Wiceminister: Komisja Europejska będzie ingerować w kampanię wyborczą w Polsce

W poniedziałek portal wPolityce.pl opublikował fragmenty datowanego na początek kwietnia tego roku listu komisarza sprawiedliwości UE Didiera Reyndersa do polskiego rządu. Jak napisał portal, komisarz w liście "wprost podważa status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a to właśnie ta Izba będzie decydować o ważności październikowych wyborów". Jak czytamy, Reynders miał w liście ocenić, że istnieją uzasadnione wątpliwości co do spełnienia przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego oraz Izbę Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego wymogu niezależności.
"Podważanie legalności funkcjonowania naszego państwa"
Do sprawy odniósł się w rozmowie z PAP wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. "Ten list w sposób bezpośredni obnaża strategię Komisji Europejskiej wobec Polski, czyli podważania legalności funkcjonowania naszego państwa i jest przygotowaniem gruntu pod torpedowanie kampanii wyborczej i ewentualne szukanie wymówek dla porażki opozycji" - podkreślił, odnosząc się do listu. Kaleta przypomniał, że Sąd Najwyższy w składzie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zatwierdza wyniki wyborów.
Zaznaczył, że przedstawiciele opozycji w Parlamencie Europejskiej w lipcu głosowali za rezolucją, która stwierdza to, o czym w kwietniu w liście pisał komisarz Reynders. "Również w podobnym duchu w lipcu wypowiedział się, ale nie tak radykalnie, zastawiając sobie pewną furtkę, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej" - dodał.
"To oznacza, że dzisiejsza publikacja portalu +wPolityce.pl+ jasno obnaża strategię Komisji Europejskiej wobec Polski, polegającą na tym, że nie liczą na zwycięstwo Donalda Tuska, ale liczą, że będą mogli wynik wyborów podważać właśnie kwestionowaniem legalności funkcjonowania sądownictwa w Polsce. Jest to plan, który widzimy od dłuższego czasu, dlatego też głośno o tym mówimy" - wskazał.
"KE obawia się nie tylko porażki opozycji w wyborach"
Wiceszef resortu sprawiedliwości zwrócił uwagę, że KE obawia się nie tylko porażki opozycji w wyborach, ale również wyniku referendum - szczególnie pytania dotyczącego mechanizmu relokacji migrantów. "Jeśli Polacy odmówiliby uczestniczenia w tym systemie, a każdy rząd byłby związany taką decyzją wyrażoną w referendum, wówczas rozsypałby się plan Brukseli i Berlina na zastosowanie tych mechanizmów. Stąd od kilku tygodni taka aktywność i manipulacje o tym, że pakt migracyjny rzekomo nie zawiera mechanizmów szantażu" - dodał.
"Widzimy jasno, że KE zamierza, torpedując stabilność funkcjonowania polskiego państwa, ingerować w kampanię wyborczą w Polsce. Jednak przede wszystkim szykują plan, ponieważ zakładają porażkę opozycji. Nie wierzą w Donalda Tuska" - podkreślił.(PAP)