[Nasz Wywiad] Dr Brzeski: Łukaszence i Putinowi kończy się czas. Najdogodniejszy termin szturmu to okres Bożego Narodzenia
![dr Rafał Brzeski [Nasz Wywiad] Dr Brzeski: Łukaszence i Putinowi kończy się czas. Najdogodniejszy termin szturmu to okres Bożego Narodzenia](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16360459126fc2e706a569bb421d558af99af8a44987eb3b8b61ca1768625c5de9f88aaa44.jpg)
Organizowane są loty ewakuacyjne imigrantów z Mińska do Iraku. Z drugiej strony imigranci sprowadzani są przez białoruskie służby z Syrii. Czy Białoruś dławi się falą migracyjną, czy to myślenie życzeniowe?
Dobrze byłoby, żeby się dławiła, ale sądzę, że nawet do zakrztuszenia jest jeszcze daleko. Bardziej mi to wygląda na wymianę. Ekipa Łukaszenki zarabia na sprowadzaniu migrantów i dowożeniu ich na granicę z Polską. To intratny interes. Dotychczas działał on w jedną stronę z Bliskiego Wschodu do Mińska. W drugą stronę samoloty latały puste. Ewidentna strata. Kiedy rośnie liczba niedowiarków, że za tym lasem jest już “Germany” stratę można zamienić w zysk wożąc niedowiarków w drugą stronę. Pod warunkiem, że zapłacą. Jeśli nie mają pieniędzy, to ich desperacja wzrośnie, a Łukaszence potrzebne jest zdesperowane "mięso armatnie" gotowe pójść na druty, byle tylko dostać się do wymarzonej Europy Zachodniej rozdającej hojnie zasiłki.
Imigranci, agresja, strzały, ostatnio zielone ludziki. Co jest celem tej hybrydowej operacji?
Obalenie hardego rządu w Polsce i zastąpienie go spolegliwym wobec Moskwy, najlepiej pod wodzą komisarza mile widzianego w Berlinie i Brukseli. Nie udaje się tego osiągnąć demokratycznie w drodze wyborów pomimo usilnych starań i topienia pieniędzy w opozycję. Pobudzanie emocji i niesnasek wewnątrz nie daje spodziewanych rezultatów. Mniejszości etniczne i seksualne są za słabe. Społeczne rozchwianie genderyzmem wymaga czasu. Presja polityczno-finansowa z zewnątrz okazuje się nieskuteczna. Trzeba próbować inaczej.
Czy możemy się spodziewać eskalacji? A jeśli tak to kiedy i jak to może wyglądać?
Presja będzie tylko rosnąć i będzie nieszablonowa. Wczoraj po białoruskiej stronie zebrano około 250 migrantów i pilnujący ich białoruscy funkcjonariusze zagrozili otwarciem ognia w kierunku polskich żołnierzy obserwujących koncentrację. Podejrzewam, że Łukaszenka zwozi teraz migrantów szykując przełamanie granicy i inwazję wielotysięcznym tłumem. Jeżeli pod naciskiem ludzkiej fali polscy obrońcy granicy nie wytrzymają psychicznie, poczują się zagrożeni i otworzą ogień przekonani, że bronią własnego życia, to Mińsk wrzaśnie, że padł ofiarą zbrojnego ataku i musi się bronić. Do pomocy w obronie wezwie Rosję a pamiętajmy, że już 14 sierpnia 1939 roku dziennik Prawda obwieścił: “najlepszym sposobem obrony jest śmiałe natarcie, aż do pełnego zniszczenia wroga.”
Pod przykryciem chmary migrantów można też przerzucić przez granicę dywersantów i likwidatorów specnazu. Są to profesjonaliści w każdym calu wyszkoleni w sabotażu i niszczeniu strategicznych obiektów obronnych i gospodarczych na głębokich tyłach przeciwnika oraz w likwidacji kadry kierowniczej państwa. W swych operacjach korzystają ze wsparcia agentury logistycznej, którą werbowały w PRL służby sowieckie. Jak mnie zapewnił przed laty Wiktor Suworow, były oficer operacyjny GRU, autor m.in. książek “GRU”, “Specnaz” i “Akwarium”, czyniły to wszystkie okręgi wojskowe i grupy wojsk sowieckich graniczące z Polską lub stacjonujące w naszym kraju. Nie sądzę, żeby rozpad Związku Sowieckiego zahamował ten werbunkowy proceder, a żołnierze specnazu rzeczywiście potrafią sparaliżować państwo i trzeba się liczyć, że mogą zostać użyci.
Kiedy ten czarny scenariusz zacznie się sprawdzać? Putin i Łukaszenka mają coraz mniej czasu na “łagodne” obalenie aktualnego rządu RP. Postawienie zapory znacznie ograniczy możliwości przerwania granicy zwłaszcza przy wykorzystaniu tłumu. Zapora ma być gotowa około Wielkiej Nocy, a jeśli tak, to dziennie wydłużać się będzie z grubsza licząc o kilometr. W tej sytuacji najdogodniejszy, w mojej opinii, termin szturmu to okres Bożego Narodzenia. Dla rzymskich katolików i protestantów to czas świąteczny, dla prawosławnych dni normalnej pracy. Ich okres Bożego Narodzenia wypada później. Planiści w Moskwie i Mińsku mogą więc liczyć na spadek czujności na granicy, opłatkowy klimat pojednania i odpuszczenia oraz decyzyjny bezwład mediów, instytucji państwowych oraz organizacji międzynarodowych, których personel rozjechał się na Święta. Czas reakcji świata na dynamiczną sytuację na wschodniej granicy Polski/NATO/Unii Europejskiej będzie więc dłuższy i dający nadzieję na sukces “Blitzkriegu”, ku uldze całej rzeszy polityków, że klamka zapadła i nie trzeba zajmować stanowiska, jeśli nie liczyć nic nie znaczących protestów werbalnych. A jeśli chodzi o Warszawę, to mam nadzieję, że najważniejsi w Polsce decydenci spędzać będą Święta z rodziną, ale poza domem w miejscu wyjątkowo dyskretnym, lecz wyposażonym w doskonałą łączność.
Jak powinniśmy się bronić?
Kiedy zbudowana zostanie projektowana zapora o wysokości 5,5 metra, a dojdzie do jakiejś gwałtownej zagrażającej bezpieczeństwu państwa eskalacji, to np. strumieniem zimnej wody. Opracowanie innych sposobów kontroli poszczutego tłumu pozostawiam wyobraźni obrońców zapory.
Do czasu wzniesienia zapory możliwości obrony przed szturmem wielotysięcznego tłumu są bardziej ograniczone, ale istnieją. Wojna hybrydowa to skrzyżowanie wojny energetycznej, zwanej też wojną kinetyczną z wojną informacyjną. Trzeba więc wykorzystać oba arsenały energetyczny i informacyjny. W tym pierwszym istnieją całe zestawy “uzbrojenia nieśmiercionośnego” z grupy Aktywnych Systemów Odmowy (ADS) wykorzystujących np. promieniowanie elektromagnetyczne do termicznego pobudzania cząsteczek wody w górnych warstwach skóry, co powoduje zaskakujące i bardzo nieprzyjemne uczucie pieczenia. Broń ta jest niegroźna, gdyż cząsteczki wody w skórze podgrzewane są do 50 stopni, czyli do temperatury nieco wyższej niż gorący prysznic, a wszelkie skutki ustępują zaraz po wyjściu poza zasięg promieniowania. Stosowne urządzenia przenośne i zamontowane na samochodach terenowych istnieją, a kto chętny może obejrzeć ich działanie na YouTube. Sądzę, że warto wykorzystać te filmiki, jako element arsenału informacyjnego i wyprodukować video odstraszające, a przynajmniej odstręczające od podejmowania ryzykownej próby korzystania z kanału przez Polskę do Europy Zachodniej. Filmiki winny być w językach ludów, wśród których działają naganiacze Łukaszenki. Oni zachęcają do wyprawienia się do Niemiec via Mińsk, a przejazd autostradami przez Polskę pod opieką kuriera prezentują jako łatwiznę. My powinniśmy zniechęcać i wiarygodnie straszyć na wszelkie sposoby ze świadomością, że odbiorcy naszych “straszaków”, mają internet do dyspozycji i mogą je łatwo zweryfikować. Można więc wpuścić w sieć informację, że polska Straż Graniczna dysponuje już mobilnymi systemami odmowy ADS. Nawet, jeśli będzie to fejk, to będzie on sprawdzalny, a więc wiarygodny.
Sefton Delmer, brytyjski “mózg” czarnej antyniemieckiej propagandy z naciskiem zalecał: “nie wolno kłamać przypadkiem lub z niechlujstwa, kłamać należy wyłącznie zgodnie z planem”. W kłamstwach można wykorzystywać każdy chwyt byle budził zamierzony efekt emocjonalny. Przykładowo można rozpowszechnić dyskretnie w bliskowschodniej sieci, że polskie służby dla odparcia ewentualnego masowego szturmu migrantów przygotowały armatki wodne wypełnione świńskim moczem. Kłamstwo? Oczywiście, ale brzmi wiarygodnie i jest sprawdzalne. W sieci krąży video jak grecki farmer odgania w ten sposób migrantów od zasieków na granicy z Turcją.
Czy możemy liczyć na sojuszników?
W tym dziele nie. Nie łudźmy się. W obecnym układzie sił potencjalni sojusznicy są w podobnej sytuacji co my. Oni bardziej liczą na nas niż my możemy liczyć na nich. Choćby nawet chcieli, to my mamy największy potencjał. Co innego jeśli uda nam się rozegrać tę partię po naszej myśli. Wówczas sojusznicy się znajdą, choćby nawet z kwaśną miną, gdyż po drodze zrujnujemy wiele ich nadziei.