Jeden z ostatnich wywiadów Emiliana Kamińskiego. "Zawsze byłem antykomunistą"

Dla mnie to był taki dar od losu, ponieważ zawsze byłem antykomunistą. Od dziecka. Nie zastanawiałem się ani chwili, gdy koledzy mi to zaproponowali - mówił w ostatniej wypowiedzi dla PAP o początkach Teatru Domowego Emilian Kamiński.
 Jeden z ostatnich wywiadów Emiliana Kamińskiego.
/ PAP/Radek Pietruszka/Emilian Kamiński

Aktor, reżyser i dyrektor Teatru Kamienica zmarł w wieku 70 lat po długiej i ciężkiej chorobie.

1 listopada minęła 40. rocznica pierwszego spektaklu Teatru Domowego. "Dla mnie to był taki dar od losu, ponieważ zawsze byłem antykomunistą. Od dziecka. Nie zastanawiałem się ani chwili, gdy koledzy mi to zaproponowali" - mówił PAP Emilian Kamiński o początkach Teatru Domowego. Zaznaczył, że "zależało mu na tym, by wyrazić swój bunt". "Nawet specjalnie nie zwracałem uwagi na to, że to jest nielegalna działalność" - tłumaczył.

"Wtedy wszystko było nielegalne, każda myśl wolnościowa. Dlatego byłem przyzwyczajony do tego, że +jestem nielegalny+, i dla mnie taki teatr był świetnym pomysłem" - wskazał aktor.

"Oczywiście to przedstawienie w dużym stopniu oddawało nastrój tamtych czasów. Proszę pamiętać, że ludzie byli przybici. I dość istotne było, że w takim ciężkim okresie Teatr Domowy przynosił powiew wolności" - podkreślił, dodając, że "nie było żadnej cenzury, a aktorzy grali to, co sami wybrali".

Aktor przypominał, że w "Przywracaniu porządku" grali "czwórkę ludzi internowanych, którzy siedzą w celi". "Oni ze sobą rozmawiali tekstami poetów pokolenia'68 oraz piosenkami Kelusa i Kaczmarskiego" - powiedział. "To był bardzo skromny spektakl, bo jaki mógł być. Dwie lampki i gitara, parę krzeseł - to wszystko" - wyjaśnił. Wspominał, że "widzowie podczas przedstawień siedzieli 20 cm od gryfu jego gitary".

"Nigdy słowo w teatrze nie było tak ważne, jak wtedy. Mimo że to nie był prawdziwy teatr" - ocenił. "Myśmy to nazwali Teatrem Domowym na wzór tych teatrów, które działały w Polsce w czasach okupacji" - zwrócił uwagę w wypowiedzi dla PAP Kamiński.

"Jedno z pierwszych przedstawień graliśmy u mnie w Józefowie, w moim drewnianym domu. Normalnie była ustawiona widownia i zaaranżowaliśmy dla nas małą scenkę" - powiedział Kamiński.

"Pamiętam, jak moja podopieczna pani Teresa przyszła z torebką, jak to do teatru, siadła w pierwszym rzędzie. W pewnym momencie spektaklu wstała i powiedziała: +bardzo państwa przepraszam, ale muszę sprawdzić, czy nie kręcą się tu złodzieje+. I poszła sprawdzić, bo na ulicy stała kupa zaparkowanych samochodów" - wspominał aktor.

 

"Byliśmy przygotowani"

"Jeśli chodzi o konspirację - to byliśmy przygotowani na to, że w razie wpadki przedstawienie ma się przerodzić w spotkanie imieninowe lub urodzinowe" - tłumaczył. "Ja miałem przygotowany specjalny repertuar, by w każdej chwili zacząć śpiewać takie rozrywkowe, imprezowe piosenki" - wyjaśnił, dodając, że "za udział w takich przedstawieniach groził wyrok 3-4 lat więzienia".

Podkreślił, że podczas przedstawień "nie wolno było nic nagrywać, żadnych zdjęć robić - żeby nie mieli na nas haka". "Dlatego nie ma dokumentacji z tych spektakli, bo nie mogło jej być" - zaznaczył.

"Ludzie przynosili rozmaite potrawy, napoje i często wspólnie spędzaliśmy czas po przedstawieniach" - wspominał. "To były niezapomniane chwile, bo spotykało się wspaniałych ludzi, którzy chcieli pobyć z nami na tej wyspie wolności w kraju niewoli" - ocenił aktor.

Kamiński przypomniał, że "ważną częścią historii Teatru Domowego był ks. Jerzy Popiełuszko". "To był dla mnie bardzo ważny człowiek, którego dzięki temu teatrowi poznałem na jednej z prób. Pamiętam, że odbywała się w okolicach Pomnika Lotnika i nagle pojawił się nieduży mężczyzna, który powiedział: +Dzień dobry. Jestem Jerzy i jestem księdzem+. A ja odpowiedziałem: +Jestem Emilian i jestem aktorem+. I tak się zaczęła nasza znajomość" - wspominał dyrektor Teatru Kamienica, dodając, że ks. Jerzy zapraszał aktorów do siebie na plebanię i przychodził na ich spektakle.

"To była wspaniała postać i niezwykle ważkie z nim rozmowy. Gdyby nie Teatr Domowy, pewnie bym twego wspaniałego kapłana i człowieka nie poznał" - ocenił Kamiński. "A to był bardzo ważny kamień duchowy i intelektualny w moim życiu" - wyjaśnił.

"Drugi program powstał mniej więcej rok po +Przywracaniu porządku+ z mojej inspiracji: postanowiłem, że zrobimy wręcz kabaret na komuchów. Poza +Bluzgiem+ znalazły się tam różne skecze, m.in. +90, zgłoś się!+. We trzech siedzieliśmy pod plandeką, czyli niby w radiowozie, a Ewa Dałkowska miała w ręce antenkę i odgrywała dyspozytorkę dowodzącą milicjantami" - wspomina Emilian Kamiński.

 

"Przez humor"

"Jestem zwolennikiem teorii, że przez humor i ośmieszenie można bardzo dużo powiedzieć" - przyznał aktor. "Ktoś zgrał rozmowy przez mikrofalówki milicjantów, różnych kretynów, którzy zostali ściągnięci do Warszawy, żeby pacyfikować demonstracje. Dostaliśmy te nagrania i to był prześmieszny materiał. Trochę to podrasowaliśmy i wyszły nam prześmieszne skecze" - ocenia. "Ludzie pękali ze śmiechu. Podczas +Bluzgu+ na Jaruzelskiego zdarzały się takie reakcje widzów, że nie dało się tego mówić" - zaznaczył aktor.

"Spazmy śmiechu - to najlepsze katharsis, jakie można było sobie wyobrazić" - zwrócił uwagę Kamiński, dodając, że z czasem Teatr Domowy grywał "zdecydowanie częściej ten program kabaretowy".

"Wiele z atmosfery Teatru Domowego przeniosłem do mojego Teatru Kamienica. Wzoruję się nieco na atmosferze takiej +domowości+, jaka wtedy panowała" - podkreślił Kamiński. Tłumaczy, że dla niego "widz nie jest tłumem". "Każdego widza traktuję indywidualnie, jak mojego gościa".


 

POLECANE
Nie żyje legenda polskiego boksu Wiadomości
Nie żyje legenda polskiego boksu

W wieku 61 lat zmarł Dariusz Czernij - jeden z najbardziej utytułowanych polskich pięściarzy w wadze lekkopółśredniej. Informację o śmierci sportowca przekazał w mediach społecznościowych jego dawny kolega z ringu, Dariusz Wróbel.

To będzie pierwsze weto prezydenta Nawrockiego? Budzi poważne wątpliwości z ostatniej chwili
To będzie pierwsze weto prezydenta Nawrockiego? "Budzi poważne wątpliwości"

– Ustawa wiatrakowa budzi poważne wątpliwości – ocenił w niedzielę w Polsat News szef Kancelarii Prezydenta RP Zbigniew Bogucki.

Lew uciekł z zoo. Policja musiała użyć broni z ostatniej chwili
Lew uciekł z zoo. Policja musiała użyć broni

Czescy policjanci zastrzelili lwa, który uciekł z działającego nielegalnie prywatnego zoo w miejscowości Zvole pod Pragą - podała policja w niedzielę. Zwierzę wykopało przejście pod ogrodzeniem, raniło opiekuna i rzuciło się na wezwanych funkcjonariuszy. Nie była to pierwsza interwencja w tym miejscu.

Jarosław Kaczyński o KPO: „Koryto Platformy Obywatelskiej” z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński o KPO: „Koryto Platformy Obywatelskiej”

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński odniósł się do afery związanej z wypłatami z Krajowego Planu Odbudowy, nazywając ją „Korytem Platformy Obywatelskiej”. Jak stwierdził, to określenie najlepiej oddaje prawdę o obecnych rządach i wydarzeniach w kraju. – Niedługo skończymy z tym złem – zapowiedział podczas przemówienia z okazji kolejnej miesięcznicy katastrofy smoleńskiej.

Zwłoki noworodka w reklamówce. Makabra w Lubelskim z ostatniej chwili
"Zwłoki noworodka w reklamówce". Makabra w Lubelskim

Na posesji w powiecie ryckim w woj. lubelskim znaleziono zwłoki noworodka w reklamówce – informuje RMF FM.

Śmierć na ringu. Dwóch bokserów zginęło po walkach na oficjalnej gali z ostatniej chwili
Śmierć na ringu. Dwóch bokserów zginęło po walkach na oficjalnej gali

Dwóch japońskich bokserów, Shigetoshi Kotari i Hiromasa Urakawa, zmarło w odstępie jednego dnia w wyniku obrażeń odniesionych podczas walk na tej samej gali. Obaj mieli po 28 lat.

Spotkanie Trump–Putin. Nowe doniesienia z Białego Domu z ostatniej chwili
Spotkanie Trump–Putin. Nowe doniesienia z Białego Domu

Jeden z urzędników Białego Domu poinformował, że prezydent USA Donald Trump jest gotowy zorganizować na Alasce trójstronny szczyt z udziałem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełnskiego i przywódcy Rosji Władimira Putina – poinformowała w niedzielę agencja Reutera.

Kupię spółkę z branży HoReCa.... Nowa odsłona afery KPO z ostatniej chwili
"Kupię spółkę z branży HoReCa...". Nowa odsłona afery KPO

Internetowe śledztwo ujawnia handel spółkami pod dotacje. Opisywany schemat polegał na "hodowaniu" spółki z o.o. pod wymogi naboru: dobieraniu kodów PKD, tworzeniu historii i struktury kosztów – informuje serwis biznesinfo.pl.

Komunikat dla mieszkańców woj. podlaskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podlaskiego

Mierniki, które sprawdzały stężenie chemikaliów w fabryce w Czyżewie w woj. podlaskim, gdzie doszło do rozszczelnienia pojemnika z podchlorynem sodu, nie wykazały zagrożenia – poinformowała w niedzielę rano straż pożarna.

Prezydent oceni zmiany w Muzeum II Wojny Światowej. Pedagogika wstydu znakiem rozpoznawczym rządu Tuska Wiadomości
Prezydent oceni zmiany w Muzeum II Wojny Światowej. "Pedagogika wstydu znakiem rozpoznawczym rządu Tuska"

Prezydent Karol Nawrocki złoży dziś wizytę w Gdańsku, gdzie odwiedzi wystawę główną w Muzeum II Wojny Światowej. O planowanej wizycie poinformował rzecznik prezydenta, dr Rafał Leśkiewicz w portalu wPolityce.pl. Prezydent oceni m.in. zmiany wprowadzone przez nowe kierownictwo muzeum.

REKLAMA

Jeden z ostatnich wywiadów Emiliana Kamińskiego. "Zawsze byłem antykomunistą"

Dla mnie to był taki dar od losu, ponieważ zawsze byłem antykomunistą. Od dziecka. Nie zastanawiałem się ani chwili, gdy koledzy mi to zaproponowali - mówił w ostatniej wypowiedzi dla PAP o początkach Teatru Domowego Emilian Kamiński.
 Jeden z ostatnich wywiadów Emiliana Kamińskiego.
/ PAP/Radek Pietruszka/Emilian Kamiński

Aktor, reżyser i dyrektor Teatru Kamienica zmarł w wieku 70 lat po długiej i ciężkiej chorobie.

1 listopada minęła 40. rocznica pierwszego spektaklu Teatru Domowego. "Dla mnie to był taki dar od losu, ponieważ zawsze byłem antykomunistą. Od dziecka. Nie zastanawiałem się ani chwili, gdy koledzy mi to zaproponowali" - mówił PAP Emilian Kamiński o początkach Teatru Domowego. Zaznaczył, że "zależało mu na tym, by wyrazić swój bunt". "Nawet specjalnie nie zwracałem uwagi na to, że to jest nielegalna działalność" - tłumaczył.

"Wtedy wszystko było nielegalne, każda myśl wolnościowa. Dlatego byłem przyzwyczajony do tego, że +jestem nielegalny+, i dla mnie taki teatr był świetnym pomysłem" - wskazał aktor.

"Oczywiście to przedstawienie w dużym stopniu oddawało nastrój tamtych czasów. Proszę pamiętać, że ludzie byli przybici. I dość istotne było, że w takim ciężkim okresie Teatr Domowy przynosił powiew wolności" - podkreślił, dodając, że "nie było żadnej cenzury, a aktorzy grali to, co sami wybrali".

Aktor przypominał, że w "Przywracaniu porządku" grali "czwórkę ludzi internowanych, którzy siedzą w celi". "Oni ze sobą rozmawiali tekstami poetów pokolenia'68 oraz piosenkami Kelusa i Kaczmarskiego" - powiedział. "To był bardzo skromny spektakl, bo jaki mógł być. Dwie lampki i gitara, parę krzeseł - to wszystko" - wyjaśnił. Wspominał, że "widzowie podczas przedstawień siedzieli 20 cm od gryfu jego gitary".

"Nigdy słowo w teatrze nie było tak ważne, jak wtedy. Mimo że to nie był prawdziwy teatr" - ocenił. "Myśmy to nazwali Teatrem Domowym na wzór tych teatrów, które działały w Polsce w czasach okupacji" - zwrócił uwagę w wypowiedzi dla PAP Kamiński.

"Jedno z pierwszych przedstawień graliśmy u mnie w Józefowie, w moim drewnianym domu. Normalnie była ustawiona widownia i zaaranżowaliśmy dla nas małą scenkę" - powiedział Kamiński.

"Pamiętam, jak moja podopieczna pani Teresa przyszła z torebką, jak to do teatru, siadła w pierwszym rzędzie. W pewnym momencie spektaklu wstała i powiedziała: +bardzo państwa przepraszam, ale muszę sprawdzić, czy nie kręcą się tu złodzieje+. I poszła sprawdzić, bo na ulicy stała kupa zaparkowanych samochodów" - wspominał aktor.

 

"Byliśmy przygotowani"

"Jeśli chodzi o konspirację - to byliśmy przygotowani na to, że w razie wpadki przedstawienie ma się przerodzić w spotkanie imieninowe lub urodzinowe" - tłumaczył. "Ja miałem przygotowany specjalny repertuar, by w każdej chwili zacząć śpiewać takie rozrywkowe, imprezowe piosenki" - wyjaśnił, dodając, że "za udział w takich przedstawieniach groził wyrok 3-4 lat więzienia".

Podkreślił, że podczas przedstawień "nie wolno było nic nagrywać, żadnych zdjęć robić - żeby nie mieli na nas haka". "Dlatego nie ma dokumentacji z tych spektakli, bo nie mogło jej być" - zaznaczył.

"Ludzie przynosili rozmaite potrawy, napoje i często wspólnie spędzaliśmy czas po przedstawieniach" - wspominał. "To były niezapomniane chwile, bo spotykało się wspaniałych ludzi, którzy chcieli pobyć z nami na tej wyspie wolności w kraju niewoli" - ocenił aktor.

Kamiński przypomniał, że "ważną częścią historii Teatru Domowego był ks. Jerzy Popiełuszko". "To był dla mnie bardzo ważny człowiek, którego dzięki temu teatrowi poznałem na jednej z prób. Pamiętam, że odbywała się w okolicach Pomnika Lotnika i nagle pojawił się nieduży mężczyzna, który powiedział: +Dzień dobry. Jestem Jerzy i jestem księdzem+. A ja odpowiedziałem: +Jestem Emilian i jestem aktorem+. I tak się zaczęła nasza znajomość" - wspominał dyrektor Teatru Kamienica, dodając, że ks. Jerzy zapraszał aktorów do siebie na plebanię i przychodził na ich spektakle.

"To była wspaniała postać i niezwykle ważkie z nim rozmowy. Gdyby nie Teatr Domowy, pewnie bym twego wspaniałego kapłana i człowieka nie poznał" - ocenił Kamiński. "A to był bardzo ważny kamień duchowy i intelektualny w moim życiu" - wyjaśnił.

"Drugi program powstał mniej więcej rok po +Przywracaniu porządku+ z mojej inspiracji: postanowiłem, że zrobimy wręcz kabaret na komuchów. Poza +Bluzgiem+ znalazły się tam różne skecze, m.in. +90, zgłoś się!+. We trzech siedzieliśmy pod plandeką, czyli niby w radiowozie, a Ewa Dałkowska miała w ręce antenkę i odgrywała dyspozytorkę dowodzącą milicjantami" - wspomina Emilian Kamiński.

 

"Przez humor"

"Jestem zwolennikiem teorii, że przez humor i ośmieszenie można bardzo dużo powiedzieć" - przyznał aktor. "Ktoś zgrał rozmowy przez mikrofalówki milicjantów, różnych kretynów, którzy zostali ściągnięci do Warszawy, żeby pacyfikować demonstracje. Dostaliśmy te nagrania i to był prześmieszny materiał. Trochę to podrasowaliśmy i wyszły nam prześmieszne skecze" - ocenia. "Ludzie pękali ze śmiechu. Podczas +Bluzgu+ na Jaruzelskiego zdarzały się takie reakcje widzów, że nie dało się tego mówić" - zaznaczył aktor.

"Spazmy śmiechu - to najlepsze katharsis, jakie można było sobie wyobrazić" - zwrócił uwagę Kamiński, dodając, że z czasem Teatr Domowy grywał "zdecydowanie częściej ten program kabaretowy".

"Wiele z atmosfery Teatru Domowego przeniosłem do mojego Teatru Kamienica. Wzoruję się nieco na atmosferze takiej +domowości+, jaka wtedy panowała" - podkreślił Kamiński. Tłumaczy, że dla niego "widz nie jest tłumem". "Każdego widza traktuję indywidualnie, jak mojego gościa".



 

Polecane
Emerytury
Stażowe