SMERF MARUDA PRZED KATAREM, A EUROPA CZCI KAZIMIERZA GÓRSKIEGO

SMERF MARUDA PRZED KATAREM, A EUROPA CZCI KAZIMIERZA GÓRSKIEGO

Zmarzłem na kość, nakląłem się, jak to kibic, ze złością liczyłem ICH strzały w światło bramki (4 w pierwszej połowie) porównując to z naszymi(1!) - a na koniec i tak wygraliśmy 1-0. Mówię o ostatnim meczu Biało-Czerwonych przed Katarem - z Chile. Reprezentacja najbardziej zeuropeizowanego kraju Ameryki Łacińskiej (byłem, widziałem) narzuciła nam styl gry - a Meksyk jest ponoć od niej wyraźnie lepszy. Meksyk skądinąd zagrał przed Mundialem dziewięć sparringów - my jeden. Już jutro okaże się czyj sposób przygotowania był lepszy.

Zagraliśmy z Chile w temperaturze niewiele ponad 4 stopnie Celsjusza (dokładnie - 4). W Katarze będzie przeszło 30 stopni więcej. Czy nasi piłkarze przeżyją szok termiczny? Czy zdążą się zaaklimatyzować? Wylecieli przecież z kraju w środę, a grają już po sześciu dniach. Takich pytań jest wiele. Dwa z trzech meczów gramy na stadionie, który jest bez klimatyzacji. Czy nasi zdzierżą ten upał? Czy zawodnicy z krajów o znacznie cieplejszym klimacie, jak Arabia Saudyjska (identyczna strefa klimatyczna co Katar), Argentyna i Meksyk nie będą z definicji, już na starcie na uprzywilejowanej pozycji? Pytam, bo się przejmuję. A swoją drogą my, Polacy jesteśmy podobno jednym z dwóch najbardziej narzekających narodów w Europie - obok Francuzów. Może więc zrzędzę, jak to Polak zrzędzi niezależnie od okoliczności przyrody? Oby.

Skoro już jestem przy okolicznościach przyrody, to zmrożone boisko stadionu Legii było w takim stanie (zero pretensji, jest przerwa w rozgrywkach do lutego), że należy Panu Bogu dziękować, że nikt z naszych nie odniósł żadnej kontuzji. W tym samym czasie, kiedy my sparowaliśmy z Chilijczykami przy plus 4, Niemcy grały z Omanem przy plus 34. W tym upale ruszali się jak muchy w smole i ledwo wymęczyli skromniutkie zwycięstwo. Następnego dnia wszyscy piłkarze przeszli badania, jak ich organizmy zareagowały na warunki klimatyczne, w których grali zapewne pierwszy raz w życiu. Nauka w służbie futbolu? Jasne. Przykład do naśladowania. OK basta, dosyć ze smędzeniem. Nie, nie jestem Smerfem Marudą. Po prostu zależy mi na polskim futbolu i polskich wiktoriach.

 

W Parlamencie Europejskim w Brukseli wraz z min. Elżbietą Rafalską zorganizowaliśmy wystawę poświęconą pamięci Kazimierza Górskiego. Zaaranżowałem blisko 20 wystaw w PE - ale właśnie ta cieszyła się największą frekwencją. „Trener Tysiąclecia” mawiał, że „piłka jest okrągła, a bramki są dwie” - ale on sam był jeden, jedyny, wyjątkowy. Lwowiak, urodzony w dzielnicy Bogdanówka w robotniczej dzielnicy jako najstarszy z siedmiorga rodzeństwa. Gdy za niemieckiej okupacji Lwowa nie mógł grać w piłkę, pracował jako mechanik w spółdzielni pracy i w warsztatach kolejowych, potem tych samych, co jego ojciec. Niewysoki, ale zwinny i świetny drybler- stąd boiskowa ksywa „Sarenka”. Podczas międzynarodowego meczu po jednej z jego akcji austriacki trener krzyczał „Er is zweite Wilimowski”. Porównanie do najlepszego strzelca Biało-Czerwonych musiało być dla przyszłego piłkarza Legii nobilitacją. Najlepsze lata kariery zabrały mu trzy okupacje Lwowa: sowiecka, niemiecka i znów sowiecka. Jako żołnierz zakończył szlak bojowy na Warszawie, o której mógł potem zaśpiewać, jak Czesław Niemen – teraz jest to hymn kibiców z Łazienkowskiej 3 – „moje miasto, a w nim...”.

Pan Kazimierz był futbolistą solidnym, ale najlepsze lata stracił na wojnie: cztery lata nie grał w ogóle, kolejne dwa symbolicznie. Do tego rok po wojnie w meczu Legii z reprezentacją... Milicji Obywatelskiej (!) odniósł ciężką kontuzję, która wyłączyła go z gry na rok. Dlatego tylko raz zagrał dla Biało-Czerwonych i mile tego nie wspominał: w Kopenhadze ulegliśmy Danii 0-8 (1948 rok, grał niewiele ponad pół godziny). Za to trenerem był największym w polskiej historii: złoto IO w Monachium 1972 („Mazurek Dąbrowskiego” na niemieckiej ziemi - piękna sprawa!), srebro IO w Montrealu 1976, wreszcie - III miejsce na Mundialu w NRF w 1974. Po igrzyskach w Kanadzie pana Kazimierza wywalili z posady trenera reprezentacji Polski - uznano, że srebrny medal to katastrofa... Dziś życzę polskim piłkarzom jak najwięcej takich „katastrof”. Trenera Michniewicza będziemy wtedy nosić w lektyce...

 

*tekst ukazał się w „Polska Times” (21.11.2022)


 

POLECANE
Najważniejsze, to nie drażnić Niemców tylko u nas
Najważniejsze, to nie drażnić Niemców

Trwa realna walka o Polskę, jej kształt, przyszłość i generalnie istnienie. Starcie miedzy prawda, a oczywistym i bijącym w oczy kłamstwem, bezczelnością w wielu przypadkach tak oczywista, że aż zapierająca dech w piersiach. Jednym z elementów tego starcia jest zmiana znaczenia słów, jest też i ściśle związana z powyższym konfrontacja w sferze historii przeplatającej się z nasza rzeczywistością.

Tadeusz Płużański: Nie-polscy marszałkowie Polski tylko u nas
Tadeusz Płużański: Nie-polscy marszałkowie Polski

3 maja 1945 r. dekretem Krajowej Rady Narodowej Michał Rola-Żymierski został mianowany marszałkiem Polski.A ponieważ komunistyczna KRN była tworem całkowicie marionetkowym wobec Moskwy, śmiało można powiedzieć, że renegata Żymierskiego marszałkiem Polski uczynił Józef Stalin. Co ma wspólnego z dwoma przedwojennymi marszałkami Polski: Józefem Piłsudskim i Edwardem Śmigłym-Rydzem. Nic.

Polski wynalazca zaprezentował latający ścigacz jak z Gwiezdnych Wojen gorące
Polski wynalazca zaprezentował latający ścigacz jak z Gwiezdnych Wojen

Tak spełnia się marzenia! Przed kilkoma dniami swoją światową premierę miał nowy latający rower, tworzony przez Tomasza Patana.

Kipi gniewem. Eksperci punktują księcia Harry'ego Wiadomości
"Kipi gniewem". Eksperci punktują księcia Harry'ego

Książę Harry znalazł się w ogniu krytyki. Po tym, jak przegrał sprawę w londyńskim Sądzie Apelacyjnym dotyczącą policyjnej ochrony, udzielił emocjonalnego wywiadu BBC. Wypowiedzi Harry’ego nie spotkały się jednak z przychylnością ekspertów.

Niepokojący bilans majówki na polskich drogach. Policja wydała komunikat Wiadomości
Niepokojący bilans majówki na polskich drogach. Policja wydała komunikat

Policja poinformowała o fatalnym bilansie majówki na polskich drogach. Zatrzymano prawie tysiąc nietrzeźwych kierowców.

Marco Rubio o przyszłości Polski i USA: „Nigdy nie jawiła się jaśniej” z ostatniej chwili
Marco Rubio o przyszłości Polski i USA: „Nigdy nie jawiła się jaśniej”

Nasza wspólna przyszłość nigdy nie jawiła się jaśniej - powiedział w sobotę sekretarz stanu USA Marco Rubio w oświadczeniu wydanym z okazji polskiego Święta Trzeciego Maja. Podkreślił, że Polska "radykalnie wzmocniła wspólne bezpieczeństwo" obu krajów.

Silny ból. Prezydent Serbii przerwał wizytę w USA pilne
"Silny ból". Prezydent Serbii przerwał wizytę w USA

Aleksandar Vuczić, prezydent Serbii, został w sobotę przyjęty do Wojskowej Akademii Medycznej w Belgradzie - poinformowało jego biuro. Stało się to krótko po jego powrocie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie z powodów zdrowotnych przedwcześnie zakończył swoją wizytę.

GKS Katowice w żałobie. Nie żyje legenda klubu z ostatniej chwili
GKS Katowice w żałobie. Nie żyje legenda klubu

GKS Katowice poinformował o śmierci Sylwestra Wilczka, jednej z największych postaci w historii śląskiego hokeja. Były reprezentant Polski i trener zmarł w wieku 88 lat.

Hit, który pokochała młodzież. Twórcy zaskoczeni frekwencją Wiadomości
Hit, który pokochała młodzież. Twórcy zaskoczeni frekwencją

Ten film to prawdziwy hit. Od jego premiery minęły już dwa miesiące, a zainteresowanie wśród widzów wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie.

Mentzen: Uszczelnię granice, nie pozwolę na masowe migracje do Polski polityka
Mentzen: Uszczelnię granice, nie pozwolę na masowe migracje do Polski

Jeżeli zostanę prezydentem uszczelnię granice, nie pozwolę na masowe migracje do Polski - powiedział w sobotę na wiecu w Rypinie (woj. kujawsko-pomorskie) kandydat Konfederacji na prezydenta Sławomir Mentzen. Zapewnił, że będzie dbał o polskie interesy, a nie zagraniczne.

REKLAMA

SMERF MARUDA PRZED KATAREM, A EUROPA CZCI KAZIMIERZA GÓRSKIEGO

SMERF MARUDA PRZED KATAREM, A EUROPA CZCI KAZIMIERZA GÓRSKIEGO

Zmarzłem na kość, nakląłem się, jak to kibic, ze złością liczyłem ICH strzały w światło bramki (4 w pierwszej połowie) porównując to z naszymi(1!) - a na koniec i tak wygraliśmy 1-0. Mówię o ostatnim meczu Biało-Czerwonych przed Katarem - z Chile. Reprezentacja najbardziej zeuropeizowanego kraju Ameryki Łacińskiej (byłem, widziałem) narzuciła nam styl gry - a Meksyk jest ponoć od niej wyraźnie lepszy. Meksyk skądinąd zagrał przed Mundialem dziewięć sparringów - my jeden. Już jutro okaże się czyj sposób przygotowania był lepszy.

Zagraliśmy z Chile w temperaturze niewiele ponad 4 stopnie Celsjusza (dokładnie - 4). W Katarze będzie przeszło 30 stopni więcej. Czy nasi piłkarze przeżyją szok termiczny? Czy zdążą się zaaklimatyzować? Wylecieli przecież z kraju w środę, a grają już po sześciu dniach. Takich pytań jest wiele. Dwa z trzech meczów gramy na stadionie, który jest bez klimatyzacji. Czy nasi zdzierżą ten upał? Czy zawodnicy z krajów o znacznie cieplejszym klimacie, jak Arabia Saudyjska (identyczna strefa klimatyczna co Katar), Argentyna i Meksyk nie będą z definicji, już na starcie na uprzywilejowanej pozycji? Pytam, bo się przejmuję. A swoją drogą my, Polacy jesteśmy podobno jednym z dwóch najbardziej narzekających narodów w Europie - obok Francuzów. Może więc zrzędzę, jak to Polak zrzędzi niezależnie od okoliczności przyrody? Oby.

Skoro już jestem przy okolicznościach przyrody, to zmrożone boisko stadionu Legii było w takim stanie (zero pretensji, jest przerwa w rozgrywkach do lutego), że należy Panu Bogu dziękować, że nikt z naszych nie odniósł żadnej kontuzji. W tym samym czasie, kiedy my sparowaliśmy z Chilijczykami przy plus 4, Niemcy grały z Omanem przy plus 34. W tym upale ruszali się jak muchy w smole i ledwo wymęczyli skromniutkie zwycięstwo. Następnego dnia wszyscy piłkarze przeszli badania, jak ich organizmy zareagowały na warunki klimatyczne, w których grali zapewne pierwszy raz w życiu. Nauka w służbie futbolu? Jasne. Przykład do naśladowania. OK basta, dosyć ze smędzeniem. Nie, nie jestem Smerfem Marudą. Po prostu zależy mi na polskim futbolu i polskich wiktoriach.

 

W Parlamencie Europejskim w Brukseli wraz z min. Elżbietą Rafalską zorganizowaliśmy wystawę poświęconą pamięci Kazimierza Górskiego. Zaaranżowałem blisko 20 wystaw w PE - ale właśnie ta cieszyła się największą frekwencją. „Trener Tysiąclecia” mawiał, że „piłka jest okrągła, a bramki są dwie” - ale on sam był jeden, jedyny, wyjątkowy. Lwowiak, urodzony w dzielnicy Bogdanówka w robotniczej dzielnicy jako najstarszy z siedmiorga rodzeństwa. Gdy za niemieckiej okupacji Lwowa nie mógł grać w piłkę, pracował jako mechanik w spółdzielni pracy i w warsztatach kolejowych, potem tych samych, co jego ojciec. Niewysoki, ale zwinny i świetny drybler- stąd boiskowa ksywa „Sarenka”. Podczas międzynarodowego meczu po jednej z jego akcji austriacki trener krzyczał „Er is zweite Wilimowski”. Porównanie do najlepszego strzelca Biało-Czerwonych musiało być dla przyszłego piłkarza Legii nobilitacją. Najlepsze lata kariery zabrały mu trzy okupacje Lwowa: sowiecka, niemiecka i znów sowiecka. Jako żołnierz zakończył szlak bojowy na Warszawie, o której mógł potem zaśpiewać, jak Czesław Niemen – teraz jest to hymn kibiców z Łazienkowskiej 3 – „moje miasto, a w nim...”.

Pan Kazimierz był futbolistą solidnym, ale najlepsze lata stracił na wojnie: cztery lata nie grał w ogóle, kolejne dwa symbolicznie. Do tego rok po wojnie w meczu Legii z reprezentacją... Milicji Obywatelskiej (!) odniósł ciężką kontuzję, która wyłączyła go z gry na rok. Dlatego tylko raz zagrał dla Biało-Czerwonych i mile tego nie wspominał: w Kopenhadze ulegliśmy Danii 0-8 (1948 rok, grał niewiele ponad pół godziny). Za to trenerem był największym w polskiej historii: złoto IO w Monachium 1972 („Mazurek Dąbrowskiego” na niemieckiej ziemi - piękna sprawa!), srebro IO w Montrealu 1976, wreszcie - III miejsce na Mundialu w NRF w 1974. Po igrzyskach w Kanadzie pana Kazimierza wywalili z posady trenera reprezentacji Polski - uznano, że srebrny medal to katastrofa... Dziś życzę polskim piłkarzom jak najwięcej takich „katastrof”. Trenera Michniewicza będziemy wtedy nosić w lektyce...

 

*tekst ukazał się w „Polska Times” (21.11.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe