Dziennikarz zwolniony z Interii. Przyczyną… wpis na Twitterze

Wpis dziennikarza był naruszeniem standardów obowiązujących w naszej grupie
– krótko wytłumaczył decyzję Piotr Witwicki.
„Polecam eutanazję, po co inni mają się z panem męczyć”
Przyczyną zwolnienia najprawdopodobniej była wymiana zdań, jaką Przybycień odbył na Twitterze z internautami po meczu Lecha Poznań z Widzewem Łódź.
Przypomnijmy: spotkanie w Łodzi było hitem 25. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. W 71. minucie meczu Widzew objął prowadzenie po golu Bartłomieja Pawłowskiego. Odpowiedź ze strony Lecha przyszła jednak bardzo szybko dzięki trafieniu Filipa Marchwińskiego, a już w 79. minucie Lech wyszedł na prowadzenie po strzale Kristoffer Velde. Drużyna z Poznania wywiozła z Łodzi cenne trzy punkty, jednak po meczu więcej niż o grze mówiło się o skandalicznym zachowaniu pseudokibiców Lecha Poznań, którzy zdemolowali stadion Widzewa. Straty wstępnie oszacowano na ok. 150 tys. złotych. Koszty naprawy będzie musiał ponieść Lech, a ponadto Komisja Ligi nałożyła na klub karę w wysokości 20 tys. złotych oraz zakaz udziału zorganizowanej grupy kibiców w najbliższym meczu Ekstraklasy.
Lech. I wszystko jasne
– napisał na Twitterze Przybycień po tym, jak pseudokibice tego klubu zdemolowali stadion Widzewa Łódź.
Panie Michale czasami mam wrażenie, że tylko pan czeka, żeby przywalić za coś w Lecha. Lepiej się skupić na dobrej dziennikarskiej robocie. Pozdrawiam :)
– odparł jeden z internautów. Wówczas dziennikarz Interii odparł, że kibice Lecha „wiele razy w niego uderzali”.
Z dobrego serca polecam przepracowanie tych krzywd na terapii, jest Pan jeszcze młody, po co całe życie się tak męczyć? Powodzenia, trzymam kciuki
– napisał wówczas Marcin Jeżyk, twórca podcastu „Poznański express” o Lechu Poznań. Odpowiedź Przybycienia była co najmniej zaskakująca.
Ja polecam eutanazję. Jest pan młody, po co inni mają się z panem męczyć tyle lat
– napisał dziennikarz.
Pan naprawdę jest dziennikarzem? Dla Pana to jest akceptowalna forma komunikacji w przestrzeni publicznej? Poszedł Pan tym razem za daleko i obiecuję, że tak tej sprawy nie zostawię
– podsumował dyskusję Marcin Jeżyk. Wpisy Michała Przybycienia zniknęły już z Twittera, a sam dziennikarz najprawdopodobniej usunął lub dezaktywował swoje konto.
Dziennikarz @SportINTERIA, Michał Przybycień (właśnie usunął konto) publicznie życzy mi śmierci. @DaniBednarek to jest tolerowana i akceptowalna forma komunikacji w Waszej redakcji? pic.twitter.com/umoMkMYXQb
— Marcin Jeżyk (@MarcinJezyk) March 21, 2023