[Tylko u nas] Prof. David Engels: Bitwa o edukację. Grupa Wyszehradzka musi wypracować nowy system

Jest tajemnicą poliszynela, że ​​wiele instytucji edukacyjnych w zachodnim świecie ma orientację lewicową. Naturalnie większość przedszkoli, szkół i uczelni chciałoby zapewnić swoim wychowankom i studentom niezbędną edukację bez jakiejkolwiek politycznej instrumentalizacji - jednak wziąwszy pod uwagę wymagania ze strony państwa, panujący duch czasu, a także deficyty wyniesione z domu rodzinnego, a wreszcie coraz bardziej zideologizowaną postawę samych pracowników tychże placówek, nie jest łatwo spełnić to życzenie. Całe tomy można byłoby wypełnić nie tylko listą nadużyć i zaniedbań, ale także przykładami skrajnej ideologizacji politycznej obecnego systemu edukacyjnego.
Aktywiści gender/LGBT Uniwersytet Warszawski
Aktywiści gender/LGBT Uniwersytet Warszawski / (aldg) PAP/Mateusz Marek

Już niemal od samych narodzin dzieci często "oddelegowywane" są do wielu różnych opiekunów i instytucji, i w zasadzie nie mają szans na indywidualny, trwały rozwój i awans uwzględniający ich specyficzne zainteresowania i uzdolnienia. Solidnej formacji charakteru nie sprzyja też duch obecnych czasów, gdzie nacisk na osiągnięcia myli się z przymusem, wykształcenie z elitaryzmem, a kulturę z drobnomieszczaństwem, i stara się za wszelką cenę unikać stresu i frustracji lub przypisywać odpowiedzialność za niepowodzenia siłom zewnętrznym („patriarchat”, „kapitalizm”, „klimat”, „biali” et cetera). Tymczasem rzeczywista misja edukacyjna w szkołach została już w olbrzymim stopniu podporządkowana wymogom ideologicznym i podczas gdy europejskie dzieci coraz gorzej radzą sobie z czytaniem, pisaniem, wykonywaniem zadań arytmetycznych, i w ogóle coraz trudniej poruszają się w edukacyjnych i kulturowych zasobach swojego środowiska, cele polityczne, takie jak ideologia gender, „walka z prawicą”, jednostronne skupienie się na najciemniejszych stronach europejskiej historii, idealizacja islamu, pochwała wielokulturowości oraz aktywizm klimatyczny coraz częściej wysuwają się na plan pierwszy - i to w sposób, który odrzuca wszelką krytykę, czy to ze strony samych uczniów czy ich rodziców, traktowaną jako przejaw „prawicowych" poglądów. Nie jest niestety inaczej również na uczelniach wyższych: w szczególności na kierunkach społecznych i humanistycznych postępuje nie tylko niebywały upadek ogólnego poziomu nauczania, ale także narastająca ideologizacja samych studentów oraz nauczycieli akademickich, angażujących się w coraz bardziej absurdalne reformy programowe a nawet w ekscesy z użyciem przemocy skierowanych przeciwko profesorom konserwatywnym. Mamy więc do czynienia z daleko idącym odejściem od humboldtowskiego ideału edukacji: współczesny uniwersytet koncentruje się już nie na „placet experiri”, polegający na swobodnym rozwoju własnych umiejętności pod okiem wymagających i kompetentnych nauczycieli-mistrzów, ludzi wyrazistych i z charakterem, lecz na jak najszybszym szkoleniu. „Universitas” sprowadzone zostało do czystej kwantyfikacji, liczy się ilość nie jakość: czy to gdy chodzi o „kompetencje”, jakie student musi jak najszybciej opanować i odhaczyć, czy o liczbę absolwentów - kategoria kluczowa w przyznawaniu finansów uniwersytetom. Nie ma więc czego zazdrościć tym, którzy w takim klimacie mają zamiar rozpocząć karierę akademicką: działalność dydaktyczna stała się nie tylko czymś bardzo niewygodnym - trudno jest podnieść poziom osiągnięć bez narażania własnej pozycji - ale i same badania naukowe z uwagi na przymus pozyskiwania funduszy z zewnątrz zostały w pełni zintegrowane i podporządkowane ideologicznym wytycznym, a często i konkretnym, nierzadko wręcz surrealistycznym tematom, co w sytuacji coraz drastyczniejszych cięć w zakresie stanowisk i funduszy oznacza, że ​​de facto karierę mogą zrobić tylko ci, których profil najlepiej odpowiada zeitgeistowi - a jeśli dodatkowo należą do jednego z owych coraz bardziej absurdalnych kwot „płciowych” i „etnicznych” mających zapewnić uniwersytetom pożądaną „różnorodność” - to tym lepiej.

W dalszej części naszych rozważań nie będziemy się jednak zajmować spisem tego, co i tak jest dobrze znane, lecz zajmiemy się rozważaniami, w jaki sposób można by tę niedobrą sytuację naprawić. Bowiem dla wszystkich powinno być jasne, że jakakolwiek jednostronność polityczna czy ideologiczna, która - co oczywiste - jest w stanie reprezentować tylko część rzeczywistości, nie tylko wcześniej czy później prowadzi do niebezpiecznego od tej rzeczywistości oderwania, ale także zastępuje prawdziwe dokonania i zasługi tym, co określamy jako "postawę" i paraliżuje w ten sposób każdą prawdziwą innowację. Ryzyko jest o tyle większe i groźniejsze, że Europa nie jest jakąś utopijną wyspą pośrodku oceanu nicości, ale konfrontowana jest stale ze światem zewnętrznym: na zachodzie z rosnącym brakiem zainteresowania ze strony USA, na południu z eksplozją demograficzną w Afryce, na południowym wschodzie z radykalizacją islamu, a na dalekim wschodzie z konkurencją ze strony Chin, których rosnąca, oparta także na jakości tamtejszego systemu edukacji przewaga i potencjał w niedługim czasie zaczną określać i ograniczać w sposób bardzo namacalny możliwości kształtowania naszej własnej przyszłości.

Co zatem robić? Często mówi się, że potrzebny byłby drugi „marsz przez instytucje”, tym razem ze strony konserwatywnych instytucji edukacyjnych, aby w ów coraz bardziej zideologizowany, lewicowo-liberalny system ponownie wprowadzić autentyczną partyjno-polityczną różnorodność. Ale nawet jeśli rzeczywiście można byłoby mieć nadzieję, że młodzi ludzie wszelkich światopoglądów nadal będą entuzjastycznie nastawieni do kształcenia się i odnajdywać w tym swoje spełnienie, to należy rozważyć dwie rzeczy: z jednej strony taka wewnętrzna odnowa wymagałaby co najmniej jednego, jeśli nie dwóch pokoleń - tymczasem gwałtowny upadek Europy nastąpi raczej znacznie szybciej. Z drugiej zaś strony nie da się nie zauważyć, że dzisiejsze, zdominowane przez środowisko lewicowo-liberalne instytucje mają w sobie znacznie mniej tolerancji i zrozumienia dla konserwatywnych konkurentów niż miało to miejsce w latach 60. ubiegłego wieku w okolicznościach niejako odwrotnych. To znaczy: o ile konserwatywne instytucje - oczywiście często bez zbytniego entuzjazmu - gotowe były udostępniać swe fora także pozycjom lewicowym lub zielonym, aby reprezentowana była cała gama społecznej różnorodności, o tyle duch obecnej „różnorodności” sprowadza się raczej do określania wszystkich konserwatywnych postaw jako rzekomo „skrajnie prawicowych” energicznie je przy tym zwalczając zamiast wchodzić w autentyczny dialog z tymi, którzy myślą inaczej. Dla wielu lewicowo-liberalnych ideologów polityka nie jest już bowiem poszukiwaniem równowagi, lecz czystą walką o przeforsowanie i wyegzekwowanie własnych pozycji, które po uprawomocnieniu się nie podlegają już żadnej dyskusji. Wolność wypowiedzi jest dopuszczana tylko dopóty, dopóki własne stanowisko nie jest jeszcze prawnie wiążące; z momentem gdy to nastąpi, cała machina państwa, mediów i społeczeństwa wykorzystywana zostaje do ograniczenia wolności wszystkim tym, którzy pozostają krytyczni wobec dokonanej transformacji lub chcieliby odwrócić dokonane już przemiany.

W obecnej sytuacji charakteryzującej się pełną kontrolą lewicowo-liberalnych sił nad systemem edukacji oraz zaciekłej nietolerancji, z jaką bronią oni swych niegdyś zdobytych stanowisk, trudno wyobrazić sobie stopniowy powrót szkół i uniwersytetów do ich rzeczywistej, politycznie neutralnej misji edukacyjnej. Ale czy należy zarzucić walkę o to? Czy mamy rezygnować? Oczywiście nie, tyle, że naszą uwagę należałoby przenieść z dotąd istniejących ośrodków na nowo powstałe. Jeśli bowiem konserwatyści nie chcą, aby ich własny światopogląd został całkowicie wyparty z systemu edukacji, a tym samym także z serc i umysłów młodych Europejczyków, to powinni szybko wynaleźć i stworzyć własny, alternatywny system edukacji, a obecna fragmentyzacja europejskich instytucji oświatowych i to ich merytoryczne wypatroszenie paradoksalnie może się okazać bardzo pomocne dla takich przedsięwzięć. W sytuacji katastrofalnego upadku europejskiego systemu edukacyjnego, który w przytłaczającej masie przekształcił się już w zbiorowisko fabryk produkujących dyplomy i niewielką liczbę wysoce zideologizowanych i ściśle kontrolowanych elitarnych uniwersytetów, istnieje bowiem coraz większe zapotrzebowanie ze strony klasy średniej na alternatywny system kształcenia, i to nie tylko na poziomie uniwersyteckim, ale także na niższych szczeblach edukacji; a przynajmniej po stronie konserwatywnej, wśród rodziców i uczniów powinna istnieć gotowość do ponoszenia ewentualnych kosztów finansowych niezbędnych dla utrzymania takiego systemu, gwarantującego edukację godną tego miana. Rzecz jasna pierwsze podejmowane już w Europie próby powoływania tego rodzaju uniwersytetów, akademii czy instytutów, pokazały, że ze strony państwa, w jego obecnej, zdeterminowanej ideologicznie formie, mogą liczyć co najwyżej na duże utrudnienia w postaci masy przeróżnych specyfikacji, inspekcji i wszelkiego rodzaju kruczków prawnych, za pomocą których próbuje się pozbawić te instytucje ich racji bytu, nie uznając przy tym ich dyplomów. Należy jednak mieć nadzieję, że w obliczu obecnego tak drastycznego spadku poziomu kształcenia, wielu pracodawców wkrótce nauczy się doceniać korzyści płynące z prawdziwej i solidnej kariery edukacyjnej, nawet jeśli nie jest ona uznawana przez państwo; a z drugiej strony należy mieć nadzieję, że państwa europejskie, w których opisane powyżej procesy nie zaszły jeszcze w pełni - mam tu na myśl zwłaszcza kraje Europy Wschodniej - odegrają tutaj rolę pionierską i będą w stanie wykonywać kluczowe zadania edukacyjne również dla przyszłej elity zachodnioeuropejskiej - przede wszystkim w dziedzinie politologii i nauk społecznych. A zatem to właśnie tutaj bardziej niż gdziekolwiek i kiedykolwiek konieczna jest tyleż realistyczna co i pozbawiona uprzedzeń ocena obecnej sytuacji w Europie - połączona z dążeniem do przekazywania miłości i lojalności wobec naszego chrześcijańskiego europejskiego dziedzictwa kulturowego, a także gotowość do jego obrony przed wszelkimi wewnętrznymi i zewnętrznymi atakami.

z niemieckiego tłumaczył Marian Panic


 

POLECANE
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO] z ostatniej chwili
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO]

We wtorek wieczorem sytuacja na drodze ekspresowej S7 gwałtownie się pogarsza. Z powodu intensywnych opadów śniegu część trasy została całkowicie zablokowana w obu kierunkach, a kierowcy od wielu godzin stoją w korkach. Jak informuje TVN24, w trybie alarmowym ściągane są dodatkowe patrole policji, a akcję utrudnia fakt, że w zaspach utknął również... pług.

Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania z ostatniej chwili
Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania

Poważna awaria sieci ciepłowniczej w Gdańsku. Bez ogrzewania i ciepłej wody pozostaje co najmniej kilkuset odbiorców w dzielnicy Orunia Górna–Gdańsk Południe.

Rządowy projekt ws. osoby najbliższej. Jest stanowisko Prezydenta RP z ostatniej chwili
Rządowy projekt ws. "osoby najbliższej". Jest stanowisko Prezydenta RP

Przyjęty przez rząd projekt ustawy o statusie osoby najbliższej przenosi przywileje małżeńskie na związki partnerskie; nie ma na to zgody prezydenta – podkreślił we wtorek szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.

Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina tylko u nas
Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina

Emmanuel Macron sygnalizuje gotowość do wznowienia dialogu z Władimirem Putinem, co wywołuje napięcia wewnątrz Unii Europejskiej i niepokój w Berlinie. Francuska inicjatywa uruchamia nową rywalizację o wpływy w relacjach z Rosją w momencie, gdy Europa szuka wspólnej strategii wobec wojny na Ukrainie i zmieniającej się polityki USA.

Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy z ostatniej chwili
Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy

Na stoku narciarskim Czarny Groń w miejscowości Rzyki doszło do poważnej awarii. Wyciąg krzesełkowy zatrzymał się podczas intensywnej śnieżycy, a na wysokości utknęło blisko 80 osób. Na miejsce skierowano straż pożarną oraz specjalistyczne grupy ratownicze.

Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów z ostatniej chwili
Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów

Tygodnik "Economist" przytacza przewidywania ekspertów z Good Judgment - firmy specjalizującej się w prognozach politycznych i gospodarczych - na 2026 rok. W ich ocenie prawdopodobieństwo, że wojna Rosji przeciw Ukrainie nie skończy się przed 1 stycznia 2027 roku, wynosi 74 proc.

Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie z ostatniej chwili
Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie

"Przez lata budowaliśmy zdrową, czystą produkcję żywności, żeby teraz otworzyć rynek dla chemicznej żywności z Mercosur" – wskazuje Beata Szydło na platformie X, nawiązując do próby przeforsowania przez Brukselę umowy z krajami Mercosur.

Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE

Ministerstwo Energii wydało pilne ostrzeżenie dla odbiorców energii. Chodzi o wiadomości e-mail i SMS, w których oszuści podszywają się pod instytucje państwowe oraz spółki energetyczne, próbując wyłudzić dane osobowe i pieniądze.

Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie z ostatniej chwili
Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie

Ukraina rozmawia z prezydentem USA Donaldem Trumpem i przedstawicielami koalicji chętnych możliwość rozmieszczenia amerykańskich wojsk w ramach gwarancji bezpieczeństwa, jednak decyzja zależy od Waszyngtonu – oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Pilny komunikat dla mieszkańców Elbląga z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Elbląga

Urząd miasta w Elblągu wydał pilny komunikat dla mieszkańców. Z powodu trudnych warunków pogodowych odwołano miejską zabawę sylwestrową, a także zamknięto fragment Bulwaru Zygmunta Augusta. W mieście obowiązuje alarm przeciwpowodziowy, a służby prowadzą działania zabezpieczające.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. David Engels: Bitwa o edukację. Grupa Wyszehradzka musi wypracować nowy system

Jest tajemnicą poliszynela, że ​​wiele instytucji edukacyjnych w zachodnim świecie ma orientację lewicową. Naturalnie większość przedszkoli, szkół i uczelni chciałoby zapewnić swoim wychowankom i studentom niezbędną edukację bez jakiejkolwiek politycznej instrumentalizacji - jednak wziąwszy pod uwagę wymagania ze strony państwa, panujący duch czasu, a także deficyty wyniesione z domu rodzinnego, a wreszcie coraz bardziej zideologizowaną postawę samych pracowników tychże placówek, nie jest łatwo spełnić to życzenie. Całe tomy można byłoby wypełnić nie tylko listą nadużyć i zaniedbań, ale także przykładami skrajnej ideologizacji politycznej obecnego systemu edukacyjnego.
Aktywiści gender/LGBT Uniwersytet Warszawski
Aktywiści gender/LGBT Uniwersytet Warszawski / (aldg) PAP/Mateusz Marek

Już niemal od samych narodzin dzieci często "oddelegowywane" są do wielu różnych opiekunów i instytucji, i w zasadzie nie mają szans na indywidualny, trwały rozwój i awans uwzględniający ich specyficzne zainteresowania i uzdolnienia. Solidnej formacji charakteru nie sprzyja też duch obecnych czasów, gdzie nacisk na osiągnięcia myli się z przymusem, wykształcenie z elitaryzmem, a kulturę z drobnomieszczaństwem, i stara się za wszelką cenę unikać stresu i frustracji lub przypisywać odpowiedzialność za niepowodzenia siłom zewnętrznym („patriarchat”, „kapitalizm”, „klimat”, „biali” et cetera). Tymczasem rzeczywista misja edukacyjna w szkołach została już w olbrzymim stopniu podporządkowana wymogom ideologicznym i podczas gdy europejskie dzieci coraz gorzej radzą sobie z czytaniem, pisaniem, wykonywaniem zadań arytmetycznych, i w ogóle coraz trudniej poruszają się w edukacyjnych i kulturowych zasobach swojego środowiska, cele polityczne, takie jak ideologia gender, „walka z prawicą”, jednostronne skupienie się na najciemniejszych stronach europejskiej historii, idealizacja islamu, pochwała wielokulturowości oraz aktywizm klimatyczny coraz częściej wysuwają się na plan pierwszy - i to w sposób, który odrzuca wszelką krytykę, czy to ze strony samych uczniów czy ich rodziców, traktowaną jako przejaw „prawicowych" poglądów. Nie jest niestety inaczej również na uczelniach wyższych: w szczególności na kierunkach społecznych i humanistycznych postępuje nie tylko niebywały upadek ogólnego poziomu nauczania, ale także narastająca ideologizacja samych studentów oraz nauczycieli akademickich, angażujących się w coraz bardziej absurdalne reformy programowe a nawet w ekscesy z użyciem przemocy skierowanych przeciwko profesorom konserwatywnym. Mamy więc do czynienia z daleko idącym odejściem od humboldtowskiego ideału edukacji: współczesny uniwersytet koncentruje się już nie na „placet experiri”, polegający na swobodnym rozwoju własnych umiejętności pod okiem wymagających i kompetentnych nauczycieli-mistrzów, ludzi wyrazistych i z charakterem, lecz na jak najszybszym szkoleniu. „Universitas” sprowadzone zostało do czystej kwantyfikacji, liczy się ilość nie jakość: czy to gdy chodzi o „kompetencje”, jakie student musi jak najszybciej opanować i odhaczyć, czy o liczbę absolwentów - kategoria kluczowa w przyznawaniu finansów uniwersytetom. Nie ma więc czego zazdrościć tym, którzy w takim klimacie mają zamiar rozpocząć karierę akademicką: działalność dydaktyczna stała się nie tylko czymś bardzo niewygodnym - trudno jest podnieść poziom osiągnięć bez narażania własnej pozycji - ale i same badania naukowe z uwagi na przymus pozyskiwania funduszy z zewnątrz zostały w pełni zintegrowane i podporządkowane ideologicznym wytycznym, a często i konkretnym, nierzadko wręcz surrealistycznym tematom, co w sytuacji coraz drastyczniejszych cięć w zakresie stanowisk i funduszy oznacza, że ​​de facto karierę mogą zrobić tylko ci, których profil najlepiej odpowiada zeitgeistowi - a jeśli dodatkowo należą do jednego z owych coraz bardziej absurdalnych kwot „płciowych” i „etnicznych” mających zapewnić uniwersytetom pożądaną „różnorodność” - to tym lepiej.

W dalszej części naszych rozważań nie będziemy się jednak zajmować spisem tego, co i tak jest dobrze znane, lecz zajmiemy się rozważaniami, w jaki sposób można by tę niedobrą sytuację naprawić. Bowiem dla wszystkich powinno być jasne, że jakakolwiek jednostronność polityczna czy ideologiczna, która - co oczywiste - jest w stanie reprezentować tylko część rzeczywistości, nie tylko wcześniej czy później prowadzi do niebezpiecznego od tej rzeczywistości oderwania, ale także zastępuje prawdziwe dokonania i zasługi tym, co określamy jako "postawę" i paraliżuje w ten sposób każdą prawdziwą innowację. Ryzyko jest o tyle większe i groźniejsze, że Europa nie jest jakąś utopijną wyspą pośrodku oceanu nicości, ale konfrontowana jest stale ze światem zewnętrznym: na zachodzie z rosnącym brakiem zainteresowania ze strony USA, na południu z eksplozją demograficzną w Afryce, na południowym wschodzie z radykalizacją islamu, a na dalekim wschodzie z konkurencją ze strony Chin, których rosnąca, oparta także na jakości tamtejszego systemu edukacji przewaga i potencjał w niedługim czasie zaczną określać i ograniczać w sposób bardzo namacalny możliwości kształtowania naszej własnej przyszłości.

Co zatem robić? Często mówi się, że potrzebny byłby drugi „marsz przez instytucje”, tym razem ze strony konserwatywnych instytucji edukacyjnych, aby w ów coraz bardziej zideologizowany, lewicowo-liberalny system ponownie wprowadzić autentyczną partyjno-polityczną różnorodność. Ale nawet jeśli rzeczywiście można byłoby mieć nadzieję, że młodzi ludzie wszelkich światopoglądów nadal będą entuzjastycznie nastawieni do kształcenia się i odnajdywać w tym swoje spełnienie, to należy rozważyć dwie rzeczy: z jednej strony taka wewnętrzna odnowa wymagałaby co najmniej jednego, jeśli nie dwóch pokoleń - tymczasem gwałtowny upadek Europy nastąpi raczej znacznie szybciej. Z drugiej zaś strony nie da się nie zauważyć, że dzisiejsze, zdominowane przez środowisko lewicowo-liberalne instytucje mają w sobie znacznie mniej tolerancji i zrozumienia dla konserwatywnych konkurentów niż miało to miejsce w latach 60. ubiegłego wieku w okolicznościach niejako odwrotnych. To znaczy: o ile konserwatywne instytucje - oczywiście często bez zbytniego entuzjazmu - gotowe były udostępniać swe fora także pozycjom lewicowym lub zielonym, aby reprezentowana była cała gama społecznej różnorodności, o tyle duch obecnej „różnorodności” sprowadza się raczej do określania wszystkich konserwatywnych postaw jako rzekomo „skrajnie prawicowych” energicznie je przy tym zwalczając zamiast wchodzić w autentyczny dialog z tymi, którzy myślą inaczej. Dla wielu lewicowo-liberalnych ideologów polityka nie jest już bowiem poszukiwaniem równowagi, lecz czystą walką o przeforsowanie i wyegzekwowanie własnych pozycji, które po uprawomocnieniu się nie podlegają już żadnej dyskusji. Wolność wypowiedzi jest dopuszczana tylko dopóty, dopóki własne stanowisko nie jest jeszcze prawnie wiążące; z momentem gdy to nastąpi, cała machina państwa, mediów i społeczeństwa wykorzystywana zostaje do ograniczenia wolności wszystkim tym, którzy pozostają krytyczni wobec dokonanej transformacji lub chcieliby odwrócić dokonane już przemiany.

W obecnej sytuacji charakteryzującej się pełną kontrolą lewicowo-liberalnych sił nad systemem edukacji oraz zaciekłej nietolerancji, z jaką bronią oni swych niegdyś zdobytych stanowisk, trudno wyobrazić sobie stopniowy powrót szkół i uniwersytetów do ich rzeczywistej, politycznie neutralnej misji edukacyjnej. Ale czy należy zarzucić walkę o to? Czy mamy rezygnować? Oczywiście nie, tyle, że naszą uwagę należałoby przenieść z dotąd istniejących ośrodków na nowo powstałe. Jeśli bowiem konserwatyści nie chcą, aby ich własny światopogląd został całkowicie wyparty z systemu edukacji, a tym samym także z serc i umysłów młodych Europejczyków, to powinni szybko wynaleźć i stworzyć własny, alternatywny system edukacji, a obecna fragmentyzacja europejskich instytucji oświatowych i to ich merytoryczne wypatroszenie paradoksalnie może się okazać bardzo pomocne dla takich przedsięwzięć. W sytuacji katastrofalnego upadku europejskiego systemu edukacyjnego, który w przytłaczającej masie przekształcił się już w zbiorowisko fabryk produkujących dyplomy i niewielką liczbę wysoce zideologizowanych i ściśle kontrolowanych elitarnych uniwersytetów, istnieje bowiem coraz większe zapotrzebowanie ze strony klasy średniej na alternatywny system kształcenia, i to nie tylko na poziomie uniwersyteckim, ale także na niższych szczeblach edukacji; a przynajmniej po stronie konserwatywnej, wśród rodziców i uczniów powinna istnieć gotowość do ponoszenia ewentualnych kosztów finansowych niezbędnych dla utrzymania takiego systemu, gwarantującego edukację godną tego miana. Rzecz jasna pierwsze podejmowane już w Europie próby powoływania tego rodzaju uniwersytetów, akademii czy instytutów, pokazały, że ze strony państwa, w jego obecnej, zdeterminowanej ideologicznie formie, mogą liczyć co najwyżej na duże utrudnienia w postaci masy przeróżnych specyfikacji, inspekcji i wszelkiego rodzaju kruczków prawnych, za pomocą których próbuje się pozbawić te instytucje ich racji bytu, nie uznając przy tym ich dyplomów. Należy jednak mieć nadzieję, że w obliczu obecnego tak drastycznego spadku poziomu kształcenia, wielu pracodawców wkrótce nauczy się doceniać korzyści płynące z prawdziwej i solidnej kariery edukacyjnej, nawet jeśli nie jest ona uznawana przez państwo; a z drugiej strony należy mieć nadzieję, że państwa europejskie, w których opisane powyżej procesy nie zaszły jeszcze w pełni - mam tu na myśl zwłaszcza kraje Europy Wschodniej - odegrają tutaj rolę pionierską i będą w stanie wykonywać kluczowe zadania edukacyjne również dla przyszłej elity zachodnioeuropejskiej - przede wszystkim w dziedzinie politologii i nauk społecznych. A zatem to właśnie tutaj bardziej niż gdziekolwiek i kiedykolwiek konieczna jest tyleż realistyczna co i pozbawiona uprzedzeń ocena obecnej sytuacji w Europie - połączona z dążeniem do przekazywania miłości i lojalności wobec naszego chrześcijańskiego europejskiego dziedzictwa kulturowego, a także gotowość do jego obrony przed wszelkimi wewnętrznymi i zewnętrznymi atakami.

z niemieckiego tłumaczył Marian Panic



 

Polecane