[Tylko u nas] Marcin Bąk: Tęcza nie obraża…

…ale krzyż już tak. Trwa wojna domowa, na razie w sferze symbolicznej. Czy przerodzi się w wojnę kinetyczną, przekonamy w się w najbliższych miesiącach i latach.
Lee Kindness
Lee Kindness / Wikimedia Commons
Podczas III Krucjaty król Anglii Ryszard Lwie Serce pokłócił się z arcyksięciem austriackim Leopoldem  gdy podczas zdobywania zamku w Akce kazał zerwać z murów sztandar rywala i zawiesić swój własny. Można by spytać – czy było się o co spierać? Przecież sztandar to tylko kawał materiału przyczepiony do drzewca.  A jednak o sztandary i o znaki ludzie zabijali się przez całe wieki, gdyż były  one dla nich bardzo ważne. Człowiek jest jedynym gatunkiem na Ziemi, który  tworzy symbole i posługuje się nimi. Już na bardzo starych przedmiotach wykonywanych w  paleolicie znajdujemy tajemnicze znaki i nacięcia, nie posiadające żadnej funkcji praktycznej ale wykonywane niewątpliwie w sposób celowy rękoma naszych odległych przodków. Czy były to znaki własności, czy magiczne zaklęcia mające zwiększyć moc broni? Kto to wie,  z pewnością jednak były to pierwsze symbole o wielkim znaczeniu, powstające już u zarania cywilizacji.

Wspólnota ludzka zawsze gromadzi się wokół symbolu. Naród żydowski, którego religia surowo zabraniała wykonywania jakichkolwiek figur zwierzęcych czy ludzkich, znalazł sposób na swój kod symboliczny. Gwiazda Dawida czy siedmioramienny świecznik – menora, są rozpoznawalnymi na całym świecie znakami Narodu Wybranego.  

Wyjątkową rolę w języku symboli grała zawsze chorągiew. Był to znak rozpoznawczy wywodzący się wprost z pól bitewnych, gdzie odgrywał jeszcze do niedawna  ważną funkcję praktyczną. Służyły jako narzędzie łączności. Własne oddziały gromadziły się wokół swoich chorągwi, które służyły również do przekazywania prostych komend. Z tego też powodu walka wokół chorągwi była wyjątkowo zażarta. Wiemy z kronikarskich przekazów, że krytycznym momentem bitwy pod Grunwaldem był upadek chorągwi krakowskiej, który była najważniejszym znakiem wojsk polskich. Do walki o gonfanon krakowski rzucili się najgroźniejsi wojownicy z obu stron, ostatecznie znak został odbity przez Polaków, prawdopodobnie przez samego Zawiszę Czarnego. Nawet w czasach współczesnych, gdy rola utylitarna chorągwi zmalała, nadal pełnią one ważną funkcję symboliczną. Chyba wszyscy znają słynne zdjęcie z Iwo-Jimy, przedstawiające amerykańskich żołnierzy umieszczających flagę na szczycie zdobytego wulkanu Suribachi. Dowództwu amerykańskiemu bardzo zależało na wykonaniu tego zdjęcia i na tym, by jak najszybciej przedostało się ono do mediów.

Zdobywca zawsze strąca z pokonanej fortecy symbole obrońców by zastąpić je swoimi. Tak było z krzyżem strąconym z kopuły kościoła Mądrości Bożej w Konstantynopolu, tak postąpili komuniści zrywając krzyże na szczytach kremlowskich cerkwi by zastąpić je czerwonymi gwiazdami, symbolem zwycięskiej ideologii.

Skoro już przy krzyżach jesteśmy – „znak, któremu sprzeciwiać się będą” wywołuje wciąż sprzeciw w licznych miejscach na świecie, można za niego dosłownie oddać głowę – chociażby w Arabii Saudyjskiej. Od wielu już dziesięcioleci trwa zajadła walka z symbolem krzyża również w Europie, zdominowanej antyreligijną ideologią. Wojna ta rozgrywa się także w naszym kraju. Pamiętają Państwo zapewne spory sprzed lat o krzyż w miejscach publicznych, o to gdzie może a gdzie nie może wisieć? Gdy przyjrzymy się starym doniesieniom medialnym, i wypowiedziom polityków zaangażowanych w walkę z krzyżem sprzed 20 – 30 lat, to w porównaniu z dzisiejszymi czasami wydadzą się one nam jakieś niemrawe, wręcz spokojne. Jest jednak pewna wspólna z naszymi czasami, zadziwiająca niekonsekwencja – walczą z krzyżem najczęściej ateiści, którzy z jednej strony twierdzą, że są dwa zwyczajne kawałki drewna, z drugiej że krzyż ich obraża i czują się w miejscach publicznych pod stałą jego presją. Jak zwykłe dwa kawałki drewna mogą na kogoś wywierać presję, ciężko zgadnąć…  

Kolejna odsłona wojny  symbolicznej w Polsce to wejście do walki z sześciokolorową, "uszczerbioną" chciało by się powiedzieć, tęczą. Ten dziwny znak, nie mający wbrew słowo m jego wojowników żadnych odniesień historycznych czy biblijnych, został okrzyknięty symbolem ruchu LGBTQWrT (i tak dalej). Ideologia stojąca za tym ruchem, której rzekomo nie ma, będąca mutacją myśli neomarksistowskiej szkoły frankfurckiej,  jest ideologią rewolucyjną, dążącą do radykalnej przebudowy społeczeństwa. Ci sami ludzie, którym strasznie przeszkadzał krzyż wiszący w urzędzie, twierdzą, że "tęcza nie obraża". Szczególnie ta umieszczona na krzyżu czy figurze Chrystusa, niczym gwiaździsty sztandar na zdobytym wulkanie Suribachi. Działacze posługujący się tęczą w tej wojnie ideologicznej nie kryją, że jest to wojna, cały czas w ich wypowiedziach pojawiają się frazy wojenne : "walka o prawa człowieka", "walka o prawa gejów i lesbijek", "walka o prawo do adopcji" i tak dalej.

To jest wojna i nie ma się co łudzić, tęczowa flaga będzie nie raz i nie dwa zatykana triumfalnie przez rewolucjonistów na symbolach wrogiej im cywilizacji. To nie są tylko pojedyncze ekscesy, najciekawsze chyba dopiero przed nami.

Marcin Bąk
 

 

POLECANE
Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą z ostatniej chwili
Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą

Prezydent USA Donald Trump ogłosił we wtorek blokadę objętych sankcjami tankowców, które wpływają do portów Wenezueli i wypływają z nich. Oświadczył, że reżim Nicolasa Maduro w Wenezueli to „zagraniczna organizacja terrorystyczna”.

Bez Grudnia'70 nie byłoby Solidarności. A bez Solidarności nie byłoby upadku Muru Berlińskiego. Obchody 55. rocznicy Czarnego Czwartku tylko u nas
"Bez Grudnia'70 nie byłoby Solidarności. A bez Solidarności nie byłoby upadku Muru Berlińskiego". Obchody 55. rocznicy Czarnego Czwartku

Przed pomnikiem Ofiar Grudnia 1970 roku odbyły się obchody 55. rocznicy Czarnego Czwartku - dnia, kiedy komunistyczne władze otworzyły ogień do zmierzających do pracy robotników ze Stoczni Gdynia. W uroczystościach wzięli udział prezydent Karol Nawrocki oraz przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.

Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa” Wiadomości
Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa”

Beata Szydło na X skomentowała ostatnie doniesienia medialne o tym, że „Komisja Europejska rezygnuje z zakazu aut spalinowych od 2035 roku”. Jak podkreśliła europoseł PiS, nowe regulacje KE nadal zagrażają europejskiemu przemysłowi samochodowemu.

Tego w Volkswagenie jeszcze nie było. Koncern zamyka fabrykę w Dreźnie Wiadomości
Tego w Volkswagenie jeszcze nie było. Koncern zamyka fabrykę w Dreźnie

Z taśmy produkcyjnej fabryki Volkswagena w Dreźnie we wtorek zjechał ostatni samochód. Koncern tym samym zamknął ten zakład, co jest pierwszym takim przypadkiem dla tej firmy w Niemczech w ciągu 88 lat jej działalności. Fabryka w Dreźnie ma zostać przekształcona w centrum badań i rozwoju, skoncentrowane na półprzewodnikach, sztucznej inteligencji oraz robotyce. Połowę przestrzeni ma zająć Uniwersytet Techniczny w Dreźnie.

Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej tylko u nas
Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej

Ameryka Łacińska ma dość lewicowych eksperymentów, na dodatek prawicę w tej części świata natchnęło zwycięstwo Donalda Trumpa. W kolejnych krajach zwyciężają kandydaci konserwatywni, opowiadający się za wolnym rynkiem, rządami twardego prawa i współpracą z USA. Szczególnie symboliczny jest wynik wyborów prezydenckich w Chile: zdecydowane zwycięstwo polityka otwarcie chwalącego rządy Augusto Pinocheta.

Rząd Czech zapowiada blokadę unijnych regulacji. Nie dla ETS2 i paktu migracyjnego z ostatniej chwili
Rząd Czech zapowiada blokadę unijnych regulacji. "Nie" dla ETS2 i paktu migracyjnego

Nowy rząd Czech pod przewodnictwem premiera Andreja Babisza otwarcie kwestionuje kluczowe elementy polityki Unii Europejskiej. Gabinet, zaprzysiężony dzień wcześniej, przyjął uchwały odrzucające zarówno system handlu emisjami ETS2, jak i unijny pakt migracyjny, zapowiadając, że regulacje te nie zostaną wdrożone do czeskiego prawa.

Jarmark Warszawski pod specjalnym nadzorem. Student podejrzany o planowanie zamachu z ostatniej chwili
Jarmark Warszawski pod specjalnym nadzorem. Student podejrzany o planowanie zamachu

Organizator Jarmarku Warszawskiego, w związku z publikacjami dotyczącymi zatrzymania 19-letniego studenta, który miał planować zamach terrorystyczny, zwrócił się do firmy ochrony o zintensyfikowanie działań prewencyjnych, reagowania i informowania o wszelkich sytuacjach mogących stanowić zagrożenie dla odwiedzających jarmark.

Sondaż Politico. Kto za, a kto przeciw pomocy dla Ukrainy Wiadomości
Sondaż Politico. Kto za, a kto przeciw pomocy dla Ukrainy

Większość Niemców i Francuzów chce ograniczenia pomocy dla Ukrainy, podczas gdy Amerykanie, Brytyjczycy i Kanadyjczycy chcą ją zwiększyć lub utrzymać na obecnym poziomie - wykazał najnowszy sondaż Politico przeprowadzony w tych pięciu krajach i opublikowany we wtorek.

 GIS wydał pilny komunikat dla konsumentów z ostatniej chwili
GIS wydał pilny komunikat dla konsumentów

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące świeżych jaj z chowu ściółkowego, w których wykryto bakterie Salmonella spp. GIS apeluje, aby nie jeść jaj z partii 05.01.2026, zwłaszcza jeśli nie zostały odpowiednio ugotowane lub usmażone.

Niemiecka żądza przywództwa. Niemiecki think-tank proponuje trzy kroki tylko u nas
Niemiecka żądza przywództwa. Niemiecki think-tank proponuje trzy kroki

Aleksandra Fedorska, ekspert ds. Niemiec, analizuje najnowszy raport niemieckiego think tanku Institut für Europäische Politik, który wskazuje trzy kluczowe warunki przejęcia przez Berlin większej roli w europejskiej polityce obronnej. W tle wojna w Ukrainie, zmiany w NATO oraz ambicje nowego rządu Friedricha Merza.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marcin Bąk: Tęcza nie obraża…

…ale krzyż już tak. Trwa wojna domowa, na razie w sferze symbolicznej. Czy przerodzi się w wojnę kinetyczną, przekonamy w się w najbliższych miesiącach i latach.
Lee Kindness
Lee Kindness / Wikimedia Commons
Podczas III Krucjaty król Anglii Ryszard Lwie Serce pokłócił się z arcyksięciem austriackim Leopoldem  gdy podczas zdobywania zamku w Akce kazał zerwać z murów sztandar rywala i zawiesić swój własny. Można by spytać – czy było się o co spierać? Przecież sztandar to tylko kawał materiału przyczepiony do drzewca.  A jednak o sztandary i o znaki ludzie zabijali się przez całe wieki, gdyż były  one dla nich bardzo ważne. Człowiek jest jedynym gatunkiem na Ziemi, który  tworzy symbole i posługuje się nimi. Już na bardzo starych przedmiotach wykonywanych w  paleolicie znajdujemy tajemnicze znaki i nacięcia, nie posiadające żadnej funkcji praktycznej ale wykonywane niewątpliwie w sposób celowy rękoma naszych odległych przodków. Czy były to znaki własności, czy magiczne zaklęcia mające zwiększyć moc broni? Kto to wie,  z pewnością jednak były to pierwsze symbole o wielkim znaczeniu, powstające już u zarania cywilizacji.

Wspólnota ludzka zawsze gromadzi się wokół symbolu. Naród żydowski, którego religia surowo zabraniała wykonywania jakichkolwiek figur zwierzęcych czy ludzkich, znalazł sposób na swój kod symboliczny. Gwiazda Dawida czy siedmioramienny świecznik – menora, są rozpoznawalnymi na całym świecie znakami Narodu Wybranego.  

Wyjątkową rolę w języku symboli grała zawsze chorągiew. Był to znak rozpoznawczy wywodzący się wprost z pól bitewnych, gdzie odgrywał jeszcze do niedawna  ważną funkcję praktyczną. Służyły jako narzędzie łączności. Własne oddziały gromadziły się wokół swoich chorągwi, które służyły również do przekazywania prostych komend. Z tego też powodu walka wokół chorągwi była wyjątkowo zażarta. Wiemy z kronikarskich przekazów, że krytycznym momentem bitwy pod Grunwaldem był upadek chorągwi krakowskiej, który była najważniejszym znakiem wojsk polskich. Do walki o gonfanon krakowski rzucili się najgroźniejsi wojownicy z obu stron, ostatecznie znak został odbity przez Polaków, prawdopodobnie przez samego Zawiszę Czarnego. Nawet w czasach współczesnych, gdy rola utylitarna chorągwi zmalała, nadal pełnią one ważną funkcję symboliczną. Chyba wszyscy znają słynne zdjęcie z Iwo-Jimy, przedstawiające amerykańskich żołnierzy umieszczających flagę na szczycie zdobytego wulkanu Suribachi. Dowództwu amerykańskiemu bardzo zależało na wykonaniu tego zdjęcia i na tym, by jak najszybciej przedostało się ono do mediów.

Zdobywca zawsze strąca z pokonanej fortecy symbole obrońców by zastąpić je swoimi. Tak było z krzyżem strąconym z kopuły kościoła Mądrości Bożej w Konstantynopolu, tak postąpili komuniści zrywając krzyże na szczytach kremlowskich cerkwi by zastąpić je czerwonymi gwiazdami, symbolem zwycięskiej ideologii.

Skoro już przy krzyżach jesteśmy – „znak, któremu sprzeciwiać się będą” wywołuje wciąż sprzeciw w licznych miejscach na świecie, można za niego dosłownie oddać głowę – chociażby w Arabii Saudyjskiej. Od wielu już dziesięcioleci trwa zajadła walka z symbolem krzyża również w Europie, zdominowanej antyreligijną ideologią. Wojna ta rozgrywa się także w naszym kraju. Pamiętają Państwo zapewne spory sprzed lat o krzyż w miejscach publicznych, o to gdzie może a gdzie nie może wisieć? Gdy przyjrzymy się starym doniesieniom medialnym, i wypowiedziom polityków zaangażowanych w walkę z krzyżem sprzed 20 – 30 lat, to w porównaniu z dzisiejszymi czasami wydadzą się one nam jakieś niemrawe, wręcz spokojne. Jest jednak pewna wspólna z naszymi czasami, zadziwiająca niekonsekwencja – walczą z krzyżem najczęściej ateiści, którzy z jednej strony twierdzą, że są dwa zwyczajne kawałki drewna, z drugiej że krzyż ich obraża i czują się w miejscach publicznych pod stałą jego presją. Jak zwykłe dwa kawałki drewna mogą na kogoś wywierać presję, ciężko zgadnąć…  

Kolejna odsłona wojny  symbolicznej w Polsce to wejście do walki z sześciokolorową, "uszczerbioną" chciało by się powiedzieć, tęczą. Ten dziwny znak, nie mający wbrew słowo m jego wojowników żadnych odniesień historycznych czy biblijnych, został okrzyknięty symbolem ruchu LGBTQWrT (i tak dalej). Ideologia stojąca za tym ruchem, której rzekomo nie ma, będąca mutacją myśli neomarksistowskiej szkoły frankfurckiej,  jest ideologią rewolucyjną, dążącą do radykalnej przebudowy społeczeństwa. Ci sami ludzie, którym strasznie przeszkadzał krzyż wiszący w urzędzie, twierdzą, że "tęcza nie obraża". Szczególnie ta umieszczona na krzyżu czy figurze Chrystusa, niczym gwiaździsty sztandar na zdobytym wulkanie Suribachi. Działacze posługujący się tęczą w tej wojnie ideologicznej nie kryją, że jest to wojna, cały czas w ich wypowiedziach pojawiają się frazy wojenne : "walka o prawa człowieka", "walka o prawa gejów i lesbijek", "walka o prawo do adopcji" i tak dalej.

To jest wojna i nie ma się co łudzić, tęczowa flaga będzie nie raz i nie dwa zatykana triumfalnie przez rewolucjonistów na symbolach wrogiej im cywilizacji. To nie są tylko pojedyncze ekscesy, najciekawsze chyba dopiero przed nami.

Marcin Bąk
 


 

Polecane