Nowe fakty ws. śmierci Doby. Organizator wyprawy wyjaśnia, co się stało na Kilimandżaro

Olek miał lepszą kondycję od dwa razy młodszych chłopaków. Długo przygotowywał się do tej wyprawy
- wyjaśnił w rozmowie z sportowefakty.wp.pl Łukasz Nowak, który organizował feralną wyprawę na Kilimandżaro.
Już podczas wspinaczki na szczyt dostawaliśmy na bieżąco informacje na temat stanu zdrowia Olka. Przekaz był jeden: imponował formą. Nie miał objawów choroby wysokościowej, nic. Nawet na pierwszym szczycie: Stella Point. Nie było żadnych przeciwwskazań, żeby Olka cofać. Tym bardziej że ciągle pytaliśmy go o nastawienie. Chciał iść do przodu
- podkreślił.
Na górze Olek poprosił o dwie minuty odpoczynku, usiadł na kamieniu i odszedł
- powiedział Nowak.
Przewodnicy od razu rozpoczęli reanimację, były próby przywrócenia funkcji życiowych. Poinformowano władze parku, inna ekipa, która znajdowała się niżej, ruszyła na pomoc. Jak się okazało - szli niestety po ciało Olka. W tym przypadku funkcje życiowe ustały niemal natychmiast. Nie udało się ich przywrócić mimo reanimowania
- relacjonował.
Ona daje wcześniej jakiekolwiek objawy. Tu wystąpiło nagłe zatrzymanie akcji serca. Mam pewne przypuszczenia, ale nie chcę spekulować. Zaczekajmy na opinię fachowców
- dodał.