Autor kampanii #StopRussiaNow rzucił wyzwanie dziennikarzowi Onetu: „Porozmawiamy przy szerokiej widowni”

Kampania #StopRussiaNow, która została przeprowadzona wiosną 2022 roku, cieszyła się dużym rozgłosem i popularnością. W jej ramach zorganizowano również specjalną akcję bilboardową w innych państwach, m.in. w Berlinie, Paryżu, Rzymie, Wiedniu, Amsterdamie czy Atenach.
Sprawę komentował sam premier Mateusz Morawiecki, który uprzedził, że zamierza jechać do Niemiec i innych krajów Europy, by głosić prawdę o dramacie rozgrywającym się na Ukrainie.
„Jedna z największych kampanii, jakie kiedykolwiek zorganizowała Polska w Europie. Kilkaset milionów zasięgu, w krótkim czasie miliony specjalnych wysyłek maili do decydentów i tysiące maili do dziennikarzy. Dotarcie do społeczeństw ze wszystkich krajów UE. Jeszcze niedawno taki projekt jak #StopRussiaNow nie byłby po prostu możliwy. Został zrealizowany z wykorzystaniem technologii programatycznych i psychologicznych mechanizmów ludzkiej motywacji” – tak pisano na stronie internetowej wspomnianej akcji.
Teraz w sprawie pojawiły się nowe wątki. Radosław Tadajewski, znany wrocławski biznesmen, który odpowiadał za przeprowadzenie kampanii #StopRussiaNow, wystąpił z propozycją dla dziennikarza Onetu, publikując post w mediach społecznościowych. Jak już informował Tysol.pl, pod koniec lutego Radosław Tadajewski opublikował na Twitterze pytania, które otrzymał od Jacka Harłukowicza. Zdaniem biznesmena szykowany artykuł miał być pisany pod tezę i uderzać w jego działalność.
Pojedynek na żywo?
Ostatecznie dziennikarz Onetu Jacek Harłukowicz w swoim tekście skrytykował całą akcję, nie dostrzegając, że uświadomiła ona miliony ludzi na całym świecie, i to bardzo małym kosztem (jedynie niecałe 8 groszy brutto za odbiorcę/czytelnika). Jednak autor materiału na tym nie poprzestał i przedstawił kolejne zarzuty. Dziennikarzowi bardzo nie spodobały się wzmianki o tym, że firma związana z Radosławem Tadajewskim obsługuje Orlen oraz PZPN. W jego ocenie w tle miało dojść do wielu nieprawidłowości.
W odpowiedzi Radosław Tadajewski zapowiedział pozew. Co więcej, zaproponował autorowi tekstu nietypowy „pojedynek” polegający na dyskusji słownej, która miałaby zostać uwieczniona na żywo. Termin i miejsce spotkania miałyby zostać ustalone do godziny 21.00 w środę, 8 marca.
„Włączymy live streaming w Twoim czy moim telefonie i porozmawiamy przy szerokiej widowni” – zaapelował Tadajewski, kierując swoje słowa do Harłukowicza.
W opinii organizatora akcji #StopRussiaNow dziennikarz Onetu nie dochował zasad, które wynikają z ustawy Prawo prasowe. Ponadto miał nie wysłać pytań do podmiotów, które opisał w swoim artykule.
Jacku! List do Ciebie👇 Mam nadzieję, że Twoi ‚informatorzy’ nie opuszczą Cię w potrzebie! Czekam na Twoją odpowiedź! @JHarlukowicz @bweglarczyk @ringier_ag @wirtualnemedia @PressRedakcja @tvn24 @tvp_info @PolsatNewsPL @PAPinformacje pic.twitter.com/SgUYjJePRK
— Radek Tadajewski (@tadajewski) March 7, 2023