Były polityk Platformy Obywatelskiej wyjaśnia dlaczego zmienił zdanie na temat Niemiec

- "Mój dawny kolega polityczny, były przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Krzysztof Lisek, zapytał mnie na Twitterze o to (z grubsza), co według mnie zmieniło się w relacjach między Polską a Niemcami, skoro kiedyś nie kwestionowałem, że „Niemcy są najważniejszym partnerem politycznym i gospodarczym Polski w Unii Europejskiej”, a (w domyśle) teraz kwestionuję. Precyzuję: Niemcy nadal są najważniejszym partnerem gospodarczym Polski, to się nie zmieniło i temu nie zaprzeczam. Natomiast w stosunku do lat 2007-2009 (w tym to okresie współpracowaliśmy z Krzysztofem w Komisji Spraw Zagranicznych) wszystko inne zmieniło się diametralnie"
- pisze Dariusz Lipiński, który wymienia siedem powodów zmiany swojego podejścia do Niemiec.
Siedem powodów
Po pierwsze wymienia okres, kiedy za rządów Gerharda Schroedera i Dmitrija Miedwiediewa, Niemcy wbrew interesom swoich partnerów z UE i NATO zbudowały gazociąg Nord Stream I. Były kanclerza Niemiec do dziś pracuje dla rosyjskich koncernów, co Lipiński nazywa korupcją, nawet bez przymiotnika "polityczną".
Po drugie były polityk Platformy wymienia rozczarowanie okresem rządów Angeli Merkel, które mogły stanowić nowy etap w stosunkach z Rosją, ale stanowiły kontynuację polityki Gerharda Schroedera i to wbrew szokowi po mordach politycznych w państwie Putina, aneksji Krymu i wojnie jaką wydała Rosja Ukrainie w Donbasie. To wszystko nie przeszkodziło Niemcom budować gazociągu Nord Stream II.
Po trzecie Lipiński pisze o europejskim egoizmie Niemiec, które uzurpują sobie prawo do "reprezentowania" UE w zakresie polityki zagranicznej, czy stawiają europejskich partnerów przed faktami dokonanymi, jak wtedy kiedy wywołały kryzys migracyjny zapraszając imigrantów w ramach "Willkommenspolitik".
Po czwarte były poseł PO wymienia niemiecki antyamerykanizm, który zbliża Niemców z Rosją, choćby i wbrew ich interesom gospodarczym.
Po piąte mowa o "lewarowaniu się UE" przez Niemcy- "Niemcy są zbyt duże i zbyt silne, by chciały ograniczać się do bycia takim samym państwem członkowskim Unii Europejskiej, jak każde inne. Jednocześnie są zbyt małe i zbyt słabe, by samodzielnie aspirować do odgrywania roli światowego mocarstwa. Lecz potencjał gospodarczy i demograficzny Unii już takie możliwości mógłby stworzyć. Stąd biorą się pomysły, by w dążeniu do mocarstwowości lewarować się Unią" - pisze Lipiński. Stąd nacisk na federalizację UE, która prowadziłaby de facto do marginalizacji wszystkich państw oprócz Niemiec.
Po szóste Lipiński wymienia kwestię wojny na Ukrainie - "Pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę do końca obnażyła dwuznaczną rolę Republiki Federalnej w polityce europejskiej. Niemcy Scholza kontynuowały – i nie ma wątpliwości, że kontynuują – linię Schrödera i Merkel. Na tle reakcji innych (z pojedynczymi wyjątkami) państw europejskich zachowywały się jak cichy wspólnik Putina" - pisze Lipiński wymieniając przykłady dwuznacznej roli Niemiec.
Buta, brak empatii, połajanki
Po siódme Lipiński wymienia stosunek Niemców do Polski:
- "Polska jest piątym – po Chinach, Holandii, Stanach Zjednoczonych i Francji – partnerem handlowym Republiki Federalnej, wyprzedzając nawet tak dużą i rozwiniętą gospodarkę, jak włoska. Jest partnerem dwa i pół razy większym od Rosji, jej obroty z Niemcami wyniosły w 2021 roku 145,6 miliardów euro, podczas gdy Rosji – jedynie 60 miliardów euro. Ta wysoka pozycja w relacjach gospodarczych nijak nie przekłada się na stosunki polityczne. Niedopuszczalny między równoprawnymi partnerami paternalizm ze strony niemieckiej, buta, brak empatii historycznej, połajanki dla rządzących w Polsce (a laurki dla opozycji), występowanie przeciw Polsce we wszystkich możliwych gremiach UE (niemieccy europosłowie należą do najbardziej agresywnych – Barley, Freund, Schulz), skandaliczne zachowania ambasadorów – wszystko to w zestawieniu z nader przyjaznym obchodzeniem się przez dwie dekady z reżimem Putina zmusza do postawienia tezy, w myśleniu niemieckich polityków wciąż dominuje koncepcja „Mitteleuropy” rozumianej jako podporządkowanie obszarów położonych między Niemcami a Rosją politycznej i ekonomicznej dominacji Niemiec. Wszystkie ich, nawet najświeższe, wystąpienia to potwierdzają"
- pisze Lipiński
"- Niemcy pozostają – i zapewne pozostaną – najważniejszym partnerem handlowym Polski. Jednocześnie stały się jej największym przeciwnikiem politycznym spośród państw należących do Unii Europejskiej i NATO. Będzie tak dopóty, dopóki politycy w Berlinie nie zmienią swego myślenia o tej części Europy. Nic nie wskazuje na to, by miało to nastąpić prędko. Na razie nic nie wskazuje na to, by największy partner gospodarczy miał stać godnym zaufania partnerem politycznym"
- konkluduje