[Tylko u nas] Marcin Bąk: Konstytucja, KON-STY-TUCJA-konstytucja…. Konstytucja?

Nie wiem, czy zwrócili Państwo uwagę, jak hasło Konstytucja po cichu i trochę niepostrzeżenie zeszło z polskiej sceny politycznej. Może jeszcze tam wróci, kto wie ale na razie to słowo, odmieniane w ostatnich latach przez wszystkie przypadki, ustąpiło innym hasłom i symbolom. Przy warszawskim rondzie „Żywiciela” wznosi się duży budynek. Często przejeżdżam tamtędy i mogę go sobie oglądać z okien tramwaju. Od dwóch lat na oknach jednego z apartamentów, dość wysoko, przyklejone były litery tworzące napis KONSTYTUCJA. Jakiś czas temu napis zniknął. Podobną sytuację można zaobserwować w wielu innych miejscach. Zamiast napisów na oknach i na koszulkach ludzi zaangażowanych politycznie, pojawiły się tęczowe flagi i eleganckie, czerwone Piorunki. A był czas, gdy to właśnie odwołanie się do Ustawy Zasadniczej stanowiło formę demonstracji sympatii/antypatii politycznych naszych rodaków. Trochę tak, jak w czasach Polski szlacheckiej, gdy oprawa szabli i napisy na klindze pozwalały zorientować się co do przynależności politycznej jej użytkownika. Nie dysponuję wynikami twardych badań, nie wiem czy ktokolwiek takie badania przeprowadził ale jestem przekonany, że dyskretne wycofanie słowa KONSTYTUCJA z roli symbolu walki politycznej miało swój związek z ogłoszeniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Ciężko jest powoływać się na Konstytucję w sytuacji, w której Trybunał tak właśnie zinterpretował jej zapisy. Mimo, że w narracji totalnej opozycji Trybunał Konstytucyjny nie istnieje a to co za niego uchodzi jest tylko gronem znajomych Julii Przyłębskiej, to jednak wyrok coś uzmysłowił przynajmniej części środowiska opozycyjnego. To nie jest „wymysł Kaczyńskiego” ani „atak PiS na kobiety” lecz naturalna konsekwencja zapisów z 1997 roku. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Trybunał w innym składzie, nie „pisowskim” orzekł by dokładnie to samo. Wskazują na to niektóre wypowiedzi ludzi ze środowiska, jak choćby profesora Rzeplińskiego.
Konstytucja przestała więc być wygodnym hasłem i symbolem walki politycznej. Była nim przez długie lata z kilku naraz powodów. Po pierwsze, znakomita większość naszych rodaków, także tych demonstrujących na ulicach, nigdy Konstytucji nie przeczytało. I nigdy jej nie przeczyta. Z tych, którzy zadali sobie trud i przeczytali, tylko część jest w stanie zrozumieć o co w wielu punktach chodzi. Wiedza znacznej części Polaków opiera się więc nie na własnych studiach nad Ustawą Zasadniczą lecz na opiniach publicystów. W związku z tym dość łatwo było wytworzyć wrażenie, że coś tam jest „niezgodne z Konstytucją” a protesty uliczne to w istocie obrona Konstytucji. Sławne stały się sondy uliczne, przeprowadzane przez publiczną telewizję ale i przez niestrudzonego Jaoka z kanału pyta.pl, obnażające głęboką ignorancję protestujących w dziedzinie wiedzy o Konstytucji. Ta ignorancja była zarazem siłą – łatwo jest manipulować ludźmi nie znającymi prawdy, można im wmówić wiele rzeczy.
Po drugie słowo Konstytucja jest też doskonałym hasłem do demonstrowania. Można ją łatwo skandować, napis daje się umieścić na t-shirtach i transparentach. Pod hasłem Konstytucja można podłożyć właściwie wszystko – swój gniew, frustrację, niezgodę na rzeczywistość. Znacznie trudniej było by formować uliczne protesty skandujące hasło „OD –DAJCIE – NAM-NASZE-PO-SA-DY!”
Trzeba pamiętać, że obecnie obowiązująca Ustawa Zasadnicza była krytykowana od wielu lat za wady prawne i sprzeczności w niej tkwiące. Politycy, prawnicy, konstytucjonaliści zwracali uwagę, na fatalne, niespójne zapisy, psujące ustrój państwa już u fundamentów. Co jakiś czas podnoszą się głosy o konieczności opracowania nowej konstytucji, która była by pozbawiona wad obecnej Ustawy Zasadniczej. Paweł Kukiz i ruch jego imienia, w czasach swej świetności, podnosił jako jeden ze swoich najważniejszych postulatów właśnie konieczność prac nad zmianą Konstytucji. Co ciekawe, również ze strony niektórych środowisk lewicowych po wyroku TK w sprawie aborcji, podniosły się głosy, mówiące o konieczności zmiany Konstytucji. Konstytucja przestała być bowiem wygodnym sztandarem do walki o nową, lewicowa przyszłość ludzkości.
Do zmiany Konstytucji, czy to w kierunku prawicowym, czy lewicowym, potrzeba jednak zgody środowisk politycznych obejmujących 2/3 posłów w Sejmie, co wydaje się w najbliższej przyszłości niewykonalne.
Konstytucja cichaczem zeszła więc ze sztandarów walki politycznej. Jej miejsce zajęły wulgarne hasła, kojarzone raczej z marginesem społecznym. Wyzwiska, symbolizowane przez osiem gwiazdek, jeszcze lepiej niż słowo Konstytucja dają możliwość wykrzyczenia swoich negatywnych emocji.
Czy zmiana hasła Konstytucja na osiem gwiazdek jest świadectwem rozwoju, czy degeneracji – to już oceńcie Państwo sami.