[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Tam, gdzie zaczyna się manipulacja
![[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Tam, gdzie zaczyna się manipulacja](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16320744316fc2e706a569bb421d558af99af8a44923c1cc42c9b75a6f5f2d66ab4b67ee59.jpg)
Teraz nie chodzi już o ustalenie faktów, te bowiem - na tyle, na ile było to możliwe zostały ustalone, nie jest to też dla nas czas rozliczeń, bowiem tym powinny zająć się władze dominikanów (generał i kapituła). Nam zostaje z jednej strony doświadczenie, które zdobyliśmy i którym możemy się dzielić z innymi, którym przyjdzie kiedyś tworzyć ponowne komisje, ale przede wszystkim dzielenie się wnioskami z tej pracy. I chodzi nie tylko o wniosek podstawowy, że pochylenie się nad skrzywdzonymi przybliża nas do Chrystusa, że oddanie im sprawiedliwości jest chrześcijańskim obowiązkiem, ale także o inne, odnoszące się do bardziej szczegółowych kwestii.
Pierwszą z nich jest to, że tam, gdzie zaczyna się psychomanipulacja tam kończy się duszpasterstwo i ewangelizacja. Pewna część duchownych i świeckich ewangelizatorów bywa niekiedy przekonana, że odrobina manipulacji psychicznej, wywoływania poczucia winy czy delikatnego psychicznego przymusu nie tylko nie jest problemem, ale może być nawet skuteczna. Tak jednak nie jest. Tam, gdzie zaczyna się manipulowaniem poczuciem winy, gdzie wmawia się powołanie czy próbuje ograniczać wolność jednostki - tam zaczyna się droga odchodzenia od chrześcijaństwa i Ewangelii. Nie zawsze prowadzi ona tak daleko, jak ta Pawła M. i skrzywdzonych przez niego, ale zawsze jest niebezpieczna i rodzi krzywdę.
O czym mówię? W największym skrócie o sytuacji, gdy kapłan, spowiednik czy świecki lider próbuje nas przekonywać do rezygnacji z wolności czy uważa się za głos Boga czy narzędzie i głos Ducha Świętego; o sytuacji, gdy lider wspólnoty próbuje podejmować decyzje za jednostkę, a gdy odmawia ona wykonywania poleceń zaczyna ją szantażować emocjonalnie czy wywoływać w niej poczucie winy; o teologii, która wszystko sprowadza się do ataków złego ducha a całe życie postrzega wyłącznie jako realizację planu lidera czy wspólnoty. Gdy widzimy coś takiego to powinna zapalać nam się czerwona lampka. I niezależnie od tego, jak wielu duchownych i świeckich popierałoby taką wspólnotę, trzeba mieć świadomość, że można ona nosić w sobie elementy sekty i być zwyczajnie niebezpieczna dla ludzi.
Dobrze sprawowane duszpasterstwo czy towarzyszenie duchowe opiera się na świadomość, że duszpasterz jedynie człowiekowi towarzyszy, rozmawia z nim, wskazuje możliwości czy nauczanie Kościoła, ale nigdy nie podejmuje decyzji za niego. Poważna teologia pamięta o tym, że wolność dana nam przez Boga jest jednym z istotnych źródeł naszej godność i wreszcie uświadamia, że nasze życie codzienne składa się także z wielu zwyczajnych elementów, które zwyczajnie trzeba wykonać, i każdy, kto je zaniedbuje w imię pobożności czy religijności w istocie prezentuje pseudopobożność, a nie wiarę prawdziwą.