Oskar Szafarowicz: Ponawiam zaproszenie dla posła Szczerby do debaty historycznej

Cezary Krysztopa: Kto napisał Szekspira?
Oskar Szafarowicz: Czy to pytanie z gatunku „ile ksiąg liczby Pięcioksiąg”?
Nie, to znaczy, że czyta pan więcej książek niż ogląda memów. Jest taki mem ze starym żartem o rozmowie dziewczyny i chłopaka - "Lubisz czytać Szekspira? - A kto go napisał?" Co lubi pan czytać?
Najczęściej, poza klasyką, czytam o historii - prof. Andrzej Nowak, prof. Roszkowski, publikacje bardziej specjalistyczne, gdy zainteresuje mnie jakiś temat, swego czasu byłem zafascynowany totalnie dwudziestoleciem międzywojennym - Drozdowski, Garlicki, biografie Piłsudskiego i Dmowskiego. Lubię też powieści historyczne (też czasem dla oddechu z pogranicza fantastyki historycznej): Cherezińska, Komuda itd.
Zwykle jednak sięgam po to, co akurat wpadnie mi w ręce. Przed Świętami skończyłem kilka pozycji Jerzego Łojka, próbując, po lekturze Cata-Mackiewicza oraz profesjonalnych historyków, wyrobić zdanie na temat króla Poniatowskiego. Tragiczna postać i władca czasów pełnych straconych szans. A dziś zacząłem „Królobójców” Gąsiorowskiego.
Powszechne jest przekonanie, że młodzi ludzie czytają mało, co prowadzi daleko idącej podatności na płytki i propagandowy przekaz. Pana koledzy czytają książki, czy nie jest to modne?
Miłość do czytania, do tej fascynującej podróży w nieznane, zaszczepiła mi mama już od najmłodszych lat.
Nie wyobrażam sobie dnia bez książki a poranka dodatkowo bez ciekawych artykułów w prasie. Niestety w pokoleniu dwudziestokilkulatków literatura to już często anachroniczny przeżytek, przegrywający starcie o poświęcony czas z filmem na Netflixie czy przeglądaniem newsów w social mediach. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy natrafię na podobnego do mnie mola książkowego i mam okazję, np. polemicznie pogawędzić na temat niebezpiecznych meandrów myśli Harariego, którego ze zgrozą, aczkolwiek dużą uwagą przeczytałem.
"Rozmawiam o perypetiach miłosnych"
To o czym rozmawia pan z rówieśnikami?
Najczęściej o bieżących sprawach codziennych, o studiach, o planach wyjazdowych, o perypetiach miłosnych, o sporcie, ze znajomymi jeszcze z wcześniejszych etapów edukacji również często wspominamy gimnazjalne czy licealne przygody. Natomiast rzadko trafia się okazja, którą zawsze skrzętnie i z dużą przyjemnością wykorzystuję, gdy ktoś wkracza na grunt polityki czy historii - wtedy mógłbym w takiej dyskusji zanurzyć się na długie godziny.
I kiedy rozmawia pan o polityce czy historii to się na Pana rzucają, toczą pianę, czy istnieje szansa na rozmowę?
Na początku rozmowy jestem szufladkowany
Na początku rozmowy (tyczy się to osób, które spotykam po raz pierwszy bądź znamy się słabiej) jestem zwykle od razu szufladkowany, natomiast podczas rozmów i dyskusji zawsze wykazują otwartość umysłu i chęć poznania racji rozmówcy. Taka postawa przełamuje lody i łatwiej jest kontynuować wymianę myśli. W dyskusjach uwielbiam moment, gdy nie muszę się już ograniczać do sloganów czy skrótów, chcąc, nie chcąc, obecnych w aktywności w mediach społecznościowych, a mogę rozwinąć argumentację i „wpłynąć na suchego przestwór oceanu” (swoją drogą, przy pytaniu o ulubioną literaturę, zapomniałem wspomnieć, że w chwilach trudności wracam do dwóch kluczowych dla mnie fragmentów literatury - Wielkiej Improwizacji Konrada z „Dziadów” Cz. 3 oraz „Przesłania Pana Cogito” Herberta, a czasem także do zakończenia „Pachnidła” Suskinda).
I nie ma miejsca na picie tanich win po krzakach? Tu oczywiście odwołuję się do własnych wspomnień.
Nie stronię od umiarkowanej rozrywki, studenckich wypadów na piwo czy muzycznych imprez.
Wtedy rzecz jasna, nasze poglądy czy przekonania nie stanowią bariery utrudniającej wspólną zabawę.
Młody student doprowadza do szału
A co sprawia, że młody student doprowadza do szału największe tuzy "wiodących mediów" i "demokratycznej opozycji"?
Byłbym nieskromny i zadufany w sobie, gdybym sądził, że atak ze strony polityków opozycji i sprzyjających im „wolnych mediów” wymierzonych jest personalnie we mnie, tylko z uwagi na moje szczególne walory czy zalety. Oczywiście z pewnością fakt, że nie dałem się sprowokować a na hejt odpowiadam kulturą i merytoryczną zachętą do dyskusji (wciąż ponawiam zaproszenie do debaty historycznej dla Posła Szczerby, który pomówił mnie o nieuczciwe zwycięstwo w „Gigantach Historii”) w pewnym stopniu nasila bezsilną frustrację lewicowo-liberalnych elit. Jednak wszystko wskazuje na to, że zostałem wybrany jako przykład, by zadziałał efekt mrożący.
Gdyby opozycji udało się mnie zastraszyć i zmusić do zaprzestania działalności, byłby to sygnał dla innych młodych konserwatystów - nie wychylajcie się, nie manifestujcie swoich poglądów, nie przyznawanie się do wiary i patriotyzmu, bo będziecie zaszczuci jak Szafarowicz.
Tym bardziej czuję brzemię czy, może mniej patetycznie, odpowiedzialność, by twardo bronić własnych wartości, by się nie poddawać, by pokazywać, że młodzież może iść pod prąd i wyłamywać się lewicowo-liberalnemu mainstreamowi. Zamierzam odważnie dalej podążać tą nonkonformistyczną, zwłaszcza w codziennym życiu społecznym wśród rówieśników, drogą.
Jako przyczynę wymienia się pana tweety w sprawie syna poseł Filiks (napisane przed jego tragicznym targnięciem się na życie)
Wielka tragedia została brutalnie i perfidnie wykorzystana przez opozycję do ataku na wolne media i prawą stronę sceny politycznej. Rozpoczęto nagonkę zarówno na dziennikarzy, którzy napisali prawdę o aferze pedofilskiej w szczecińskiej PO (bez ujawniana danych ofiar tego strasznego przestępstwa, którego dopuścił się Krzysztof F. z PO), jak i internautów, którzy tak jak ja, podawali dalej informacje medialne, pochodzące zresztą z mediów o różnych profilach ideowych. Posłużono się pretekstem, grając na emocjach. Zamiast skupić się na wsparciu rodziny tragicznie zmarłego chłopaka oraz wyciszeniu emocji, opozycja na początku marca urządziła wielki medialny spektakl i uruchomiła lawinę hejtu na osoby związane z obozem rządzącym i niezależne media.
Wielu pisało o ujawnionym przez Tomasza Duklanowskiego przypadku "pedofila z Platformy". Dlaczego akurat pan stał się jednym z głównych celów ataku?
Myślę, choć to tylko dedukcja na podstawie poszlak, dostarczanych przez sfanatyzowanych zwolenników opozycji, że odpowiedzią jest ukryta poniekąd w totalitarnym języku, którym mnie opisują.
„Lider PiSjugend”, „gwiazda PiSlamu”, „podczłowiek Kaczora-dyktatora”. Pominę milczeniem skalę obrzydliwej podłości i odczłowieczania, bo to coś strasznego.
Jednak politycy opozycji i ich media widocznie dostrzegły we mnie zagrożenie, może potencjał przyciągania osób podobnie myślących. Uznały, że należy przyciąć jedną gałąź, by zahamować rozwój całego drzewa. Tak odczytuję motywację opozycji.
Ban od Darii Brzezickiej
Koleżanka studentka i rzecznik UED Daria Brzezicka, która sprawia w mediach społecznościowych mocno na pana punkcie podnieconej, prześladuje Pana na przerwach?
To pewnie dosyć zaskakujące, ale nie miałem okazji z Darią porozmawiać twarzą w twarz ani razu. Jedyny nasz kontakt to jedna debata w listopadzie 2022r., przeprowadzona online. Daria jest z tego co wiem studentką trzeciego roku (ja zaś drugiego) i zajęcia nam się nie pokrywają.
Nie jestem również w stanie na bieżąco śledzić tej niecodziennej fascynacji, którą wobec mnie i mojej działalności wykazuje Daria, gdyż zablokowała mnie na Twitterze, chyba po życzeniach wielkanocnych, które jej złożyłem.