Dr Piotr Łysakowski: POLITYKA HISTORYCZNA - jaka była, jaka powinna być

Co to jest „polityka historyczna”, komu z nas jest potrzebna (a może nie jest – skoro „polskość to nienormalność”) i jaki ma sens jej uprawianie dziś w świecie, w którym podobno „historia się skończyła”!?
Cezary Krysztopa Dr Piotr Łysakowski: POLITYKA HISTORYCZNA - jaka była, jaka powinna być
Cezary Krysztopa / Cezary Krysztopa

To wszystko pytania, które narzucają się akurat dzisiaj ze szczególnym nasileniem. Zastanawiamy się też o to jak na tę politykę patrzeć, oceniać ją. Kto ma rację w toczonych sporach i z jakiego powodu mają one miejsce i czy generalnie mają jakikolwiek sens. Już na samym początku widać, że więcej pytań niż przygotowanych odpowiedzi na te pytania, a może po prostu należy stwierdzić, że z w naszych warunkach nie ma po co się „napinać”. Bo i tak odpowiedzi, która będzie wiarygodna nie otrzymamy.

Pierniczymy (alternatywnie chrzańmy – może być i mocniej) więc wszystko, nie interesujemy się niczym – ważny „gryll, karkóweczka & pyffko lub cokolwiek mocniejszego” innym słowy „ciepła woda w kranie” jeśli jest dobra pogoda. Pewno byłoby tak dużo wygodniej i bezpieczniej nie narazilibyśmy się nikomu. Serio jednak – wszyscy naokoło „tego kraju” realizują swoje interesy w ten czy inny sposób, na pewno jednak każdorazowo używają do tego polityki (może lepiej powiedzieć – polityk) historycznej.

Niemcy uciekają już od lat z obszaru „death zone Made in Germany” twierdząc, że w czasie ostatniej wielkiej wojny mordowali sąsiadów i tych bliższych i tych dalszych, nie oni tylko bliżej niezidentyfikowani „naziści”. Tylko czekać aż pojawi się nowa kolejna forma egzystencji historyczno - politycznej, która po teleportacji (jak się niewątpliwie okaże) prześladowała wspomnianych „nazistów”. Nie można powiedzieć więc, by ten manewr wymyślony w zaciszu gabinetów polityków i BND się nie udawał. Wręcz przeciwnie, wspominana „intelektualna” ucieczka jest wyjątkowo skuteczna.

Rosjanie twierdzą uparcie, że to nie oni współuczestniczyli we wrześniu 1939 roku w mordowaniu II RP i tym samym przyczynili się do rozpętania światowej zawieruchy, a jeśli nawet oni to i tak (znowu) nie oni bo Państwa Polskiego już wtedy nie było (był za to „pokraczny bękart”),a w końcu zaś i tak odpokutowali swoje grzechy z tamtego czasu „wyzwalając” znaczną część Europy spod niemieckiej okupacji. Powołują się przy tym na swoje liczne ofiary, sęk w tym, że spora ich część to efekt takiego, a nie innego prowadzenia przez nich walki (a także pomysłów polityczno strategicznych „Soso”) i zarzucenia oszczędzania „czynnika ludzkiego” i w końcu strzelania przez własne „oddziały zaporowe” do dezerterów - u nich zawsze ludzi było „mnogo”, a jak mawiali klasycy „żeby być tchórzem w Armii Czerwonej trzeba było być bardzo odważnym”. Dodajmy przy tym, że nie czci się w Rosji tych którzy poumierali z głodu w niemieckich obozach jenieckich (między innymi na terenie Polski), a było ich prawie tyle samo co poległych na froncie. Nie czci się ich bo to byli według stalinowskiej wykładni zdrajcy – i pozostają nimi do dzisiaj.

#NOWA_STRONA#

Ukraińcy zaś budują swoją narrację o bohaterach opierając się na mitach UPA nie bacząc przy tym, że konstruują ją na najgorszych antypolskich, antysemickich i w końcu antyhumanistycznych tradycjach – uznali bowiem, że inne (bo są takie) nie są na tyle istotne, by się na nich opierać i konstruować na przyszłość i przyszłość.

To szczegóły ale po co „oni” to wszyscy, wszystko robią !? Otóż mam wrażenie (ba pewność nawet), że w tych krajach, gdzie politycy poważnie traktują swoje obowiązki wobec wyborców stwierdzono, że bez stworzenia idei wokół której będzie można budować jedność społeczeństwa (wiem, wiem brzmi to fatalnie ale inaczej „tego” nie da się opisać), zdejmując z jego pleców wszelkie prawdziwe i urojone „garby”. Nie da się, bez powyższego, rady ruszyć gdziekolwiek (może być i „wpieriod” w przepaść), a więc państwo (które i jakie by nie było) może mieć w niedalekiej perspektywie poważne problemy.

W przypadku Niemiec była to idea „niewinności”, w przypadku Rosjan (Rosji) wiara w to, że wszyscy maja się ich bać, podziwiać i słuchać, a kto nie chce tego robić to „rusofob”, kłamca zasługujący na surową karę. Ukraińców jestem jeszcze w stanie (od biedy i z bardzo dużym wysiłkiem) zrozumieć są w potężnej opresji, tracą swoje terytorium szukają drogowskazów chwytając się potwornych przykładów jako tychże.

Wszystkie wymienione wyżej metody uprawiania polityki historycznej łączy jeden dominujący element – kłamstwo. Ten element akurat z mojego punktu widzenia, wyklucza prowadzenie porządnej polityki historycznej – ale „de gustibus est non...”. U nas, parę lat temu (to pewnego rodzaju uproszczenie na potrzeby tego właśnie tekstu – ale uzasadnione), uznano inaczej. Stwierdzono mianowicie, że należy nas ucywilizować. „Cywilizowanie” połączone z manipulacją nie różniącą się szczególnie od wspominanego wyżej kłamstwa miało stać się osią wokół której zgromadzili się „światli, mądrzejsi i wszystkowiedzący” intelektualiści i „wybitni i uczciwi” politycy „obozu postępu” oraz „prawdziwi demokraci” - zbierając to wszystko do „kupy” po prostu elity (!).

Po drugiej stroni zostali ci (tacy jak ja na przykład) prymitywni, zawistni, niewykształceni, oburzający się na 1/2 prawdy historyczne i narzucanie „jedyniesłusznej” narracji o przeszłości i wqurwiający się, gdy pod wspomnianymi hasłami „wolności i demokracji” władza wysyłała na Uniwersytet Jagielloński „kontrol” (bo była to właśnie komunistyczna „kontrol” a nie kontrola zarządzana w „demokratycznym” państwie i przez „demokratyczne” państwo), bo „jakiś” magistrant napisał „u niewłaściwego profesora - niewłaściwą” pracę o Bolku (przepraszam Lechu Wałęsie), który nagle awansował z wyśmiewanego przez „tych pierwszych” głupka i popychla do roli ich autorytetu, o którym złego słowa powiedzieć nie wolno.

​​​​​​​#NOWA_STRONA#

Powie ktoś uwagi nie na miejscu bo nie definiujące tego o czym rozmawiamy czyli „polityki historycznej”. Nieprawda - właśnie doskonale opisują to co miało w latach 2007 - 2015 nazywać się „polityką historyczną”, a de facto nie było niczym innym niż lokowaniem swoich kolesi na stanowiskach „ideologicznych” w nagrodę za to, że zgadzali się udawać, że coś robią (bo nie wierzę, by dobry historyk czy humanista nie zadawał ciągłych pytań o na przykład „Kielce”, „Jedwabne”, rolę „Żydokomuny” w tworzeniu „polskiej” rzeczywistości po 1945 roku, „wypędzenia” Niemców, zadając równocześnie natrętne i ciągłe pytania o „polską winę” za całe zło na świecie) co per saldo wobec ogólnie opisanej wyżej aktywności naszych sąsiadów było de facto wywieszeniem „białej flagi” przy ciągłym udawaniu, że się jej wcale nie wywiesza i wmawianiu tego społeczeństwu, które nie jest „aż takie głupie, a nawet głupsze”.

Sztuka „nicnierobienia” opanowana została do perfekcji. Nie ukrywam, że dziś mam nadzieję, że potrafimy zastanowić się nad swoją przeszłością i odpowiedzieć na pytanie o politykę historyczną jaka jest potrzebna, by zdefiniować samych siebie i Polskę. Piszę o tym „w ten sposób” bo jak do tej pory nie widzę linii wytyczających kierunki uprawiania tej polityki. Podkreślam też z całą siłą, że do takiej rozmowy i definiowania kierunków potrzebna jest „prawda” nie ma miejsca na takie wyczyny jak nieumiejętność udzielenia prawidłowej odpowiedzi na pytanie, kto jest winien temu co (na przykład) stało się w Jedwabnem, ale nie ma też miejsca na manipulowanie słowami Pana Jarosława Szarka nowego szefa IPN, którego dopuściły się media w odniesieniu do tych samych kwestii, o których wspomniałem wyżej (to tylko dwa przykłady głupoty i kłamstwa uderzającego w nas wszystkich i serwowanego nam nie tyle „całą dobę” ale od lat przez różnych „magików” od manipulacji). Musimy zadać sobie pytania o to co i jak chcemy osiągnąć myśląc o polskiej polityce historycznej.

Musimy zdawać sobie sprawę, że rozmowa o polityce historycznej to nie tylko dyskusja o ideach, to także dbałość o jedność myśli i czynów (znów udało się nieszczęśliwie uderzyć w patetyczne tony), to także refleksja nad pozostałościami materialnymi naszej historii – część z nich (w tym te najwspanialsze z możliwych) pozostała poza granicami dzisiejszej Rzeczpospolitej. Taka refleksja nakłada też na nas bezwzględny obowiązek szacunku dla tego co pozostało na naszych ziemiach po tych, którzy byli kiedyś ich gospodarzami ale także i po tych, którzy zaproszeni przez Polaków przez wieki dzielili z nami wspólny dom, a dziś już ich nie ma z nami. To także konieczność szacunku dla nas samych mieszkających w „tym kraju”. W końcu to wszystko to wielki obowiązek i początek mądrej (mam taką przynajmniej nadzieję) dyskusji o przeszłości i przyszłości – o nas samych po prostu.

P.Ł.


 

POLECANE
Defilada Wojska Polskiego. Setki pojazdów, statki powietrzne i parada morska z ostatniej chwili
Defilada Wojska Polskiego. Setki pojazdów, statki powietrzne i parada morska

Dziś o godzinie 12:00 Wisłostradą przejdzie jedna z największych defilad wojskowych w historii III RP. Wydarzenie jest częścią obchodów Święta Wojska Polskiego, ustanowionego w rocznicę zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z 1920 roku.

Niezwykłe znalezisko sprzed 6 tys. lat na Dolnym Śląsku. Archeologiczny skarb Wiadomości
Niezwykłe znalezisko sprzed 6 tys. lat na Dolnym Śląsku. Archeologiczny skarb

Podczas prac na trasie przyszłej ekspresówki S8 robotnicy natrafili na ślady osiedla sprzed 6 tysięcy lat i cmentarzyska mającego 4 tysiące lat. Odkrycia z epoki neolitu i wczesnego brązu nie wstrzymają jednak budowy drogi.

Kapelan Wojska Polskiego: Honor i moralność ważne jak siła bojowa z ostatniej chwili
Kapelan Wojska Polskiego: Honor i moralność ważne jak siła bojowa

Bez honoru służba wojskowa zawsze jest bez duszy i traci siły – powiedział biskup polowy WP Wiesław Lechowicz podczas mszy św. z okazji Święta Wojska Polskiego. Zaapelował, aby z awansami szło w parze doskonalenie cech moralnych, które są nie mniej ważne niż wyszkolenie.

Pijany bez butów wybrał się do Morskiego Oka. Przez pomyłkę dotarł na Słowację Wiadomości
Pijany bez butów wybrał się do Morskiego Oka. Przez pomyłkę dotarł na Słowację

To miał być zwykły spacer w górach, a skończyło się interwencją policji i międzynarodową akcją służb. Turysta z Ukrainy, chcąc dotrzeć nad Morskie Oko, boso i w letniej odzieży przemierzał Tatry, ale zamiast do jeziora, trafił na Słowację.

Już dzisiaj spotkanie Trump-Putin na Alasce pilne
Już dzisiaj spotkanie Trump-Putin na Alasce

To może być historyczny moment – Donald Trump i Władimir Putin zasiądą dziś do rozmów w bazie Elmendorf-Richardson na Alasce. Stawką jest wojna w Ukrainie, a w tle pojawiają się tematy zawieszenia broni i „wymiany terytoriów”.

Skandal na meczu w Debreczynie. Kancelaria Prezydenta domaga się stanowczych działań MSZ z ostatniej chwili
Skandal na meczu w Debreczynie. Kancelaria Prezydenta domaga się stanowczych działań MSZ

Kancelaria Prezydenta wzywa Ministerstwo Spraw Zagranicznych do zdecydowanej interwencji oraz podjęcia konkretnych kroków przez polską dyplomację w związku z incydentem na meczu Raków Częstochowa – Maccabi Hajfa. Podczas spotkania izraelscy kibice rozwinęli transparent z hasłem „Mordercy od 1939 roku”.

Bitwa Warszawska - najważniejsza bitwa Europy XX wieku Wiadomości
Bitwa Warszawska - najważniejsza bitwa Europy XX wieku

Dzisiaj obchodzimy 105. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Stracie to, zwane również Cudem nad Wisłą, miało miejsce na przedpolach stolicy 13-15 sierpnia 1920 r. Była to decydująca batalia wojny polsko-bolszewickiej, która zadecydowała o niepodległości Polski i uratowała Europę przed bolszewizmem.

Skandaliczne zachowanie izraelskich kibiców podczas meczu Raków Częstochowa - Maccabi Hajfa. Burza w sieci gorące
Skandaliczne zachowanie izraelskich kibiców podczas meczu Raków Częstochowa - Maccabi Hajfa. Burza w sieci

Raków Częstochowa wygrał w węgierskim Debreczynie z Maccabi Hajfa 2:0 (1:0) w meczu rewanżowym 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Konferencji i awansował do kolejnej fazy rozgrywek. W pierwszym spotkaniu u siebie polski zespół przegrał 0:1. Uwagę polskich kibiców zwrócił skandaliczny transparent kibiców izraelskich.

Pierwszy taki przypadek. Groziło jej 25 lat za krytykę ideologii gender, uciekła do Europy wschodniej tylko u nas
Pierwszy taki przypadek. Groziło jej 25 lat za krytykę ideologii gender, uciekła do Europy wschodniej

25 lat więzienia za sprzeciw wobec ideologii gender – brzmi jak teoria spiskowa? Tak jednak wygląda rzeczywistość pewnej działaczki z Brazylii, która musiała uciekać z własnej ojczyzny. Powód? Feministka nazwała transseksualistę... mężczyzną. W Brazylii taka forma „transfobii” to surowo karany „rasizm społeczny”.

Redukcja sił NATO w Polsce? Trump: Nie było takiej propozycji polityka
Redukcja sił NATO w Polsce? Trump: Nie było takiej propozycji

Prezydent USA Donald Trump, zapytany w czwartek, czy zgodziłby się na zmniejszenie obecności sił NATO w Europie, w tym w Polsce, w celu skłonienia Władimira Putina do podpisania porozumienia pokojowego, odpowiedział, że nikt mu takiej propozycji nie przedstawił.

REKLAMA

Dr Piotr Łysakowski: POLITYKA HISTORYCZNA - jaka była, jaka powinna być

Co to jest „polityka historyczna”, komu z nas jest potrzebna (a może nie jest – skoro „polskość to nienormalność”) i jaki ma sens jej uprawianie dziś w świecie, w którym podobno „historia się skończyła”!?
Cezary Krysztopa Dr Piotr Łysakowski: POLITYKA HISTORYCZNA - jaka była, jaka powinna być
Cezary Krysztopa / Cezary Krysztopa

To wszystko pytania, które narzucają się akurat dzisiaj ze szczególnym nasileniem. Zastanawiamy się też o to jak na tę politykę patrzeć, oceniać ją. Kto ma rację w toczonych sporach i z jakiego powodu mają one miejsce i czy generalnie mają jakikolwiek sens. Już na samym początku widać, że więcej pytań niż przygotowanych odpowiedzi na te pytania, a może po prostu należy stwierdzić, że z w naszych warunkach nie ma po co się „napinać”. Bo i tak odpowiedzi, która będzie wiarygodna nie otrzymamy.

Pierniczymy (alternatywnie chrzańmy – może być i mocniej) więc wszystko, nie interesujemy się niczym – ważny „gryll, karkóweczka & pyffko lub cokolwiek mocniejszego” innym słowy „ciepła woda w kranie” jeśli jest dobra pogoda. Pewno byłoby tak dużo wygodniej i bezpieczniej nie narazilibyśmy się nikomu. Serio jednak – wszyscy naokoło „tego kraju” realizują swoje interesy w ten czy inny sposób, na pewno jednak każdorazowo używają do tego polityki (może lepiej powiedzieć – polityk) historycznej.

Niemcy uciekają już od lat z obszaru „death zone Made in Germany” twierdząc, że w czasie ostatniej wielkiej wojny mordowali sąsiadów i tych bliższych i tych dalszych, nie oni tylko bliżej niezidentyfikowani „naziści”. Tylko czekać aż pojawi się nowa kolejna forma egzystencji historyczno - politycznej, która po teleportacji (jak się niewątpliwie okaże) prześladowała wspomnianych „nazistów”. Nie można powiedzieć więc, by ten manewr wymyślony w zaciszu gabinetów polityków i BND się nie udawał. Wręcz przeciwnie, wspominana „intelektualna” ucieczka jest wyjątkowo skuteczna.

Rosjanie twierdzą uparcie, że to nie oni współuczestniczyli we wrześniu 1939 roku w mordowaniu II RP i tym samym przyczynili się do rozpętania światowej zawieruchy, a jeśli nawet oni to i tak (znowu) nie oni bo Państwa Polskiego już wtedy nie było (był za to „pokraczny bękart”),a w końcu zaś i tak odpokutowali swoje grzechy z tamtego czasu „wyzwalając” znaczną część Europy spod niemieckiej okupacji. Powołują się przy tym na swoje liczne ofiary, sęk w tym, że spora ich część to efekt takiego, a nie innego prowadzenia przez nich walki (a także pomysłów polityczno strategicznych „Soso”) i zarzucenia oszczędzania „czynnika ludzkiego” i w końcu strzelania przez własne „oddziały zaporowe” do dezerterów - u nich zawsze ludzi było „mnogo”, a jak mawiali klasycy „żeby być tchórzem w Armii Czerwonej trzeba było być bardzo odważnym”. Dodajmy przy tym, że nie czci się w Rosji tych którzy poumierali z głodu w niemieckich obozach jenieckich (między innymi na terenie Polski), a było ich prawie tyle samo co poległych na froncie. Nie czci się ich bo to byli według stalinowskiej wykładni zdrajcy – i pozostają nimi do dzisiaj.

#NOWA_STRONA#

Ukraińcy zaś budują swoją narrację o bohaterach opierając się na mitach UPA nie bacząc przy tym, że konstruują ją na najgorszych antypolskich, antysemickich i w końcu antyhumanistycznych tradycjach – uznali bowiem, że inne (bo są takie) nie są na tyle istotne, by się na nich opierać i konstruować na przyszłość i przyszłość.

To szczegóły ale po co „oni” to wszyscy, wszystko robią !? Otóż mam wrażenie (ba pewność nawet), że w tych krajach, gdzie politycy poważnie traktują swoje obowiązki wobec wyborców stwierdzono, że bez stworzenia idei wokół której będzie można budować jedność społeczeństwa (wiem, wiem brzmi to fatalnie ale inaczej „tego” nie da się opisać), zdejmując z jego pleców wszelkie prawdziwe i urojone „garby”. Nie da się, bez powyższego, rady ruszyć gdziekolwiek (może być i „wpieriod” w przepaść), a więc państwo (które i jakie by nie było) może mieć w niedalekiej perspektywie poważne problemy.

W przypadku Niemiec była to idea „niewinności”, w przypadku Rosjan (Rosji) wiara w to, że wszyscy maja się ich bać, podziwiać i słuchać, a kto nie chce tego robić to „rusofob”, kłamca zasługujący na surową karę. Ukraińców jestem jeszcze w stanie (od biedy i z bardzo dużym wysiłkiem) zrozumieć są w potężnej opresji, tracą swoje terytorium szukają drogowskazów chwytając się potwornych przykładów jako tychże.

Wszystkie wymienione wyżej metody uprawiania polityki historycznej łączy jeden dominujący element – kłamstwo. Ten element akurat z mojego punktu widzenia, wyklucza prowadzenie porządnej polityki historycznej – ale „de gustibus est non...”. U nas, parę lat temu (to pewnego rodzaju uproszczenie na potrzeby tego właśnie tekstu – ale uzasadnione), uznano inaczej. Stwierdzono mianowicie, że należy nas ucywilizować. „Cywilizowanie” połączone z manipulacją nie różniącą się szczególnie od wspominanego wyżej kłamstwa miało stać się osią wokół której zgromadzili się „światli, mądrzejsi i wszystkowiedzący” intelektualiści i „wybitni i uczciwi” politycy „obozu postępu” oraz „prawdziwi demokraci” - zbierając to wszystko do „kupy” po prostu elity (!).

Po drugiej stroni zostali ci (tacy jak ja na przykład) prymitywni, zawistni, niewykształceni, oburzający się na 1/2 prawdy historyczne i narzucanie „jedyniesłusznej” narracji o przeszłości i wqurwiający się, gdy pod wspomnianymi hasłami „wolności i demokracji” władza wysyłała na Uniwersytet Jagielloński „kontrol” (bo była to właśnie komunistyczna „kontrol” a nie kontrola zarządzana w „demokratycznym” państwie i przez „demokratyczne” państwo), bo „jakiś” magistrant napisał „u niewłaściwego profesora - niewłaściwą” pracę o Bolku (przepraszam Lechu Wałęsie), który nagle awansował z wyśmiewanego przez „tych pierwszych” głupka i popychla do roli ich autorytetu, o którym złego słowa powiedzieć nie wolno.

​​​​​​​#NOWA_STRONA#

Powie ktoś uwagi nie na miejscu bo nie definiujące tego o czym rozmawiamy czyli „polityki historycznej”. Nieprawda - właśnie doskonale opisują to co miało w latach 2007 - 2015 nazywać się „polityką historyczną”, a de facto nie było niczym innym niż lokowaniem swoich kolesi na stanowiskach „ideologicznych” w nagrodę za to, że zgadzali się udawać, że coś robią (bo nie wierzę, by dobry historyk czy humanista nie zadawał ciągłych pytań o na przykład „Kielce”, „Jedwabne”, rolę „Żydokomuny” w tworzeniu „polskiej” rzeczywistości po 1945 roku, „wypędzenia” Niemców, zadając równocześnie natrętne i ciągłe pytania o „polską winę” za całe zło na świecie) co per saldo wobec ogólnie opisanej wyżej aktywności naszych sąsiadów było de facto wywieszeniem „białej flagi” przy ciągłym udawaniu, że się jej wcale nie wywiesza i wmawianiu tego społeczeństwu, które nie jest „aż takie głupie, a nawet głupsze”.

Sztuka „nicnierobienia” opanowana została do perfekcji. Nie ukrywam, że dziś mam nadzieję, że potrafimy zastanowić się nad swoją przeszłością i odpowiedzieć na pytanie o politykę historyczną jaka jest potrzebna, by zdefiniować samych siebie i Polskę. Piszę o tym „w ten sposób” bo jak do tej pory nie widzę linii wytyczających kierunki uprawiania tej polityki. Podkreślam też z całą siłą, że do takiej rozmowy i definiowania kierunków potrzebna jest „prawda” nie ma miejsca na takie wyczyny jak nieumiejętność udzielenia prawidłowej odpowiedzi na pytanie, kto jest winien temu co (na przykład) stało się w Jedwabnem, ale nie ma też miejsca na manipulowanie słowami Pana Jarosława Szarka nowego szefa IPN, którego dopuściły się media w odniesieniu do tych samych kwestii, o których wspomniałem wyżej (to tylko dwa przykłady głupoty i kłamstwa uderzającego w nas wszystkich i serwowanego nam nie tyle „całą dobę” ale od lat przez różnych „magików” od manipulacji). Musimy zadać sobie pytania o to co i jak chcemy osiągnąć myśląc o polskiej polityce historycznej.

Musimy zdawać sobie sprawę, że rozmowa o polityce historycznej to nie tylko dyskusja o ideach, to także dbałość o jedność myśli i czynów (znów udało się nieszczęśliwie uderzyć w patetyczne tony), to także refleksja nad pozostałościami materialnymi naszej historii – część z nich (w tym te najwspanialsze z możliwych) pozostała poza granicami dzisiejszej Rzeczpospolitej. Taka refleksja nakłada też na nas bezwzględny obowiązek szacunku dla tego co pozostało na naszych ziemiach po tych, którzy byli kiedyś ich gospodarzami ale także i po tych, którzy zaproszeni przez Polaków przez wieki dzielili z nami wspólny dom, a dziś już ich nie ma z nami. To także konieczność szacunku dla nas samych mieszkających w „tym kraju”. W końcu to wszystko to wielki obowiązek i początek mądrej (mam taką przynajmniej nadzieję) dyskusji o przeszłości i przyszłości – o nas samych po prostu.

P.Ł.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe