Dziś 40 lat później, po strajkach studenckich ze stycznia i lutego 1981 r. w PRL-u, w Ameryce obserwuję śladowe znamiona buntu społeczeństwa w obronie podstawowych moralnych i narodowych wartości wypływających z historycznie ukształtowanej tożsamości i ludzkiego pragnienia wolności. Tak jak my wtedy w cieniu zrywu Solidarności, tak i dzisiaj Amerykanie stoją w obliczu narastającej ofensywy sił elit silnego państwa miażdżącego próby podatników i ich pragnień do bycia suwerenem i obywatelem swojego państwa... Zbliża się 40 rocznica najdłuższego i największego strajku w Polsce, a nawet w Europie, mam na myśli okupacyjny strajk studencki w Łodzi (i dalej w Polsce) ze stycznia i lutego 1981 r. Spójrzmy na sytuację w jakiej znalazło się środowisko studenckie tuż przed strajkiem. Kiedy latem 1980 roku wybuchły strajki w zakładach pracy, aby następnie rozlać się po całej Polsce, środowisko studenckie w swojej masie smacznie spało. W PRL-u funkcjonowało wtedy 91 wyższych uczelni zapełnionych rzeszą ok. 450,000 studentów.
Obostrzenia związane ze stanem epidemii przeszkodziły wielu pacjentom w swobodnym korzystaniu z opieki duszpasterskiej. W ostatnich miesiącach Instytut Ordo Iuris podejmował interwencje w przypadku utrudniania chorym realizowania ich prawa do posługi kapelana. W związku ze zgłoszeniami ze strony pacjentów i ich rodzin oraz personelu medycznego i duchownych, Instytut przygotował poradnik dotyczący posługi duszpasterzy służby zdrowia w czasie epidemii. Prawnicy przypominają, że chory zawsze ma prawo do bezpośredniego kontaktu z duchownym swojego wyznania, a wszelkie ograniczenia w tym względzie muszą być proporcjonalne do zagrożenia i mieć wyraźne umocowanie w ustawie.
Decyzje Trumpa wpłynęły decydująco na poprawę sytuacji milionów amerykańskich rodzin w okresie ostatnich czterech lat. Milionów zwyczajnych rodzin, a nie - jak jadowicie i bezpodstawnie twierdzi Anne Applebaum - Donalda Trumpa, jego biznesu i jego rodziny. I z takim założeniem, z takim celem businessman Trump wkroczył w 2016 roku do polityki. To obiecywał wyborcom w haśle "Make America Great Again" i tego dotrzymał.
W Polsce, z percepcją nowej prezydentury jest pewien podstawowy problem: nie ma w zasadzie chłodnego oglądu tego co się stało. Albo czerwona Ameryka, albo tryumf liberalnej demokracji, co niechybnie oznacza – a jakże – koniec rządów PiS.
Tomasz Gutry postanowił przypomnieć czytelnikom kilka fotografii z okresu prywatyzacji Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, która miała miejsce podczas rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Decyzja ówczesnej prezydent wzbudzała liczne protesty warszawiaków. Zdjęcia pochodzą m.in. z 2011 i 2016 roku, kiedy to pracownicy SPEC protestowali przeciwko prywatyzacji przedsiębiorstwa, a po przejęciu przeciw zwolnieniom.
Nie. Nawalny nie jest samobójcą. Jego decyzja o powrocie do Rosji, a więc powrocie za kraty, jest elementem szerszego planu. Wygląda na to, że Aleksiej Nawalny lubi ryzyko. Zaryzykował pobyt w areszcie i zapewne kolonii karnej, wiedząc, że jego strażnikami będą ludzie, którzy wcześniej usiłowali go zabić. Ale jeśli chce się osiągać wielkie cele, trzeba ryzykować. Obecny areszt może się kiedyś zamienić w triumfalny powrót do wielkiej polityki.
Rok 2021 rozpoczynamy podsumowaniem czytelniczej zimy. W tym odcinku to co przeczytane, to co otrzymane i to co kupione, czyli o książkach znanych, mniej znanych i takich, o które zna tylko Grafzero vlog literacki :D
Kiedy zięć Karola Marksa, Paul Lafargue’a, pisał w drugiej połowie XIX wieku swoje „Prawo do lenistwa” , mało kto zdawał sobie sprawę, że szykuje w istocie nowe niewolnictwo.
Na mrozie stało jakieś dziecko z transparentem "Stop globalnemu ociepleniu". - Kto to? - babcia Łukaszka wyjrzała oknem. - Stoi tak już dobrą godzinę pod naszym blokiem. Podszedł dziadek Łukaszka. - Ja ją kojarzę... Mieszka tu gdzieś na naszym osiedlu. Zadzwoń do Łukasza, powinien niedługo wracać z zakupów, to mógłby ją odprowadzić do domu. Też pomysł! Wysyłać dzieci na dwór w taki mróz!
Na naszych oczach największa demokracja świata, Stany Zjednoczone Ameryki, pokazuje swój niedemokratyczny charakter, a wszystko po to, by uniemożliwić powrót do władzy… ustępującemu prezydentowi!
Zręczna opowieść, zwłaszcza z sugestywnymi obrazami, przesądza dziś o wiarygodności narracji. Natomiast przesadna skwapliwość pozostaje zawsze jej wrogiem.
Nancy Pelosi, stara-nowa przewodnicząca Izby Reprezentantów nazwała zamieszki na Kapitolu „największym prezentem dla Putina” od Donalda Trumpa. Podobnie uważa większość amerykańskich Demokratów, ale też wielu rosyjskich komentatorów. Wszak każdy kryzys w Waszyngtonie to korzyść dla Kremla. Tyle że teraz to przeciwnicy Trumpa podsycają polityczną wojnę w USA. Nie zamieszki na Kapitolu, ale brutalna wojna z odchodzącym prezydentem bardziej cieszą Moskwę.
Powoli ziemia usuwa się spod politycznych stóp prezydenta Trumpa, dookoła jak sępy krążą nienawidzący go wrogowie. Przekonani o beznadziejności sytuacji w popłochu do drzwi rzucają się dotychczasowi współpracownicy, pewnie z inspiracji swoich niedawnych przeciwników. Wśród rozczarowanych, przygnębionych zastępów wiernych zwolenników (ok. 75 mln wyborców) krążą odłamki nadziei, które już niedługo spowodują ich jeszcze większy ból. Ta nadzieja to wiara, że z pewnością Trump ma jeszcze silną kartę, którą zaskoczy swoich przeciwników. Więc powtarzają zasłyszane historie o przekazaniu przez prezydenta władzy wojskowym przywódcom (wojskowa rada ocalenia narodowego?), którzy osądzą zdrajców i tych winnych wyborczych przekrętów. Rany bardziej rozdygotanych miodem smaruje tajemniczy Q Anon zwodząc wiernych, że już za następnym zakrętem wszechmądry i władny Trump jak w pięknej bajce zniszczy pomiot Zła. Niestety wydaje się, że Q Anon coraz bardziej kojarzy się z sprytną dezinformacją niekoniecznie amerykańskich służb, żerując na patriotyzmie wojskowych i religijnych obywateli.
Zablokowanie konta prezydenta USA Donalda Trumpa na Twitterze jest wydarzeniem bez precedensu.
Hiobowscy wybrali się do centrum handlowego na zakupy. Zajrzeli tu, zajrzeli tam i na końcu weszli do sklepu ze skarpetkami. - Po co? - protestowała babcia Łukaszka. - Muszę złożyć reklamację - świszczała przez zęby mama Łukaszka. - Przecież nie kupowaliśmy ostatnio skarpetek - zastanawiał się tata Łukaszka, ale było już za późno.
Wymazanie "matek" i "ojców" z języka, to likwidacja rzeczywistych matek i ojców. A to z kolei będzie zniszczeniem modelu rodziny, jaką znamy.
Od Świąt Bożego Narodzenia a tak naprawdę od Święta Objawienia Pańskiego czyli Trzech Króli rozpoczynał się w dawnej Polsce Karnawał. Do Środy Popielcowej bawiono się od Bałtyku po Tatry, na tyle hucznie, na ile każdemu pozwalały zasoby.
- Nasze fałszerstwa są lepsze, niż innych, bo mają wzniosły cel usunięcia Trumpa - ślą w świat swoje przesłanie Amerykanie.
Grubo ponad 200 lat amerykańskiej demokracji właśnie legło w gruzach. Sfałszowane, bądź nie, wybory prezydenckie był tak naprawdę jedynie ostatnim akordem politycznego starcia pomiędzy dwoma światami, z których jeden – liberalny i częściowo skrajnie lewicowy uznał przedwcześnie, że stara, zmurszała i biała Ameryka, oparta na wolności i chrześcijańskich korzeniach, została ostatecznie pokonana. Szturm na Kapitol nie jest oczywiście żadnym rozwiązaniem niebywałego rozdarcia społecznego, jakie nastąpiło w Stanach Zjednoczonych, od momentu, gdy wielkomiejskie elity wschodniego i zachodniego wybrzeża uznały, że Donald Trump musi być pokonany za wszelką cenę, że symbolizuje on świat, który raz na zawsze musi zniknąć, po to, by narodził się wreszcie nowy, wspaniały ład liberalnej demokracji, która – a jakże – zwieńczy historię tradycyjnego świata podzielonego pomiędzy konkurujące ze sobą narody. To, co dziś wydarzyło się na Kapitolu było oczywiście nie tyle do przewidzenia, co było nieuchronne. Ogromna machina medialna liberalnych stacji telewizyjnych i portali walcowała przez ostatnie lata nie tylko Donalda Trumpa i Republikanów, ale przede wszystkim mówiła połowie Amerykanów: wy z południa, wy z prowincji, jesteście gorsi, wasze pomniki zasługują na zburzenie, a wasz świat jest anachroniczny.
Ustawa zasadnicza. Czym jest? Najważniejszym aktem prawnym, tworzącym ramy życia państwowego i obywatelskiego dla Polaków? Bublem, pochodzącym z szalonych lat dziewięćdziesiątych? Czy może fetyszem, wygodnym do użycia w bieżącej walce politycznej?