przez pewien czas. Rosji to tylko na rękę. Mają Baćkę w garści. Oczywiście nie jest tak, że przed tymi wyborami Łukaszenka był jakoś szczególnie skonfliktowany z Moskwą. Były wojny o cenę ropy naftowej, były spory o cenę integracji, ale tak naprawdę Białoruś pozostawała lojalnym sojusznikiem Rosji – szczególnie gdy mowa o kwestiach obronnych, najistotniejszych z punktu widzenia Polski i całej wschodniej flanki NATO. Teraz Putin trzyma Baćkę za gardło. Wiadomo, że Łukaszenka ma już nikłe poparcie w kraju, więc musi opierać władzę na sile i represjach. Do tego może potrzebować wsparcia rosyjskiego. Jeszcze bardziej będzie potrzebował wsparcia gospodarczego. Za to wszystko Kreml podyktuje odpowiednio wysoką cenę. Integracja zapewne przyspieszy. Możliwe, że Łukaszenka w końcu będzie musiał zgodzić się na stałe duże wojskowe bazy Rosji i sprzedaż części najcenniejszych firm oligarchom związanym z Putinem. Mówiąc krótko, osłabiony Łukaszenka, skonfliktowany z rodakami i izolowany na arenie międzynarodowej (ocieplania relacji z Zachodem, w tym USA już nie będzie, przeciwnie – możliwe nowe sankcje) to wymarzony „partner” dla Putina. Putin zresztą pewnie już pracuje nad scenariuszem „co po Łukaszence”. Czy Rosjanie mogli już teraz wymienić przywódcę Białorusi? Biorąc pod uwagę skalę niezadowolenia i protestów społecznych (co ważne, nie tylko w Mińsku!), zapewne tak. Ale taki scenariusz zawsze obarczony jest ryzykiem. A nuż sytuacja wymknęłaby się spod kontroli? Bezpieczniejszy wariant to Łukaszenka. Słaby Łukaszenka. Łukaszenka, któremu Rosjanie co chwila przypominają, że sfałszował wybory. Łukaszenka, którego Rosjanie mogliby dziś obalić w kilka dni – wystarczyłoby zakręcić kurki z ropą i gazem.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe