"Wyborcza" atakuje Waldemara Bartosza: "Szef Solidarności obraża walczących o niezależność sądów"

Bulwersujący tekst szefa świętokrzyskiej "Solidarności" Waldemara Bartosza. Niedawne protesty w obronie sądów nazwał "wojną, której cel był niejasny". A protestujących oskarżył, że nie wiedzieli, o co walczą. - tak rozpoczyna się artykuł opublikowany w "Gazecie Wyborczej", który jest bezpardonowym atakiem na przewodniczącego świętokrzyskiej "Solidarności" Waldemara Bartosza.
T. Gutry "Wyborcza" atakuje Waldemara Bartosza: "Szef Solidarności obraża walczących o niezależność sądów"
T. Gutry / Tygodnik Solidarność

Poniżej publikujemy cały tekst Waldemara Barosza:
 

W lipcu rozgorzała bitwa, wojna nawet. Jeszcze nie zbrojna, a już bardzo gorąca. Wojna jest zawsze o coś: o ziemię, o wpływy, o rację. W lipcowej wojnie cel był niejasny. Licznie zebrani demonstranci na pytanie, o co tu idzie, udzielali odpowiedzi na tyle ogólnych i bardzo beztreściowych, aby podejrzewać, że nie wiadomo, o co chodzi. Przeważnie odpowiadano: jesteśmy przeciw PiS-owi, jesteśmy za demokracją i za wolnością, bronimy jej, bo nam odbierają. W jaki sposób i z czego wynika ów zabór wolności, nikt nie wiedział.  Trudno się dziwić bezimiennemu tłumowi demonstrantów, którzy wg Le Bona kierują się emocjami, a nie racjami („Psychologia tłumu”). Trudno natomiast usprawiedliwić dziennikarzy i tzw. osoby opiniotwórcze, którzy także posługiwali się raczej emocjami i podgrzewaniem emocjonalnej atmosfery niż argumentami. Znacząco odbiegał od tej praktyki znany publicysta, historyk i politolog – dr Andrzej Grajewski, który na łamach „Gościa niedzielnego”, krótko i merytorycznie wyłożył racje stron. Przede wszystkim pokazał, że trzecia władza – sądownictwo w stosunku do dwóch innych władz ma pozycję uprzywilejowaną. Jest bowiem zorganizowana na wzór korporacyjny, w którym władza sama się konstytuuje, wybiera, ocenia siebie, ale także wpływa na inne władze. Struktura taka i taka pozycja musi rodzić patologię. Dlatego konieczne są reformy, czyli zmiany takiej struktury trzeciej władzy. Nikt tego nie może dokonać jak tylko parlament, jako emanacja podmiotu politycznego (i konstytucyjnego) jakim jest naród.

Można, a nawet trzeba dyskutować nad założeniami proponowanej reformy, ale krzyki, domaganie się przewrotu legalnej władzy są raczej przejawem irredenty, a nie demokracji. Niestety publicystyczne hasła wykrzykiwane pod adresem autorów proponowanej reformy, skutecznie podchwytywane przez liderów demonstracji znane są erystyce, czyli chwytom pozalogicznym w prowadzeniu sporów. Austriacki filozof Artur Schopenhauer w swym dziele „Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów” opisał katalog takich pozalogicznych chwytów. Jednym z nich jest redukcja argumentów do sytuacji absurdalnych. Ustawia się przeciwnika tak, aby go pokonać. Porównywanie przywódcy ugrupowania rządzącego – Jarosława Kaczyńskiego do Hitlera(!) a rządzących i ich zwolenników do faszystów(!) jest nie tylko obraźliwe, ale przede wszystkim wymyka się logicznemu dyskursowi. Naznaczenie kogoś, grupy, części narodu w taki niegodziwy sposób nie nadaje się do dialogowania. To typowy zabieg: reductio jak Hitlerum. Należy więc przypuszczać, że tzw. totalnej opozycji o to chodziło, nie o debatę lecz o rokosz. A że chodziło o rokosz jawnie to potwierdził znany kielecki adwokat, kiedyś dwukrotny poseł, a więc osoba świadoma słów i zachowań. Ni mniej, ni więcej nawoływał on spod Sądu Okręgowego w Kielcach, aby zebrać milionowy tłum i wyruszyć pod dom dyktatora. Na takie dictum tłum zawył: obalić dyktatora! Kartka wyborcza już nie wystarcza do zmiany władzy, należy użyć do tego siły. Retorycznym byłoby pytanie: czy to zawołanie ma coś wspólnego z metodami demokratycznymi czy raczej z owym faszyzmem. Używając różnych chwytów dla rozgrzania emocji i pokazania swej tak zwanej mocalnej przewagi liderzy demonstrantów posuwali się nawet do zachowań, należy tak to określić – świętokradczych. Do nich należy próba zawładnięcia przestrzeni sakralnej, do jakiej należy zaliczyć figury błogosławionych i świętych, i miejsca wokół nich. Zebranie demonstrantów pod figurą błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki i stamtąd nawoływanie do rebelii nie może przejść bez echa. Przekroczono granicę sacrum i zwykłą ludzką przyzwoitość. Jako ironia brzmią słowa lokalnego przywódcy partii postkomunistycznej, że „dzisiaj ks. Jerzy Popiełuszko byłby z SLD w obronie zagrożonej demokracji i wolności”. Ktoś oburzony tymi słowami powiedział: „trzeba było Go nie mordować, to byśmy widzieli, z kim dzisiaj byłby”. Również, jako kpina brzmią słowa byłego przewodniczącego (za czasów rządów PO i PSL) Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który po proteście świętokrzyskiej „Solidarności” w tzw. liście otwartym stwierdził, że ów protest „Solidarności” traktuje jako próbę zawłaszczenia miejsca publicznego i ograniczenia dostępu do miejsca publicznego. Jakoś nie chciał zauważyć, że miejsce sakralne, a z pewnością takim jest figura błogosławionego jest, co prawda dla wszystkich, ale nie do wszystkiego. Jako były publicysta katolickiej „Niedzieli” powinien o tym wiedzieć. Na dodatek zarzut w ustach PO-wskiego przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o utrudnianie dostępu do przestrzeni publicznej należy raczej traktować, jako samokrytykę. Niedawno przecież to było, że ów przewodniczący owej Rady „bohatersko” wręcz bronił katolickiej telewizji „Trwam” dostępu do multipleksu, czyli do przestrzeni publicznej. Dopiero powszechne i liczne demonstracje zmusiły go do tego.

Przedstawione tutaj, tylko nieliczne przykłady zachowań liderów lokalnej opozycji pokazują, że do osiągnięcia swego celu – zmiany układu rządzącego nie pogardzą żadną metodą, czerpiąc całymi garściami ze znanych im sposobów organizowania rebelii.


Tyle, że wówczas lepiej, aby nie posługiwać się pojęciem demokracji. Trochę cierpliwości, jeszcze dwa lata i demos sam powie, jakich chce rządów.

 



/ Źródło: gazeta.pl, www.solidarnosc-swietokrzyska.pl

#REKLAMA_POZIOMA#


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Kierwiński pod wpływem alkoholu? Teraz polityk Platformy grozi Wiadomości
Kierwiński pod wpływem alkoholu? Teraz polityk Platformy grozi

- Nie mam pojęcia, czemu mój głos został tak zniekształcony. Albo to pogłos, albo kwestie techniczne - przekonuje Marcin Kierwiński w rozmowie z Onetem, tłumacząc to, że podczas wystąpienia na uroczystościach z okazji Dnia Strażaka zdaniem internautów brzmiał, jakby był pod wpływem alkoholu. Teraz minister grozi krytykom.

Czy Luna ma jakiekolwiek szanse na Eurowizji? Poznaj typy buckmacherów z ostatniej chwili
Czy Luna ma jakiekolwiek szanse na Eurowizji? Poznaj typy buckmacherów

Ranking przygotowany na podstawie średnich kursów buckmacherów nie pozostawia złudzeń. Luna praktycznie nie ma żadnych szans na osiągnięcie dobrego wyniku na tegorocznej Eurowizji.

Niemiecka rafineria emitująca szkodliwe substancje przy granicy z Polską na krawędzi wideo
Niemiecka rafineria emitująca szkodliwe substancje przy granicy z Polską na krawędzi

Rafineria PCK wnioskuje do Landu Branderburgia o pozwolenie na podwojenie emisji dwutlenku siarki, ale Land Brandenburgia jak na razie, nie zgodził się na to - zauważył Aleksandra Fedorska w materiale opublikowanym w serwisie Youtube.

Rosja wzięła na celownik Wołodymyra Zełenskiego gorące
Rosja wzięła na celownik Wołodymyra Zełenskiego

Rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych umieściło w sobotę ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na liście poszukiwanych przestępców, poinformował portal The Moscow Times.

Niemcy: radykalni ekolodzy protestują przeciwko... fabryce samochodów elektrycznych z ostatniej chwili
Niemcy: radykalni ekolodzy protestują przeciwko... fabryce samochodów elektrycznych

Niemiecki "Bild" informuje, że w przyszłym tygodniu radykalni ekolodzy planują demonstracje, okupacje i blokady przeciwko rozbudowie fabryki samochodów Tesli.

To już koniec ciepłych dni z ostatniej chwili
To już koniec ciepłych dni

W weekend będzie można podzielić Polskę na dwie części - pogodny wschód i pochmurny zachód. Niedziela będzie ostatnim fajnym, ciepłym dniem - poinformowała synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska.

Minister Marcin Kierwiński pod wpływem alkoholu? Polityk zabiera głos gorące
Minister Marcin Kierwiński pod wpływem alkoholu? Polityk zabiera głos

- Nie mam pojęcia, czemu mój głos został tak zniekształcony. Albo to pogłos, albo kwestie techniczne - przekonuje Marcin Kierwiński w rozmowie z Onetem, tłumacząc to, że podczas wystąpienia na uroczystościach z okazji Dnia Strażaka zdaniem internautów brzmiał, jakby był pod wpływem alkoholu.

Niemcy boją się eskalacji antysemityzmu z ostatniej chwili
Niemcy boją się eskalacji antysemityzmu

Komisarz rządu federalnego ds. antysemityzmu Felix Klein obawia się eskalacji propalestyńskich protestów na uczelniach. Postawa antysemicka jest "niestety powszechna i może bardzo szybko doprowadzić do eskalacji" - powiedział Klein.

Dziwne zachowanie ministra spraw wewnętrznych i administracji. Fala komentarzy w sieci z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie ministra spraw wewnętrznych i administracji. Fala komentarzy w sieci

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Marcin Kierwiński wygłosił przemówienie podczas głównych uroczystości z okazji Dnia Strażaka. Uwagę polityków formacji opozycyjnych i internautów zwróciło jednak uwagę dziwne zachowanie polityka.

Dzień Strażaka. Prezydent Andrzej Duda zabrał głos podczas głównych uroczystości z ostatniej chwili
Dzień Strażaka. Prezydent Andrzej Duda zabrał głos podczas głównych uroczystości

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

REKLAMA

"Wyborcza" atakuje Waldemara Bartosza: "Szef Solidarności obraża walczących o niezależność sądów"

Bulwersujący tekst szefa świętokrzyskiej "Solidarności" Waldemara Bartosza. Niedawne protesty w obronie sądów nazwał "wojną, której cel był niejasny". A protestujących oskarżył, że nie wiedzieli, o co walczą. - tak rozpoczyna się artykuł opublikowany w "Gazecie Wyborczej", który jest bezpardonowym atakiem na przewodniczącego świętokrzyskiej "Solidarności" Waldemara Bartosza.
T. Gutry "Wyborcza" atakuje Waldemara Bartosza: "Szef Solidarności obraża walczących o niezależność sądów"
T. Gutry / Tygodnik Solidarność

Poniżej publikujemy cały tekst Waldemara Barosza:
 

W lipcu rozgorzała bitwa, wojna nawet. Jeszcze nie zbrojna, a już bardzo gorąca. Wojna jest zawsze o coś: o ziemię, o wpływy, o rację. W lipcowej wojnie cel był niejasny. Licznie zebrani demonstranci na pytanie, o co tu idzie, udzielali odpowiedzi na tyle ogólnych i bardzo beztreściowych, aby podejrzewać, że nie wiadomo, o co chodzi. Przeważnie odpowiadano: jesteśmy przeciw PiS-owi, jesteśmy za demokracją i za wolnością, bronimy jej, bo nam odbierają. W jaki sposób i z czego wynika ów zabór wolności, nikt nie wiedział.  Trudno się dziwić bezimiennemu tłumowi demonstrantów, którzy wg Le Bona kierują się emocjami, a nie racjami („Psychologia tłumu”). Trudno natomiast usprawiedliwić dziennikarzy i tzw. osoby opiniotwórcze, którzy także posługiwali się raczej emocjami i podgrzewaniem emocjonalnej atmosfery niż argumentami. Znacząco odbiegał od tej praktyki znany publicysta, historyk i politolog – dr Andrzej Grajewski, który na łamach „Gościa niedzielnego”, krótko i merytorycznie wyłożył racje stron. Przede wszystkim pokazał, że trzecia władza – sądownictwo w stosunku do dwóch innych władz ma pozycję uprzywilejowaną. Jest bowiem zorganizowana na wzór korporacyjny, w którym władza sama się konstytuuje, wybiera, ocenia siebie, ale także wpływa na inne władze. Struktura taka i taka pozycja musi rodzić patologię. Dlatego konieczne są reformy, czyli zmiany takiej struktury trzeciej władzy. Nikt tego nie może dokonać jak tylko parlament, jako emanacja podmiotu politycznego (i konstytucyjnego) jakim jest naród.

Można, a nawet trzeba dyskutować nad założeniami proponowanej reformy, ale krzyki, domaganie się przewrotu legalnej władzy są raczej przejawem irredenty, a nie demokracji. Niestety publicystyczne hasła wykrzykiwane pod adresem autorów proponowanej reformy, skutecznie podchwytywane przez liderów demonstracji znane są erystyce, czyli chwytom pozalogicznym w prowadzeniu sporów. Austriacki filozof Artur Schopenhauer w swym dziele „Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów” opisał katalog takich pozalogicznych chwytów. Jednym z nich jest redukcja argumentów do sytuacji absurdalnych. Ustawia się przeciwnika tak, aby go pokonać. Porównywanie przywódcy ugrupowania rządzącego – Jarosława Kaczyńskiego do Hitlera(!) a rządzących i ich zwolenników do faszystów(!) jest nie tylko obraźliwe, ale przede wszystkim wymyka się logicznemu dyskursowi. Naznaczenie kogoś, grupy, części narodu w taki niegodziwy sposób nie nadaje się do dialogowania. To typowy zabieg: reductio jak Hitlerum. Należy więc przypuszczać, że tzw. totalnej opozycji o to chodziło, nie o debatę lecz o rokosz. A że chodziło o rokosz jawnie to potwierdził znany kielecki adwokat, kiedyś dwukrotny poseł, a więc osoba świadoma słów i zachowań. Ni mniej, ni więcej nawoływał on spod Sądu Okręgowego w Kielcach, aby zebrać milionowy tłum i wyruszyć pod dom dyktatora. Na takie dictum tłum zawył: obalić dyktatora! Kartka wyborcza już nie wystarcza do zmiany władzy, należy użyć do tego siły. Retorycznym byłoby pytanie: czy to zawołanie ma coś wspólnego z metodami demokratycznymi czy raczej z owym faszyzmem. Używając różnych chwytów dla rozgrzania emocji i pokazania swej tak zwanej mocalnej przewagi liderzy demonstrantów posuwali się nawet do zachowań, należy tak to określić – świętokradczych. Do nich należy próba zawładnięcia przestrzeni sakralnej, do jakiej należy zaliczyć figury błogosławionych i świętych, i miejsca wokół nich. Zebranie demonstrantów pod figurą błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki i stamtąd nawoływanie do rebelii nie może przejść bez echa. Przekroczono granicę sacrum i zwykłą ludzką przyzwoitość. Jako ironia brzmią słowa lokalnego przywódcy partii postkomunistycznej, że „dzisiaj ks. Jerzy Popiełuszko byłby z SLD w obronie zagrożonej demokracji i wolności”. Ktoś oburzony tymi słowami powiedział: „trzeba było Go nie mordować, to byśmy widzieli, z kim dzisiaj byłby”. Również, jako kpina brzmią słowa byłego przewodniczącego (za czasów rządów PO i PSL) Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który po proteście świętokrzyskiej „Solidarności” w tzw. liście otwartym stwierdził, że ów protest „Solidarności” traktuje jako próbę zawłaszczenia miejsca publicznego i ograniczenia dostępu do miejsca publicznego. Jakoś nie chciał zauważyć, że miejsce sakralne, a z pewnością takim jest figura błogosławionego jest, co prawda dla wszystkich, ale nie do wszystkiego. Jako były publicysta katolickiej „Niedzieli” powinien o tym wiedzieć. Na dodatek zarzut w ustach PO-wskiego przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o utrudnianie dostępu do przestrzeni publicznej należy raczej traktować, jako samokrytykę. Niedawno przecież to było, że ów przewodniczący owej Rady „bohatersko” wręcz bronił katolickiej telewizji „Trwam” dostępu do multipleksu, czyli do przestrzeni publicznej. Dopiero powszechne i liczne demonstracje zmusiły go do tego.

Przedstawione tutaj, tylko nieliczne przykłady zachowań liderów lokalnej opozycji pokazują, że do osiągnięcia swego celu – zmiany układu rządzącego nie pogardzą żadną metodą, czerpiąc całymi garściami ze znanych im sposobów organizowania rebelii.


Tyle, że wówczas lepiej, aby nie posługiwać się pojęciem demokracji. Trochę cierpliwości, jeszcze dwa lata i demos sam powie, jakich chce rządów.

 



/ Źródło: gazeta.pl, www.solidarnosc-swietokrzyska.pl

#REKLAMA_POZIOMA#



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe