Trafił Kosa na dr. Pawła Ukielskiego: Pomysł na społeczeństwo bez wspólnej historii się nie sprawdził

- Jestem zwolennikiem tezy, że kluczowym momentem z punktu widzenia życia społecznego, było ujawnienie tzw. Afery Rywina. Okazało się, że pomysł na budowę społeczeństwa, które nie odwołuje się do wspólnych wartości i wspólnej historii, tylko do budowania neoliberalnego dobrobytu gospodarczego, jako głównego spoiwa, zwyczajnie się nie sprawdza. Społeczeństwo dostrzegło mechanizmy, dzięki którym się to tworzy. W sensie zaś instytucjonalnym były dwa przełomy: powstanie Instytutu Pamięci Narodowej oraz Muzeum Powstania Warszawskiego - mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim dr Paweł Ukielski dyrektor d/s merytorycznych Muzeum Powstania Warszawskiego
 Trafił Kosa na dr. Pawła Ukielskiego: Pomysł na społeczeństwo bez wspólnej historii się nie sprawdził
/ screen YouTube
Mateusz Kosiński: Spotkałem się z tezą, że powstanie Muzeum Powstania Warszawskiego było zerwaniem z postmodernizmem w promowaniu historii, czy też w spojrzeniu na historię przez społeczeństwo, który panował w latach dziewięćdziesiątych, gdy różne środowiska dążyły do tego, żeby historia odeszła do lamusa. Popularny był pogląd, że tworzymy nową wspólnotę europejską, gdzie tradycje narodowe nie do końca powinny mieć  swoje miejsce w przestrzeni publicznej. Czy zgadza się pan z taką tezą?

Dr Paweł Ukielski: W latach dziewięćdziesiątych był taki moment w Polsce, a właściwie nawet nie tylko w Polsce, było to znacznie szersze zjawisko, gdy pamięć historyczna, refleksja nad własną tożsamością i nawiązywanie do korzeni były w odwrocie. Przyczyn tego stanu rzeczy było wiele, istotną rolę odegrała w tym procesie m.in. ideologia środowisk lewicowo-liberalnych. Było to też naturalne odreagowanie społeczeństwa, które przez kilkadziesiąt lat czerpało z własnej historii siłę do oporu przeciw totalitaryzmowi. Gdy stało się to niepotrzebne, można było odetchnąć, zająć się swoimi sprawami, zacząć się dorabiać, co w czasach komunistycznych było niezwykle trudne dla dużej części społeczeństwa, która nie chciała iść na zbyt daleko idące kompromisy. Do tego doszła euforia z powodu zakończenia zimnej wojny. Świat miał podążać w kierunku wiecznej szczęśliwości, uważano, że nie ma co roztrząsać kwestii historycznych. Te wszystkie czynniki spowodowały, że w latach dziewięćdziesiątych paradoksalnie z jednej strony nie było cenzury i można było badać białe plamy, co zresztą historycy robili, a z drugiej wyniki ich badań nie przebijały się do głównego nurtu debaty publicznej i były spychane na bok pod hasłem „zostawmy historię historykom, niech oni się tym zajmują, my nie musimy”. Jestem zwolennikiem tezy, że kluczowym momentem z punktu widzenia życia społecznego, było ujawnienie tzw. Afery Rywina.

Okazało się, że pomysł na budowę społeczeństwa, które nie odwołuje się do wspólnych wartości i wspólnej historii, tylko do budowania neoliberalnego dobrobytu gospodarczego, jako głównego spoiwa, zwyczajnie się nie sprawdza. Społeczeństwo dostrzegło mechanizmy, dzięki którym się to tworzy. W sensie zaś instytucjonalnym były dwa przełomy: powstanie Instytutu Pamięci Narodowej oraz Muzeum Powstania Warszawskiego.

Czy można w takim wypadku pokusić o stwierdzenie, że po 13 latach funkcjonowania muzeum „historia wyszła z szafy”, bo nie jest to już tylko „historia dla historyków”, obecnie jest wszechobecna. Właściwie każdy poczytny tygodnik ma swój, całkiem nieźle sprzedający się, historyczny miesięcznik, na ulicy chyba częściej spotkamy koszulkę patriotyczną, niż jakiegoś zespołu rockowego, uroczystości przyciągają coraz większe rzesze uczestników. Przykładami niech będzie tu choćby śpiewanie piosenek powstańczych powodujących zapełnienie całego Placu Piłsudskiego, a do tego ogromna ilość stowarzyszeń i fundacji zajmujących się promowaniem historii i innych atrakcji związanych z historią. Czy to oznacza, że zagościła ona ponownie w sercach Polaków?

Z całą pewnością w ciągu ostatnich kilkunastu lat, mamy do czynienia z efektem tzw. kuli śnieżnej. Historia stała się modna. Odwoływanie się do historii, do wartości i bohaterów, który je utożsamiają i reprezentują, stało się pewnego rodzaju modą. To dobre zjawisko, należy dbać o to, aby ta atmosfera trwała, a zarazem pilnować, by nie przesadzić w gorliwości oddawania hołdu. Najważniejsze, że dzieje się to w dużej mierze spontanicznie, bo ja sam widzę jak często różni ludzie dzwonią do Muzeum Powstania Warszawskiego, aby dowiedzieć się szczegółów o jakiejś imprezie powstańczej, w sytuacji gdy my sami dowiadujemy się dopiero podczas rozmowy o danej inicjatywie, bo jest ona oddolna i nie jest z nami związana. Dlatego też, z jednej strony cieszymy się, że wszelkie wydarzenia związane z powstaniem są przez ludzi kojarzone z naszym muzeum, a z drugiej cieszy nas również, że o wielu inicjatywach nie wiemy, bo to pokazuje, że jest autentyczna potrzeba między ludźmi, aby samemu się zorganizować i zrobić coś dobrego.

Chciałbym jednak wbić pewną szpilkę. W zeszłym roku Muzeum Powstania Warszawskiego dołączyło do akcji JWK Lubliniec, która nawoływała do tego, że należy się zastanowić, kiedy epatuje się znaki patriotyczne, np. kotwicę powstańczą. Pokazywano sceny z Marszu Niepodległości, gdy ktoś miał chustę z Polską Walczącą. Pamiętam, że w filmiku, który był pod patronatem m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego, pojawiło się takie stwierdzenie, że „ nie zakładam czegoś patriotycznego, gdy idę po bułki ”, a ja się z tym nie zgadzam, bo uważam, że nawet przy codziennych czynnościach, można promować ważne symbole i podkreślać do nich przywiązanie. Do tego jeszcze dodam, że w Polsce wciąż mało popularne jest wieszanie flag narodowych. Moi przyjaciele z zagranicy są zdziwieni, że jest ich mniej eksponowanych w Polsce w czasie świąt narodowych, niż w ich kraju podczas meczu reprezentacji piłkarskiej.

Myślę, że dotyczy to indywidualnej wrażliwości. Wiadomo, że są sytuacje, które są jednoznaczne, inne natomiast dotyczą kwestii dobrego smaku, tzn. gdzie i w jaki sposób można i należy symbole patriotyczne promować. Naszą intencją jest, aby każdy traktował je z szacunkiem i godnością. Każdy powinien zastanowić się, co dane symbole dla niego znaczą, aby nie traktować ich jako kolejnego logo, tylko by były wyrazem przywiązania do pewnych wartości i tego byśmy chcieli wszystkich uczyć.

Wróćmy jeszcze do samego Muzeum Powstania Warszawskiego. Gdy powstawało, było pierwszą, nowoczesną, w pełni multimedialną placówką muzealną w Polsce. Obecnie jest to standardem. Czy można zatem powiedzieć, że poniekąd przetarliście szlaki w Polsce, a może i nawet w Europie Środkowo-Wschodniej?

Z całą pewnością, taki sposób przedstawienia ekspozycji był rewolucją w polskim muzealnictwie. W naszym regionie dwa lata wcześniej powstał równie pionierski Dom Terroru w Budapeszcie. Była to gigantyczna zmiana, która nastąpiła w polskim muzealnictwie. Ciągle mam wrażenie, że nasze muzeum jest punktem referencyjnym dla innych powstających placówek. Czekamy aż ktoś zaproponuje coś jeszcze nowszego i dalej idącego.

Dziś oprócz Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie funkcjonują m.in. Centrum Nauki Kopernik, Muzeum Historii Żydów Polskich, niebawem powstanie duże muzeum na Rakowieckiej, a do tego inne związane z Piłsudskim w Sulejówku. Czy nie obawia się pan, że przestaniecie być główną atrakcją w Warszawie?

Nie obawiamy się. Otwarcie innych muzeów i placówek popularyzujących historię nie wpłynęło na działalność naszego, gdyż jest to specyficznego rodzaju konkurencja. Jeśli osoba zainteresowana historią pójdzie do ciekawego muzeum, to niebawem chętnie odwiedzi inne. Konkurencja raczej wzajemnie się napędza. Od momentu otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego liczba zwiedzających wszystkie muzea w Polsce podwoiła się.

Można też podkreślić, że muzeum stało się nieformalnym salonem Warszawy. Odwiedzają was prezydenci, premierzy, ostatnio brytyjska para książęca, królowie zapewne również.

Oczywiście mamy dużo wizyt oficjalnych. Jest to miejsce często wpisywane przez protokół dyplomatyczny. Gościmy głowy państw, szefów rządów, ministrów, jak również głowy koronowane. Bardzo się z tego powodu cieszymy, gdyż atmosfera panująca w muzeum oraz doniesienia medialne związane z tymi wizytami, mają wpływ na odbiór naszego muzeum przez rodaków ludzi, których gościmy. Są to niejako liderzy opinii. W ten sposób opowieść o naszej historii przebija się zagranicą, a jest to jeden z naszych głównych celów. Chcemy zarówno kultywować pamięć o powstaniu w Polsce, jak i opowiadać o niej obcokrajowcom, którzy często wiedzą niewiele. To jest środek do większego rozpoznawania polskiej historii poza jej granicami.  

 

POLECANE
Zmiany w popularnym programie TVN. W sieci zawrzało gorące
Zmiany w popularnym programie TVN. W sieci zawrzało

Po jednym z ostatnich odcinków popularnej telewizji śniadaniowej stacji TVN – "Dzień dobry TVN" – w sieci zawrzało.

Minister z rządu Tuska mówi o naciskach na marszałka Hołownię ws. wyborów i zachowaniu KO Wiadomości
Minister z rządu Tuska mówi o naciskach na marszałka Hołownię ws. wyborów i zachowaniu KO

Minister funduszy i polityki regionalnej, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, przyznała, że na marszałka Sejmu Szymona Hołownię wywierano naciski, by nie zwoływał Zgromadzenia Narodowego, co mogłoby opóźnić zaprzysiężenie prezydenta elekta, Karola Nawrockiego. Jej zdaniem była to próba rozhuśtania nastrojów społecznych i wzburzenia opinii publicznej wokół wyborów.

Ważne zmiany dla kierowców ws. ubezpieczenia OC. Nowe przepisy weszły w życie z ostatniej chwili
Ważne zmiany dla kierowców ws. ubezpieczenia OC. Nowe przepisy weszły w życie

Polscy kierowcy muszą przygotować się na nowe zasady dotyczące obowiązkowego ubezpieczenia OC. Od 24 lipca 2025 r. weszły w życie zmiany, które mogą mieć realny wpływ zarówno na wysokość odszkodowań, jak i na kontrole drogowe. Sprawdź, co się zmieniło.

Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa pilne
Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa

Od 28 lipca w Krakowie ważne zmiany. W związku z zakończeniem remontu tunelu pod Dworcem Głównym na swoją trasę wraca Krakowski Szybki Tramwaj (KST).

Atak na rosyjski Aerofłot. 40 lotów odwołanych z ostatniej chwili
Atak na rosyjski Aerofłot. 40 lotów odwołanych

Ponad 40 lotów odwołano z powodu awarii systemu informatycznego Aerofłotu - podała w poniedziałek agencja Reutera, powołując się na media rosyjskie. Grupa hakerska Cichy Kruk opublikowała oświadczenie, w którym wzięła na siebie odpowiedzialność za atak na systemy największych rosyjskich linii lotniczych.

Maciej Świrski: Nie poddam się presji z ostatniej chwili
Maciej Świrski: Nie poddam się presji

Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski powiedział w poniedziałek, że będzie trwał na swoim stanowisku oraz nie podda się presji. Zapowiedział także, że Krajowa Rada będzie działała tak, jak do tej pory.

Nie można oderwać wzroku. Komunikat wrocławskiego zoo Wiadomości
"Nie można oderwać wzroku". Komunikat wrocławskiego zoo

Wrocławskie zoo chętnie dzieli się informacjami o swoich podopiecznych, licząc, że zainteresuje ich losem jak największą rzeszę ludzi, którym na sercu leży ich dobro. Dziś ma szczególny komunikat.

Napastnik zaatakował ratowników, którzy chcieli mu pomóc. Dostał wyrok w ekspresowym tempie z ostatniej chwili
Napastnik zaatakował ratowników, którzy chcieli mu pomóc. Dostał wyrok w ekspresowym tempie

W toruńskiej dzielnicy Kaszczorek 43-letni mężczyzna zaatakował ratowników medycznych podczas interwencji. Dzień później zapadł już wyrok. Napastnik trafił do więzienia.

Niepokojące doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej pilne
Niepokojące doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy, która znajduje się pod naciskiem ataku hybrydowego zarówno ze strony Białorusi, jak i Niemiec.

Ważny komunikat dla mieszkańców Gdańska z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Gdańska

Od poniedziałku, 4 sierpnia, w Gdańsku ruszają prace remontowe mostu nad Kanałem Raduni w ciągu ul. Nowiny. Inwestycja oznacza duże zmiany dla kierowców i pasażerów komunikacji miejskiej. Sprawdź, jakich utrudnień możesz się spodziewać i jakie trasy objazdowe będą obowiązywać.

REKLAMA

Trafił Kosa na dr. Pawła Ukielskiego: Pomysł na społeczeństwo bez wspólnej historii się nie sprawdził

- Jestem zwolennikiem tezy, że kluczowym momentem z punktu widzenia życia społecznego, było ujawnienie tzw. Afery Rywina. Okazało się, że pomysł na budowę społeczeństwa, które nie odwołuje się do wspólnych wartości i wspólnej historii, tylko do budowania neoliberalnego dobrobytu gospodarczego, jako głównego spoiwa, zwyczajnie się nie sprawdza. Społeczeństwo dostrzegło mechanizmy, dzięki którym się to tworzy. W sensie zaś instytucjonalnym były dwa przełomy: powstanie Instytutu Pamięci Narodowej oraz Muzeum Powstania Warszawskiego - mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim dr Paweł Ukielski dyrektor d/s merytorycznych Muzeum Powstania Warszawskiego
 Trafił Kosa na dr. Pawła Ukielskiego: Pomysł na społeczeństwo bez wspólnej historii się nie sprawdził
/ screen YouTube
Mateusz Kosiński: Spotkałem się z tezą, że powstanie Muzeum Powstania Warszawskiego było zerwaniem z postmodernizmem w promowaniu historii, czy też w spojrzeniu na historię przez społeczeństwo, który panował w latach dziewięćdziesiątych, gdy różne środowiska dążyły do tego, żeby historia odeszła do lamusa. Popularny był pogląd, że tworzymy nową wspólnotę europejską, gdzie tradycje narodowe nie do końca powinny mieć  swoje miejsce w przestrzeni publicznej. Czy zgadza się pan z taką tezą?

Dr Paweł Ukielski: W latach dziewięćdziesiątych był taki moment w Polsce, a właściwie nawet nie tylko w Polsce, było to znacznie szersze zjawisko, gdy pamięć historyczna, refleksja nad własną tożsamością i nawiązywanie do korzeni były w odwrocie. Przyczyn tego stanu rzeczy było wiele, istotną rolę odegrała w tym procesie m.in. ideologia środowisk lewicowo-liberalnych. Było to też naturalne odreagowanie społeczeństwa, które przez kilkadziesiąt lat czerpało z własnej historii siłę do oporu przeciw totalitaryzmowi. Gdy stało się to niepotrzebne, można było odetchnąć, zająć się swoimi sprawami, zacząć się dorabiać, co w czasach komunistycznych było niezwykle trudne dla dużej części społeczeństwa, która nie chciała iść na zbyt daleko idące kompromisy. Do tego doszła euforia z powodu zakończenia zimnej wojny. Świat miał podążać w kierunku wiecznej szczęśliwości, uważano, że nie ma co roztrząsać kwestii historycznych. Te wszystkie czynniki spowodowały, że w latach dziewięćdziesiątych paradoksalnie z jednej strony nie było cenzury i można było badać białe plamy, co zresztą historycy robili, a z drugiej wyniki ich badań nie przebijały się do głównego nurtu debaty publicznej i były spychane na bok pod hasłem „zostawmy historię historykom, niech oni się tym zajmują, my nie musimy”. Jestem zwolennikiem tezy, że kluczowym momentem z punktu widzenia życia społecznego, było ujawnienie tzw. Afery Rywina.

Okazało się, że pomysł na budowę społeczeństwa, które nie odwołuje się do wspólnych wartości i wspólnej historii, tylko do budowania neoliberalnego dobrobytu gospodarczego, jako głównego spoiwa, zwyczajnie się nie sprawdza. Społeczeństwo dostrzegło mechanizmy, dzięki którym się to tworzy. W sensie zaś instytucjonalnym były dwa przełomy: powstanie Instytutu Pamięci Narodowej oraz Muzeum Powstania Warszawskiego.

Czy można w takim wypadku pokusić o stwierdzenie, że po 13 latach funkcjonowania muzeum „historia wyszła z szafy”, bo nie jest to już tylko „historia dla historyków”, obecnie jest wszechobecna. Właściwie każdy poczytny tygodnik ma swój, całkiem nieźle sprzedający się, historyczny miesięcznik, na ulicy chyba częściej spotkamy koszulkę patriotyczną, niż jakiegoś zespołu rockowego, uroczystości przyciągają coraz większe rzesze uczestników. Przykładami niech będzie tu choćby śpiewanie piosenek powstańczych powodujących zapełnienie całego Placu Piłsudskiego, a do tego ogromna ilość stowarzyszeń i fundacji zajmujących się promowaniem historii i innych atrakcji związanych z historią. Czy to oznacza, że zagościła ona ponownie w sercach Polaków?

Z całą pewnością w ciągu ostatnich kilkunastu lat, mamy do czynienia z efektem tzw. kuli śnieżnej. Historia stała się modna. Odwoływanie się do historii, do wartości i bohaterów, który je utożsamiają i reprezentują, stało się pewnego rodzaju modą. To dobre zjawisko, należy dbać o to, aby ta atmosfera trwała, a zarazem pilnować, by nie przesadzić w gorliwości oddawania hołdu. Najważniejsze, że dzieje się to w dużej mierze spontanicznie, bo ja sam widzę jak często różni ludzie dzwonią do Muzeum Powstania Warszawskiego, aby dowiedzieć się szczegółów o jakiejś imprezie powstańczej, w sytuacji gdy my sami dowiadujemy się dopiero podczas rozmowy o danej inicjatywie, bo jest ona oddolna i nie jest z nami związana. Dlatego też, z jednej strony cieszymy się, że wszelkie wydarzenia związane z powstaniem są przez ludzi kojarzone z naszym muzeum, a z drugiej cieszy nas również, że o wielu inicjatywach nie wiemy, bo to pokazuje, że jest autentyczna potrzeba między ludźmi, aby samemu się zorganizować i zrobić coś dobrego.

Chciałbym jednak wbić pewną szpilkę. W zeszłym roku Muzeum Powstania Warszawskiego dołączyło do akcji JWK Lubliniec, która nawoływała do tego, że należy się zastanowić, kiedy epatuje się znaki patriotyczne, np. kotwicę powstańczą. Pokazywano sceny z Marszu Niepodległości, gdy ktoś miał chustę z Polską Walczącą. Pamiętam, że w filmiku, który był pod patronatem m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego, pojawiło się takie stwierdzenie, że „ nie zakładam czegoś patriotycznego, gdy idę po bułki ”, a ja się z tym nie zgadzam, bo uważam, że nawet przy codziennych czynnościach, można promować ważne symbole i podkreślać do nich przywiązanie. Do tego jeszcze dodam, że w Polsce wciąż mało popularne jest wieszanie flag narodowych. Moi przyjaciele z zagranicy są zdziwieni, że jest ich mniej eksponowanych w Polsce w czasie świąt narodowych, niż w ich kraju podczas meczu reprezentacji piłkarskiej.

Myślę, że dotyczy to indywidualnej wrażliwości. Wiadomo, że są sytuacje, które są jednoznaczne, inne natomiast dotyczą kwestii dobrego smaku, tzn. gdzie i w jaki sposób można i należy symbole patriotyczne promować. Naszą intencją jest, aby każdy traktował je z szacunkiem i godnością. Każdy powinien zastanowić się, co dane symbole dla niego znaczą, aby nie traktować ich jako kolejnego logo, tylko by były wyrazem przywiązania do pewnych wartości i tego byśmy chcieli wszystkich uczyć.

Wróćmy jeszcze do samego Muzeum Powstania Warszawskiego. Gdy powstawało, było pierwszą, nowoczesną, w pełni multimedialną placówką muzealną w Polsce. Obecnie jest to standardem. Czy można zatem powiedzieć, że poniekąd przetarliście szlaki w Polsce, a może i nawet w Europie Środkowo-Wschodniej?

Z całą pewnością, taki sposób przedstawienia ekspozycji był rewolucją w polskim muzealnictwie. W naszym regionie dwa lata wcześniej powstał równie pionierski Dom Terroru w Budapeszcie. Była to gigantyczna zmiana, która nastąpiła w polskim muzealnictwie. Ciągle mam wrażenie, że nasze muzeum jest punktem referencyjnym dla innych powstających placówek. Czekamy aż ktoś zaproponuje coś jeszcze nowszego i dalej idącego.

Dziś oprócz Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie funkcjonują m.in. Centrum Nauki Kopernik, Muzeum Historii Żydów Polskich, niebawem powstanie duże muzeum na Rakowieckiej, a do tego inne związane z Piłsudskim w Sulejówku. Czy nie obawia się pan, że przestaniecie być główną atrakcją w Warszawie?

Nie obawiamy się. Otwarcie innych muzeów i placówek popularyzujących historię nie wpłynęło na działalność naszego, gdyż jest to specyficznego rodzaju konkurencja. Jeśli osoba zainteresowana historią pójdzie do ciekawego muzeum, to niebawem chętnie odwiedzi inne. Konkurencja raczej wzajemnie się napędza. Od momentu otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego liczba zwiedzających wszystkie muzea w Polsce podwoiła się.

Można też podkreślić, że muzeum stało się nieformalnym salonem Warszawy. Odwiedzają was prezydenci, premierzy, ostatnio brytyjska para książęca, królowie zapewne również.

Oczywiście mamy dużo wizyt oficjalnych. Jest to miejsce często wpisywane przez protokół dyplomatyczny. Gościmy głowy państw, szefów rządów, ministrów, jak również głowy koronowane. Bardzo się z tego powodu cieszymy, gdyż atmosfera panująca w muzeum oraz doniesienia medialne związane z tymi wizytami, mają wpływ na odbiór naszego muzeum przez rodaków ludzi, których gościmy. Są to niejako liderzy opinii. W ten sposób opowieść o naszej historii przebija się zagranicą, a jest to jeden z naszych głównych celów. Chcemy zarówno kultywować pamięć o powstaniu w Polsce, jak i opowiadać o niej obcokrajowcom, którzy często wiedzą niewiele. To jest środek do większego rozpoznawania polskiej historii poza jej granicami.  


 

Polecane
Emerytury
Stażowe