[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Bierz!

"Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? (...) Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary?" (Mt 6, 26-30)
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Bierz!
/ pixabay.com/Tama66

 

Wiemy i akceptujemy, że potrzeba nam powietrza, pokarmu, napoju, słońca, odzieży, dachu nad głową. Musimy mieć wodę do obmycia, suchą pościel, czystą bieliznę, kosmetyki - choćby te najbardziej podstawowe, detergenty ogrzewanie zimą, światło, toaletę, leki, odpoczynek, wygodne buty, ciepłe okrycie, parasol. Potrzeba nam przyjaźni, miłości, bliskości, rozmowy, bezpieczeństwa, opiekunów, wychowawców, nauczycieli, lekarzy, obrońców. Dlaczego tak desperacko walczymy, by nie przyznać, że potrzeba nam łaski Boga?

Świat - przynajmniej według teologii chrześcijańskiej - nie został stworzony raz i pozostawiony w stanie istnienia. Świat, nawet najmniejsza jego cząstka, jest w każdej sekundzie, w każdym pulsie i oddechu podtrzymywana w istnieniu przez Stwórcę. Najlepszy dowód na to, że Bóg Cię nadal chce to to, że istniejesz. Stwórca stwarza, stworzenie jest stwarzane - wydaje się, że ta zależność jest prosta. Czegoż jednak nie robimy, by nie przyznać przed sobą, że jesteśmy zależni, tak fundamentalnie i całościowo zależni od czyjejś woli? A kiedy uciekamy od zależności, tym samym przestajemy brać, zaczynamy głodować, bo nie jesteśmy samowystarczalni.

Kiedyś, podczas mszy, klękając przed komunią zagapiłam się na małe wygłupiające się dziecko i zamiast powtórzyć wypowiadane już wcześniej po tysiąckroć słowa wiary setnika w Kafarnaum: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”, zaczęłam bezmyślnie: „Panie, nie jestem bogiem, abyś przyszedł do mnie...”. Wydawać by się mogło - głupia freudowska pomyłka. A jednak, jak to freudowskie pomyłki, znamienna. Gdybym była jak Bóg, mogłabym być partnerem do wymiany dóbr, do handelku. A brać, tak bez wymiany, to nie tylko nieładnie, to przede wszystkim - w naszym pojęciu - nakłada na nas jakieś zobowiązanie. Brać może być więc... niebezpiecznie. "Lepiej" więc być czujnym. Powiem zatem bez ogródek - ty, czytający te słowa, jesteś stworzeniem, nic nie masz sam/-a z siebie, czego ci najpierw nie dano. Nic nie masz innym do dania, jeśli wpierw tego od Boga nie weźmiesz. Zupełnie nic. Kompletnie. Bardziej niż niemowlę, bo ono chociaż życie ma niezależnie od rodziców. Ty nie masz niezależnie nic. A twoje dawanie do pieśń przyszłości w stosunku do brania od Boga dosłownie wszystkiego. Czy tego chcesz, czy nie - nie zrobisz nawet małego ruchu, jeśli najpierw nie otrzymasz od Niego sił do istnienia.

Albo to zaakceptuj, albo walcz z wiatrakami aż do śmierci. Pamiętaj tylko, że jak powiada stare porzekadło - bez wody możesz przeżyć kilka dni, bez jedzenia kilkadziesiąt, a bez sensu nawet całe życie.

Istnieją najbardziej oczywiste formy brania Bożego życia, jak Eucharystia i słowo Boże, ale braniem jest każda forma przyjmowania Jego obecności. Dla jednego na leżąco, dla drugiego na siedząco, dla trzeciego na stojąco, z rękami do góry, na boki czy jakkolwiek ci tam wygodnie, w skuleniu w kłębek lub po turecku. Byleby z właściwym nastawieniem serca, w ufności dziecka i w pragnieniu karmienia się bliskością Boga:

- Tato, powierzam Ci moje życie i wszystkie sprawy oraz wszystkich ludzi, którzy są mi bliscy. Wiem, że Twoje zamiary wobec mnie są pełne pokoju, ufam Ci. Przyjdź i wlej we mnie swoje życie, zamykam moje zmęczone oczy, rozluźniam obolałe od spięcia mięśnie i uspokajam moje rozbiegane myśli, bo wiem, że mnie trzymasz i że mnie utrzymasz, że w Twoich ramionach nic nie może mi się stać. Napełnij mnie życiem i siłą, odnów moje ciało, mój umysł i moją duszę...

Daj sobie czas na przyjmowanie i na własne słowa. Na tlen w płucach, na spokój, może na sen. Daj się napełniać. Daj się kochać. Daj się nieść. Nie spinaj małych rączek, nie zaciskaj piąstek. Jesteś tylko stworzony/-a. Pozwól temu stać się w tobie dobrą nowiną nicniemusienia.

Uważamy, że koniecznie potrzebujemy do szczęścia nowych gadżetów, wypasionych odmładzających zabiegów, ciągłej uwagi innych, wypasionego smartphona, dostępu do internetu 24/7, szpilek Gucciego, lamborghini, figury Barbie, van Gogha na ścianie, wakacji na Rivierze, fotela dyrektora, fryzury gwiazd, podboju kosmosu, wygranej w totka, znaczenia, prestiżu etc., bo nie bierzemy naszego podstawowego pokarmu, pokarmu ducha, łaski, którą Bóg chce wlewać w nas ciagle. Nie ma nic złego we wszystkich wymienionych rzeczach, jeśli są wartością dodaną, a nie zapychaczami czarnej dziury naszej głodnej duszy.

A jakby to było nie pragnąć i nie musieć nic? Nie po to, by stać się obibokiem. Po to, by nie musieć dłużej zasługiwać na istnienie i bycie kochanym.

"Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!"

(Psalm 131)


 

POLECANE
Premier Rumunii rezygnuje po ogłoszeniu wyników wyborów z ostatniej chwili
Premier Rumunii rezygnuje po ogłoszeniu wyników wyborów

Premier Rumunii Marcel Ciolacu zapowiedział rezygnację po wynikach wyborów prezydenckich – informują rumuńskie media.

Gazeta Wyborcza zaatakowała Karola Nawrockiego. Mec. Lewandowski: To manipulacja z ostatniej chwili
Gazeta Wyborcza zaatakowała Karola Nawrockiego. Mec. Lewandowski: To manipulacja

Znany prawnik Bartosz Lewandowski odniósł się do publikacji "Gazety Wyborczej" dotyczącej kandydata na prezydenta, Karola Nawrockiego. "Panie Redaktorze, przeczytałem ten tekst w całości i to co Pan napisał to manipulacja" - stwierdził mec. dr Lewandowski.

Pieniądze dla PiS. Jest decyzja PKW z ostatniej chwili
Pieniądze dla PiS. Jest decyzja PKW

PKW przyznała PiS roczną subwencję pomniejszoną do ponad 15 mln zł – informuje RMF FM.

ORP Burza. Wystartowała budowa fregaty dla Marynarki Wojennej z ostatniej chwili
ORP "Burza". Wystartowała budowa fregaty dla Marynarki Wojennej

W poniedziałek w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni odbyło się "palenia blach" - czyli symboliczny początek budowy - nowej fregaty wielozadaniowej dla Marynarki Wojennej, przyszłej ORP "Burza". To druga z planowanych trzech fregat Miecznik, które staną się podstawową siłą bojową polskiej marynarki.

16-letnia Maja z Mławy zamordowana. 17-latek odmówił ekstradycji z ostatniej chwili
16-letnia Maja z Mławy zamordowana. 17-latek odmówił ekstradycji

17-letni Bartłomiej G. odmówił ekstradycji do Polski po brutalnym zabójstwie 16-letniej Mai z Mławy – informują greckie media.

Centrum deportacyjne przy granicy z Polską. Niemcy niezadowoleni z ostatniej chwili
Centrum deportacyjne przy granicy z Polską. Niemcy niezadowoleni

Miało być sprawne centrum deportacyjne, a deportowano z niego zaledwie dwie osoby – pisze niemieckie zeit.de. Chodzi o ośrodek w Eisenhüttenstadt, przy granicy z Polską.

Pieskow: Spotkanie Trumpa i Putina jest niezbędne z ostatniej chwili
Pieskow: Spotkanie Trumpa i Putina jest niezbędne

– Spotkanie prezydentów Rosji i USA, Władimira Putina i Donalda Trumpa, jest konieczne, ale musi być dokładnie przygotowane – powiedział w poniedziałek dziennikarzom rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow.

Matecki: Wykryłem fikcyjne organizacje wydające dziesiątki tysięcy tygodniowo na promocję Trzaskowskiego z ostatniej chwili
Matecki: "Wykryłem fikcyjne organizacje wydające dziesiątki tysięcy tygodniowo na promocję Trzaskowskiego"

Dariusz Matecki zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym pokazuje, jak twierdzi, fikcyjne organizacje, które wydają dziesiątki tysięcy złotych na wsparcie Rafała Trzaskowskiego.  Według posła PiS dochodzi w ten sposób do łamana ordynacji wyborczej. Gromadzone materiały ma zamiar przekazać Państwowej Komisji Wyborczej oraz Prokuraturze Krajowej, a także wysłać do Facebooka w Stanach Zjednoczonych 

Afera z mieszkaniem po panu Jerzym. Karol Nawrocki zabiera głos z ostatniej chwili
Afera z mieszkaniem po panu Jerzym. Karol Nawrocki zabiera głos

– Opiekowałem się starym, schorowanym człowiekiem, który przez lata był moim sąsiadem. Jest na to masa dowodów, do których państwo nie sięgacie (...) nie miałem wówczas ani stabilnej pracy ani możliwości finansowych – mówił w poniedziałek obywatelski kandydat na prezydenta Karol Nawrocki, komentując publikację Onetu ws. mieszkania po panu Jerzym. 

Incydent w Holandii. Ochroniarze wyprowadzili Tuska ze sceny z ostatniej chwili
Incydent w Holandii. Ochroniarze wyprowadzili Tuska ze sceny

Podczas obchodów 80. rocznicy wyzwolenia Holandii doszło do incydentu – w stronę Donalda Tuska rzucono flarę, a premier został ewakuowany ze sceny.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Bierz!

"Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? (...) Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary?" (Mt 6, 26-30)
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak: Bierz!
/ pixabay.com/Tama66

 

Wiemy i akceptujemy, że potrzeba nam powietrza, pokarmu, napoju, słońca, odzieży, dachu nad głową. Musimy mieć wodę do obmycia, suchą pościel, czystą bieliznę, kosmetyki - choćby te najbardziej podstawowe, detergenty ogrzewanie zimą, światło, toaletę, leki, odpoczynek, wygodne buty, ciepłe okrycie, parasol. Potrzeba nam przyjaźni, miłości, bliskości, rozmowy, bezpieczeństwa, opiekunów, wychowawców, nauczycieli, lekarzy, obrońców. Dlaczego tak desperacko walczymy, by nie przyznać, że potrzeba nam łaski Boga?

Świat - przynajmniej według teologii chrześcijańskiej - nie został stworzony raz i pozostawiony w stanie istnienia. Świat, nawet najmniejsza jego cząstka, jest w każdej sekundzie, w każdym pulsie i oddechu podtrzymywana w istnieniu przez Stwórcę. Najlepszy dowód na to, że Bóg Cię nadal chce to to, że istniejesz. Stwórca stwarza, stworzenie jest stwarzane - wydaje się, że ta zależność jest prosta. Czegoż jednak nie robimy, by nie przyznać przed sobą, że jesteśmy zależni, tak fundamentalnie i całościowo zależni od czyjejś woli? A kiedy uciekamy od zależności, tym samym przestajemy brać, zaczynamy głodować, bo nie jesteśmy samowystarczalni.

Kiedyś, podczas mszy, klękając przed komunią zagapiłam się na małe wygłupiające się dziecko i zamiast powtórzyć wypowiadane już wcześniej po tysiąckroć słowa wiary setnika w Kafarnaum: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”, zaczęłam bezmyślnie: „Panie, nie jestem bogiem, abyś przyszedł do mnie...”. Wydawać by się mogło - głupia freudowska pomyłka. A jednak, jak to freudowskie pomyłki, znamienna. Gdybym była jak Bóg, mogłabym być partnerem do wymiany dóbr, do handelku. A brać, tak bez wymiany, to nie tylko nieładnie, to przede wszystkim - w naszym pojęciu - nakłada na nas jakieś zobowiązanie. Brać może być więc... niebezpiecznie. "Lepiej" więc być czujnym. Powiem zatem bez ogródek - ty, czytający te słowa, jesteś stworzeniem, nic nie masz sam/-a z siebie, czego ci najpierw nie dano. Nic nie masz innym do dania, jeśli wpierw tego od Boga nie weźmiesz. Zupełnie nic. Kompletnie. Bardziej niż niemowlę, bo ono chociaż życie ma niezależnie od rodziców. Ty nie masz niezależnie nic. A twoje dawanie do pieśń przyszłości w stosunku do brania od Boga dosłownie wszystkiego. Czy tego chcesz, czy nie - nie zrobisz nawet małego ruchu, jeśli najpierw nie otrzymasz od Niego sił do istnienia.

Albo to zaakceptuj, albo walcz z wiatrakami aż do śmierci. Pamiętaj tylko, że jak powiada stare porzekadło - bez wody możesz przeżyć kilka dni, bez jedzenia kilkadziesiąt, a bez sensu nawet całe życie.

Istnieją najbardziej oczywiste formy brania Bożego życia, jak Eucharystia i słowo Boże, ale braniem jest każda forma przyjmowania Jego obecności. Dla jednego na leżąco, dla drugiego na siedząco, dla trzeciego na stojąco, z rękami do góry, na boki czy jakkolwiek ci tam wygodnie, w skuleniu w kłębek lub po turecku. Byleby z właściwym nastawieniem serca, w ufności dziecka i w pragnieniu karmienia się bliskością Boga:

- Tato, powierzam Ci moje życie i wszystkie sprawy oraz wszystkich ludzi, którzy są mi bliscy. Wiem, że Twoje zamiary wobec mnie są pełne pokoju, ufam Ci. Przyjdź i wlej we mnie swoje życie, zamykam moje zmęczone oczy, rozluźniam obolałe od spięcia mięśnie i uspokajam moje rozbiegane myśli, bo wiem, że mnie trzymasz i że mnie utrzymasz, że w Twoich ramionach nic nie może mi się stać. Napełnij mnie życiem i siłą, odnów moje ciało, mój umysł i moją duszę...

Daj sobie czas na przyjmowanie i na własne słowa. Na tlen w płucach, na spokój, może na sen. Daj się napełniać. Daj się kochać. Daj się nieść. Nie spinaj małych rączek, nie zaciskaj piąstek. Jesteś tylko stworzony/-a. Pozwól temu stać się w tobie dobrą nowiną nicniemusienia.

Uważamy, że koniecznie potrzebujemy do szczęścia nowych gadżetów, wypasionych odmładzających zabiegów, ciągłej uwagi innych, wypasionego smartphona, dostępu do internetu 24/7, szpilek Gucciego, lamborghini, figury Barbie, van Gogha na ścianie, wakacji na Rivierze, fotela dyrektora, fryzury gwiazd, podboju kosmosu, wygranej w totka, znaczenia, prestiżu etc., bo nie bierzemy naszego podstawowego pokarmu, pokarmu ducha, łaski, którą Bóg chce wlewać w nas ciagle. Nie ma nic złego we wszystkich wymienionych rzeczach, jeśli są wartością dodaną, a nie zapychaczami czarnej dziury naszej głodnej duszy.

A jakby to było nie pragnąć i nie musieć nic? Nie po to, by stać się obibokiem. Po to, by nie musieć dłużej zasługiwać na istnienie i bycie kochanym.

"Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!"

(Psalm 131)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe